kupię znaczki pocztowe
całostki
dobre zbiory
uczciwe ceny
tel 602 24 90 46
całostki
dobre zbiory
uczciwe ceny
tel 602 24 90 46
Wszystko na tym blogu jest
do czytania za darmo,
nie trzeba nikomu nic płacic.
Jeśli jakaś inna strona
pobiera haracz proszę mi
napisac: mjagielski63@o2.pl
Jeśli ktoś ma temat i chce
wierszyk do szkoły czy komuś,
nie ważne, proszę pisac,
chętnie się sprawdzę .
Może się uda albo nie.
Popróbuję albo się postaram.
Miło mi, że tyle ludzi mnie czyta.
Serdecznie pozdrawiam.
[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[
ZDECYDOWANIE KUPIĘ ZBIORY ZNACZKÓW I LISTÓW
POLSKI ,ROSJI ,USA i INNE KRAJE
UCZCIWE CENY
TEL 602 24 90 46
mjagielski63@o2.pl
bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbb
ZDECYDOWANIE KUPIĘ ZBIORY ZNACZKÓW I LISTÓW
POLSKI ,ROSJI ,USA i INNE KRAJE
UCZCIWE CENY
TEL 602 24 90 46
mjagielski63@o2.pl
bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbb
GRUBASY LUBIĄ KIEŁBASY
Mówi grubas do
grubasa
Jaka ciężka jest
kiełbasa
Ile siły trzeba wznieść
By kiełbasę ciągle
jeść
REF ; Smaczna kiełbaska
swojska
Bież się i w domu ją wędź
Smaczna kiełbaska
swojska
Każdy ma na nią z nas chęć
Ma na nią z nas chęć
Ma na nią z nas chęć
Ach grubasie ach
grubasie
Co takiego jest w
kiełbasie
Co takiego ona ma
Że do gęby tak się
pcha
Oj grubasie ty
głuptasie
Ty nic nie wiesz o kiełbasie
To przebiegły
sprytny wąż
Jadem swym zaraża
wciąż
Nie mów do mnie ty
grubasie
Brzydkich słówek o
kiełbasie
Patrz - prześlicznie
wije się
Na jej widok ślinię się
Tak masz rację tak grubasie
Ja też kocham się w
kiełbasie
Może to i żmija jest
Lecz i dla mnie jest de Best
Mel ; UNA PALOMA BLANCA
Głodek
13 maja 2010
Dwaj grubasy
wielkiej masy
Załatwili sobie
wczasy
Spakowali wielkie
torby
Przekroczyli
wszelkie normy
Zamiast ciuchów
,toaletę
Spakowali galaretę
Spakowali salcesony
Tłusty boczek nie
wędzony
Szynki kiszki i
kiełbasy
Jabłka gruszki
ananasy
Dojechali na
letnisko
Pięknie fajnie basen
blisko
Jest klub fitness i
siłownia
Jutro zacznie się
mordownia
Zrzucić kila wam
wypada
To trenerska taka
rada
Obaj bardzo są otyli
Z tą nadzieją tu
przybyli
Bicze z wody i
fitnesik
Ubrać trzeba modny
dresik
Poszli rano na
zakupy
Mieli obaj ciężkie
dupy
Zrobić kroków rano
parę
Jest to dla nich
ponad miarę
Zamiast zajrzeć do
galerii
Odpoczęli więc w
pitceri
Szybko zjedli sześć
kołaczy
Z głodu .Trener im
wybaczy
Po śniadaniu na
zakupy
Nie !Zachciało im
się zupy
Kapuśniaczek
,jeszcze flaczki
A na drugie udo z
kaczki
To dopiero jest
zagryzka
Wziąć kotleta trza
do pyska
Przyniósł kelner im
kotlety
Tego mało im
niestety
Więc golonko na
deserek
Zjedzą ,pójdą na
spacerek
Zapach swojski na
deptaku
Zamówili więc po
ptaku
O spacerek przecież
chodzi
Kurczak z rożna nie
zaszkodzi
Tłuste obaj mają
rzęsy
Chciwie każdy łapie
kęsy
Młócą aż się trzęsą
uszy
Jeszcze piwko ,tak
ich suszy
Trenowali w takim
znoju
Mało było im napoju
Cóż !Wypili całą
beczkę
Podchmielili się
troszeczkę
Rozbawieni w swej
przygodzie
Na letnisko o
zachodzie
Ledwo przyszli na
kolację
Szybko zjedli swoje
racje
Czas odpocząć po
wieczerzy
Więc położyć się
należy
Poleżeli tak z
godzinę
Jeden zrobił kwaśną
minę
Drugi wierci się na
łóżku
Myśli tylko o swym
brzuszku
Zasnąć o bom niema
mowy
Każdy młody każdy
zdrowy
Dyskoteka na
letnisku
Nie jest dla nich .W
takim ścisku ?
Można zajrzeć też do
baru
Lepiej nie .Za dużo
gwaru
Co więc robić w
wieczór taki
Nic prostszego -jeść
przysmaki
Jeszcze ranek nie
tak bliski
Otworzyli swe
walizki
Najpierw jabłka
potem gruszki
Chciwie liżą swe
paluszki
Wnet maleńkie są
ogryzki
Znów zajrzeli do
walizki
Wzrok każdego jest
szalony
Zapachniały
salcesony
Miła mina cieknie
ślina
Wcale nie jest to
ich wina
W salcesonie coś
takiego
Jest nad wszystko
wybornego
Nawet chory na
bulinie
Zje salceson i mu
minie
Delektują się
grubasy
Jeść salceson-
trzeba klasy
tempo wolne z
wdziękiem gracją
Wymieniają się
owacją
Widząc wcześniej ich
wyczyny
Savuarie są to syny
Przyszła chwila na
kiełbasy
Chwilkę jadły ją
grubasy
Na sam koniec
ananasy
Ulubione ich frykasy
Przeznaczone do
kompotu
Żaden nie chce mieć
kłopotu
Twarde kto raz rzuci
słowa
Nie wymięknie nigdy
.Mowa?!
Przed wyjazdem dali
słowo
Ich nie zjedzą na
surowo
Gęsty kompot syrop
prawie
Musi śnic się im na
jawie
Odpuścili te owoce
Lecz trawienne w
brzuchu moce
Gryzą kliwią
podniebienia
Głód cierpienia się
nie zmienia
Nagle w oczach widać
błyski
Rzucili się na
ogryzki
Cóż ta chwila nazbyt
krótka
Udobruchać można
głódka?
Są w amoku wielkim
oba
Tak straszliwa ich
choroba
Młodzi silni w parze
zwarci
Dość nad wyraz są
uparci
Muszą zatkać czymś
te flaki
Sposób znaleźć na
to- jaki?
popatrzyli na
walizki
Cierpień może koniec
bliski
Myśl przemknęła im
przez głowy
Tłusty boczek jest
surowy
Wnet dostali obaj
korby
Dawaj szybko czesać
torby
Boczek nie wędzony
tłusty
W sam raz byłby do
kapusty
Lecz z kapustą u
nich bieda
Tłusty boczek zjeść
się nie da
Co więc robić w
takiej chwili
Gdy żołądek mocno
kwili
Boczek zjeść tak bez
okrasy
Przecież są te
ananasy
Wzięli obaj się do
rzeczy
Razem zgodni nikt
nie przeczy
Kroi jeden te owoce
Drugi w boczku
puszcza moce
Chwila moment jest
gotowe
I przysmaki też są
nowe
Sporo tego .Dwie
kopiate
Duże miski na sałatę
Zapach cieszy ,widok
nęci
Obaj mocno znów
zajęci
Dwa widelce i dwa
noże
Każdy orze ile może
Nosy wbite nad
miskami
Wymieniają się
mlaskami
Nagle słychać warkot
głośny
Wydech cichy ,grzmot
donośny
zaczęła się kanonada
Czy wypada nie
wypada
Mina blada ,jedna
rada
Pierwszy muszli kto
dosiada
Ten dostąpi spokój
błogi
Drugi -wyrzut zgoła
srogi
Obaj wielkiej są
postury
Do łazienki pierwszy
który
Niespodzianka
trzecia klasa
Drzwi za ciasne dla
grubasa
Oczy wielkie lica
blade
Obaj robią marmoladę
Na stojaka nie
wygodnie
Się rozumie -W
własne spodnie
Jeden mokry drugi
siny
Tak stękają dwie
godziny
Jest już rano szósta
prawie
Trener sprawdza na
odprawie
Całą listę obecności
Tu brakuje mu dwóch
gości
Do pokoju wchodzi w
pędzie
Gęsty smród i ślisko
wszędzie
Jak wywinie orła
cały
Wytrzeszczyli obaj
gały
Oblepiony cały
równie
Ręce w gównie
.Wszystko w gównie
W nerwach wstaje z
tej podłogi
A grubasy?- szybko w
nogi
Do Warszawy tak
pędzili...
Aż się wreszcie
odchudzili...?
kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
PRAWDA
27
grudzień 2014
Stara
baba na wsi wie,
Kto
z kim ,kiedy ,na czym ,gdzie.
Z
czym do kogo i dlaczego
I
co w tym takiego złego.
Telewizja
każda kłamie,
Władza
z ludu prawo łamie.
Informacje
wiarygodne
Są
nikomu niewygodne.
Żeby
dociec w prawdzie prawdy,
Trzeba
baby spytać, zawdy.
Na
sumieniu niema nic,
Wie
co dobre ,a co pic.
Starej
baby nie oszuka,
Na
cygaństwo zaraz fuka.
Nie
przerobi więc nikt baby,
Nawet
z rządu świńskie draby.
Tu
jest pomysł super taki;
Po
co sobie pruć wciąż flaki
Oglądając
wiadomości
Gdy
nas kuźwa wszystko złości.
Referendum
narodowe,
Nowe
prawo i gotowe.
Uchwalimy
, w Polsce wieści
Tylko
baba nam obwieści.
To
światowa, nowa wizja,
W
rękach baby telewizja.
Niech
się zlezą baby w kupę
Niech
no wreszcie dadzą w dupę.
Na
jaw wyjdzie ,czyja prawda,
Jaka
prawda ,komu prawda,
Skąd
się wzięła gówno prawda,
Czyja
wprawdzie ,lepsza prawda.
PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
Smok Wawelski
Wciąż w Krakowie żyje smok ,
Zieje
ogniem cały rok.
Dymi
dymem , ryczy rykiem,
Ciężko
żyć z tym okrutnikiem.
Ledwo
wyjdziesz gdzieś na dwór,
Dokuczliwy
jest już stwór .
Czuć wciąż siarę i spaliny,
Co
dzień dymi jak kominy .
Nie
pomogą żadne groźby,
Żadne
nie pomogą prośby
Wstrętna bestia jest zawzięta ,
A
najbardziej : w weekend ,święta .
Wtedy
to z potrójną mocą
Łby
potwora siarką grzmocą .
Każdy
wieje gdzie pieprz rośnie
Tak
w Krakowie jest nieznośnie .
Od
prawicy do lewicy,
Z
wszystkich opcji urzędnicy
I
radni z każdej dzielnicy,
Naradzają
się w stolicy.
Jednoczy
ich mocna kwestia ;
Jak
straszliwa jest ta bestia!
Żadne
spory ,żadne rządze
Żadne
żale o pieniądze.
Nikt
nie szczędzi trosk o gród?
Gdy
w Krakowie taki smród!
Targną
włosy z głów ! O rety !
Są
!- ustawy i dekrety !
Razem
na to jak na lato!
Płynie
kasa z uni za to!
I
z budżetu są dotacje
I
jak dotąd -deklaracje.
Nikt
nie raczy zabić smoka
Kiedy
smok jest- złota kwoka!
Smok
im znosi jaja złote!
Niech
zabije opcja -POTEM!
Drodzy
mili Krakowianie;
Smokowi
się nic nie stanie!
Przeciera się pod Wawelem
Z poniedziałku o niedziele .
Ha
ha ha ….
==================================
Krakowskie
myśli i dywagacje
Opowieści
i fajne relacje
O
dziwnym kraju nad rzeką Wisłą
NAPISANE
POD KONTROLĄ ŚCISŁĄ
==================================
Piątek
2011 24 06
==================================
Arłukowicz
winowajca...
Zachował
się tak jak zdrajca.
Najpierw
mącił -ideały?
Niczym
lekarz stan przewlekły
Chciał
uzdrawiać w P O cały.
Lecz
nie długo ,jak pies wściekły
Sam
dołączył do watahy.
Cóż
za posłów macie Lachy?
Im
nie w głowie jest ojczyzna,
A
portfela ich drożyzna.
I
nie ważne kto mu płaci,
Ważne
czy mu się opłaci.
Doktor
on jest czy polityk?
Kieszeniowy
analityk!
==================================
Piątek
2011 24 06
==================================
Na
seks naszła mnie ochota,
Z
trybun słychać Palikota.
Ale
nie chcą z nim kobiety,
Każda
swoje ma gadżety.
Żadna
nie chce w worku kota
I
sztucznego Palikota .
Nie
wychodzi biedaczynie,
Jakie
znów wymyśli świnie?
===============================
============================
Krakowskie
myśli i dywagacje
Opowieści
i fajne relacje
O
dziwnym kraju nad rzeką Wisłą
NAPISANE
POD KONTROLĄ ŚCISŁĄ
============================
Niedziela
2011 02 13
Niema
tam obycia gdzie panuje bieda
To
też parasola na deszcz on ci nie da
Niestety
nasz Król Boski -Komorowski
Jest
jak szlachcic biedny z biednej wioski
Potem
w swym pałacu pokazał grubiaństwo
Pierwszy
usiadł w fotel a tam to już draństwo
Układu
z Schengen ma być reaktywacja
''
Są więc uprzejmości i panuje gracja ''
------------------------------------------
Piątek
2011 24 06
------------------------------------------
Wojsko
Polskie nie ludowe
Jest
już ponoć zawodowe
I
co z tego więc wynika?
Na
statusie Lisowczyka!?
Tam
gdzie inni trzęsą pory
Nasi
mają spore fory.
Nie
zmieniło się nic prawie.
Oskarżeni
są na ławie.
Wojowali
nie dla kasy,
Mogą
dostać długie wczasy.
---------------------------
Kiedyś
postrach w Europie!
W
wszystkich burdach był na topie.
Opłacany
srebrem złotem
To
i walczył on z polotem.
Nawet
z Niemiec król nasz Saski
W
Lisowczyków wkradł się łaski!
Król
Sobieski z Kraka grodu
Wciąż
przekręca się od smrodu,
Wojsko
jemu oczkiem w głowie!
Co
mu na to premier powie?
=================================
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Joanna
Kluzik Rostkowska
Kto
to taki na cokole?
Chciałbym
się pochwalić w szkole.
Mały
Jasio taty pyta.
Na
cokole stoi kobita.
Dumnie
tato odpowiada.
No
wiesz synu ,tak się składa ,
Orleańska
to Dziewica,
Średniowieczna
społecznica.
Własną
piersią z mieczem w ręku
Zastawiała
i bez lęku
W
imię Boga i honoru
Wbrew
patriotycznego sporu
Jaśnie
króla i ojczyznę,
Naród
w zamian -spaleniznę
W
mękach na ogniowym stosie ,
Teraz
hołubi ją w patosie.
No
wiesz synu ,to Joanna,
Najcnotliwsza
ponoć panna.
Słońce
grzeje ciepłe lato
To
są bajki ,tato ,tato!
Jest
z marmuru to ma cnotę,
Każda
zawsze ma ochotę!
Co
ty mówisz ? Ja pierdole!
Czegóż
was tam uczą w szkole?
To
nie w szkole ,a w dzienniku,
Jest
Joanna na świeczniku,
Prezydencka
niegdyś lwica
No
ta Kluzik ,niewdzięcznica.
O
mój synu ! Dobre dziecko,
Poznał
zaraz kto zdradziecko,
Nożem
w plecy w podły sposób
Dźgnął
Kaczora !?
Wiele osób,
Sporo
tato w naszym kraju.
Widać
w jakim obyczaju
Wychowane
jest pospólstwo
Mdłe
ich słychać jest gadulstwo.
.........................................................................................................
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
List
do NIE
W
P Jerzy Urban
Lubię
kpiny i dowcipy ,
Mówię
prosto i bez lipy.
