Święty Mikołaj
Dzwonią dzwonki jadą sanie
Pędzą żwawo renifery,
Ciemna noc go znów zastanie,
Któż to takie ma maniery?
Nocą ślizgać się po śniegu?
Jak by dnia niebyło wcale?
W tajemnicy ,w ciągłym biegu,
I co roku zawsze stale?
Dobrze wiedzą wszystkie dzieci,
Znają ową tajemnicę,
Gdy na niebie gwiazdka świeci,
Wyczekują tą rocznicę.
Zewsząd dostał długie listy,
Wszystkie napisały dzieci.
Choć zamieć ,wiatr porywisty,
Wśród obłoków sobie leci.
Na swych saniach ma podarki,
Dla każdego coś fajnego,
Niech uwierzą niedowiarki,
Sam prezenty mam od niego.
Z brodą długą ,dziadek siwy,
I z uśmiechem wciąż na twarzy,
Jest Mikołaj to prawdziwy,
Wszystkie dzieci sercem darzy.
Z dawien dawna ,od stuleci,
A historia się powtarza,
Wyczekują w oknach dzieci,
I pilnują korytarza.
Każde złapać chce za rękę,
Na gorącym go uczynku,
Lecz on znajdzie zawsze wnękę
W czasie snu lub odpoczynku.
Wślizgnie się niepostrzeżenie,
Znajdzie sobie pusty pokój,
Jakież potem jest zdziwienie,
W sercach zaś miły niepokój.
Gdy zobaczą te prezenty
Już zapomną o zasadzce,
Każdy z nich jest wniebowzięty,
Za rok myślą znów o schadzce.
Chcąc zobaczyć Mikołaja,
Widzieć go na własne oczy,
A on znowu robi jaja,
I tak ciągle ,tak się droczy.
Nie rozumią to maluchy,
I ja również nie pojmuje,
Ale doszły mnie raz słuchy,
W żartach dobrze on miarkuje.
5 grudnia 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz