Strony

czwartek, 7 czerwca 2012


JEMIOŁUSZKI

10 grudnia 2010

Rośnie jemioła na drzewie goła.
Dzwonią dzwonki dzwonią,
Jemiołuszki gonią.
I całe przedszkole
Siadło na jemiole,
Na głogu i jarzębinie
Jałowcu i tarninie.
Najadły się do syta,
Zasiały nasionka i kwita.
Odleciały -taki plan miały.

SIKORKA BOGATKA

10 grudnia 2010

Przyleciała sikoreczka,
Usiadła na daszku.
Wygrzewa się do słoneczka,
Podoba się ptaszku.
Rozłożyła swe skrzydełka,
Ogląda dokładnie.
To jest daszek nie jodełka,
Jeszcze biedna spadnie.
Nie sikorka ,jest to ptaszek,
Znakomicie lata,
Cóż to dla niej taki daszek?
W piórka jest bogata!
Posiedziała ,potrzepała,
Pewnie nudnie było,
Zaraz potem odleciała,
Bo się jej sprzykrzyło.

poniedziałek, 4 czerwca 2012


SPRAWY JEŻA

Bajka edukacyjna
Czy tylko dla dzieci ?
15-16 maja 2012


Jeż ma kolce każdy wie.
Lecz na obiad -co Jeż je?

Jestem leśnym redaktorem,
Pytam zwierząt się z humorem.

-Dziku dziki czy znasz Jeża?
-Któżby nie znał tego zwierza.
-Co na obiad więc Jeż je?
-Kto to wie? Ja na pewno -nie.

-Moje żarcie to żołędzie.
-W lesie pełno jest ich wszędzie.
-Trufle -to mój deser taki.
-I smakują mi ,pędraki.
-Nie chcę żeby była chryja,
-Do Jeża ,nie wkładam ryja.

Po czym chrząstnął dość wyraźnie
I urządził błotną łaźnię.

Zapytałem się więc Liska.

Lis od razu mi się ciska.
-Znam ja żarcie tylko Lisa!
-A co Jeż je ? -To mi zwisa!

-Rzeknę tobie Redaktorze:
-Smaczne gąski są w oborze
-I kogutki i kureczki,
-Często robię tam wycieczki.
-Wypatruję kuropatwy:
-Jej pisklęta łup jest łatwy.
-Też jajeczkiem nie pogardzę
-A jedzeniem Jeża ? -Gardzę!

Po czym Lisek z chytrą miną
Z dalszych pytań się wywinął.
Z swym ogonem zamaszystym
Odszedł krokiem uroczystym.

Chodzę ,szukam po tym lesie,
Jakiś odgłos echo niesie.
Słyszę :czkawki lub bekania?
Stoi Jeleń ,obok Łania.
Jeleń mi się pięknie kłania,
Kłania mi się nisko Łania,
Ja zadaję im pytanie,
Oni mówią mi -o sianie.
Coś wspomnieli też o trawie?
I wnet było już po sprawie.

Niedaleko tej polany
Właśnie Niedźwiedź szedł zaspany.
Niedźwiedź, jest Jeleni zmorą.
Po wiosenną było porą.
Język mój jest nader gładki,
To korzystam z takiej gratki.

-Panie Misiu ,niech pan powie,
-Co Jeż zjada w tej dąbrowie?
Miś tak stanął ,myśli chwilę,
Ile jeży ? Gdzie są ? Ile?
-Spałem długo w swej pieczarze,
-O jedzeniu tylko mażę.
-Utkną w gardle mi jak bolce!
-Muszę z jeży obrać kolce!

Włos na głowie mi się jeży.

-Panie Misiu ,nie ma jeży.

-No to jakie masz śniadanie?

Miś -zadaje mi pytanie.

Jam redaktor: Radio Lasu,

W strachu gadam bez hałasu.

-Już myślałem że to danie
-A to wywiad ? -To spotkanie.

Lżej mi ,powiem ,jest na duchu,
Bo Miś myśli o swym brzuchu.

-Cóż chcesz wiedzieć Redaktorze?
-Zjadam wszystko ,co jest w borze.
-Smaczne mięsko jest z jelenia,
-Zjem korzonki ,od niechcenia,
-Czasem udko uszczknę z dzika,
-Ale dzik mi ,często zmyka.
-Zadowolę się sarniną ,
-Nie pogardzę też padliną.
-Pszczoły bronią się uparcie,
-Mimo bólu ,zwiedzam barcie.
-Wszystkie rybki ,nawet śledzie,
-Uwielbiają jeść Niedźwiedzie.
-Na borówki i malinki,
-Z pyska lecą strugi ślinki.
-Cóż Redaktor ,szkoda gadać,
-Choć cokolwiek muszę zjadać.
-Mam zimowe długie posty,
-Nawet zjadam też porosty.