Piszę
wiersze ,klepie zdania,
Nic
tu niema do dodania !
Mam
przyjemność Wielmożności,
Prezentować
możliwości
Swoje
tylko ,a nie cudze,
I
na pewno podziw wzbudzę!
Cóż
Uszatku ? Misiu drogi !
Jam
redaktor bardzo srogi !
Pisze
do Cię urzędowo !
A
z chichotem każde słowo !
Znam
ja ludzi przypadłości ,
I
nie piszę je ze złości
Lecz
,z potrzeby mego ducha ,
Taka
właśnie moja fucha .
Jeśli
chcesz uszczypliwości .
To
napiszę Ci ze złości !
A
jak będziesz chciał dać w dupę ?
No
to wezmą nas pod lupę !
Ale
Ty masz znajomości ,
Nikt
nie ruszy nas -za prości !
Gdy
zapłacisz dobrze -myślę
To
Ci fajny wierszyk wyśle
Wybierz
sobie tylko temat !?
A
ja stworzę Ci poemat !
I
do płaczu lub do śmiechu ,
O
kościele czy też grzechu ,
Lub
,co w Polsce jest na topie?
Ja
napiszę tobie Chłopie !
A
najbardziej - polityka !
Me
uczucia tak -dotyka .
Zgnoję
,zbluzgam ,mocno skopie !
Trzeba
-do dupy nakopie !
Bez
urazy redaktorze ,
Mniemam
-twe konto otworzę !
Mam
fantazję tu ułańską
A
i kpinę ostrą ,drańską.
Nie
oszczędzę Ci premiera
Gdy
w me serce on doskwiera.
Również
księdza wezmę w cugi
Jak
Świat szeroki i długi.
Każdy
może być kondonem
U
mnie ,lub Jack Londonem.
Jest
od wieków taka bitka,
Wszyscy
chcą krzyżować żydka.
Jasię
tutaj nie podłożę,
Jak
trza ,sam mu też dołożę.
Seksualnie
też potrafię
Na
kanapie albo w szafie.
Znam
pozycję każde w łóżku,
I
pod brzuszkiem i na brzuszku.
Taki
jestem błyskotliwy
Arogancik
podchwytliwy,
Gdy
uczepię się ogona
Każda
pała załatwiona.
Tak
nawiasem ;jestem drogi !
I
nie szukam zapomogi !
List
otwarty piszę Tobie,
I
społecznie teraz robię .
Możesz
sobie wydrukować
W
swej gazecie podziękować.
To
wystarczy na początek,
Sprawdzisz
-ile będzie piątek !?
Pan
Loczek
Niestety
podziękowali,
Nie ten klimat !
Nie ten klimat !
NAGA
RZECZYWISTOŚĆ
Franek
- gościu z Kazimierza,
Za
nic sobie nie dowierza.
Wielkiej
klasy oszust taki.
Sobie
wierzyć ? Problem jaki ?
Lecz
nie Franek . Jest poranek
On
spać idzie , taki Franek.
Oszukuje
całe życie
Z
jakim wdziękiem i w zachwycie.
Umie
wciskać takie kity,
Jaki
efekt znakomity.
Jego
świetna tak bajera,
Przewyższyła
już Moliera.
Badał
doktor go uczony,
Stwierdził;
-
oszust urodzony!
Żeby
zaraz i od razu?
Odczyt
Franek robił gazu.
Tak
,w przychodni , u doktora;
Za
gaz płacić jest już pora.
Ale
za co proszę pana?
Sala
prądem ogrzewana.
Nic
nie szkodzi mój doktorze
Zawór
gazu ci otworzę,
Jest
faktura napisana!?
Płacić
proszę , proszę pana.
Gazociągu
niema wcale!?
Żaden
szkopuł
-
rzekł niedbale.
Niema
? Ale wkrótce będzie,
Myślą
o nim na urzędzie.
W
takim razie ta faktura?
A
,faktycznie ,?Jakaś bzdura.
Sprawa
inna jest doktorze,
Tylko
doktor pomóc może.
Trzeba
było tak od razu,
Nie
zaczynać mi od gazu.
Jestem
człowiek na urzędzie,
I
zaglądnąć muszę wszędzie.
Znaczy
się , proszę , skarbówka?
Doktor
? Po co mocne słówka?
Drogi
gościu ,usiąść proszę,
Już
kaweczkę sam przynoszę.
Więc
kosztuje ,mnie to -ile ?
O
tym powiem ,to za chwilę.
Niech
pan powie mi doktorze,
Ile
pan od siebie może?
Wie
pan , wszystko to zależy?
Się
rozumie , co u kogo leży,
No
na biurku ,w mym urzędzie,
Ile
, zatem tego będzie?
Ile
pacjent sobie życzy?
Tyle
- ile bank pożyczy!
Nie
rozumiem ,po co banki?
Ja
doktorku mam kochanki.
A
wie doktor ,wszystko drogo,
Jak
im nie dam ,spać nie mogą.
Żeby
jedna , a ich cztery,
I
pazerne są cholery.
Potem
w pracy ,ledwo stoję,
Dyrektorkę
jeszcze łoje.
Taka
praca jest niestety,
Wszędzie
tylko te kobiety.
Nie
przyniosę jej mandatu,
Musze
użyć na nią batu.
Przyznać
musze , ciężka praca,
Ale
chyba się opłaca?
Na
chleb z masłem tu zarobię,
Lecz
tak dalej ,będę w grobie.
No
jak doktor ? Rusz palcami,
Sprawa
będzie między nami.
Mam
nadzieję inspektorze,
Dwa
tysiące tutaj łożę.
Trochę
mało ,cóż ,niestety,
Mnie
wykończą me kobiety.
Ledwo
wyszedł z tej przychodni,
A
już jemu nie wygodni,
Na
wizycie u lekarza
[Lecz
Frankowi to się zdarza]
Zbadać
serce przyszedł sąsiad,
W
gabinecie jeszcze nie siadł
Dobrze
,a już pyta wścibski,
Leczy
się tu Franek Lipski?
To
znajomy jest ten pana?
Spytał
doktor .
Twarz
mi znana
Jest
doktorze ,mieszka blisko,
Zawsze
kłania mi się nisko
I
udaje dżentelmena
A
naprawdę , to jest hiena,
Naciągacz,
i oszust stary,
Wyszukuje
swe ofiary.
Mówił
że jest inspektorem.
Do
mnie kiedyś , że doktorem,
Znajomemu
że dyrektor,
A
do kogoś ,że jest rektor,
No
idiota ze mnie taki,
Nawet bez żadnej poszlaki,
[Westchnął
doktor w swoim żalu]
Prosto
mnie pozbawił szmalu.
Tu
diagnozę stawiam taką;
Postać
Franek ma wszelaką,
Może
wszystko w swoim fachu,
Po
mistrzowsku i bez strachu!
[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[
KURA NIE KURA-ENCYKLOPEDYCZNA FACHURA
KAZIMIERA
ŚLISKA SZTUKA
OSTRYM DZIOBEM WSZĘDZIE STUKA.
OSTRYM DZIOBEM WSZĘDZIE STUKA.
TAK
NORMALNOŚĆ W OCZY KOLE!
LECZ
JA NA TO; - NIE POZWOLĘ!
Siedzi
w gnieździe dziwna kura,
Głowę
ma usłaną w chmurach.
Ciągle
gdacze albo marzy,
Jakby
się ze światem swarzy ,
Jakby
do niej nie dociera
Albo
,może ,jest przechera?..
Że
,jest kura ,jej wiadomo
Nie
do końca - chyba ?...Chomo?....
W
każdym razie wciąż się kwasi,
Nic
w kurniku jej nie pasi.
Wciąż
buntuje i podjudza
Ale
,zaufanie wzbudza?..
Ją
słuchają kury głupie
Chętnie
,by mieć wszystko w dupie!
Takie
kury ,wręcz prostaczki!
Co
umieją ? - Oprócz sraczki?!
Poklask
zatem u nich wielki.
Oczywiście
rozgłos wszelki.
Wszędzie
znana i lubiana?,
Celebrytka
szanowana?.
W
telewizji więc wywiady.
Jej
przegadać nie da rady.
Któż
się z resztą jej ośmieli?..
