Strony

RYMOWANKI satyra



kupię znaczki pocztowe

całostki

dobre zbiory

uczciwe ceny

tel 602 24 90 46





Wszystko na tym blogu jest
do czytania za darmo,
nie trzeba nikomu nic płacic.
Jeśli jakaś inna strona 
pobiera haracz proszę mi
napisac: mjagielski63@o2.pl
Jeśli ktoś ma temat i chce
wierszyk do szkoły czy komuś,
nie ważne, proszę pisac,
chętnie się sprawdzę .
Może się uda albo nie.
Popróbuję albo się postaram.
Miło mi, że tyle ludzi mnie czyta.
Serdecznie pozdrawiam.  



[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[



ZDECYDOWANIE KUPIĘ ZBIORY ZNACZKÓW I LISTÓW 

POLSKI ,ROSJI ,USA i INNE KRAJE 

UCZCIWE CENY

TEL 602 24 90 46

mjagielski63@o2.pl


bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbb

GRUBASY LUBIĄ KIEŁBASY

Mówi grubas do grubasa
Jaka ciężka jest kiełbasa
Ile siły trzeba wznieść
By kiełbasę ciągle jeść

REF ; Smaczna  kiełbaska  swojska
Bież się i w domu ją wędź
Smaczna kiełbaska swojska
Każdy ma na nią z nas  chęć
Ma na nią z nas  chęć
Ma na nią z nas chęć

Ach grubasie ach grubasie
Co takiego jest w kiełbasie
Co takiego ona ma
Że do gęby tak się pcha

Oj grubasie ty głuptasie
Ty   nic nie wiesz  o kiełbasie
To przebiegły sprytny  wąż
Jadem swym zaraża wciąż

Nie mów do mnie ty grubasie
Brzydkich słówek o kiełbasie
Patrz - prześlicznie wije się
Na jej widok ślinię się

Tak  masz rację tak grubasie
Ja też kocham się w kiełbasie
Może to i żmija jest
Lecz i  dla mnie jest de Best

Mel ;  UNA PALOMA BLANCA







Głodek

13 maja 2010

Dwaj grubasy wielkiej masy
Załatwili sobie wczasy
Spakowali wielkie torby
Przekroczyli wszelkie normy
Zamiast ciuchów ,toaletę
Spakowali galaretę
Spakowali salcesony
Tłusty boczek nie wędzony
Szynki kiszki i kiełbasy
Jabłka gruszki ananasy
Dojechali na letnisko
Pięknie fajnie basen blisko
Jest klub fitness i siłownia
Jutro zacznie się mordownia
Zrzucić kila wam wypada
To trenerska taka rada
Obaj bardzo są otyli
Z tą nadzieją tu przybyli
Bicze z wody i fitnesik
Ubrać trzeba modny dresik
Poszli rano na zakupy
Mieli obaj ciężkie dupy
Zrobić kroków rano parę
Jest to dla nich ponad miarę
Zamiast zajrzeć do galerii
Odpoczęli więc w pitceri
Szybko zjedli sześć kołaczy
Z głodu .Trener im wybaczy
Po śniadaniu na zakupy
Nie !Zachciało im się zupy
Kapuśniaczek ,jeszcze flaczki
A na drugie udo z kaczki
To dopiero jest zagryzka
Wziąć kotleta trza do pyska
Przyniósł kelner im kotlety
Tego mało im niestety
Więc golonko na deserek
Zjedzą ,pójdą na spacerek
Zapach swojski na deptaku
Zamówili więc po ptaku
O spacerek przecież chodzi
Kurczak z rożna nie zaszkodzi
Tłuste obaj mają rzęsy
Chciwie każdy łapie kęsy
Młócą aż się trzęsą uszy
Jeszcze piwko ,tak ich suszy
Trenowali w takim znoju
Mało było im napoju
Cóż !Wypili całą beczkę
Podchmielili się troszeczkę
Rozbawieni w swej przygodzie
Na letnisko o zachodzie
Ledwo przyszli na kolację
Szybko zjedli swoje racje
Czas odpocząć po wieczerzy
Więc położyć się należy
Poleżeli tak z godzinę
Jeden zrobił kwaśną minę
Drugi wierci się na łóżku
Myśli tylko o swym brzuszku
Zasnąć o bom niema mowy
Każdy młody każdy zdrowy
Dyskoteka na letnisku
Nie jest dla nich .W takim ścisku ?
Można zajrzeć też do baru
Lepiej nie .Za dużo gwaru
Co więc robić w wieczór taki
Nic prostszego -jeść przysmaki
Jeszcze ranek nie tak bliski
Otworzyli swe walizki
Najpierw jabłka potem gruszki
Chciwie liżą swe paluszki
Wnet maleńkie są ogryzki
Znów zajrzeli do walizki
Wzrok każdego jest szalony
Zapachniały salcesony
Miła mina cieknie ślina
Wcale nie jest to ich wina
W salcesonie coś takiego
Jest nad wszystko wybornego
Nawet chory na bulinie
Zje salceson i mu minie
Delektują się grubasy
Jeść salceson- trzeba klasy
tempo wolne z wdziękiem gracją
Wymieniają się owacją
Widząc wcześniej ich wyczyny
Savuarie są to syny
Przyszła chwila na kiełbasy
Chwilkę jadły ją grubasy
Na sam koniec ananasy
Ulubione ich frykasy
Przeznaczone do kompotu
Żaden nie chce mieć kłopotu
Twarde kto raz rzuci słowa
Nie wymięknie nigdy .Mowa?!
Przed wyjazdem dali słowo
Ich nie zjedzą na surowo
Gęsty kompot syrop prawie
Musi śnic się im na jawie
Odpuścili te owoce
Lecz trawienne w brzuchu moce
Gryzą kliwią podniebienia
Głód cierpienia się nie zmienia
Nagle w oczach widać błyski
Rzucili się na ogryzki
Cóż ta chwila nazbyt krótka
Udobruchać można głódka?
Są w amoku wielkim oba
Tak straszliwa ich choroba
Młodzi silni w parze zwarci
Dość nad wyraz są uparci
Muszą zatkać czymś te flaki
Sposób znaleźć na to- jaki?
popatrzyli na walizki
Cierpień może koniec bliski
Myśl przemknęła im przez głowy
Tłusty boczek jest surowy
Wnet dostali obaj korby
Dawaj szybko czesać torby
Boczek nie wędzony tłusty
W sam raz byłby do kapusty
Lecz z kapustą u nich bieda
Tłusty boczek zjeść się nie da
Co więc robić w takiej chwili
Gdy żołądek mocno kwili
Boczek zjeść tak bez okrasy
Przecież są te ananasy
Wzięli obaj się do rzeczy
Razem zgodni nikt nie przeczy
Kroi jeden te owoce
Drugi w boczku puszcza moce
Chwila moment jest gotowe
I przysmaki też są nowe
Sporo tego .Dwie kopiate
Duże miski na sałatę
Zapach cieszy ,widok nęci
Obaj mocno znów zajęci
Dwa widelce i dwa noże
Każdy orze ile może
Nosy wbite nad miskami
Wymieniają się mlaskami
Nagle słychać warkot głośny
Wydech cichy ,grzmot donośny
zaczęła się kanonada
Czy wypada nie wypada
Mina blada ,jedna rada
Pierwszy muszli kto dosiada
Ten dostąpi spokój błogi
Drugi -wyrzut zgoła srogi
Obaj wielkiej są postury
Do łazienki pierwszy który
Niespodzianka trzecia klasa
Drzwi za ciasne dla grubasa
Oczy wielkie lica blade
Obaj robią marmoladę
Na stojaka nie wygodnie
Się rozumie -W własne spodnie
Jeden mokry drugi siny
Tak stękają dwie godziny

Jest już rano szósta prawie
Trener sprawdza na odprawie
Całą listę obecności
Tu brakuje mu dwóch gości
Do pokoju wchodzi w pędzie
Gęsty smród i ślisko wszędzie
Jak wywinie orła cały
Wytrzeszczyli obaj gały
Oblepiony cały równie
Ręce w gównie .Wszystko w gównie
W nerwach wstaje z tej podłogi
A grubasy?- szybko w nogi
Do Warszawy tak pędzili...
Aż się wreszcie odchudzili...?





kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk




PRAWDA

27 grudzień 2014

Stara baba na wsi wie,
Kto z kim ,kiedy ,na czym ,gdzie.
Z czym do kogo i dlaczego
I co w tym takiego złego.

