Strony

sobota, 13 kwietnia 2013


CHMURY

12 kwiecień 2013

Szara ,czarna, obie złe!
Po niebieskim gonią tle.

Żadna nie jest z nich bez winy ,
Obie mają kwaśne miny.
Pokłóciły się dwie chmury
Ranek będzie znów ponury.

Głośno pierwsza już pogrzmiewa
Aż ze złości łzy wylewa.
Nadęła się z pyszna druga,
Wtem na niebie jasna smuga.

Bo w swej złości głośno pękła,
Lecz na chwilę, tylko zmiękła.
Oddech zaraz wzięła drugi,
Znów na niebie jasne smugi.

Ze snu słońce jeszcze ziewa
A tu w koło jest ulewa.
W mig zamknęło swe oczęta
I nic więcej nie pamięta,

Jak się kłócą z sobą chmury,
Zapalczywie drą pazury,
Jedna drugą prawie drapie,
Słońce  smacznie sobie chrapie.

Przekręciło się na bok,
Bo to taki mokry rok.

piątek, 12 kwietnia 2013


SPRAWDZIAN Z NATO

11 marca 2013

W NATO nasze jest już wojsko.

Przy koszarach stare boisko
Służy za plac alarmowy,
Oddział na nim stoi gotowy.

Wojsko zbudził alarm nocny.

Czy jest hardy ,czy jest mocny,
Czy ten żołnierz jest mobilny,
Ile warty ,jaki silny?
Czy do działań wszelkich prężny,
Wytrzymały i czy mężny?

Przed szeregiem oficjele
Z NATO pytań mają wiele.

W dwuszeregu na golasa
W dół i w górę od ich pasa
Mężnie stoją smukłe zbóje,
Niech ktoś z NATO ich spróbuje!

Trenuje ich harda szkoła.

Naszym chłopcom nie podoła
Żadna Foka z ameryki
Ani żadne z NATO byki!
Ich tężyzna sprawa główna,
Nikt im w walce nie dorówna!

Tu dowódca komandosów
Użył twardych tępych ciosów ,
By zachęcić oficjeli
Żeby się przekonać chcieli
Własnoręcznie użyć siły.

Jest nad wyraz dla nich miły.

Niepotrzebne będą nosze,
Bez obawy, bardzo proszę,
Nikt nie dozna z nich urazu,
Śmiało walić ,bez rozkazu,
Nikt nie krzyknie, nikt nie padnie!
Tłuc i rąbać gdzie popadnie!

Hukiem wreszcie się rozdziera,
Tak ambicja go rozpiera.

Wyprężone nagie torsy
Mężne woje ,nocne morsy,
Nie zmarznięte ,nie zziębnięte,
Nawet troszkę nie przejęte,
W dwuszeregu twardo stoją
I niczego się nie boją.

W  NATO niema oficjela
Co by mieć w nim przyjaciela.

Są tu Niemcy czyli szwaby
Od wiek wieków wstrętne draby.

I Francuzi , żabo jady ,
Ci co zawsze skłonni zdrady.

Są Anglicy -herbaciarze,    
Podli łgarze i szmaciarze.

Z Ameryki -czy gościówa?
Żuje tytoń ciągle spluwa,
Łypie okiem pogardliwie,
Bawi się rozporkiem ckliwie.
Lecz gdy foki ktoś obraża!?
Wściekłym gniewem się obnaża!

Splunął tytoń ,rzekł doniośle ;

Ja na glebę wszystkich pośle!

Zrzucił bluzę ,zdjął koszulę,
Pięści ścisnął w twarde kule
I przywalił sierpem w głowę
Aż odjęło wszystkim mowę!

Zimnym ,drwiącym okiem zmierza.

Zabolało to żołnierza?

Zapytał się chłodnym głosem.

Nie ! Bo jestem komandosem!

Odparł żołnierz z wielką drwiną.

Amerykan z smętną miną
Zły już ,do drugiego zmierza,
Pach w brzuch znienacka żołnierza.

Padłby już na glebę inny,
Lecz ten żołnierz bardzo zwinny
Zrobił unik z pod oręża
I z powrotem się wypręża.

Znowu splunął gorzką śliną
I z bardziej podlejszą miną
Amerykan cios zadaje.

Znowu mu się nie udaje.

Wtem trzeciego objął wzrokiem,
Przerażony jest widokiem.

W oczodołach trzeszczą gały!
Na pół metra ?! Łokieć cały?!
Czy naprawdę ? Nie dowierza .

Fes pała, stoi jak wieża!

Migiem w pałę tę uderza
Lecz nie rusza to żołnierza.
Nawet brewka nie zadrgała,
Pała prężnie w pionie stała.

Amerykan jest nie miły,
Jeszcze bardziej ,z całej siły!
Znów w tę pałę cios zadaje,
Lecz nic żołnierz nie udaje,
Nic nie stęka ,nic nie pęka,
Żadna to dla niego męka.

Amerykan przerażony
Dał głos drżący ,uniżony
Będąc pały bardzo blisko;

Niepojęte to zjawisko,

Nic żołnierza to nie boli?