I
nie bardzo też by chcieli
Zadrzeć
z takim ancymonem
Niby
kura ,a z ogonem
Może
diabła ,czy koguta?...
Tak
z niej bije wielka buta!
Wreszcie
weźmy się do rzeczy;
Co
ta kura do nas skrzeczy?
Co
w kurniku jej tak szkodzi?
O
co jej naprawdę chodzi?
"
-Gdybym była ja kogutem
-Choć
malutkim liliputem,
-Bym
grzać jajka nie musiała,
-A
jak kogut ,ciągle piała !
-Swym
doniosłym ,gdaczmy głosem;
-My
nie gódźmy się z tym losem .
-Jajka
są domeną samca!
-Kto
inaczej gdacze -kłamca!
-A
poczęte z jaj kurczęta,
-Niech
koguta będzie pięta!
-Sam
ma zadbać o pisklaki!
-Oto
mój jest program taki."
-W
takim razie kogut zdrajca!
-Nie
chce wcale znosić jajca,
-Każe
siadać jak do gniazda
-Śpiewem
pieje ; Ale jazda!
-Łapiąc
grzebień, trzyma w dzióbie,
-Nawet
gdaknę ; -że to lubię!
-Lecz
-ja ! -jajka potem znoszę.
"
-Noj co ? Kogut oszust ! O ! Proszę!
-Już
widzicie moje kury,
-Trzeba
zburzyć nam te mury."
-Powinniście
wszystkie wiedzieć,
-Ja
musiałam też tak siedzieć!
-Mnie
też kogut ciągle ruga!
Zagdakała
kura druga.
-Niepotrzebne
nam koguty!
-Samce
wszystkie głupie fiuty!
Podchwyciły
w tłumie kury
Głośno gdacząc chórem bzdury.
Telewizja
po układach,
Nakazuje
na naradach
Tak
utrwalać nowe prawa
Z
podjudzenia -chryja ,wrzawa!
Celebruje
nów prawidła
By
normalność wszystkim zbrzydła!
PODPISANE:
STUPROCENTOWY
KOGUT !
====================
KARIERA
U PREMIERA
3
kwietnia 2011
Nie
wyjadę do USA,
Moje
P O pracę mi da.
Dam
rady ! dam rady ! dam rady!
Będę
budował autostrady!
Zarobię
duże pieniążki,
Będę
się uczył i czytał książki.
A
gdy już będę bardzo mądry?
Będę
rządził jak z P O flądry!
Będę
przyjacielem premiera,
Przy
nim ma będzie kariera,
Będę
z pieniędzmi nosił teczki,
Z
premierem jeździł na wycieczki.
A
gdy już przejmiemy wszystkie banki,
Będziemy
z premierem wybierać kochanki.
Jest
za co !? jest za co Co !? Jest!
Jak
się ma taką forsę ,ma się gest!
Ref
Ta bajera u premiera
Mnie
rajcuje ,podnieca, rozpiera.
P
O to jest kul! P O to jest to!
Premier The Best! A co!
Ref
Ma kariera u premiera,
Ma
kariera u boku premiera.
P
O to jest kul ! PO to jest to!
Premier
The Best ! A co!?
ROZBIEGANI
Szybko
piją , szybko jedzą
Potem
leżą , już nie, siedzą.
Ociężałe
głowy , brzuchy ,
Ociężałe
wszystkie ruchy.
Dyszą
, sapią ,ledwo chodzą,
Błędnym
wzrokiem w nicość wodzą .
Brak
uśmiechu , brak pogody,
Są
to skutki nowej mody .
Praca,
praca ,tylko praca,
A
za pracę nędzna płaca.
Korporacja
,korporacja ,
Dla
niej życiem adoracja.
Tu
twój awans ,cel życiowy,
Gnój
kolegę ,masz go z głowy!
Szef
cię klepie po ramieniu!
Jesteś
wielki , już nie w cieniu!
Lecz
twe łokcie jakieś krótkie?
W
czasie drętwe, zbyt malutkie.
Nowa
gwiazda błysła właśnie,
Dłuższym
łokciem jak nie trzaśnie!
Twój
podbródek złapał ciosa!
Krew
ci bryzga ze szpar nosa!
Nikt
nie otarł cię chusteczką
Tryby
mielą …. Jesteś sieczką….
Przemielony
,wysłużony
Gdzieś
pod mostem śpisz skulony.
Oczy
twoje są zamglone...
Bosa
z okna niewzruszone…..
Mielą
tryby iskry życia,
Pochłaniają
niespożycia,
W
szybkim tempie nikną barwy!!!
Złoty
kokon przędą larwy!!!
GNIADY
11
maja 2010
Poszli
w pole chłop i Gniady
Orać
rolę pod rozsady.
Ziemia
twarda ,pług nie ostry,
Trawa
sucha i porosty.
Sam
za pługiem tylko Gniady,
Ziemi
orać nie da rady.
-Czy
ja batem muszę wołać?
-Rusz
się Gniady ,trza nam orać!
Koń
naprężył się ze strachu,
Pękła
uprząż :rachu ciachu!
Gniady
zerwał się w pogoni,
Jak
najdalej chłopa stroni.
Poczuł
konik zew wolności.
Wreszcie
w pełnej jest radości,
Pędzi
z wiatrem ,furczy grzywa,
Stado
świerszczy mu przygrywa.
Wnetki
chłop się już po łapał,
Jest
za wolny ,żeby złapał
Konia
,Woła po imieniu
Drżącym
głosem na ramieniu.
-Dokąd
pędzisz koniu Gniady?
-Na
przód pędzę ,dla zasady!
-Pędzę
w pola ,pędzę w lasy,
-Potrzebuję
dużo kasy.
-Na
co kasa ,po co tobie?
-Ja
na ciebie przecież robię!
-Tu
nie chodzi o źdźbło trawy,
-Ja
chcę zaznać po czuć sławy!
-Na
Służewcu chciałbym gonić,
-A
od pługa z dala stronic.
-Chcę
zaszczytów też dostąpić.
-Czy
śmiesz chłopie we mnie wątpić?
-Ja
nie wątpię w ciebie Gniady.
-Sam
zaorać nie dam rady.
-Tylko
praca tylko rola,
-A
wolności gdzie swawola?
-Chłopie
głupi gdzie marzenia?
-Twoje
życie się nie zmienia.
Chłop
aż struchlał z tej rozmowy,
Z
koniem gadać ? Nie ma mowy!
Dalej
woła ,goni konia.
Zmienić
chłopa jest ironia!
19
listopada 2011
GOTYK
!!!
Błoto
i mżysto ,kończy się wrzesień.
Deszczem
plugawi słotliwa jesień.
Zamęt
bezdroży ,swoista plucha.
Wstają
z grobowców bez krwi ,bez ducha.
Żywe
truposze ,repliki zgonów,
Zarobaczone
skorupy klonów
Zombi
!-pacynki nieświadomości.
W
swej sterowności -niezwykle prości.
Osły!-
do sejmu rzeczpospolitej
Butności
furii kłamstwem nabitej.
Kryształ
nie czysty jak lód z kałuży!
Zbyt
brudny! -Tyfus ,suchoty -wróży!
A
na ich czele -główny sterownik
Wredny
i podły rudy osobnik.
Podłość!
Kasa! Władza! Śmierć!
Klęska!
SEKTA
-PLATFORMA OBYWATELSKA!!!
14
maja 2010
WIARA
Pustka
w głowie i w kieszeni
Czy
twój los się kiedyś zmieni?
Pomyśl
nad tym niebywale.
Rób
coś z sobą ,ale stale.
Jeśli
zmienić chcesz swe życie
Masz
obiekcje ,rób to skrycie.
Wszyscy
mogą mieć problemy
Ale
tylko jeśli chcemy.
Jeśli
brak ci wyobraźni
Zażyj
sobie zimnej łaźni.
Woda
daje otrzeźwienie
Człowiek
lepsze ma spojrzenie.
Kolorowe
okulary
Dają
dobrej dużo wiary.
A
kto raz w siebie uwierzy
Temu
wszystko potem leży.
Czujesz
nowe odrodzenie,
Miłe
wtedy masz spojrzenie,
Dobra
aura jest w około,
A
na duszy też wesoło.
Desperacji
radzić trudno.
Bez
wyzwania w życiu nudno.
