ZAWÓD
16
styczeń 2013
Pani
dzieci pyta w szkole;
Jaką
w życiu chcą mięć rolę?
Jakie
dzieci są marzenia?
Czy
realne do spełnienia?
W
jakim istnieć chcą zawodzie?
Czy
z serduszkiem będą w zgodzie?
Czy
marzenia są realne?
Czy
zawody zbyt banalne?
Może
zbyt wysokie cele?
Czy
osiągnąć mogą wiele?
Czy
potrafią myśleć głową?
Znać
chce przyszłość zawodową.
Basia
ma paluszek w górze;
Me
wyzwanie to jest duże.
Nienawidzę
bardzo Darka!
Ja
to będę pielęgniarka.
Będę
robić mu zastrzyki
Za
te jego złe wybryki.
A
jak będzie dalej taki
Z
brzucha mu wypruję flaki.
Zabójczyni
-myśli pani.
Szybko
pani Basię gani;
Ależ
Basiu drogie dziecko
Nie
myśl Basiu tak zbójecko.
A
co na to powie Darek;
Ja
to fajny mam zegarek.
Nowoczesny
i sportowy
W
nim zapalnik mam gotowy.
Gdy
podłączę z dynamitem,
Pielęgniarka
będzie mitem.
Porachunki
tak wyrównam,
Baśkę
w szkole z błotem zrównam.
Terrorysta
-myśli pani.
Szybko
Darka pani gani;
Ależ
Darku chłopcze drogi
Nie
bądź dziecko taki srogi.
Andrzej
ma nad głową palec.
To
spokojny cichy malec.
Pani
więc jest w siódmym niebie.
No
Andrzejku ,słucham ciebie.
Darek
z Baśką to są osły,
Zbyt
uczucia ich poniosły,
Teraz
wszyscy o tym wiedzą.
Że
w więzieniu już nie siedzą?
Trzeba
tu być bardzo sprytny
Żeby
zostać nieuchwytny,
I
nie mówić nic nikomu.
Tak
mi kazał ,tata w domu.
Policjantem
jest mój tato
Jak
nabroi -nic ma za to.
Nawet
gdy zabierze fant -a
Mundur
chroni policjanta.
Pani
powiem teraz szczerzę;
Ja
w policję też nie wierzę,
Bo
niedawno tych z drogówki
Powsadzali za łapówki.
Ja
to będę prokurator.
W
każdej sprawie jest dyktator.
Gdy
poślizgnie komuś noga
Kaucja
zawsze będzie droga.
Cicha
szelma- myśli pani.
I
Andrzejka pani gani;
Och
Andrzeju miły malcu,
Czystsze
drogi są do smalcu.
Czy
ktoś zostać chce doktorem?
Wzrok
jej szczepił się z Wiktorem.
Taki
mądry wyraz twarzy
On
na pewno o tym marzy.
Bardzo
proszę ,wstań Wiktorze,
Opowiedz
nam o wyborze.
Wstał
więc Wiktor podniósł brewkę
I
zaczyna taką śpiewkę;
Doktor
proszę droga pani
To
jest zawód mocnych drani,
Musi
mieć stalowe nerwy
Gdy
ktoś jęczy mu bez przerwy.
W
domu tak jęczała babcia,
Przyłożył
jej dziadek z kapcia,
Choć
był dziadek babci miły
Nerwy
jemu popuściły.
Schorowana
była zmora .
Szkoda
było na doktora,
Tak
feralny był przypadek,
Co
skwitował potem dziadek.
Mam
po dziadku słabe nerwy
W
tym kierunku nie mam werwy,
Ja
tam wolę konduktorem,
Wobec
wszystkich być z honorem.
Kasowniki
są w tramwajach
A
"kanary" na Hawajach.
Hulaj
duszo ma na gapę
Bez
biletu dwajścia w łapę.
Nieuk
cwaniak -myśli pani.
I
Wiktora pani gani;
Wiesz
Wiktorku mój dzieciuchu
Przemyśl
pracę w miejskim ruchu.
Ręce
opadają obie!
Pani
się po głowie skrobie,
Załamanie
umysłowe?
I
choróbsko jest gotowe.
Ale
młoda i ma chęci
Praca
w szkole ją wciąż nęci,
Nie
poddaje się zbyt szybko
Proszę
teraz ,o ,ty ,rybko.
Tu
zwróciła się do Zosi,
Tylko
ona chałat nosi,
W
takim razie nie zepsuta,
Będzie
mądra z nią dysputa.
Zosia
robi czary mary
Tak
poprawia okulary.
Całkiem
inna z całej klasy
Celebruje
dla okrasy.
Ja
to chcę być bardzo wielka
Jak
pani -nauczycielka,
Taka
mądra i ładniutka.
Tu
piłeczka była krótka.
Ale
cwana -myśli pani.
Zosi
pani nic nie gani.
Moja
rybko cię pochwalę
No
wspaniale ,dąż wytrwale.
Nagle
pani zaświtało.
Wypowiada
się Jaś mało.
Zawsze
głupie ma pomysły,
Widzi
,oczy mu rozbłysły.
Może
jednak dziś coś powie?
Mądrzejszego
się coś dowie?
A
ty Jasiu kochaniutki
Masz
na sercu jakieś smutki?
Powiedz
Jasiu ,wyduś z siebie.
Co
interesuje ciebie?
Proszę
pani, no zwierzątka.
Super
Jasiu ,będzie piątka!
Nie
wiedziałam żeś jest taki
I
ratować chcesz zwierzaki?!
Proszę
bardzo ,tak poczynasz?
Proszę
-Jasio weterynarz!
Już
się pani tak rozkwila,
Mów
nam Jasiu ,twoja chwila!
Niech
się pani nie rozczula,
Ze
mnie żadna jest gaduła.
Wszyscy
wiedzą Jaś- zbereźnik.
Ja
to będę krwawy rzeźnik.
Wiedzcie
ojcowie i matki,
Waszym zwierciadłem są dziatki !