GRÓD KRAKA
29 października 2011
O GRODZIE KRAKA CO BYŁA W NIM DRAKA
Dawno temu do wrót Kraka,
Przybył straszny Zabijaka.
Rycerz groźny i ponury
Wielki jak dąb lub pół góry.
Zarośnięty łeb w pokrzywy,
Groźny zez i nochal krzywy.
U podbródka capia broda
Cuchnął ,jak z rynsztoka woda.
Z nikim się nie patyczkował,
Palił grabił i szlachtował.
Gród w nieszczęściu ,wielka trwoga,
Nastał chaos i pożoga .
Wejść mu w drogę ,była zbrodnia.
Unikali go jak ognia.
Z resztą nikt mu nie dał rady.
Jednym słowem strach padł blady.
Rajcy i wszyscy mieszczanie
Lordowie i dworskie panie
I w sukiennicach przekupki,
Chowali przed nim głów czubki .
Krak z tytułem księcia grodu
Zapadł się w obłokach smrodu.
Wziął ze sobą swą drużynę,
Wskoczył z nimi pod pierzynę.
-Tu wam lepiej być druhowie
-Niż uciekać po Krakowie,
Tak rzekł ,tuląc się w ich środku,
Księgi milczą o tym przodku.
Nie wspomnieli kronikarze,
W ustach woda ,zwyczaj każe.
Wstydzili się pośmiewiska
Znana słabość wszystkim bliska.
Gród tak sławny w świecie całym
Tchórze sami ,z duchem małym.
Odważnego w żadnym domu.
A honoru bronić komu?
--------------------------------
Książę przy mnie nazbyt mały,
Nastał dzisiaj dzień mej chwały.
Zliczę szybko wszystkim kości.
Sam zabiorę całe włości.
I gród wezmę w posiadanie
Któż ma śmiałość ,któż mi stanie
Na mej drodze i powstrzyma?
Groźnie zezował oczyma
Nie któż inny ,Zabijaka.
Jak tą mysz przegonię Kraka
Będę księciem ,władcą grodu
Prędzej niż słońca zachodu!
----------------------------
-Pewnie już masz odleżyny?
-Wyłaź Kraku z pod pierzyny!
-Zdejmuj z głowy tą koronę!
-Córkę oddaj mi za żonę!
-Jeśli nie nosisz spódnicy
-W podniesionej stań przyłbicy!
-Na grunt wyzywam ubity
-Cię i druhów twojej świty!
U wrót bramy stał już zamku
W chwale wrzeszczał o poranku.
Przeraźliwym groźnym rykiem
Jakim on to wojownikiem,
Lub najdzikszym z dzikich zwierzę.
Mury zatrzęsły się ,wieże.
Rozpierzchli się w mig dworzanie.
Co się stanie to się stanie.
Biada biada ,straszna biada
Zabijaka gród napada.
My nieszczęśni ,nasze losy!
W zawodzeniu słychać głosy.
---------------------------------
Trzęsie się trzęsie pierzyna,
Trzęsie się trzęsie drużyna ,
Boją się lochów ,ciemnicy.
-O wy trutnie , nikczemnicy!
Rozzłościła się księżniczka
Tak doniośle jak perliczka.
(Jest perliczka taka kura
Gdy już wrzaśnie lecą pióra)
-Gdzie lwia męskość i odwaga?
-Gdzie majestat i powaga?
-Gdzie jest służka choćby jedna?
-Zostałam tu sama biedna .
A na imię miała Wanda.
-To jest przecież wielki skandal !
-Zostawić tak białogłowę!
-Z takim zbirem na rozmowę?
-Jestem młoda ,mam obawy
-Brać w swe ręce musze sprawy?
Wzywa wszystkich w majestacie!
Lecz ze strachu trzęśli gacie.
Nikt nie wyszedł bronić zamku
I księżniczki i jej wianku.
Kto obroni grodu mury?
Żaden -wokół same szczury.
---------------------------------
Wzięła oddech dość głęboki
Z wielką werwą ,szybsze kroki.