Miś wywiadem się ucieszył,
Ale bardzo się już spieszył.

-W mym żołądku żrą mnie kwasy,
-Czas na obiad ,idę w lasy!

Pot na czole mi się kładzie .
Na me szczęście ,po wywiadzie.

Nie minęła dłuższa chwilka
A za dębem ,widzę Wilka.
I on dojrzał mnie swym wzrokiem.
Znowu godzę się z wyrokiem.
Po czym ,znów wstąpiła wiara,
To Wilczyca była stara.

Znałem ją lat temu kilka,
Więc nie bałem się już Wilka.
Pytam grzecznie się Wilczycy:

-Co Jeż jada w takiej dziczy?
-Pani przecież jest wiekowa,
-To dla pani rzecz nie nowa.

-Panu to ja powiem szczerze:
-Nie wiem ,co jadają Jeże.
-Za to Wilki ,jak Niedźwiedzie,
-Wszystko zeżrą na obiedzie.
-A ja stara ,wilkom zbędna,
-Już nie jestem tak bezwzględna.
-Gdy bez zębów pysk jest gładki,
-Po kimś ,zjada się ostatki.
-I tak sama błądzę w lesie,
-Tam gdzie węch mnie mój poniesie.

Na to smutne tak wyznanie,
Oddałem jej swe śniadanie.
Swym uczynkiem pokrzepiony
Jestem znowu nakręcony.
Pozytywnie oczywiście.

Pod butami szemrzą liście
A ja z wiarą uśmiechnięty
I nie trzeba mi zachęty.

Idę dalej ,w leśne knieje,
I niech co chce ,niech się dzieje.
Tuż na drużce koło jamy ,
Siedział Borsuk załamany.
Łapki zakrywały oczy,
On pod nosem ,głośno psioczy:

-Ty złodzieju! -Ty złodzieju!

-Co się stało Dobrodzieju?
Z troską pytam się Borsuka.

-Taka żmija ,jaka sztuka!
Dalej Borsuk tu rozpacza:
-Znam ja tego porywacza!
-Gdybym był tu ,bym go dorwał!

-Któż się na twą zdobycz porwał?

Borsuk raczej się nie zwierza.

-To są sprawki tylko Jeża!

Lecz tym razem Borsuk rzewny
Z tej rozpaczy ,był wylewny.

-Kiedyś, już go miałem -drania
-Uciekł wprost mi ze śniadania.

Z tą wściekłością i z tą złością
Zajął się wyblakłą kością.

-To są rzeczy niesłychane,
-Że Jeż wlazł tak ,w Pańską jamę?

-Gdy Jeż z głodu bardzo pości
-Choć się boi ,zajdzie w gości.
-Jak ja ,w nocy ,się wałęsa,
-Tu coś porwie ,tam zje kęsa.
-Jest podobne nasze menu
-Z tym ,że Jeż się w moim mieni.

-Więc co lubisz nader bardzo?

-Tym co wszyscy prawie gardzą.

-Ulubione me przysmaki
-To dżdżownice i robaki,
-Szczury ,myszy i norniki
-Krety, jeże i króliki.
-Jabłka ,śliwki ,jęczmień ,gruszki.
-Po tym jadle -ssie paluszki.
-Też pszenice ,kukurydzę,
-Czasem zbieram również rydze.
-I żołędzie i borówki
-Na sałatkę do ryjówki.
-Gąsienice ,komarnice-
-Tak przetrząsam okolice.
-Zjadam gniazda os i trzmieli.
-Trzmiel  mnie kluć się nie ośmieli.

-Bo trzmiel nie ma przecież żądła,
-Ale osa?

-Jest za wątła!

Widzę Borsuk jest zażarty.
Dalszy wywiad już nie żarty.
Wolę zejść mu z drogi bokiem.
I odszedłem cichym krokiem.

Skradam dalej się w tej kniei
Tak ,żeby mnie nie widzieli.
Lecz dostrzegła mnie Wiewiórka ,
Bardzo zwinna ,jak przepiórka.
Wychyliła się z za drzewa:

-Jakże się Redaktor miewa?

Wielką śmiałość do mnie miała,
Bo orzechy dostawała.
Taka sprytna ,sierść puszysta,
Sprawka moja oczywista.