Telewizja każda kłamie,
Władza z ludu prawo łamie.
Informacje wiarygodne
Są nikomu niewygodne.

Żeby dociec w prawdzie prawdy,
Trzeba baby spytać, zawdy.
Na sumieniu niema nic,
Wie co dobre ,a co pic.

Starej baby nie oszuka,
Na cygaństwo zaraz fuka.
Nie przerobi więc nikt baby,
Nawet z rządu świńskie draby.

Tu jest pomysł super taki;
Po co sobie pruć wciąż flaki
Oglądając wiadomości
Gdy nas kuźwa wszystko złości.

Referendum narodowe,
Nowe prawo i gotowe.
Uchwalimy , w Polsce wieści
Tylko baba nam obwieści.

To światowa, nowa wizja,
W rękach baby telewizja.
Niech się zlezą baby w kupę
Niech no wreszcie dadzą w dupę.

Na jaw wyjdzie ,czyja prawda,
Jaka prawda ,komu prawda,
Skąd się wzięła gówno prawda,
Czyja wprawdzie ,lepsza prawda.






PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP

Smok Wawelski

Wciąż w Krakowie żyje smok ,
Zieje ogniem cały rok.
Dymi dymem , ryczy rykiem,
Ciężko żyć z tym okrutnikiem.

Ledwo wyjdziesz gdzieś na dwór,
Dokuczliwy jest już stwór .
Czuć wciąż siarę i spaliny,
Co dzień dymi jak kominy  .

Nie pomogą żadne groźby,
Żadne nie pomogą prośby
Wstrętna bestia jest zawzięta ,
A najbardziej : w weekend ,święta .

Wtedy to z potrójną mocą
Łby potwora siarką grzmocą .
Każdy wieje gdzie pieprz rośnie
Tak w Krakowie jest nieznośnie . 

Od prawicy do lewicy,
Z wszystkich opcji urzędnicy
I radni z każdej dzielnicy,
Naradzają się w stolicy.

Jednoczy ich mocna kwestia ;
Jak straszliwa jest ta bestia!
Żadne spory ,żadne rządze
Żadne żale o pieniądze.

Nikt nie szczędzi trosk o gród?
Gdy w Krakowie taki smród!
Targną włosy z głów ! O rety !
Są !- ustawy i dekrety !

Razem na to jak na lato!
Płynie kasa z uni za to!
I z budżetu są dotacje
I jak dotąd -deklaracje.

Nikt nie raczy zabić smoka
Kiedy smok jest- złota kwoka!
Smok im znosi jaja złote!
Niech zabije opcja -POTEM!

Drodzy mili Krakowianie;
Smokowi się nic nie stanie!
Przeciera się pod Wawelem
Z poniedziałku o niedziele .

Ha ha ha ….







==================================
Krakowskie myśli i dywagacje
Opowieści i fajne relacje
O dziwnym kraju nad rzeką Wisłą
NAPISANE POD KONTROLĄ ŚCISŁĄ
==================================
Piątek 2011 24 06
==================================

Arłukowicz winowajca...
Zachował się tak jak zdrajca.
Najpierw mącił -ideały?
Niczym lekarz stan przewlekły
Chciał uzdrawiać w P O cały.
Lecz nie długo ,jak pies wściekły
Sam dołączył do watahy.
Cóż za posłów macie Lachy?
Im nie w głowie jest ojczyzna,
A portfela ich drożyzna.
I nie ważne kto mu płaci,
Ważne czy mu się opłaci.
Doktor on jest czy polityk?
Kieszeniowy analityk!
==================================
Piątek 2011 24 06
==================================
Na seks naszła mnie ochota,
Z trybun słychać Palikota.
Ale nie chcą z nim kobiety,
Każda swoje ma gadżety.
Żadna nie chce w worku kota
I sztucznego Palikota .
Nie wychodzi biedaczynie,
Jakie znów wymyśli świnie?
===============================











============================
Krakowskie myśli i dywagacje
Opowieści i fajne relacje
O dziwnym kraju nad rzeką Wisłą
NAPISANE POD KONTROLĄ ŚCISŁĄ

============================
Niedziela 2011 02 13
Niema tam obycia gdzie panuje bieda
To też parasola na deszcz on ci nie da
Niestety nasz Król Boski  -Komorowski
Jest jak szlachcic biedny z biednej wioski

Potem w swym pałacu pokazał grubiaństwo
Pierwszy usiadł w fotel a tam to już draństwo
Układu z Schengen ma być reaktywacja
'' Są więc uprzejmości i panuje gracja ''
------------------------------------------
Piątek 2011 24 06
------------------------------------------
Wojsko Polskie nie ludowe
Jest już ponoć zawodowe
I co z tego więc wynika?
Na statusie Lisowczyka!?
Tam gdzie inni trzęsą pory
Nasi mają spore fory.
Nie zmieniło się nic prawie.
Oskarżeni są na ławie.
Wojowali nie dla kasy,
Mogą dostać długie wczasy.
---------------------------
Kiedyś postrach w Europie!
W wszystkich burdach był na topie.
Opłacany srebrem złotem
To i walczył on z polotem.
Nawet z Niemiec król nasz Saski
W Lisowczyków wkradł się łaski!
Król Sobieski z Kraka grodu
Wciąż przekręca się od smrodu,
Wojsko jemu oczkiem w głowie!
Co mu na to premier powie?
=================================







,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,


Joanna Kluzik Rostkowska

Kto to taki na cokole?
Chciałbym się pochwalić w szkole.
Mały Jasio taty pyta.

Na cokole stoi kobita.
Dumnie tato odpowiada.
No wiesz synu ,tak się składa ,
Orleańska to Dziewica,
Średniowieczna społecznica.
Własną piersią z mieczem w ręku
Zastawiała i bez lęku
W imię Boga i honoru
Wbrew patriotycznego sporu
Jaśnie króla i ojczyznę,
Naród w zamian -spaleniznę
W mękach na ogniowym stosie ,
Teraz hołubi ją w patosie.
No wiesz synu ,to Joanna,
Najcnotliwsza ponoć panna.

Słońce grzeje ciepłe lato
To są bajki ,tato ,tato!
Jest z marmuru to ma cnotę,
Każda zawsze ma ochotę!

Co ty mówisz ? Ja pierdole!
Czegóż was tam uczą w szkole?

To nie w szkole ,a w dzienniku,
Jest Joanna na świeczniku,
Prezydencka niegdyś lwica
No ta Kluzik ,niewdzięcznica.

O mój synu ! Dobre dziecko,
Poznał zaraz kto zdradziecko,
Nożem w plecy w podły sposób
Dźgnął Kaczora !?

 Wiele osób,
Sporo tato w naszym kraju.

Widać w jakim obyczaju
Wychowane jest pospólstwo
Mdłe ich słychać jest gadulstwo.








.........................................................................................................
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>




List do NIE

W P Jerzy Urban

Lubię kpiny i dowcipy ,
Mówię prosto i bez lipy.
Piszę wiersze ,klepie zdania,
Nic tu niema do dodania !

Mam przyjemność Wielmożności,
Prezentować możliwości
Swoje tylko ,a nie cudze,
I na pewno podziw wzbudzę!

Cóż Uszatku  ? Misiu drogi !
Jam redaktor bardzo srogi !
Pisze do Cię urzędowo !
A z chichotem każde słowo !

