Strony

sobota, 22 października 2022

Świerszcz i Biedronka

 Świerszcz zapraszał tak biedronkę :
- Chciałbym ciebie wziąć na łąkę .
- Polatamy , pohasamy ,
- Skrzydełkami pomachamy .

-Drogi świerszczu już mam plany .
- Jutro , chętnie polatamy .

- Powiedz , powiedz mi biedronko ,
- Cóż lepszego ponad łąką ?

- Różne rzeczy , różne cuda .
- Byle by nie była nuda .

- Cóż takie go , powiedz przecie ,
- Cóż lepszego , niż jest kwiecie ?

- Nic takiego nie ma w świecie 
- Ponad łąki , wszystkie kwiecie .

- Mam też świerszczu obowiązki.
- Patroluje drzew gałązki.
- Chodzę tu na polowanie .
- Mszyce , na śniadanie danie .

- Powiem tobie mój świerszczyku ,
- Mój zielony wirtuozie .
- Mam roboty dziś po byku ,
- Jak nie zrobię , będę w kozie .

- Chciałam skoczyć do ogrodu ,
- Odwiedzić też chciałam pszczoły ,
- Pokosztować troszkę miodu .
- Jeden truteń jest wesoły .

- Chciałam zażyć śmiechu ciutkę ,
- W mej komórce zamknąć furtkę ,
- Drogie trzymam tam zapasy .
- Jakie mamy ,sam wiesz , czasy .

- A na koniec , przy tym krzaczku ,
- Chcę poleżeć na leżaczku .
- Swe skrzydełka wygrzać w słońcu ,
- Umyć się i pójść spać - w końcu ./



piątek, 21 października 2022

KOGUT

 Dzionek ledwo nie jest blady 
A już słychać serenady .
A tak wzniośle , tak doniośle ,
Że aż uschły uszy ośle .

Osioł złapał się za głowę ,
Maca i głowy połowę ,
Ze zdziwienia zęby suszy :
- Gdzie podziały mi się uszy ?

Spojrzał w stajni na podłogę ,
Uszy zwiędłe niczym liście .
- No nie mogę ! - Ja nie mogę !
- Suche dwa zdechnięte kiście !

- Nocne pianie ?! - Sama zgroza !
- Już mam dosyć wirtuoza !
- Dość już tego ! Kogut basta !
- Ze wsi wynoś się do miasta !

Kura gdacze , zła do granic .
Nie ogląda się już na nic .
- Jeszcze księżyc w horyzoncie ,
- A ty piejesz na tym goncie !

- Ty kogucie ! Do piernika !
- Już ! Natychmiast do kurnika !
- Sen dla wszystkich to rzecz święta !
- Rozbudziłeś mi kurczęta !

Na podwórku wielki rumor .
Wszystkim kogut popsuł humor .
Rozespane wyszły świnie :
- Niech przepadnie kogut , zginie !

Aż koń rży w oborze gniewem :
- Dość z tym przerażliwym śpiewem !
kopytem w cztery litery ,
Kogut na dachu , opery.

I codziennie , wczesnym rankiem ,
Wita śpiewem się z porankiem .
A gdy w mieście są parady ,
Pieje kogut serenady .

TRZMIEL

 Cóż za cudnie jest wokoło !
Podskakuje trzmiel wesoło .
Kolorowe kwiecie lśniące ,
Aż się żyć chce , na tej łące !

Tu powącha , tu pogłaska ,
Tu się skąpie na golaska .
Tu posiedzi , tam poleży .
Upachniony i wciąż świeży !

Dech zapiera , chęć rozpiera !
Skrzydła z wdziękiem rozpościera
I wzlatuje pod niebiosa ,
I zadziera , w górę nosa !

Rwie ze środka siła taka ,
Jakby posiadł trzmiel moc ptaka !
Chce się ! Wigor to i basta !
Radość życia w trzmielu chlasta !

Byś w radości żył na świecie ,
Żyj w symbiozie z każdym kwieciem ,
Z każdym trzmielem jakże , w zgodzie .
I sam - trzmielem , bądż w przyrodzie !

Po co szkoła ?

 Gdzieś w Europie , jest taka szkoła ,
Gdzie od nauki nikt nie ma doła .
Który się uczeń najwięcej leni ,
Tego się ucznia , naprawdę ceni .

Największe durnie , prawdziwe osły ,
Najwięcej sławy , szkole przyniosły .
I wice wersa , lenie , matoły,
Wykładowcami są tejże szkoły .

Chodzi się w kratkę , jak na rabatkę .
Można pić wino , zamiast herbatkę .
A papierosy ? Palić do woli !
Każdy profesor na to pozwoli .

Codziennie tańce są i libacje .
Miłe , wesołe , swojskie wakacje .
Chodzi się , ile kto chodzić zechce ,
Chyba , że wcale chodzić się nie chce .

Tak przewiduje to regulamin .
Nie przychodzi się , gdy jest egzamin .
A jak zadane jakieś zadanie ?
Trzeba odrabiać ? Nie ! Też pytanie ?!

Na porządku dziennym są wagary .
Za to nagrody dają ! Nie kary !
A w ogóle , to super szkoła !
Nie dla geniusza , tylko matoła .