Była przecież energiczna,
A poza tym ,bardzo śliczna.
Otworzyła zamku wrota.
-Nie pogonił ci nikt kota!
Tak wrzasnęła z wielkim hukiem.
Zabijaka nie był mrukiem
Lecz go ścięło aż zatkało,
-Co ! -Zatkało cię kakao!
Dalej wrzeszczy ile siły,
-Jeśli chcesz mnie , masz być miły,
-Masz natychmiast zgolić brodę
-I namydlić mocno wodę,
-Żeby piana w niej aż stała,
-Będę zaraz ciebie prała!
-Jak już będziesz wreszcie czysty
-Pójdziesz sam do okulisty,
-To następna moja teza,
-Niech ci skoryguje zeza.
-Potem masz iść do fryzjera
-On ci z głowy powydziera
-Wszystkie chwasty i porosty,
-Podasz rękę ? Układ prosty!
Groźny rycerz -Zabijaka
Znieruchomiał jak pokraka,
Szczenę skrzywił ze zdziwienia,
Rękę cofnął od niechcenia.
Z krzywej gęby -na pół słówka,
Zaczął bełkot ,ot -wymówka.
Chciał powiedzieć drżącym głosem
Że nie zgadza się z tym losem.
Lecz mu Wanda weszła w słowa.
Mądra była białogłowa.
Widząc myśli swą przewagę
Rzekła -skup pan swą uwagę.
-Czy rozumiesz waszmość słowa?
-Musi w tobie być odnowa
-I nastąpić szczera skrucha,
-Czy mnie waszmość dobrze słucha?
-Masz być elegancki ,schludny!
-A na razie jesteś brudny.
-I ten nos mi nie pasuje
-Elegancję przecież psuje.
-Z nosem pójdziesz do medyka
-Niech ci dziurki poprzetyka
-A jak trzeba naprostuje,
-Krzywe nosy mają zbóje!
-Taki wygląd nie uchodzi
-Wręcz przeciwnie ,tylko szkodzi!
-Ma być ładny zawsze Książe
-No ,niech waszmość się wywiąże!
=========================
Taka młoda ,taka ładna,
Taka zgrabna i powabna.
Ale baba ta jest hersztem.
To się skończy mym aresztem.
Czyż bym ja się znów dziś uchlał?
Tak pomyślał i aż struchlał.
Nie -to niemożliwe -Drogi-
- Boże - jak stał szybko w nogi.
Ledwo trzymał w dłoni wodze
Został po nim kurz na drodze.
Nawet koń co wierzchem nosił
-Prędzej wiejmy szybciej -prosił.
--------------------------------
Bez zbytniego czoła potu
Tak pozbyłam się kłopotu,
Mam nadzieję że nie wróci,
Tylko ojciec mnie mój smuci.
Pomyślała sobie Wanda.
Tu na zamku też jest banda,
Same zera same tchórze
Nic dobrego im nie wróżę.
Zawołała księcia Kraka.
-Słuchaj ojcze ,rzecz jest taka.
-W tym obliczu mej zagłady
-Nikt nie pomógł ,żadnej rady.
-A nie wspomnę ojca roli.
-Który ojciec tak pozwoli
-Córkę zbyć na pastwę losu,
-Brak mi nerwów ,brak mi głosu.
-I dlatego ja w nagrodę
-Chcę panować nad tym grodem.
Krak koronę ściągnął z głowy
Oddał w ręce białogłowy.
Na pamiątkę tej wiktorii
Przeszła Wanda do historii.
Każda panna wianki robi
Urodziny Wandy zdobi.
Kto zachłanny -nie jest szczodry!
Tacy ponoć są z za Odry!
Zaś z nad Wisły są uparci,
Przyjacielscy i otwarci!
Wanda co Niemca nie chciała
Długo ponoć panowała.
W nurtach wiślanych pływała
Latem ,gdy się w nich kąpała .
Duch jej krąży po Wawelu,
Widziało ją bardzo wielu.
Zamku wciąż stróżuje Wanda.
Co sto lat jest z Niemiec banda!