Znam ja ludzi przypadłości ,
I nie piszę je ze złości
Lecz ,z potrzeby mego ducha ,
Taka właśnie moja fucha .

Jeśli chcesz uszczypliwości .
To napiszę Ci ze złości !
A jak będziesz chciał dać w dupę ?
No to wezmą nas pod lupę !

Ale Ty masz  znajomości ,
Nikt nie ruszy nas -za prości !
Gdy zapłacisz dobrze -myślę
To Ci fajny wierszyk wyśle

Wybierz sobie tylko temat !?
A ja stworzę Ci poemat !
I do płaczu lub do śmiechu ,
O kościele czy też grzechu ,

Lub ,co w Polsce jest na topie?
Ja napiszę tobie Chłopie !
A najbardziej - polityka !
Me uczucia tak -dotyka .

Zgnoję ,zbluzgam ,mocno skopie !
Trzeba -do dupy nakopie !
Bez urazy redaktorze ,
Mniemam -twe konto otworzę !

Mam fantazję tu ułańską
A i kpinę ostrą ,drańską.
Nie oszczędzę Ci premiera
Gdy w me serce on doskwiera.

Również księdza wezmę w cugi
Jak Świat szeroki i długi.
Każdy może być kondonem
U mnie ,lub Jack Londonem.

Jest od wieków taka bitka,
Wszyscy chcą krzyżować żydka.
Jasię tutaj nie podłożę,
Jak trza ,sam mu też dołożę.

Seksualnie też potrafię
Na kanapie albo w szafie.
Znam pozycję każde w łóżku,
I pod brzuszkiem i na brzuszku.

Taki jestem błyskotliwy
Arogancik podchwytliwy,
Gdy uczepię się ogona
Każda pała załatwiona.

Tak nawiasem ;jestem drogi !
I nie szukam zapomogi !
List otwarty piszę Tobie,
I społecznie teraz robię .

Możesz sobie wydrukować
W swej gazecie podziękować.
To wystarczy na początek,
Sprawdzisz -ile będzie piątek !?


Pan Loczek

Niestety podziękowali,
Nie ten klimat !







:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::



NAGA RZECZYWISTOŚĆ

Franek - gościu z Kazimierza,
Za nic sobie nie dowierza.
Wielkiej klasy oszust taki.
Sobie wierzyć ? Problem jaki ?
Lecz nie Franek . Jest poranek
On spać idzie , taki Franek.
Oszukuje całe życie
Z jakim wdziękiem i w zachwycie.
Umie wciskać takie kity,
Jaki efekt znakomity.
Jego świetna tak bajera,
Przewyższyła już Moliera.
Badał doktor go uczony,
Stwierdził;
- oszust urodzony!
Żeby zaraz i od razu?
Odczyt Franek robił gazu.
Tak ,w przychodni , u doktora;

Za gaz płacić jest już pora.

Ale za co proszę pana?
Sala prądem ogrzewana.

Nic nie szkodzi mój doktorze
Zawór gazu ci otworzę,
Jest faktura napisana!?
Płacić proszę , proszę pana.

Gazociągu niema wcale!?

Żaden szkopuł
- rzekł niedbale.
Niema ? Ale  wkrótce będzie,
Myślą o nim na urzędzie.

W takim razie ta faktura?

A ,faktycznie ,?Jakaś bzdura.
Sprawa inna jest doktorze,
Tylko doktor pomóc może.

Trzeba było tak od razu,
Nie zaczynać mi od gazu.

Jestem człowiek na urzędzie,
I zaglądnąć muszę wszędzie.

Znaczy się , proszę , skarbówka?

Doktor ? Po co mocne słówka?

Drogi gościu ,usiąść proszę,
Już kaweczkę sam przynoszę.
Więc kosztuje ,mnie to -ile ?

O tym powiem  ,to za chwilę.
Niech pan powie mi doktorze,
Ile pan od siebie może?

Wie pan , wszystko to zależy?

Się rozumie , co u kogo leży,
No na biurku ,w mym urzędzie,
Ile , zatem tego będzie?

Ile pacjent sobie życzy?

Tyle - ile bank pożyczy!

Nie rozumiem ,po co banki?

Ja doktorku mam kochanki.
A wie doktor ,wszystko drogo,
Jak im nie dam ,spać nie mogą.
Żeby jedna , a ich cztery,
I pazerne są cholery.
Potem w pracy ,ledwo stoję,
Dyrektorkę jeszcze łoje.
Taka praca jest niestety,
Wszędzie tylko te kobiety.
Nie przyniosę jej mandatu,
Musze użyć na nią  batu.

Przyznać musze , ciężka praca,
Ale chyba się opłaca?

Na chleb z masłem tu zarobię,
Lecz tak dalej ,będę w grobie.
No jak doktor ? Rusz palcami,
Sprawa będzie między nami.

Mam nadzieję inspektorze,
Dwa tysiące tutaj łożę.

Trochę mało ,cóż ,niestety,
Mnie wykończą me kobiety.

Ledwo wyszedł z tej przychodni,
A już jemu nie wygodni,
Na wizycie u lekarza
[Lecz Frankowi to się zdarza]
Zbadać serce przyszedł sąsiad,
W gabinecie jeszcze nie siadł
Dobrze ,a już pyta wścibski,
Leczy się tu Franek Lipski?

To znajomy jest ten pana?
Spytał doktor .

Twarz mi znana
Jest doktorze ,mieszka blisko,
Zawsze kłania mi się nisko
I udaje dżentelmena
A naprawdę , to jest hiena,
Naciągacz, i oszust stary,
Wyszukuje swe ofiary.

Mówił że jest inspektorem.

Do mnie kiedyś , że doktorem,
Znajomemu że dyrektor,
A do kogoś ,że jest rektor,

No idiota ze mnie taki,
Nawet  bez żadnej poszlaki,
[Westchnął doktor w swoim żalu]
Prosto mnie pozbawił szmalu.

Tu diagnozę stawiam taką;
Postać Franek ma wszelaką,
Może wszystko w swoim fachu,
Po mistrzowsku i bez strachu!











[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[




 KURA NIE KURA-ENCYKLOPEDYCZNA FACHURA

KAZIMIERA ŚLISKA SZTUKA
OSTRYM DZIOBEM WSZĘDZIE STUKA.
TAK NORMALNOŚĆ W OCZY KOLE!
LECZ JA NA TO; - NIE POZWOLĘ!

Siedzi w gnieździe dziwna kura,
Głowę ma usłaną w chmurach.
Ciągle gdacze albo marzy,
Jakby się ze światem swarzy ,
Jakby do niej nie dociera
Albo ,może ,jest przechera?..
Że ,jest kura ,jej wiadomo
Nie do końca - chyba ?...Chomo?....
W każdym razie wciąż się kwasi,
Nic w kurniku jej nie pasi.
Wciąż buntuje i podjudza
Ale ,zaufanie wzbudza?..
Ją słuchają kury głupie
Chętnie ,by mieć wszystko w dupie!
Takie kury ,wręcz prostaczki!
Co umieją ? - Oprócz sraczki?!
Poklask zatem u nich wielki.
Oczywiście rozgłos wszelki.
Wszędzie znana i lubiana?,
Celebrytka szanowana?.
W telewizji więc wywiady.
Jej przegadać nie da rady.
Któż się z resztą jej ośmieli?..
I nie bardzo też by chcieli
Zadrzeć z takim ancymonem
Niby kura ,a z ogonem
Może diabła ,czy koguta?...

Tak z niej bije wielka buta!

Wreszcie weźmy się do rzeczy;
Co ta kura do nas skrzeczy?
Co w kurniku jej tak szkodzi?
O co jej naprawdę chodzi?

