17 sierpnia 2010
URWISY I KONIEC ROKU SZKOLNEGO
Koniec roku już wakacje,
Na stojąco są owacje,
Wszyscy klaszczą ,biją brawo,
Toteż w szkole wreszcie klawo.
Blisko Marka Jaś i Stachu,
Rozmawiają dziś bez strachu.
Nikt nie zwróci im uwagi,
Koniec stresów i powagi.
Znowu wolność i swawola,
Można w okno strzelić gola.
Już na plecach mają ciarki.
Może figiel z małej miarki?
Coś na biegu zrobić muszą,
Nie inaczej ,się uduszą
Dech zapiera ,krew się burzy,
Taki spokój im nie służy.
Jaś w kieszeni ma rureczkę
Ją użyje za chwileczkę.
Wybrać tylko mu ofiarę,
Jakąś beksę lub niezdarę.
Pyta więc się cicho Marka,
Lepsza Zosia ?Czy ta starka?
Co w gimnazjum tak dryluje,
Niech ta zołza raz poczuje!
Marek na to odpowiada.
E ,dziewczyny ,nie wypada.
Jak cię korci tak na amen,
Zrób potężny tutaj zamęt.
Coś wymyślił , ?Gadaj szczerze !
Tak nie zrobisz ,nie uwierzę.
Tu wypuszcza Marek Jaśka,
Trąca lekko ręką Staśka,
Zaraz Stach mu w tym pomoże,
Jaś zaręczy na honorze,
Obaj o tym tylko marzą,
Zrobi wszystko co mu karzą.
Jakżeś Jasiek taki cwany
By twój figiel był udany,
Dyrektora ustrzel w czoło,
Wtedy będzie nam wesoło.
Tak jest Stachu ?, Dobra rada ?
Mi pasuje ta parada,
Stach mu odparł z poważaniem,
Spotkasz z wielkim się uznaniem,
W pogotowiu mamy nogi
Jaśku ,przyjacielu ty nasz drogi.
By zamiaru nie odkładał
Też mu Stachu tak przygadał.
Macie wąty ? Jest powaga
Nie wątpimy ,twa odwaga
Masz ją Jasiu !Co tu gadać ,
Na kolanach nam trza padać
To jak ?Walisz w dyrektora ?
Pewnie .Jest najwyższa pora!
Zrobił donos mojej mamie!
Ja mu za to zrobię znamię!
Wziął do buzi pięć kąkoli
Jak nie dmuchnie i wyzwoli!
Prosto w oko ,z rurki z śliną
I dyrektor z głupią miną
W jęku łapie się za oko.
Dostał w czoło ? Dostał !Spoko .
Poruszenie ,głowy w koło,
Nagle chłopcom nie wesoło.
Zośka pokazuje palcem,
Chociaż stała przed tym malcem,
Mała -wielka wiercipięta,
A na Jaśka jest zawzięta,
Ma ku temu swe powody,
Jaś wywalił na nią lody.
I ze śmiechu strzeżył zęby,
Teraz włosy ma jak dęby .
Patrzą wszystkie na nich oczy
Ale Jasiu się nie boczy,
Wręcz przeciwnie ,pewna mina,
Gdzież by była jego wina.
On najmniejszy z całej trójki,
Taki grzeczny ,żadnej bójki
Nie jest z niego nawet wandal,
A dopiero taki skandal!?
I przytomność ma umysłu ,
Skrycie rurkę bez namysłu
W kieszeń spodni Marka chowa,
Niech poleci jego głowa!
Nieświadomy Marek sprawy
Uśmiechnięty ,bez obawy,
Nagle ! poczuł coś w kieszeni,
Szybko mocno się rumieni.
Wrosły w parkiet nogi obie,
Nie poradzi Marek sobie,
Cały drętwy ,mokre ręce,
Taki prezent ma w podzięce!
Co ty Jasiek !Takaż świnia !
Nikt cię jeszcze nie obwinia,
Trzymaj fason ,nie bój żaby,
Mocne nerwy mają draby!
Jasiek szepcze mu pod nosem
Ze zjeżonym mocno włosem.
Cóżeś myślał ? Sam dostane ?
Razem piwo mamy lane !
Weź te rurkę włóż Stachowi,
Niech się Stachu teraz głowi !
A najlepiej ,to włóż Zosi.
Ona wszystko dobrze znosi.
Zresztą widać jaka jędza,
Na nią spadnie cała nędza.
Do nas nikt się nie przyczepi.
Taka myśl ,od razu krzepi.
Szarpie Marek Stacha spodnie,
Jemu rurkę niewygodnie
Włożyć Zośce do kieszeni,
Tylko Stachu los ich zmieni.
Choć ma w rękach duże drżenie
Wykonuje polecenie.
Suche macie jeszcze gacie ?
Jest w kieszeni ,w jej chałacie
Tu z ironią ,też ze śmiechem,
Również z ulgą-koniec z pechem.
Sklecił Stachu te wyrazy
Razem sztama ,bez obrazy ?
Razem Stachu ,razem wszędzie,
Tylko razem nic nie będzie,
Dobry pomysł jest szalony,
Marek odparł ucieszony.
Całkiem by się im upiekło
Lecz niestety im się bekło
Za plecami pani stała
I zdarzenie to widziała
Wywołała ich z szeregu
Tak znienacka szybko w biegu
Winowajcy są to właśnie!
Strach w ich oczach , blask w nich gaśnie
Wszystkie na nich patrzą panie
Teraz w domu będzie lanie
Gorzko westchnął jeden malec
Widząc srogi ojca palec
Cóż wam chłopcy tak odbiło?
Do wakacji wam się ckniło?
Sam dyrektor groźnie pyta,
Wam potrzebna jest wizyta,
I to szybko ,u lekarza,
To tak samo się nie zdarza!
Macie chłopcy A De Ha De!
To naprawdę bardzo złe!
Opuszczona każda głowa,
Nie rozumią ani słowa.
Co takiego jest to De ?
Co dyrektor od nich chce ?
Nie wystarczy w domu lanie ?
Na co lekarz ? I spotkanie ?
Zastrzyk w tyłek jest musowo,
Będzie bolec ,i to zdrowo!
Widzisz Jasiek ,twe pomysły!
Twoje Marek !I łzy trysły.
Trójka rześko beczy cała
Sroga kara ich dorwała.
Lecz ta dzisiaj ich porażka,
To epizod ,mała fraszka.
Jest początek dziś wakacji
I nie koniec smyków akcji.
Zgrani są to przyjaciele,
A pomysłów ,mają wiele.
Cóż ?Że spotka czasem kara,
Prawda taka ,jak świat stara,
Lubią figle chłopcy mali
I nie myślcie ,by przestali.
Trzeba mieć ich na uwadze,
Tu rodzicom wszystkim radzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz