Biega zajączek polem obrzeża ,
Gubi kawałek futra z kołnierza .
Za czym skapował wynikły problem ,
Zajączek przebiegł już siódmą groblę .
Złapał za uszy się biedny zając ,
Drżącym głosikiem w duchu dodając:
- Niech no się tylko żona ma dowie ,
- A ! - wielki problem mam na swej głowie !
Wokoło grobli zajączek chodzi .
Ciężko zawodzi , głośno zawodzi.
- Mam na balety z żoną iść jutro.
- Muszę mieć piękne , kompletne futro !
- Co ja tu zrobię ? Co ja tu pocznę ?
- Czarne mam tylko , przeczucia mroczne .
- A bez kołnierza to nie ma zwierza .
- Żaden mi zwierz nie da kołnierza .
Nic już nie mówiąc , nic nie pytając ,
Wyruszył w drogę poszukać - zając .
I jak ten pies , co tropi tropy ,
Węsząc i węsząc , dotarł do szopy .
A tam z tej szopy , dochodzą piski.
Lisica tuli , swe małe liski.
Z jego kołnierza mają posłanie .
Stwierdził zajączek : - Niech tam zostanie .
Wrócił zajączek , poszedł do krawca .
Przeszył mu futro krawiec - wybawca .
Przyszedł do domu , już w nowym futrze
I żona nosa mu już nie utrze .
Nazajutrz poszedł z żoną na tańce .
I tańcowali , tańce gibańce ,
Tańce łamańce i walce - także !
Aż do białego rana , a jakże !