" -Gdybym była ja kogutem
-Choć malutkim liliputem,
-Bym grzać jajka nie musiała,
-A jak kogut ,ciągle piała !
-Swym doniosłym ,gdaczmy głosem;
-My nie gódźmy się z tym losem .
-Jajka są domeną samca!
-Kto inaczej gdacze -kłamca!
-A poczęte z jaj kurczęta,
-Niech koguta będzie pięta!
-Sam ma zadbać o pisklaki!
-Oto mój jest program taki."

-W takim razie kogut zdrajca!
-Nie chce wcale znosić jajca,
-Każe siadać jak do gniazda
-Śpiewem pieje ; Ale jazda!
-Łapiąc grzebień, trzyma w dzióbie,
-Nawet gdaknę ; -że to lubię!
-Lecz -ja ! -jajka potem znoszę.

" -Noj co ? Kogut oszust ! O ! Proszę!
-Już widzicie moje kury,
-Trzeba zburzyć nam te mury."

-Powinniście wszystkie wiedzieć,
-Ja musiałam też tak siedzieć!
-Mnie też kogut ciągle ruga!
Zagdakała kura druga.

-Niepotrzebne nam koguty!
-Samce wszystkie głupie fiuty!
Podchwyciły w tłumie kury
Głośno gdacząc chórem bzdury.

Telewizja po układach,
Nakazuje na naradach
Tak utrwalać nowe prawa
Z podjudzenia -chryja ,wrzawa!
Celebruje nów prawidła
By normalność wszystkim zbrzydła!

PODPISANE:
STUPROCENTOWY KOGUT !
====================









KARIERA U PREMIERA

3 kwietnia 2011

Nie wyjadę do USA,
Moje P O pracę mi da.
Dam rady ! dam rady ! dam rady!
Będę budował autostrady!

Zarobię duże pieniążki,
Będę się uczył i czytał książki.
A gdy już będę bardzo mądry?
Będę rządził jak z P O flądry!

Będę przyjacielem premiera,
Przy nim ma będzie kariera,
Będę z pieniędzmi nosił teczki,
Z premierem jeździł na wycieczki.

A gdy już przejmiemy wszystkie banki,
Będziemy z premierem wybierać kochanki.
Jest za co !? jest za co Co !? Jest!
Jak się ma taką forsę ,ma się gest!

Ref Ta bajera u premiera
Mnie rajcuje ,podnieca, rozpiera.
P O to jest kul! P O to jest to!
Premier The Best! A co!

Ref Ma kariera u premiera,
Ma kariera u boku premiera.
P O to jest kul ! PO to jest to!
Premier The Best ! A co!?




ROZBIEGANI

Szybko piją , szybko jedzą
Potem leżą , już nie, siedzą.
Ociężałe głowy , brzuchy ,
Ociężałe wszystkie ruchy.

Dyszą , sapią ,ledwo chodzą,
Błędnym wzrokiem w nicość wodzą .
Brak uśmiechu , brak pogody,
Są to skutki nowej mody .

Praca, praca ,tylko praca,
A za pracę nędzna płaca.
Korporacja ,korporacja ,
Dla niej życiem adoracja.

Tu twój awans ,cel życiowy,
Gnój kolegę ,masz go z głowy!
Szef cię klepie po ramieniu!
Jesteś wielki , już nie w cieniu!

Lecz twe łokcie jakieś krótkie?
W czasie drętwe, zbyt malutkie.
Nowa gwiazda błysła właśnie,
Dłuższym łokciem jak nie trzaśnie!

Twój podbródek złapał ciosa!
Krew ci bryzga ze szpar nosa!
Nikt nie otarł cię chusteczką
Tryby mielą …. Jesteś sieczką….

Przemielony ,wysłużony
Gdzieś pod mostem śpisz skulony.
Oczy twoje są zamglone...
Bosa z okna niewzruszone…..

Mielą tryby iskry życia,
Pochłaniają niespożycia,
W szybkim tempie nikną barwy!!!

Złoty kokon przędą larwy!!!


GNIADY

11 maja 2010


Poszli w pole chłop i Gniady
Orać rolę pod rozsady.
Ziemia twarda ,pług nie ostry,
Trawa sucha i porosty.
Sam za pługiem tylko Gniady,
Ziemi orać nie da rady.
-Czy ja batem muszę wołać?
-Rusz się Gniady ,trza nam orać!
Koń naprężył się ze strachu,
Pękła uprząż :rachu ciachu!
Gniady zerwał się w pogoni,
Jak najdalej chłopa stroni.
Poczuł konik zew wolności.
Wreszcie w pełnej jest radości,
Pędzi z wiatrem ,furczy grzywa,
Stado świerszczy mu przygrywa.
Wnetki chłop się już po łapał,
Jest za wolny ,żeby złapał
Konia ,Woła po imieniu
Drżącym głosem na ramieniu.
-Dokąd pędzisz koniu Gniady?
-Na przód pędzę ,dla zasady!
-Pędzę w pola ,pędzę w lasy,
-Potrzebuję dużo kasy.
-Na co kasa ,po co tobie?
-Ja na ciebie przecież robię!
-Tu nie chodzi o źdźbło trawy,
-Ja chcę zaznać po czuć sławy!
-Na Służewcu chciałbym gonić,
-A od pługa z dala stronic.
-Chcę zaszczytów też dostąpić.
-Czy śmiesz chłopie we mnie wątpić?
-Ja nie wątpię w ciebie Gniady.
-Sam zaorać nie dam rady.
-Tylko praca tylko rola,
-A wolności gdzie swawola?
-Chłopie głupi gdzie marzenia?
-Twoje życie się nie zmienia.
Chłop aż struchlał z tej rozmowy,
Z koniem gadać ? Nie ma mowy!
Dalej woła ,goni konia.
Zmienić chłopa jest ironia!






19 listopada 2011

GOTYK !!!

Błoto i mżysto ,kończy się wrzesień.
Deszczem plugawi słotliwa jesień.
Zamęt bezdroży ,swoista plucha.
Wstają z grobowców bez krwi ,bez ducha.

Żywe truposze ,repliki zgonów,
Zarobaczone skorupy klonów
Zombi !-pacynki nieświadomości.
W swej sterowności -niezwykle prości.

Osły!- do sejmu rzeczpospolitej
Butności furii kłamstwem nabitej.
Kryształ nie czysty jak lód z kałuży!
Zbyt brudny!  -Tyfus ,suchoty -wróży!

A na ich czele -główny sterownik
Wredny i podły rudy osobnik.
Podłość! Kasa!  Władza!  Śmierć!  Klęska!
SEKTA -PLATFORMA OBYWATELSKA!!!



14 maja 2010

WIARA

Pustka w głowie i w kieszeni
Czy twój los się kiedyś zmieni?
Pomyśl nad tym niebywale.
Rób coś z sobą ,ale stale.
Jeśli zmienić chcesz swe życie
Masz obiekcje ,rób to skrycie.
Wszyscy mogą mieć problemy
Ale tylko jeśli chcemy.
Jeśli brak ci wyobraźni
Zażyj sobie zimnej łaźni.
Woda daje otrzeźwienie
Człowiek lepsze ma spojrzenie.
Kolorowe okulary
Dają dobrej dużo wiary.
A kto raz w siebie uwierzy
Temu wszystko potem leży.
Czujesz nowe odrodzenie,
Miłe wtedy masz spojrzenie,
Dobra aura jest w około,
A na duszy też wesoło.
Desperacji radzić trudno.
Bez wyzwania w życiu nudno.
Kończąc na tym te wywody
Szybko odrzuć z pod nóg kłody.
Nie bój żaby disperato,
W końcu przyjdzie ciepłe lato!