Kończąc
na tym te wywody
Szybko
odrzuć z pod nóg kłody.
Nie
bój żaby disperato,
W
końcu przyjdzie ciepłe lato!
01
Marca 2012
BUTNOŚĆ
W
górę dymi tuman kurzy
-Jakby
miało się ku burzy
Stary
baca tak powiedział
Kiedy
na wielbłądzie siedział
Wzięło
chłopa na zwiedzanie
Przez
pustynie w karawanie
-A
dyć przecie to akacja
-Takość
sama u nas nacja
Od
razu mu się zelżyło
Tak
na duszy było miło
-Jednakowo
ziemia przecie
-Po
co tułać się po świecie
-Na
cóż mi ta turystyka
-Robić
z siebie zakładnika
-Przeraźliwie
z wielkim wrzaskiem
-Mus
się chować przed tym piaskiem
-Och
ta głupio całkiem poła
-Człowiek
jakby był z przedszkola
-Nawet
nie wiem czy przeżyje
-Jak
mnie piasek ten zakryje
-I
nie znajdą moje kości
-Cholernie
mnie teraz złości
-Ani
świeczki ani grobu
Zaczął
mówić pacierz Bogu
-Oj
Panie Mój Wielki na Niebie
-Nie
Zabierajże mnie do Siebie
-Pozwól
mi wrócić do domu
-Nie
pochwalę się nikomu
-Żem
w dalekiej pustyni był
-I
tom burzę żem tam przeżył
-Żem
zobaczył kawał świata
-Jakoś
mi to teraz lata
-Oj
góralu ty góralu
-Szczerze
dużo w tobie żalu
Odpowiedział
Pan na Niebie
-Do
dom odprowadzę ciebie
I
powrócił góral w góry
I
zobaczył synów córy
I
zobaczył swoją babę
Pojął
,że ludzie są słabe
10
maja 2010
W
NASZYM KRAJU
W
naszej Polsce dziwne czasy
Na
ulicach są grubasy
Z
Ameryki przyszła moda
Na
fasfuda i na loda
Jest
Mc Donald w każdym mieście
Otworzyli
nam je wreszcie
Można
nażreć się do woli
Później
brzuch nas dziwnie boli
Lecz
niestety w naszym kraju
Z
Ameryki chcą mieć Raju
Dzieci
starcy całe stada
Wszyscy
żrą tam tak wypada
Batoniki
w podstawówce
Dzieci
jedzą na stołówce
Banty
Marsy oraz Twixy
Oleiste
wstrętne Miksy
Rodzic
cieszy się spokojem
Faszerując
dziecko łojem
Dzieje
się to w świetle prawa
Nie
jest wiec to moja sprawa
10
marca 2011
DO
przyjaciół PANA BOGA
Klasztor
Shaolin w legendach słynie,
Walecznych
mnichów mit nie zaginie.
I
bez kozery ,mistrzów fechtunku
Wezwiesz
na pomoc ,krzycząc ratunku.
Lepszy
niż w bazach marines foki,
Do
tyłu salta w powietrzu skoki,
Młócą
cepami ,robią motyką,
Pietyzm
z artyzmem ,technik z taktyką.
Niema
znaczenia jakim orężem,
Szablą
czy dzidą ,zawsze jest mężem,
Zawsze
mnich walczy o słuszną sprawę,
Broni
biedaków gdy ma obawę.
Na
szafot stawia nawet swe życie,
W
cieniach zaułków ,samotnie ,skrycie.
Nie
pragnie nagród i fanfar w fleszach.
Sens
ideałów w sławę nie miesza.
Ubóstwo
bycia i duch skromności,
Na
piedestale puchar godności,
Cnota
pokory ,sprawy oddanie,
Walka
z krzywdami ich powołanie.
Jakże
się odnieść do takiej wiary
W
dzisiejszym świecie bezdusznej miary.
Czy
Bóg istnieje ,w jakim umyśle ?
Buddyzm
bez Boga ,czy tam jest -myślę.
13
października 2011
BETONOWE
KONIE
Poszły
konie po betonie
Dudni
kopyt tętent
Ani
jednej łzy nie ronię
Udał
mi się przekręt
Dech
rozpiera moją klatę
Czuję
się szczęśliwy
Leszcz
wypłacił mi wypłatę
Jest
jak koń płochliwy
Poszły
konie po betonie
Niema
po nich śladu
Leszcz
niech w toni wody tonie
Utop
ty się dziadu
Nie
mam żadnych więc skrupułów
Ani
też obiekcji
Skoro
w świecie tyle mułów
Niech
uczą się lekcji
Poszły
konie po betonie
Jadę
na nich wierzchem
Znów
za świeżym leszczem gonię
Złapałem
i pierzchłem
Niosą
konie po betonie
Jak
na fali żagiel
Nigdy
okręt nie zatonie
Burdel
tu i magiel
12 maja 2010
TEQUILA
Z GRILLA
Dym
się dymi na pustyni,
Stary
Aztek znaki czyni.
Złapał
wigor choć kaleka ,
Nawołuje
szczep z daleka.
Wojownicy
,bracia moi,
Sto
Agawek przy mnie stoi,
Tomahawki
bierzcie w dłonie,
Ani
słowa żaden żonie.
Zacisnęli
wszyscy zęby,
Nikt
nie puszcza pary z gęby,
Nikt
nie zdradza cel wyprawy,
Każdy
pragnie mieć Agawy.
Szaman
,wódz i wojownicy
Wcale
nie są tacy dzicy.
Pismo
mają i kulturę
I
tajemną z miedzi rurę.
Na
pustyni sto stuleci
Życie
słodko im tu leci.
Nie
zdradzają tajemnicy,
Wielcy
są to zawodnicy.
Przeszli
żwawo i z ochotą
Kawał
drogi ,aż piechotą.
Tomahawki
,ostre noże
Każdy
rąbie ile może.
Wcale
nie jest takie proste,
Kolce
mają one ostre.
Niczym
pot krew z rąk im ścieka
Jest
normalka dla Azteka.
Wszak
to naród jest bojowy,
Zaś
gdy napój jest darmowy
Każde
kłute rany krwawe
Przynieść
mogą tylko sławę.
Wrze
i huczy w kotle woda
Nawet
kropli jest tu szkoda,
Na
pustyni wody mało,
Wszystkim
mocno pic się chciało.
W
kotle siedzi rura z miedzi
Wódz
Azteków krople śledzi,
Jakże
mu się czas ten dłuży,
Wreszcie
baniak jest już duży.
Tańczy
szaman przy ognisku
Miąższ
Agawy mieli w pysku,
W
lewo kiwa się kulawo
Klawo
,zgina się na prawo.
Stary
Aztek ,choć kaleka
Na
brak sławy nie narzeka,
Lubi
bardzo pic tequile,
I
przeżywać takie chwile.
_____________________________________
___________________________________________________________________________________________________________
Krakowskie
myśli i dywagacje
Opowieści
i fajne relacje
O
dziwnym kraju nad rzeką Wisłą
NAPISANE
POD KONTROLĄ ŚCISŁĄ
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
============================
Środa
2010 12 08
============================
Tarcza
antypolska
Jest
u władzy Kunta Kinte
Zabrał
strzelbę ,zabrał flintę
Teraz
procę oferuje
Na
kamienie -nie kosztuje
W
głowie nam się to nie mieści
Z
USA nas doszły wieści
Widać
-zamknął swą przyłbicę
Kunta -dalej jest w Afryce
Marni
nasi są włodarze
I
przyjęli procę w darze
W
zamian wszczęli proces nowy
Darmo
dali gaz łupkowy
teraz przemysł zbrojeniowy!!!
teraz przemysł zbrojeniowy!!!
=============================
Poniedziałek
2010 12 06
=============================
Wszechmocny
na Rusi ,Carewicz po Carze
Zawitał
do Polski -co przywozi w darze?
W
dobrym dniu przyjechał ,dziś dzień Mikołaja,
Będą
więc prezenty ? Czy jak zwykle -jaja?
Chyba
to ,to drugie ogłosił na wejściu,
Gdy
go nasz Król Boski ,witał w swym obejściu.
Nie
przeszkadza wcale Królowi naszemu,
Choć
zarzutów wiele ,postawili jemu!
W
tłumie zgromadzonym ,gdy jechała świta.
