DYZIEK
29
grudnia 2014
==== ==============
Wszystkie
pieski ,małe ,duże,
Chcą
ogonki nosić w górze.
Marzą
o tym co dzień ,skrycie,
Żeby
mieć fajowe życie.
Psy-
co kulą swe ogony,
Żywot
mają spaskudzony.
Więc
nie pozwól -by twe psisko,
Swój
ogonek nosił nisko!
Jeśli
spacer -po ogrodzie
Przy
słoneczka pięknym wschodzie.
Żaden
asfalt ,ani chodnik.
Jeden
wróg a drugi szkodnik.
Któż
to biega po asfalcie?
A
chodnika ? -Też nie chwalcie!
Pierwszy -to śmierdząca smoła!
Drugi -zetrzeć łapki zdoła.
==== =========
==
Biega Dyzio -po ogrodzie,
Trawa
łechce go po brodzie
I
po brzuszku, tak go łechce,
Dyzio
! -wyleźć z trawy nie chce.
Takież
!? -pyszne w niej zapachy.
Umorusał
nimi pachy,
Umorusał
swój podbródek,
Tak
!-mu pasi!! -ten ogródek.
Miał
dziś nawet małą chętkę,
Wszcząć
z kumplami pogawędkę.
Lecz
jest pewien, nabrał wiedzy,
Przed
nim byli już koledzy.
Troszkę
Dyzio zawiedziony,
Ma
spacerek dziś spóźniony.
Ale
Dyzio ,-choć malutki ,
Piesek
ten jest bardzo rzutki.
Wpadł
na pomysł oto taki;
List
napiszę wam chłopaki!
Psi
alfabet -sztuczka cwana.
Od
pra-wilka stosowana
Jest
skuteczna tysiąclecia.
Pośród
krzaczków, pośród kwiecia,
Zapisują
swoje zdania,
Myśli
swoje ,przekonania,
Raz
z ochoty ,znów ze złości,
Dla
przyjaciół oraz gości.
Korespondencja
,ot, taka ,
Intrygująca
tak psiaka.
Każda
psiuncia ,każdy psiurek
Obsikuje
każdy murek.
Każdy
krzaczek ,każde drzewo,
Raz
na prawo ,raz na lewo
I
co tylko jest dokoła
Zapachami
pieski woła.
Piesek
czyta te zapachy
Zabierając
je pod pachy
Gdy
jak Dyzio, jest malutki,
No
cóż począć ,takie skutki.
Mały
Dyzio -nic nie zwleka.
Nie
zadrżała mu powieka,
Nie
zadrżała również druga,
Już
po bucie sunie struga.
Jest
klarowna , żółta silnie,
Wiadomości
śle mu pilnie.
Dyzio
lubi ,nawet trochę
Panią
Firka -fajną Gochę!
Szła
ze sklepu przez aleje
Po
jej bucie- Dyzio leje.
Ani
piszczy ,ani szlocha,
Jest
wpatrzona pani Gocha
Prosto
w oczy Dyzia pana,
Uginając
swe kolana.
Nic
nie czuje na swej nodze,
Więc
zaniesie list po drodze.
Więc
niech niesie szybko wieści
Jej
pieskowi ,takiej treści;
Zrozum
Firek -sprawa taka-
Pan
mój wielka jest pokraka.
A
do tego leń nad lenie
Niby
wstaje ,a wciąż drzemie.
Więc
się spóźniam na spacery,
Wierz
mi Firek - jestem szczery.
Teraz
strzela pan mój focha
Nawet
gdy jest pani Gocha.
Za
to jutro ,wcześnie z rana ,
Zbudzę
szybko swego pana.
Pan
się wreszcie wygramoli.
Będę
czekał ,przy topoli.
Wezmę
z sobą swą piłeczkę
Pobawimy
się troszeczkę.
DYZIO
DYZIO
Bo nazajutrz ,nowy ranek,
Będzie
pełny niespodzianek.