01 Marca 2012

BUTNOŚĆ

W górę dymi tuman kurzy
-Jakby miało się ku burzy
Stary baca tak powiedział
Kiedy na wielbłądzie siedział

Wzięło chłopa na zwiedzanie
Przez pustynie w karawanie
-A dyć przecie to akacja
-Takość sama u nas nacja

Od razu mu się zelżyło
Tak na duszy było miło
-Jednakowo ziemia przecie
-Po co tułać się po świecie

-Na cóż mi ta turystyka
-Robić z siebie zakładnika
-Przeraźliwie z wielkim wrzaskiem
-Mus się chować przed tym piaskiem

-Och ta głupio całkiem poła
-Człowiek jakby był z przedszkola
-Nawet nie wiem czy przeżyje
-Jak mnie piasek ten zakryje

-I nie znajdą moje kości
-Cholernie mnie teraz złości
-Ani świeczki ani grobu
Zaczął mówić pacierz Bogu

-Oj Panie Mój Wielki na Niebie
-Nie Zabierajże mnie do Siebie
-Pozwól mi wrócić do domu
-Nie pochwalę się nikomu

-Żem w dalekiej pustyni był
-I tom burzę żem tam przeżył
-Żem zobaczył kawał świata
-Jakoś mi to teraz lata

-Oj góralu ty góralu
-Szczerze dużo w tobie żalu
Odpowiedział Pan na Niebie
-Do dom odprowadzę ciebie

I powrócił góral w góry
I zobaczył synów córy
I zobaczył swoją babę
Pojął ,że ludzie są słabe




10 maja 2010

W NASZYM KRAJU

W naszej Polsce dziwne czasy
Na ulicach są grubasy
Z Ameryki przyszła moda
Na fasfuda i na loda

Jest Mc Donald w każdym mieście
Otworzyli nam je wreszcie
Można nażreć się do woli
Później brzuch nas dziwnie boli

Lecz niestety w naszym kraju
Z Ameryki chcą mieć Raju
Dzieci starcy całe stada
Wszyscy żrą tam tak wypada

Batoniki w podstawówce
Dzieci jedzą na stołówce
Banty Marsy oraz Twixy
Oleiste wstrętne Miksy

Rodzic cieszy się spokojem
Faszerując dziecko łojem
Dzieje się to w świetle prawa
Nie jest wiec to moja sprawa


10 marca 2011

DO przyjaciół PANA BOGA

Klasztor Shaolin w legendach słynie,
Walecznych mnichów mit nie zaginie.
I bez kozery ,mistrzów fechtunku
Wezwiesz na pomoc ,krzycząc ratunku.

Lepszy niż w bazach marines foki,
Do tyłu salta w powietrzu skoki,
Młócą cepami ,robią motyką,
Pietyzm z artyzmem ,technik z taktyką.

Niema znaczenia  jakim orężem,
Szablą czy dzidą ,zawsze jest mężem,
Zawsze mnich walczy o słuszną sprawę,
Broni biedaków gdy ma obawę.

Na szafot stawia nawet swe życie,
W cieniach zaułków ,samotnie ,skrycie.
Nie pragnie nagród i fanfar w fleszach.
Sens ideałów w sławę nie miesza.

Ubóstwo bycia i duch skromności,
Na piedestale puchar godności,
Cnota pokory ,sprawy oddanie,
Walka z krzywdami ich powołanie.

Jakże się odnieść do takiej wiary
W dzisiejszym świecie bezdusznej miary.
Czy Bóg istnieje ,w jakim umyśle ?
Buddyzm bez Boga ,czy tam jest  -myślę.




13 października 2011

BETONOWE KONIE

Poszły konie po betonie
Dudni kopyt tętent
Ani jednej łzy nie ronię
Udał mi się przekręt

Dech rozpiera moją klatę
Czuję się szczęśliwy
Leszcz wypłacił mi wypłatę
Jest jak koń płochliwy

Poszły konie po betonie
Niema po nich śladu
Leszcz niech w toni wody tonie
Utop ty się dziadu

Nie mam żadnych więc skrupułów
Ani też obiekcji
Skoro w świecie tyle mułów
Niech uczą się lekcji

Poszły konie po betonie
Jadę na nich wierzchem
Znów za świeżym leszczem gonię
Złapałem i pierzchłem

Niosą konie po betonie
Jak na fali żagiel
Nigdy okręt nie zatonie
Burdel tu i magiel




12 maja 2010



TEQUILA Z GRILLA

Dym się dymi na pustyni,
Stary Aztek znaki czyni.
Złapał wigor choć kaleka ,
Nawołuje szczep z daleka.

Wojownicy ,bracia moi,
Sto Agawek przy mnie stoi,
Tomahawki bierzcie w dłonie,
Ani słowa żaden żonie.

Zacisnęli wszyscy zęby,
Nikt nie puszcza pary z gęby,
Nikt nie zdradza cel wyprawy,
Każdy pragnie mieć Agawy.

Szaman ,wódz i wojownicy
Wcale nie są tacy dzicy.
Pismo mają i kulturę
I tajemną z miedzi rurę.

Na pustyni sto stuleci
Życie słodko im tu leci.
Nie zdradzają tajemnicy,
Wielcy są to zawodnicy.

Przeszli żwawo i z ochotą
Kawał drogi ,aż piechotą.
Tomahawki ,ostre noże
Każdy rąbie ile może.

Wcale nie jest takie proste,
Kolce mają one ostre.
Niczym pot  krew z rąk im ścieka
Jest normalka dla Azteka.

Wszak to naród jest bojowy,
Zaś gdy napój jest darmowy
Każde kłute rany krwawe
Przynieść mogą tylko sławę.

Wrze i huczy w kotle woda
Nawet kropli jest tu szkoda,
Na pustyni wody mało,
Wszystkim mocno pic się chciało.

W kotle siedzi rura z miedzi
Wódz Azteków krople śledzi,
Jakże mu się czas ten dłuży,
Wreszcie baniak jest już duży.

Tańczy szaman przy ognisku
Miąższ Agawy mieli w pysku,
W lewo kiwa się kulawo
Klawo ,zgina się na prawo.

Stary Aztek ,choć kaleka
Na brak sławy nie narzeka,
Lubi bardzo pic tequile,
I przeżywać takie chwile.

_____________________________________

___________________________________________________________________________________________________________


Krakowskie myśli i dywagacje
Opowieści i fajne relacje
O dziwnym kraju nad rzeką Wisłą
NAPISANE POD KONTROLĄ ŚCISŁĄ
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

============================
Środa 2010 12 08
============================
Tarcza antypolska

Jest u władzy Kunta Kinte
Zabrał strzelbę ,zabrał flintę
Teraz procę oferuje
Na kamienie -nie kosztuje
W głowie nam się to nie mieści
Z USA nas doszły wieści
Widać -zamknął swą przyłbicę
Kunta  -dalej jest w Afryce
Marni nasi są włodarze
I przyjęli procę w darze
W zamian wszczęli proces nowy
Darmo dali gaz łupkowy
teraz przemysł zbrojeniowy!!!



=============================
Poniedziałek 2010 12 06
=============================
Wszechmocny na Rusi ,Carewicz po Carze 
Zawitał do Polski -co przywozi w darze?
W dobrym dniu przyjechał ,dziś dzień Mikołaja,
Będą więc prezenty ? Czy jak zwykle -jaja?

Chyba to ,to drugie ogłosił na wejściu,
Gdy go nasz Król Boski ,witał w swym obejściu.
Nie przeszkadza wcale Królowi naszemu,
Choć zarzutów wiele ,postawili jemu!

W tłumie zgromadzonym ,gdy jechała świta.
Nie zrozumiał Dymitr -myślał że go wita.
Nie dał znać po sobie Król Boski ,nic a nic,
Bo Dymitr ,Carewicz miał go właśnie za nic.

Kurtuazja ,biznes ,tylko to się liczy,
Więc nasz  ,tu Król Boski ,nic a nic zaliczy .
Lepiej siedzieć cicho ,nie podnosić głosu,
Nie mógł by on przecież ,po pieprzyc patosu .

Przyjechali wszyscy ,z czterech aż stron świata,
By sfilmować u nas ,blask -wielkiego brata .
Na koniec kolacja ,najeść się do syta,
Jutro dalej potrwa ta " mdląca "wizyta.
==================================
Poniedziałek 2010 12 06
==================================
Dugi zaś z duetu ,Donaldzik Wspaniały,
Jest w Berlinie ,tam chce uszczknąć chwały.
Na razie flirtuje ,ale Zimna Dama,
Czy mu da ,nie da ,dowiemy się z rana.

=============================
Z archiwum
=============================
Cóż ten Jarek znów tak kadzi?
Biedak o Smoleńsku radzi .
Na ten temat wiadomości
Putin wstrzymuje ze złości.

On nie lubił jego brata!
To przez niego Rosji strata!
Juz miał na patelni Gruzję,
On odebrał mu tą fuzję.

Kto wie ?Czy to nie powtórka?
Droga była dla nich skórka,
Skórka za taką wyprawę,
Jarek taką ma obawę.

A ten jeszcze Komorowski?
Jaki szołmen -prawie boski?
Aż za mocno gra na nerwach,
W dywagacji smutku przerwach.

=============================
Z archiwum
=============================
Nowy nastał nam król boski,
Pan prezydent Komorowski!
Jeszcze nie miał berła w ręku
Już Pisowcy wszyscy w lęku!

Miał ku temu swe powody
Kraj zalały przecież wody,
I kluczowe stanowiska
Rozdał sobie na nazwiska.

Znane wszystkim w całym kraju
Według klucza ,obyczaju.
Potrzebował przecież wsparcia
I w wyborach dla poparcia.

Czy czerwony czy różowy
Wsio rawno ,by kolorowy.
Nawet premier miał swe ale,
Ale ,wygrać muszą w chwale.

Coś tam trochę mu się ciskał
Tak od oka ,tylko piskał.
Do kamery dla bajery,
Niech usłyszą coś etery.




==============================
Z archiwum
==============================
Król Bronek już pełną parą.
Donald skoczył mu ze swarą.
I zaszczekał  tak do Bronka
-To co chciałbyś to jest mrzonka!

Będziesz królem na papierze,
I w uśmiechu zęby szczerze.
Więc odbieraj me wskazówki
Jeśli nie chcesz zmoczyć główki.

Dobrze Donald ,niema sprawy,
Ja tak chciałem dla zabawy.
Tu ,w pałacu taka nuda,
A na zewnątrz ,zaś obłuda,

Zajechali mi Pisowcy .
Dla mnie naród całkiem obcy.
Wystraszyłem się niezmiernie,
Służył będę ci już wiernie .

Wtem zdyszany Nowak wpada,
-Chłopcy bigos ,marmolada,
-Przy tym krzyżu w nocy stoją
-I prewencji się nie boją!

-Nowak Nowak duże dziecko,
Tu odezwał się zbójecko,
Premier dość z lekka wkurzony
A na pozór ułożony.

-Same stare tam kobiety,
-Weź pościągaj im berety,
-W nocy chłodno zmarzną uszy,
-Wiatr dopełni i je skruszy.

-Ja mam myśleć o tych bzdurach?
-O wakacjach myślę ,górach,
-Albo piaskach na riwierze,
-Mówię Nowak teraz szczerze.



13 maja 2010

AGENT TOMASZEK

Idzie facet w ręku z logą
Nie kuleje żadną nogą
Czarne szkło zasłania gały
Czyżby to był ociemniały

Mówią piszą o nim wszędzie
Jest to agent na urzędzie
Słynny Tomasz aktywista
Nadgorliwy fes służbista

Jest w Toruniu z ważną misją
Wysłał premier go z dymisją
W moherowym POP berecie
Ostro zagrał mu na flecie

Premier nowy jest P O P I S I E
Cały kler ma w męskim zwisie
POP od ludzi haracz łyka
Nie chce z P E O mieć wspólnika

Stoi Tomasz pod klasztorem
W okularach ciemnych z worem
Opiera się o swą laskę
POPA prosić chce o łaskę

Z dawnej Polski zwyczaj taki
Przy klasztorze są żebraki
Czasem myślą o nich mnichy
Rzucą resztki ze swej michy

Tomasz agent mistrz kreacji
W stroju ślepca w pełnej gracji
Prosi POPA o audiencję
-Zaszczyt doznać ekscelencję

W domofonie słychać hasło
-Aby bodaj cię coś trzasło
-Nie zawracaj dupy dziadu
-POP zasiada do obiadu

-Znikaj szybko z pod tej bramy
-Albo ostro pogadamy
Agent słyszy nie przelewki
Nowej trzeba mu odziewki

W mig się przebrał w biznesmena
Ta pasuje mu domena
Znowu ciemne okularki
Przy nim siedzą aż dwie szparki

Ulizany fes skropiony
Biznesmenik zarobiony
Ma bez dachu drogą furę
I kaszany całą górę

Jak najbardziej jest na topie
(Zobaczymy teraz POPIE)
Stoi samochód u wrót bramy
-Proszę proszę otwieramy

Ekscelencja ;z krwi i kości
Na salony prosi gości
Obciął okiem -Ustawiony
Dwie kochanki -Nie ma żony

(Może w sidła moje wpadnie)
Gościa więc zagadnął składnie
-Niezły widzę ma pan guścik
-Długie nogi ,jaki biuścik

-To są tylko sekretarki
-No no - Ale jakiej marki
-Choć na sobie habit noszę
-Krew się burzy .-Prosto proszę

Goście weszli na salony
-W czym wasz sługa uniżony
-Pomóc musi ? A zarazem-
  • (Forsa znowu jest tym razem ?)

Myśl utkwiła mu wesoła
-C B A ! Agent Tomasz woła
POP jest chwilę w konsternacji;
-Służysz chłopcze obcej nacji

-To są żydki to P E O !!!!!
-Gdzie są żydki tam jest ZŁO!!!!!
-Uczył Jarek uczciwości ?
-Władzy brakło Jegomości

-Tak od razu być nie wierny
-Tomasz ! -Jesteś ich odźwierny
Mógł zrozumieć coś na opak
Młody z niego jeszcze chłopak

Jest Tomaszek zbity z tropu
Komu służyć ? P E O ? POPU ?
Agent Tomasz małej wiary
Ma dylemat jak świat stary

Fes bystrzacha w swoim fachu
Nigdy w życiu nie miał strachu
Jest w zakonie Redemptorystów
Bliska nazwa terrorystów

W tym temacie nie szkolony
Z drugiej strony świat szalony
Z resztą łupią wszystkich równo
Tu obłuda forsa gówno

Patrzeć w ręce koalicji
Abolicji lub banicji
Lepiej hienom uciąć głowy
Kraj naprawdę byłby zdrowy



CDN



29 listopada 2011

KOBRA

Śmiała kobra z Indii rodem
Przyjechała samochodem
Do puszczańskich polskich lasów
Chciała zażyć w Polsce wczasów

Dla niej u nas egzotyka
Nie udaje już patyka
Była przecież bez paszportu
Wyślizgnęła się z transportu

Wpełzła szybko w bór dębiny
Może będą zaręczyny
Bo tam pełzał nasz zaskroniec
Miast być swaty randki koniec

Dla niej on był dobre danie
Pożarła go na śniadanie
Przy okazji zżarła żmiję
Sama w puszczy się już wije

Takie z obcym są przypadki
Chcesz mieć randki a są wpadki
Za nim się obudzisz w porę
Całkiem inną masz już rolę

Przyjacielsko nastawiony
W chwilę możesz być zdradzony
Nie ulegaj więc pokusie
Częściej słuchaj swą mamusię


18 października 2011

ŁAGODNIE OBURZENI

Co to będzie co to będzie
Niezadowoleni wszędzie
Revolution !
Rewolution !
Młodzież wyszła na ulicę
Piękni chłopcy i pannice
Revolution !
Revolution !
Żadnej w tym ideologii
By bogaci nam pomogli
Revolution !
Revolution !
Ani żadnej demagogii
Jak tak okraść oni mogli
Revolution !
Revolution !
Tak łagodnie oburzeni
Czasem z deka są wkurzeni
Revolution !
Revolution !
Zwalić pomnik z piedestału
Zacząć kruszyć go pomału
Revolution !
Revolution !
Korporacje i wy banki
My staniemy z wami w szranki
Revolution !
Revolution !
Dobre zmiany są z ulicy
Społeczeństwo na to liczy
Revoiution !
Revolution !
Revolution end Victory
Piękna bajka do  historii
My żyjemy !
Wspomożemy   !
Może jednak nie tak -gdyby?!
Może jednak nie na niby?!
Revolution  !
Revolution !