Żołnierz na to ;pan pozwoli,
Wytłumaczę ;szereg drugi
Z tyłu ,koleś się wypręża,
On wypuścił tego węża.

Nie do wiary ,to są cuda!
Każda foka przy was chuda!

A nie rzucał na wiatr słowa.

Kutas mniejszy niż połowa
Jego własny -ćwiartki pałki
Nawet mniejszy od zapałki.

Z pompą im honory oddał
Tak się kutas pale poddał.

Wszyscy wiemy to od dawna,
Nasza armia w świecie sławna!

niedziela, 7 kwietnia 2013


SZMONCES
Czyli -dlaczego Żydzi są bogaci?

2 listopada 2006

Dość sędziwy mędrzec stary
Acz ,żydowskiej pełny wiary,
Umysł bystry ,wzrok wnikliwy,
I nadzwyczaj, bardzo chciwy.
Pewien Rabin ,fes uczony,
Całe życie ciął ogony.
Żadne takie z kurzo -fretki,
Nawet z liska ,a napletki!
Już skończyła się posługa,
Pejsy siwe ,broda długa,
Czas odetchnąć ,lecz nie Rabin,
Jego geszeft ciągle wabi.
Lata długie rzezał siurki,
Ze dwa worki ma tej skórki.

Mojsie -w skórze zaprawiony.
Jest kaletnik urodzony.
Szyje torby i portfele.
On potrafi bardzo wiele.

Przyszedł Rabin w jego gości,
Mojsie ,wita go z radości:
-Witaj Raabe przewielebny,
-W czym ja ci jest tak potrzebny
-Że nawiedzasz moje progi?
-Chylę czoło ,mistrzu drogi.
=Mam ja sprawę wielkiej wagi
=Słuchaj Mojsie -trza odwagi.
=Szyjesz lisy ,kroisz norki,
=Mam napletków ze dwa worki.
-Zaszczyt wielki służyć tobie,
-Ja dla ciebie wszystko zrobię!
-Pięć tysięcy na zapłatę
-Policz ,jako pierwszą ratę,
-Ja pomyślę nad projektem
-Potem,zmierzę się z efektem.
-Pięć tysięcy druga rata,
-Przy odbiorze ,pięć zapłata.
=To za dużo jest pieniędzy!
=Ja przez ciebie będę w nędzy!
=Miej wzgląd na mą siwą brodę!
=Opuść chociaż pięć -na zgodę.
-Tu za duże są wymogi,
-Nie da rady, Raabe drogi.
-Pomarszczone te napletki
-Jak zużyte stare metki!
-Popatrz Raabe ,weź do ręki,
-Ile będzie mojej męki!
=Ja na nogach w takiej sprawie
=Ty zrujnować chcesz mnie prawie!
-Raabe  -nie wrzeszcz Raabe tyle!
=Ostatecznie płacić -ile?
-Raabe ,w ręce masz napletki.
-Wszystkie cienkie jak żyletki.
-Czym to zszywać? Muszę włosem.
-Płać piętnaście, nie kręć nosem.
=Niech to będzie moja strata,
=Przy odbiorze twa zapłata.
-Raabe - miesiąc jest gotowe,
-A zlecenie daj mi nowe.
=Zobaczymy wpierw robotę,
=Może będę miał ochotę.
=Do widzenia Raabe drogi
=Zajrzyj częściej w moje progi.

Minął miesiąc i sobota.
=Czy gotowa ta robota?
Woła Rabin w progu z dala.
-Jakże ,piękna jak ta lala!
=Pokaż Mojsie ta robota
=Czy mi płacić jest ochota?
-Raabe -dzieło daje tobie,
-Takie nie uszyłem sobie!
-Portfel miękki i wygodny
-Jaki zgrabny ,fason modny.
=Mojsie !Te pieniądze  za co?
=Czy w ogóle tobie płacą?
=Portfel mały a tysięcy tyle?
=Umrę tobie tu za chwilę!
=Aby czyste masz sumienie?
-Drogi ,ja ceny nie zmienię.
-Weź do ręki ,a pogłaskaj,
-Dobrze popatrz ,potem mlaskaj!
Rabin w ręce portfel ściska
Nagle ,robi się walizka!
-I co Raabe na to powie?
Rabin drapie się po głowie.
=Ty mi Mojsie zrób z powrotem,
=A pieniądze ,będą potem!
-Raabe ,ja pokarzę tobie:
-Zimna woda portfel robię.
=Mam tu stówkę do zapłaty
=Mojsie, musisz czekać raty.
=Najpierw włożę do portfela,
=Pokaż ,jak to się otwiera?
Mojsie jest już cały w pocie
Lecz otwiera portfel w locie.
Rabin znowu portfel ściska,
I pieniędzy jest walizka!
=A co Mojsie na to powie?
=Fach nie w rękach ! Ale w głowie!
=Masz tu swoją tę zapłatę,
=Odliczyłem pierwszą ratę.
=Za naukę dziękuj grzecznie,
=Przecież żył nie będę wiecznie.