Nie
zrozumiał Dymitr -myślał że go wita.
Nie
dał znać po sobie Król Boski ,nic a nic,
Bo
Dymitr ,Carewicz miał go właśnie za nic.
Kurtuazja
,biznes ,tylko to się liczy,
Więc
nasz ,tu Król Boski ,nic a nic zaliczy .
Lepiej
siedzieć cicho ,nie podnosić głosu,
Nie
mógł by on przecież ,po pieprzyc patosu .
Przyjechali
wszyscy ,z czterech aż stron świata,
By
sfilmować u nas ,blask -wielkiego brata .
Na
koniec kolacja ,najeść się do syta,
Jutro
dalej potrwa ta " mdląca "wizyta.
==================================
Poniedziałek
2010 12 06
==================================
Dugi
zaś z duetu ,Donaldzik Wspaniały,
Jest
w Berlinie ,tam chce uszczknąć chwały.
Na
razie flirtuje ,ale Zimna Dama,
Czy
mu da ,nie da ,dowiemy się z rana.
=============================
Z
archiwum
=============================
Cóż
ten Jarek znów tak kadzi?
Biedak
o Smoleńsku radzi .
Na
ten temat wiadomości
Putin
wstrzymuje ze złości.
On
nie lubił jego brata!
To
przez niego Rosji strata!
Juz
miał na patelni Gruzję,
On
odebrał mu tą fuzję.
Kto
wie ?Czy to nie powtórka?
Droga
była dla nich skórka,
Skórka
za taką wyprawę,
Jarek
taką ma obawę.
A
ten jeszcze Komorowski?
Jaki
szołmen -prawie boski?
Aż
za mocno gra na nerwach,
W
dywagacji smutku przerwach.
=============================
Z
archiwum
=============================
Nowy
nastał nam król boski,
Pan
prezydent Komorowski!
Jeszcze
nie miał berła w ręku
Już
Pisowcy wszyscy w lęku!
Miał
ku temu swe powody
Kraj
zalały przecież wody,
I
kluczowe stanowiska
Rozdał
sobie na nazwiska.
Znane
wszystkim w całym kraju
Według
klucza ,obyczaju.
Potrzebował
przecież wsparcia
I
w wyborach dla poparcia.
Czy
czerwony czy różowy
Wsio
rawno ,by kolorowy.
Nawet
premier miał swe ale,
Ale
,wygrać muszą w chwale.
Coś
tam trochę mu się ciskał
Tak
od oka ,tylko piskał.
Do
kamery dla bajery,
Niech
usłyszą coś etery.
==============================
Z
archiwum
==============================
Król
Bronek już pełną parą.
Donald
skoczył mu ze swarą.
I
zaszczekał tak do Bronka
-To
co chciałbyś to jest mrzonka!
Będziesz
królem na papierze,
I
w uśmiechu zęby szczerze.
Więc
odbieraj me wskazówki
Jeśli
nie chcesz zmoczyć główki.
Dobrze
Donald ,niema sprawy,
Ja
tak chciałem dla zabawy.
Tu
,w pałacu taka nuda,
A
na zewnątrz ,zaś obłuda,
Zajechali
mi Pisowcy .
Dla
mnie naród całkiem obcy.
Wystraszyłem
się niezmiernie,
Służył
będę ci już wiernie .
Wtem
zdyszany Nowak wpada,
-Chłopcy
bigos ,marmolada,
-Przy
tym krzyżu w nocy stoją
-I
prewencji się nie boją!
-Nowak
Nowak duże dziecko,
Tu
odezwał się zbójecko,
Premier
dość z lekka wkurzony
A
na pozór ułożony.
-Same
stare tam kobiety,
-Weź
pościągaj im berety,
-W
nocy chłodno zmarzną uszy,
-Wiatr
dopełni i je skruszy.
-Ja
mam myśleć o tych bzdurach?
-O
wakacjach myślę ,górach,
-Albo
piaskach na riwierze,
-Mówię
Nowak teraz szczerze.
13
maja 2010
AGENT
TOMASZEK
Idzie
facet w ręku z logą
Nie
kuleje żadną nogą
Czarne
szkło zasłania gały
Czyżby
to był ociemniały
Mówią
piszą o nim wszędzie
Jest
to agent na urzędzie
Słynny
Tomasz aktywista
Nadgorliwy
fes służbista
Jest
w Toruniu z ważną misją
Wysłał
premier go z dymisją
W
moherowym POP berecie
Ostro
zagrał mu na flecie
Premier
nowy jest P O P I S I E
Cały
kler ma w męskim zwisie
POP
od ludzi haracz łyka
Nie
chce z P E O mieć wspólnika
Stoi
Tomasz pod klasztorem
W
okularach ciemnych z worem
Opiera
się o swą laskę
POPA
prosić chce o łaskę
Z
dawnej Polski zwyczaj taki
Przy
klasztorze są żebraki
Czasem
myślą o nich mnichy
Rzucą
resztki ze swej michy
Tomasz
agent mistrz kreacji
W
stroju ślepca w pełnej gracji
Prosi
POPA o audiencję
-Zaszczyt
doznać ekscelencję
W
domofonie słychać hasło
-Aby
bodaj cię coś trzasło
-Nie
zawracaj dupy dziadu
-POP
zasiada do obiadu
-Znikaj
szybko z pod tej bramy
-Albo
ostro pogadamy
Agent
słyszy nie przelewki
Nowej
trzeba mu odziewki
W
mig się przebrał w biznesmena
Ta
pasuje mu domena
Znowu
ciemne okularki
Przy
nim siedzą aż dwie szparki
Ulizany
fes skropiony
Biznesmenik
zarobiony
Ma
bez dachu drogą furę
I
kaszany całą górę
Jak
najbardziej jest na topie
(Zobaczymy
teraz POPIE)
Stoi
samochód u wrót bramy
-Proszę
proszę otwieramy
Ekscelencja
;z krwi i kości
Na
salony prosi gości
Obciął
okiem -Ustawiony
Dwie
kochanki -Nie ma żony
(Może
w sidła moje wpadnie)
Gościa
więc zagadnął składnie
-Niezły
widzę ma pan guścik
-Długie
nogi ,jaki biuścik
-To
są tylko sekretarki
-No
no - Ale jakiej marki
-Choć
na sobie habit noszę
-Krew
się burzy .-Prosto proszę
Goście
weszli na salony
-W
czym wasz sługa uniżony
-Pomóc
musi ? A zarazem-
- (Forsa znowu jest tym razem ?)
Myśl
utkwiła mu wesoła
-C
B A ! Agent Tomasz woła
POP
jest chwilę w konsternacji;
-Służysz
chłopcze obcej nacji
-To
są żydki to P E O !!!!!
-Gdzie
są żydki tam jest ZŁO!!!!!
-Uczył
Jarek uczciwości ?
-Władzy
brakło Jegomości
-Tak
od razu być nie wierny
-Tomasz
! -Jesteś ich odźwierny
Mógł
zrozumieć coś na opak
Młody
z niego jeszcze chłopak
Jest
Tomaszek zbity z tropu
Komu
służyć ? P E O ? POPU ?
Agent
Tomasz małej wiary
Ma
dylemat jak świat stary
Fes
bystrzacha w swoim fachu
Nigdy
w życiu nie miał strachu
Jest
w zakonie Redemptorystów
Bliska
nazwa terrorystów
W
tym temacie nie szkolony
Z
drugiej strony świat szalony
Z
resztą łupią wszystkich równo
Tu
obłuda forsa gówno
Patrzeć
w ręce koalicji
Abolicji
lub banicji
Lepiej
hienom uciąć głowy
Kraj
naprawdę byłby zdrowy
CDN
29
listopada 2011
KOBRA
Śmiała
kobra z Indii rodem
Przyjechała
samochodem
Do
puszczańskich polskich lasów
Chciała
zażyć w Polsce wczasów
Dla
niej u nas egzotyka
Nie
udaje już patyka
Była
przecież bez paszportu
Wyślizgnęła
się z transportu
Wpełzła
szybko w bór dębiny
Może
będą zaręczyny
Bo
tam pełzał nasz zaskroniec
Miast
być swaty randki koniec
Dla
niej on był dobre danie
Pożarła
go na śniadanie
Przy
okazji zżarła żmiję
Sama
w puszczy się już wije
Takie
z obcym są przypadki
Chcesz
mieć randki a są wpadki
Za
nim się obudzisz w porę
Całkiem
inną masz już rolę
Przyjacielsko
nastawiony
W
chwilę możesz być zdradzony
Nie
ulegaj więc pokusie
Częściej
słuchaj swą mamusię
18
października 2011
ŁAGODNIE
OBURZENI
Co
to będzie co to będzie
Niezadowoleni
wszędzie
Revolution
!
