POJAWIA SIĘ I ZNIKA
Najpierw
olśnienie ,potem zachwyty,
Piorun
uderzył ,spojrzenia spoił,
Dreszcze
motyli dwoił i troił.
Człowiek
tak patrzy ,jakby był wryty.
Lecz
życie płynie ,wpada w zakręty
I
nim spostrzeżesz -w tej głębi toni
Zawirowania
losu ironii
Chytrze
rwie brzegi ,skrywa w odmęty.
Miłość
przychodzi potem umyka.
Może
wejdź ,zajrzyj w odmęt sumienia,
Postaw
pytania ,stać przebaczenia ?
Żal
jak skorupa chęci zamyka.