Wiedzcie na świecie wszystkie nieuki ,
Najść taką szkołę , potrzeba sztuki .
Sztuka , to przecież jest wyobrażnia .
Wobrażnia plus sztuka - nauka !

Czysta nauka ! - Nie chcąc matole ,
Musisz się uczyć naprawdę w szkole !
Zrozum to ćwoku , debilny ośle !
Po rozum ! W szkoły rodzic cię pośle !


czwartek, 20 października 2022

POMPA STRAŻACKA

Stara w garażu pompa strażacka
Pompuje wodę , czasem znienacka  .
A tak poza tym , rozleniwiona .
Bo jest do węży nie podłączona .

Stoi , rdzewieje i nie wiem na co ?
Takie czerwone , stare ladaco .
Lepiej złomiarzom oddać za grosze !?
Stoją za drzwiami : Zabrać ją proszę !

Pchają , tachają na złomowisko ,
Starej graciarni, całkiem tu blisko .
Ważą na wadze , jest dwieście kila .
Minęła chwila , niewielka chwila .

A tuż za płotem , pali się pali !
Cały budynek i dach się wali !
Gryzie i kąsa jęzor ognisty .
Syki i strzały , gwizdy i świsty .

Słychać syreny wozów bojowych ,
Pięknych , czerwonych , prawie jak nowych .
Lśniących , błyszczących , szybko pędzących .
Na pomoc ludziom tutaj jadących .

Węże syczące , prężąca woda .
Grożne jęzory studzi ochłoda .
Napięte węże , mruczący motor .
Kręci się bystry , zawzięty rotor .

Nie jest to żaden z wozów strażackich .
Też , żadna pompa drużyn junackich .
Stara złomowa , pompa bojowa ,
Która już huczy , lepiej niż nowa .

Migiem zdusiła smoka jęzory .
Właściciel widział , ze wstydu chory .
Odkupił pompę , zabrał do domu .
Nie opowiada o tym nikomu !!!

wtorek, 18 października 2022

PUSZCZYK

 Dziupla , jest to w drzewie dziurka .
Może mieszkać w niej wiewiórka 
Lub też ptaszek kolorowy ,
Może też być , domkiem sowy .

W starej wierzbie , na polanie ,
Puszczyk ma tam swe mieszkanie .
W dzień w nim chrapie na kanapie ,
Za to nocą , myszy łapie .

Myszy łapie za ogony
I zanosi je do żony .
Żona robi z nich kotlety 
Żeby , wygląd miał atlety .

Jak już naje się do syta ,
Nowe myszy w nocy chwyta .
I kotlety też są nowe .
U puszczyków , to typowe .

Żona bardzo jest mu rada 
I kotlety też zajada .
Jak już żona także syta ,
Zadowolona jest kobita .

I przy mężu na kanapie ,
Razem z mężem sobie chrapie .
Ciemna nocka , gdy nadejdzie ,
Srebrny księżyc , także wzejdzie ,

Chowajcie się wszystkie myszy !
Lecz , puszczyka mysz nie słyszy .
Bezszelestnie lata sowa .
Taka to , historia owa .

DUBAJ

 Załatwiaj wizę do tego kraju .
Wsiadaj w samolot , leć do Dubaju .
Nie ma znaczenia , w styczniu lub maju ?
Zawsze jest ciepło , prawie jak w raju !

Jeden Krakowiak poleciał z Balic .
Pierwszy raz leci , nie liczy na nic .
Leci hen leci , drga samolotem ,
Wcale nie myśli , co będzie potem .

Godzina z hakiem w przestworzach frunie ,
Albo doleci , albo się z sunie .
Choć jeszcze leci , krakają wrony :
Wszędzie zdradliwe są obce strony !

Nagle usterka , w morzu samolot .
Niestety nie jest , wodny wodolot .
Niestety nie jest , to łódż podwodna .
I się skończyła podróż wygodna .

Leciał Krakowiak takiego kraju ,
Tam miało być mu , prawie jak w raju .
Na skróty poszedł ! Może jest w raju ?
A jak jest w piekle ?!? - Wróci do kraju !!!



SŁODZIZNA

 Chodzi po mieście prześliczna kotka .
Zgrabna niezwykle dziewczyna , słodka .
Fryzurka słodka , nosek słodziutki ,
Intrygujące ,sterczące sutki .

Słodkie bioderka . Słodkie usteczka .
Któż by nie tulił tegoż koteczka .
Na co nie spojrzysz , wszystko słodziutkie .
Pachnie przyjemnie , smaczne , młodziutkie .

Delicja sama , miód ! - to jest z boczkiem .
Jak się kołysze , tym miłym kroczkiem .
Patrzysz z zachwytem ,przecierasz gały ,
Żeby po prostu , lepiej widziały .

Już byś chciał uszczknąć tego ciasteczka .
Wziąć na języczek z figi listeczka .
Za czym spróbujesz owoc słodziutki ,
To pomyśl - jakie , mogą być skutki ?!

I ja nie jestem już młody żaczek .
Chętnie ! - przerzedził bym słodki krzaczek .
Ona słodziutka , lecz ja goryczka .
Więcej niż pewne , dostałbym pstryczka !