Rewolution
!
Młodzież
wyszła na ulicę
Piękni
chłopcy i pannice
Revolution
!
Revolution
!
Żadnej
w tym ideologii
By
bogaci nam pomogli
Revolution
!
Revolution
!
Ani
żadnej demagogii
Jak
tak okraść oni mogli
Revolution
!
Revolution
!
Tak
łagodnie oburzeni
Czasem
z deka są wkurzeni
Revolution
!
Revolution
!
Zwalić
pomnik z piedestału
Zacząć
kruszyć go pomału
Revolution
!
Revolution
!
Korporacje
i wy banki
My
staniemy z wami w szranki
Revolution
!
Revolution
!
Dobre
zmiany są z ulicy
Społeczeństwo
na to liczy
Revoiution
!
Revolution
!
Revolution
end Victory
Piękna
bajka do historii
My
żyjemy !
Wspomożemy !
Może
jednak nie tak -gdyby?!
Może
jednak nie na niby?!
Revolution !
Revolution
!
NOWA ERA INWIGILACJI
I oto nastała już nowa era
Wieki komórki i komputera.
Weszła pod dachy ,weszła pod strzechy,
Też do mrowiska ,to nie są śmiechy.
Stoją anteny i wiszą druty,
W elektronikę las jest obuty.
I jest mrowisko na skraju lasu,
I jest bezpiecznie i bez hałasu.
Mieszkają mrówki jak to w mrowisku
Całkiem na luzie ,niema tu ścisku.
Każda ma pokój i też sypialnie,
I żyje im się całkiem normalnie.
Prawie od rana nawet od świtu,
Dorwała mrówka swego pulpitu.
Klepie litery jak oszalała
Tak zręczna mrówka ,choć taka mała.
Pisze emaile i czyta Niasy,
Dawno po kawie zostały fusy.
Się przyzwyczaja do pracy nowej,
Jest sekretarką przy swej królowej.
Właśnie w tej chwili dzwoni komórka,
Młoda księżniczka ,królowej córka,
Chce powiadomić rząd i premiera,
Że do opery dziś się wybiera.
I tak co chwilę ciszę przerywa
Dzwonek komórki ,mrówka się zrywa,
A w komputerze tyle nowości,
Chciała by poznać ,to się wciąż złości.
Wzięła komórkę i do komórki,
Zamknęła kluczem aż na trzy dziurki.
Teraz ma spokój ,ręce zaciera,
I migiem mrówka do komputera.
A co !? Nie wolno? Tylko dla ludzi?
Jest to ciekawe wcale nie nudzi.
I co się dziwisz ty głupia pało,
Szczenę rozwierasz ,coś ci się stało ?
Tu monitoring jest w naszym lesie,
Wszystko to widać co każdy niesie,
Co każdy robi o każdej porze.
Ja cię przepraszam to wszystko może?
A co żeś myślał głupi pacanie,
Bez mojej wiedzy nic się nie stanie.
Tak wiele mrówek wielkie skupisko,
Jest nowoczesne nasze mrowisko.
Ja cię przepraszam ,nawet w mrowisku
Inwigilacji cień jest nacisku,
Nawet królowa tu nie pomoże,
Gdy sekretarka zbyt wiele może .
25 listopada 2010
OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA
Pali się ! Pali się ! Jedzie straż ogniowa!
Cieszą się strażacy ,bo maszyna nowa.
Wicepremier Pawlak -szef wiejskich strażaków,
Parę groszy rzucił ,dla swoich junaków.
Lecz auto z demobilu
stanęło na drodze,
Wykrzykują od debilów
strażacy go srodze,
Taką mieli wnet ochotę
ugasić ten pożar,
On spartolił nam robotę
Strażak w złości dożarł!?
Pchają go! Pchają go! Pchają do pożaru.
Nie popuszczą gratki ,nie mają zamiaru!
Muszą się pochwalić w gminie swym autem .
Pchają go! Pchają go! Z włączonym kogutem!
Upłynęło godzin parę,
Ogień ugaszony.
Za co mamy taką karę
Komendant wkurzony.
Z sapali się tak junacy,
Lecz stoją na placu,
Za to inni już strażacy,
Są na dobrym kacu.
Pchają go! Pchają go! Pchają do garażu.
Już my wszyscy pokażemy tobie ty kuglarzu!
Na wybory na plakaty leci grubo forsy!?
A my -dostajemy samochód najgorszy!
W rządzie tylko same trutnie
Swój swojego strzyże,
Trutnie kłócą się okrutnie
Skaczą nam na krzyże.
Pojedziemy do premiera
Weźmiemy za fraki,
Dość już mamy Gargamela!
Takie z nas junaki!
Pojechali !Pojechali !Ale autobusem.
Lecz na dworcu zatrzymani pod wielkim przymusem.
Premier zrobił niespodziankę i wysłał prewencję.
Pogorzelcom zaś spalonym swoje kondolencje.
Ich uczucia rozgorzały
Są na włosku nerwy,
Nakupili więc gorzały,
Będą pic bez przerwy.
Taka rola jest premiera
Rozpić naród cały,
Gdy uczucie mu doskwiera
Upity -jest mały.
Pali się ! Pali się ! Pali Polska cała !
Nikt nie gasił tego ognia ,straż ogniowa spała.
Tacy wszyscy skacowani i bolą ich głowy,
Jak się spali Polska cała ,to będą rozmowy.
Pali się ! Pali się !Pali Polska cała!
Nikt nie gasi tego ognia ,straż ogniowa stała.
Pali się ! Pali się ! Pali Polska cała!
Niech się wreszcie spali -wszędzie sama chała !
BUDOWA ŁGARSTWA
Funduszy brakło , brakło funduszy,
Nikt nie wie kiedy budowa ruszy.
Majster nic nie wie ,nie wie kierownik ,
Cementu niema ,pusty dozownik.
Nic się nie dzieje na tej budowie,
Kiepsko coś rządzą nasi panowie.
Roboty niema ,niema wypłaty,
Kto teraz spłaci te wszystkie raty?
A tu w gazecie na pierwszej stronie,
Że to złodzieje nasi panowie.
Banki okradli okradli państwo,
Kto im co zrobi ? Przecież to draństwo!
Dług szybko rośnie biją liczniki,
A oni mają lepsze wyniki.
Sondaże rosną , rosną podatki,
Aż z głodu pomrą nam wszystkie dziadki!
Bieda zagląda przez okna nasze ,
Przyszedł czas zjadać nam pieską paszę,
Bieda jest w Grecji w Irlandii bieda,
Kto obiecuje - ten ci nic nie da!
Prezydent ,premier dają wywiady,
Śmieją się w oczy ,boś my są dziady!
Duet złodziejski rządzi w tym kraju!
Jesteśmy w piekle !-Miało być raju!?
Nie mam pretensji do panujących,
Lecz do rodaków nic nie myślących!
Wreszcie zacznijcie patrzeć na oczy,
W jakim kierunku wasz kraj się toczy!
Mości Dziadowie !Weźcie się w kupę!
I tych oszustów kopnijcie w dupę!
Dwudziestoletnia jest to hybryda,
Dokąd będzie tak rządzić -ohyda !
22 listopada 2010
Bunga Bunga włoskie danie
Na kolacje i śniadanie
W Mediolanie w pięknej willi
Premier oddał się idylli
Pierwszym matcho jest w tym kraju
Więc zażyczył sobie raju
Za wysokie dość napiwki
Przywiedli mu piękne dziwki
Z Rzymu Padwy i Lozanny
Do prysznica i do wanny
Jedna piękność aż z Maroka
Wpadła bardzo mu do oka
Śniada cera ,oczy -jakie?
Nie mógł obejść się ze smakiem
Choć jej brakowało latek
Pozbawił ją szybko szmatek
Zresztą tylko fartuch biały
Wszystkie sobie przyodziały
A pod spodem ciało nagie
Ma ten premier w sobie magię
Tak powabne pielęgniarki
I na wierzchu ciasne szparki
Każda cacko jak z playboya
Premier już wypuścił boya
Jakiż ogier narowisty
Krewki starzec -zajebisty
Niczym sułtan ma swój harem
Taki wigor -jest on darem
Wiec zazdrości mu elita
Przeciw niemu cała świta
Obwołali pedofilem
Takim samym -jak on stylem
Opozycja głośno huczy
Telewizja w świecie buczy
Jedni ganią inni chwalą
Któż by nie chciał z taką lalą
Temu wszystkie nieścisłości
Wypłynęły z wrót zazdrości
Facet forsy ma bez liku
Toteż stoi na świeczniku
Pielęgniarka we fartuszku
Przystojniaku ,mój staruszku
Poświntuszysz -poświntuszę
Nie odpuszczę , ukuć muszę
Kłucie zawsze było drogie
Takie życie jest nam srogie
Doczepiło się premiera
A bez seksu się zamiera
Dobrze wiedzą wszystkie czuby
Chcą premiera szybkiej zguby
Zasiąść władzy piedestale
I jak on -pierdolić stale
Każdy premier ściąga gacie
Strzela gole przy wiwacie
Na burdelu stoi władza
Burdel w burdel się odradza
13 luty 2011
Jedzie rolnik na traktorze
Nim ugorek sobie orze
Wnet zaorał dwa zagony
I zamienił pług na brony
Jeździ w koło równa pole
Grunt gotuje pod fasole
Pod ziemniaki i pod zboże
Sam haruje tak jak może
Ledwo chodzi w domu żona
Bydłem w stajni udręczona
A tu słońce w górze świeci
Jeszcze ma nakarmić dzieci
Nie ma czasu na pierdoły
Same muszą wyjść do szkoły
Rzecz normalna bez śniadania
Szkoda czasu i gadania
Norma ,dzieci zaniedbane
Wychowują się więc same
Któż zaglądnie im w zeszyty
Nikt nie sprawdzi czy umyty
Tak od rana do wieczora
Żywot na wsi taka zmora
Choć rolnicy to junacy
To nad wyraz są biedacy
Myśli sobie człowiek z miasta
Świeże jajka i omasta
Jest rosołek też z koguta
Rankiem z drzewa miła nuta
Przecież im się żyje sielsko
Lecz nie wiedzą co to zielsko
Gdy obsiekać trzeba pole
Być z motyką w tym padole
Pewnie ze wsi są te chamy
Tak w tej biedzie popychamy
I szczujemy w każdym rogu
Komu się poskarżą -Bogu
Nawet ksiądz na mszy w kościele
Nań ozorem brzydko miele
Zbiera haracz za odpusty
Dobrodzieja -w duchu pusty
Dobrodziejstwem są ich dzieci
Bo przy dzieciach jakoś leci
W domu huczno i wesoło
Tylko kto się zajmie szkołą
Ich jedyna jest rozrywka
Gdy dosiada jemu siwka
Znów jest problem z nową ciąża
I tak koniec z końcem wiążą
Choć ten rolnik się nie leni
Na wsi długo się nie zmieni
Perspektywy mieć nie może
Rolnik dalej ziemię orze
Któż zlituje się w ich losie
Ile krzyku ma być w głosie
I do kogo składać ręce
Żeby ulżyć im w tej męce
Poprowadzić tak jak dziecko
A nie łupić ich zbójecko
W Polsce o kogoś jest troska ?
Na nie -kiwa Matka Boska!
Trzęsienie ziemi znowu w Japonii,
Tsunami ludzi z nad morza goni.
Żywioł bestialsko niszczy siedliska,
Apokalipsa pewnie jest bliska.
Nie piszę tutaj z żadnej przekory,
Ale z najwyższej mojej pokory.
Przyszedł czas chyba zastanowienia,
I przelać w życie postanowienia.
Zacząć naprawiać te wszystkie błędy,
Które dla kasy wciąż robią mendy.
Te ich pozorne zyski w kieszeni,
W klęskę ludzkości nam się zamieni.
Pogoń za zyskiem jest bez pardonu,
Forsy i forsy ,na co i komu.
Świat się rozwija ,to nasze prawo,
Musi być z głową a nie na klawo.
Szkoda Japonii ,kwitnącej wiśni
Czy coś się zmieni -jak nam się przyśni.
Brak przemyślenia i brak rozumu,
Brak mądrej głowy światłej dla tłumu.
Nie ma przywódcy elokwentnego
Tylko korupcja .Po co ,dlaczego,
Po co nastawiać swe butne czoło,
Jest im wygodnie ,dobrze ,wesoło
Jeśli nie będzie nad tym kontroli
To umierajmy ,albo niech boli.
Ludzie ludziska ,obywatele,
Pomyślcie wreszcie ,jest nas tak wiele.
11 marca 2011
PAJACYKI
Spotkały się dwa pajace
Chciały podjąć jakąś pracę
Niezbyt ciężka dobrze płatna
Ćwierć etatu akuratna
Żeby sercu była bliska
I wysokie stanowiska
Gdy już znajdą się na szczycie
Będzie życie jak w Madrycie
Wzięli w ręce ogłoszenia
Przeczytali bez wzruszenia
Sama chała i harówka
Rozbolała obu główka
Są nie dla nich takie męki
Odrzucili to od ręki
Czegoś więcej dla nich trzeba
A najlepiej manny z nieba
Wzięli w ręce po motyce
Będą robić w polityce
Iść na słońce ,jak ,z motyką?
Się tak jęli polityką
Pajacować w Polsce modnie,
W kabarecie ,tylko godnie.
Ma być w głowie oleina
Może będzie dobra kpina
Gdy u władzy zaś pajace
Jeszcze za to mają płace
Robią sobie z ludzi drwiny
To uwłacza to są kpiny
A rozumu za dwa grosze
Jeszcze rządzą ? No nie ,proszę.
Widać Polska to pajace
Skoro tacy mają płace
11 marca 2011
JAJCARSKA ELEKTROWNIA
Są premiera tezy nowe
Jądra muszą być jądrowe
Ma chłopina niezły wór
Skoro nie chce prądu z gór
Będą w Polsce prądu braki?
Nie potrzebne mu wiatraki
Ma chłopina na to myk
Wypił sake duży łyk
Że zaś sake już jądrowa
Elektrownia też gotowa
Ma świecący premier wór
Podpiął w gniazdko swojski sznur
Darmo płynie teraz prąd
Nikt naprawdę nie wie skąd
Premier zrobił Mikołaja
Takie w Polsce są już jaja
31 marca 2011
PROŚBA
Nie twórzmy im nadziei po próżności
Nie obiecujmy jeśli brak hojności
Bądźmy umiarkowani w obietnicy
My ludzie władzy ,tak my ,naczelnicy
Skromności w służbach bądźmy zwolennicy
Majestatem prawa my służebnicy
Wszechnicy mądrości myśl drogowskazem
Pracowitości z serca nam rozkazem
Niech patriotyzm czuć ,on w nas niech zapłonie
Pochodnia ogni czystych .Nasze dłonie
Dzierżąc polano ,świecą nim ludowi
By stawiał fundamenty znów krajowi
Tak nam dopomóż Panie Boże w Niebie
Tak się dziś modlę o kraj swój do Ciebie
Ma troska z serca bije ,mam obawy
Polska tonie w głębinach próżnej sprawy
Gratuluje pomysłu. Wiersze co zdążyłem przeczytać dość fajne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tadeusz
Pewien zacny Pan Tadeusz
UsuńUchylił przede mną kapelusz
Dziękuję panie Tadeuszu
Dodał Pan mi animuszu
Serdecznie pozdrawiam
Te ich pozorne zyski w kieszeni,
OdpowiedzUsuńW klęskę ludzkości nam się zmieni
pzdr wujek
Jeśli się już cytuje
UsuńWszystkie literki się drukuje
Pozdrawiam cię Mateuszu
super wiersze
Usuńprosze Panie Loczku napisz terz taki wiersz w kturym jest troche mniej [wulgaryzmu] . A wiersz z premierem jest SUPER.
OdpowiedzUsuń