NOWA ERA INWIGILACJI

I oto nastała  już nowa era
Wieki komórki i komputera.
Weszła pod dachy ,weszła pod strzechy,
Też  do mrowiska ,to nie są śmiechy.

Stoją anteny i wiszą druty,
W elektronikę las jest obuty.
I jest  mrowisko na skraju lasu,
I jest bezpiecznie i bez hałasu.

Mieszkają mrówki jak to w mrowisku
Całkiem na luzie ,niema tu ścisku.
Każda ma pokój i też sypialnie,
I żyje im się całkiem normalnie.

Prawie od rana nawet od świtu,
Dorwała mrówka swego pulpitu.
Klepie litery jak oszalała
Tak zręczna mrówka ,choć taka mała.

Pisze emaile i czyta Niasy,
Dawno po kawie zostały fusy.
Się przyzwyczaja do pracy nowej,
Jest sekretarką przy swej królowej.

Właśnie w tej chwili dzwoni komórka,
Młoda księżniczka ,królowej córka,
Chce powiadomić rząd i premiera,
Że do opery dziś się wybiera.

I tak co chwilę ciszę przerywa
Dzwonek komórki ,mrówka się zrywa,
A w komputerze tyle nowości,
Chciała by poznać  ,to się wciąż złości.

Wzięła komórkę i do komórki,
Zamknęła kluczem aż na trzy dziurki.
Teraz ma spokój ,ręce zaciera,
I migiem mrówka do komputera.

A co !? Nie wolno? Tylko dla ludzi?
Jest to ciekawe wcale nie nudzi.
I co się dziwisz ty głupia pało,
Szczenę rozwierasz ,coś ci się stało ?

Tu monitoring jest w naszym lesie,
Wszystko to widać co każdy niesie,
Co każdy robi o każdej porze.
Ja cię przepraszam to wszystko może?

A co żeś myślał głupi pacanie,
Bez mojej wiedzy nic się nie stanie.
Tak wiele mrówek wielkie skupisko,
Jest nowoczesne nasze mrowisko.

Ja cię przepraszam ,nawet w mrowisku
Inwigilacji cień jest nacisku,
Nawet królowa tu nie pomoże,
Gdy sekretarka zbyt wiele może .
25 listopada 2010






OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA

Pali się ! Pali się ! Jedzie straż ogniowa!
Cieszą się strażacy ,bo maszyna nowa.
Wicepremier Pawlak -szef wiejskich strażaków,
Parę groszy rzucił ,dla swoich junaków.

Lecz auto z demobilu
stanęło na drodze,
Wykrzykują od debilów
strażacy go srodze,
Taką mieli wnet ochotę
ugasić ten pożar,
On spartolił nam robotę
Strażak w złości dożarł!?

Pchają go! Pchają go! Pchają do pożaru.
Nie popuszczą gratki ,nie mają zamiaru!
Muszą się pochwalić w gminie swym autem .
Pchają go! Pchają go! Z włączonym kogutem!

Upłynęło godzin parę,
Ogień ugaszony.
Za co mamy taką karę
Komendant wkurzony.
Z sapali się tak junacy,
Lecz stoją na placu,
Za to inni już strażacy,
Są na dobrym kacu.

Pchają go! Pchają go! Pchają do garażu.
Już my wszyscy pokażemy tobie ty kuglarzu!
Na wybory na plakaty  leci grubo forsy!?
A my -dostajemy samochód najgorszy!

W rządzie tylko same trutnie
Swój swojego strzyże,
Trutnie kłócą się okrutnie
Skaczą nam na krzyże.
Pojedziemy do premiera
Weźmiemy za fraki,
Dość już mamy Gargamela!
Takie z nas junaki!

Pojechali !Pojechali !Ale autobusem.
Lecz na dworcu zatrzymani pod wielkim przymusem.
Premier zrobił niespodziankę i wysłał prewencję.
Pogorzelcom zaś spalonym swoje kondolencje.

Ich uczucia rozgorzały
Są na włosku nerwy,
Nakupili więc gorzały,
Będą pic bez przerwy.
Taka rola jest premiera
Rozpić naród cały,
Gdy uczucie mu doskwiera
Upity -jest mały.

Pali się ! Pali się ! Pali Polska cała !
Nikt nie gasił tego ognia ,straż ogniowa spała.
Tacy wszyscy skacowani i bolą ich głowy,
Jak się spali Polska cała ,to będą rozmowy.

Pali się ! Pali się !Pali Polska cała!
Nikt nie gasi tego ognia ,straż ogniowa stała.
Pali się ! Pali się ! Pali Polska cała!
Niech się wreszcie spali -wszędzie sama chała !




BUDOWA ŁGARSTWA 

Funduszy brakło , brakło funduszy,
Nikt nie wie kiedy budowa ruszy.
Majster nic nie wie ,nie wie kierownik ,
Cementu  niema ,pusty dozownik.

Nic się nie dzieje na tej budowie,
Kiepsko coś rządzą nasi panowie.
Roboty niema ,niema wypłaty,
Kto teraz spłaci te wszystkie raty?

A tu w gazecie na pierwszej stronie,
Że to złodzieje nasi panowie.
Banki okradli okradli państwo,
Kto im co zrobi ? Przecież to draństwo!

Dług szybko rośnie biją liczniki,
A oni mają lepsze wyniki.
Sondaże rosną , rosną podatki,
Aż z głodu pomrą nam wszystkie dziadki!

Bieda zagląda przez okna nasze ,
Przyszedł czas zjadać nam pieską paszę,
Bieda jest w Grecji w Irlandii bieda,
Kto obiecuje - ten ci nic nie da!

Prezydent ,premier dają wywiady,
Śmieją się w oczy ,boś my są dziady!
Duet złodziejski rządzi w tym kraju!
Jesteśmy w piekle !-Miało być raju!?

Nie mam pretensji do panujących,
Lecz do rodaków nic nie myślących!
Wreszcie zacznijcie patrzeć na oczy,
W jakim kierunku wasz kraj się toczy!

Mości Dziadowie !Weźcie się w kupę!
I tych oszustów kopnijcie w dupę!
Dwudziestoletnia jest to hybryda,
Dokąd będzie tak rządzić -ohyda !
22 listopada 2010




BUNGA BUNGA 

Bunga Bunga włoskie danie
Na kolacje i śniadanie
W Mediolanie w pięknej willi
Premier oddał się idylli

Pierwszym matcho jest w tym kraju
Więc zażyczył sobie raju
Za wysokie dość napiwki
Przywiedli mu piękne dziwki

Z Rzymu Padwy i Lozanny
Do prysznica i do wanny
Jedna piękność aż z Maroka
Wpadła bardzo mu do oka

Śniada cera ,oczy -jakie?
Nie mógł obejść się ze smakiem
Choć jej brakowało latek
Pozbawił ją szybko szmatek

Zresztą tylko fartuch biały
Wszystkie sobie przyodziały
A pod spodem ciało nagie
Ma ten premier w sobie magię

Tak powabne pielęgniarki
I na wierzchu ciasne szparki
Każda cacko jak z playboya
Premier już wypuścił boya

Jakiż ogier narowisty
Krewki starzec  -zajebisty
Niczym sułtan ma swój harem
Taki wigor -jest on darem

Wiec zazdrości mu elita
Przeciw niemu cała świta
Obwołali pedofilem
Takim samym -jak on stylem