Więc od razu pytam szczerze:
-Powiedz -co jadają Jeże.

-Ja widziałam je z daleka
-Tyle igieł !-Mus -kaleka!?
-Któż by taki ból znów zniósł?
-Gdyby w igły jak Jeż wrósł.
-Myślę ,że to sprawy Jeża ...
-Po kryjomu nocą zmierza.
-Ale powiem Ci dokładnie,
-Co wiewiórki jedzą ładnie.

-Żadne dla mnie znowu śmiechy:
-Wy lubicie jeść orzechy!

-A to Pan się zdziwi wielce!

Pogrążyłem się w rozterce.

-Choć orzechy pewne danie,
-Jem jagody na śniadanie.
-Małe pisklę co zawodzi,
-Na przekąskę nie zaszkodzi.
-Wypić lubię jajko sobie,
-Rześkie . Też polecam Tobie.
-Tylko proszę na surowo.
-Wtedy jest to -bardzo zdrowo.
-Mam sałatkę z pączków drzewa,
-Z szyszek nasion ,gdy rozsiewa,
-Nie pogardzę też owadem,
-Nawet owoc ,mym obiadem.

-Mi grzybiarska bliska wiara.

-Gdy już słońce mocno jara,
-Na konarach grzyby suszę,
-Bo przyprawy też mieć muszę.

No to jestem pod wrażeniem.
Co powiedzieć na to? Nie wiem.
-Zaskoczyłaś mnie tak zgrabnie.
-Muszę uczyć się starannie.

-Tak wypada ! -Moja rada!
I Wiewiórka łapki składa.

Z tej rozmowy ma uciecha,
Za to dałem jej orzecha.

Już wychodzę z tego lasu,
Ktoś narobił w nim hałasu.
Z trwogą patrzę -co za zwierz?
A tu idzie właśnie Jeż!
I po drodze głośno wzdycha,
Liście wącha , albo prycha.
Właśnie w liściach zwąchał żuka.
Ostrym ślepiem  żuka szuka.

-Witam ,witam Pana Jeża,
-Cały dzień za Panem zmierzam.
-Wywiad chciałbym przeprowadzić.
-Czy Pan mógłby menu zdradzić?

Jeż nie zwraca wręcz uwagi.
Widzę tylko ostre dragi
Co wystają nieco z liści.
Pewnie obiad mu się ziścił?
Poczekałem jednak chwilę,
Znów odezwę się doń mile.
Może Jeża pozna świat?
Lecz Jeż robi nowy zwiad.
Bo znów Jeża gdzieś tam niesie .
A ja za nim, po tym lesie!
Patrzę dalej ,pełza żmija
I ze strachu aż się zwija.
Zaraz żmiję dopadł jeż.
Znokautował ją jak wesz.
Muszę przyznać -jest wrażenie.
Skąd ta wściekłość w Jeżu drzemie?
Prędko zżarł ją ,jak parówkę ,
Od ogona aż po główkę.
(Da mi wywiad? Pojedzony.)
Dalej Jeż jest nakręcony.

Z tego szlaku już zygzakiem
Zaiwania ,o ..za ptakiem.
Małe pisklę zrozpaczone.
A me ucho wyczulone.
Wyprzedziłem szybko Jeża,
Odgoniłem tego zwierza.
Jeż popatrzył się nieładnie,
Poczym fuknął na mnie składnie.
I podreptał przez aleje
Gdzieś na oślep , gdzie wiatr wieje.

Ja ostrożnie patrzę na to,
Jest już ciemno ,chociaż lato.
Nie chcę spłoszyć znowu Jeża,
Bo chcę wiedzieć dokąd zmierza.
A Jeż drepta cały czas.
I opuszcza sobie las.

Niedaleko są ogródki.
Pewnie idzie na jagódki?
Wreszcie czuję zamiar Jeża,
Wiem na pewno ,gdzie Jeż zmierza.

Ale co to? Stoi Jeż.
-Czegóż Pan ode mnie chcesz?
-Nie nudźże mnie Pan rozmową ,
-Ja ma porę obiadową.
-Już poniosłem wielką stratę.
-Idźże wyspać się na chatę.
-Gdy normalni ludzie są?
-O tej porze wszyscy śpią!

Po czym się odwrócił Jeż,
W trawie zniknął mi jak wesz .

Dokąd ten nasz świat wciąż zmierza?
Zwierz drugiego zjada zwierza.
Ponoc jest tak z dawien dawna.
A najgorsze ,że to prawda!