W Atlantyckim oceanie
Leży Pingwin w słonej pianie ,
Ułożył się nań wygodnie ,
Podróżuje dwa tygodnie .
Aż tak nadto w koło piany ,
Że w niej cały uciapany .
Nie przeszkadza mu to wcale ,
W niej mu fajnie i wspaniale .
Myśli sobie : - Leżę w puchu ,
- To wygodnie też na brzuchu .
Hop na brzuszek , brzuszkiem leży ,
Aż z radości dzioba strzeży .
- Wywczasuje się wszech czasy
- Na luzaku i bez kasy ,
- Zwiedzę morza , oceany ,
- Choć jam Pingwin , alem cwany .
Z dwóch tygodni , jest dwa lata .
Zwiedza Pingwin kawał świata .
Jego dusza niepokorna
Kręci się Przylądka Horna
Po czym , jest już na idylli
Copacabana w Brazylii ,
Stamtąd , jak na zawołanie ,
Stanął na białej polanie ,
Na biegunie , kucnął sobie .
- Żem był tutaj , znak swój zrobię .
- Jest za zimno , brrr , nie zostanę .
Wskoczył szybko w słoną pianę .
Tak się buja wciąż po świecie
Raz jest w zimie to znów w lecie
Obył obie Ameryki ,
Otarł plaży się Afryki .
Ponoć w pianie był na Helu ,
Co widziało go tam wielu ,
Cytowały to gazety ,
Dla Pingwina chciały fety .
Lecz on skromny , jakże skryty ,
We fanfarach nie obyty .
Postanowił , że odpłynie ,
Bo z dzikości , Pingwin słynie .
Po czym , stwierdził epitetem :
- Sława nie jest priorytetem .
- To wierutna głupia bzdura .
- Względem , ważna jest natura !