Opozycja głośno huczy
Telewizja w świecie buczy
Jedni ganią inni chwalą
Któż by nie chciał z taką lalą

Temu wszystkie nieścisłości
Wypłynęły z wrót zazdrości
Facet forsy ma bez liku
Toteż stoi na świeczniku

Pielęgniarka we fartuszku
Przystojniaku ,mój staruszku
Poświntuszysz -poświntuszę
Nie odpuszczę , ukuć muszę

Kłucie zawsze było drogie
Takie życie jest nam srogie
Doczepiło się premiera
A bez seksu się zamiera

Dobrze wiedzą wszystkie czuby
Chcą premiera szybkiej zguby
Zasiąść władzy piedestale
I jak on -pierdolić stale

Każdy premier ściąga gacie
Strzela gole przy wiwacie
Na burdelu stoi władza
Burdel w burdel się odradza
13 luty 2011




NOWOCZESNY TRAKTOR 

Jedzie rolnik na traktorze
Nim ugorek sobie orze
Wnet zaorał dwa zagony
I zamienił pług na brony

Jeździ w koło równa pole
Grunt gotuje pod fasole
Pod ziemniaki i pod zboże
Sam haruje tak jak może

Ledwo chodzi w domu żona
Bydłem w stajni udręczona
A tu słońce w górze świeci
Jeszcze ma nakarmić dzieci

Nie ma czasu na pierdoły
Same muszą wyjść do szkoły
Rzecz normalna bez śniadania
Szkoda czasu i gadania

Norma ,dzieci zaniedbane
Wychowują się więc same
Któż zaglądnie im w zeszyty
Nikt nie sprawdzi czy umyty

Tak od rana do wieczora
Żywot na wsi taka zmora
Choć rolnicy to junacy
To nad wyraz są biedacy

Myśli sobie człowiek z miasta
Świeże jajka i omasta
Jest rosołek też z koguta
Rankiem z drzewa miła nuta

Przecież im się żyje sielsko
Lecz nie wiedzą co to zielsko
Gdy obsiekać trzeba pole
Być z motyką w tym padole

Pewnie ze wsi są te chamy
Tak w tej biedzie  popychamy
I szczujemy w każdym rogu
Komu się poskarżą -Bogu

Nawet ksiądz na mszy w kościele
Nań ozorem brzydko miele
Zbiera haracz za odpusty
Dobrodzieja -w duchu pusty

Dobrodziejstwem są ich dzieci
Bo przy dzieciach jakoś leci
W domu huczno i wesoło
Tylko kto się zajmie szkołą

Ich jedyna jest rozrywka
Gdy dosiada jemu siwka
Znów jest problem z nową ciąża
I tak koniec z końcem wiążą

Choć ten rolnik się nie leni
Na wsi długo się nie zmieni
Perspektywy mieć nie może
Rolnik dalej ziemię orze

Któż zlituje się w ich losie
Ile krzyku ma być w głosie
I do kogo składać ręce
Żeby ulżyć im w tej męce

Poprowadzić tak jak dziecko
A nie łupić ich zbójecko
W Polsce o kogoś jest troska ?
Na nie -kiwa Matka Boska!




APOKALIPSA JAPONII

Trzęsienie ziemi znowu w Japonii,
Tsunami ludzi z nad morza goni.

Żywioł bestialsko niszczy siedliska,

Apokalipsa pewnie jest bliska.



Nie piszę tutaj z żadnej przekory,

Ale z najwyższej mojej pokory.

Przyszedł czas chyba zastanowienia,

I przelać w życie postanowienia.



Zacząć naprawiać te wszystkie błędy,

Które dla kasy wciąż robią mendy.

Te ich pozorne zyski w kieszeni,

W klęskę ludzkości nam  się zamieni.



Pogoń za zyskiem jest bez pardonu,

Forsy i forsy ,na co i komu.

Świat się rozwija ,to nasze prawo,

Musi być z głową a nie na klawo.



Szkoda Japonii ,kwitnącej wiśni

Czy coś się zmieni -jak nam się przyśni.

Brak przemyślenia i brak rozumu,

Brak mądrej głowy  światłej dla tłumu.



Nie ma przywódcy elokwentnego

Tylko korupcja .Po co ,dlaczego,

Po co nastawiać swe butne czoło,

Jest im wygodnie ,dobrze ,wesoło



Jeśli nie będzie nad tym kontroli

To umierajmy ,albo niech boli.

Ludzie ludziska ,obywatele,

Pomyślcie wreszcie ,jest nas tak wiele.

11 marca 2011




PAJACYKI


Spotkały się dwa pajace

Chciały podjąć jakąś pracę

Niezbyt ciężka dobrze płatna

Ćwierć etatu akuratna



Żeby sercu była bliska

I wysokie stanowiska

Gdy już znajdą się na szczycie

Będzie życie jak w Madrycie



Wzięli w ręce ogłoszenia

Przeczytali bez wzruszenia

Sama chała i harówka

Rozbolała obu główka



Są nie dla nich takie męki

Odrzucili to od ręki

Czegoś więcej dla nich trzeba

A najlepiej manny z nieba



Wzięli w ręce po motyce

Będą robić w polityce

Iść na słońce ,jak ,z motyką?

Się tak jęli polityką



Pajacować w Polsce modnie,

W kabarecie ,tylko godnie.

Ma być w głowie oleina

Może będzie dobra kpina



Gdy u władzy zaś pajace

Jeszcze za to mają płace

Robią sobie z ludzi drwiny

To uwłacza to są kpiny



A rozumu za dwa grosze

Jeszcze  rządzą ? No nie ,proszę.

Widać Polska to pajace

Skoro tacy mają płace

11 marca 2011



JAJCARSKA ELEKTROWNIA


Są premiera tezy nowe

Jądra muszą być jądrowe

Ma chłopina niezły wór

Skoro nie chce prądu z gór



Będą w Polsce prądu braki?

Nie potrzebne mu wiatraki

Ma chłopina na to myk

Wypił sake duży łyk



Że zaś sake już jądrowa

Elektrownia też gotowa

Ma świecący premier wór

Podpiął w gniazdko swojski sznur



Darmo płynie teraz prąd

Nikt naprawdę nie wie skąd

Premier zrobił Mikołaja

Takie w Polsce są już jaja

31 marca 2011





PROŚBA



Nie twórzmy im nadziei po próżności

Nie obiecujmy jeśli brak hojności

Bądźmy umiarkowani w obietnicy

My ludzie władzy ,tak my ,naczelnicy



Skromności w służbach bądźmy zwolennicy

Majestatem prawa my służebnicy

Wszechnicy mądrości myśl drogowskazem

Pracowitości z serca nam rozkazem



Niech patriotyzm czuć ,on w nas niech zapłonie

Pochodnia ogni czystych .Nasze dłonie

Dzierżąc polano ,świecą nim ludowi

By stawiał fundamenty znów krajowi



Tak nam dopomóż Panie Boże w Niebie

Tak się dziś modlę o kraj swój do Ciebie

Ma troska z serca bije ,mam obawy

Polska tonie w głębinach próżnej sprawy






6 komentarzy:

  1. Gratuluje pomysłu. Wiersze co zdążyłem przeczytać dość fajne.
    Pozdrawiam Tadeusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewien zacny Pan Tadeusz
      Uchylił przede mną kapelusz
      Dziękuję panie Tadeuszu
      Dodał Pan mi animuszu

      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Te ich pozorne zyski w kieszeni,
    W klęskę ludzkości nam się zmieni

    pzdr wujek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się już cytuje
      Wszystkie literki się drukuje

      Pozdrawiam cię Mateuszu

      Usuń
    2. super wiersze

      Usuń
  3. prosze Panie Loczku napisz terz taki wiersz w kturym jest troche mniej [wulgaryzmu] . A wiersz z premierem jest SUPER.

    OdpowiedzUsuń