Hipopotam
Hipopotam rzek do żony;
-Jestem bagnem już znużony.
-Wokół błoto ,cuchnie woda,
-Mnie w tym bagnie życia szkoda.
Hipcia na to tak do męża;
-Wreszcie rozum twój zwycięża.
-Mnie też ciężko żyć w tym bagnie,
-Każdy z bagna wyleźć pragnie.
Że ,scenariusz pisze życie,
O mamusi myśli skrycie
A pakując ich manatki,
Zachęcała go do matki;
-Ma piaszczyste wokół plaże,
-Ja o plaży właśnie marzę.
-Woda świeża ,jest bieżąca,
-No co !? -Płyńmy! - Tak go trąca.
Trwa idylla dwa tygodnie,
W trójkę żyją bardzo zgodnie.
Mama taszczy świeże chaszcze
I po brzuszku zięcia głaszcze.
-Najedz zięciu się do syta
-Gdy nie daje ci kobita.
-Córka franca ,tak , wyrodna,
-Nie jest ciebie wcale godna!
-Już zatroszczę się o ciebie,
-Będziesz u mnie miał -jak w niebie!
Słysząc córka -tak się wściekła;
-Prosto z bagna wprost do piekła?!
Już chce wracać od mamusi
Ale ,czy mężusia zmusi?
Wiedzcie wszystkie drogie panie
Chłop gdzie lepiej ,tam zostanie.
Jeśli jesteś niezaradna,
W domu bajzel ,tyś nieładna,
Nawet matka twa rodzona
Może być znienawidzona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz