SAKE
25 listopad 2010
25 listopad 2010
KRAKOWSKA SAKE
Mistrz samurajski rodem z Japonii,
Od alkoholu wcale nie stroni.
Lubi się napić ,utopić smutki,
Jak każdy chłop jest -smakoszem wódki.
A ta Japonia leży daleko.
Sake tam piją prawie jak mleko.
Głowa go boli i leczy kaca,
Tak samurajska ciężka jest praca.
Głowy ucięte ,rozprute brzuchy,
Słowem masakra ! doszły nas słuchy.
Musi wódeczkę on strzelić sobie,
Inaczej będzie ,sam pierwszy w grobie.
Porzucił miecze z rzucił kimono
Do Europy ,jak Joko Ono.
Zamieszkał w Polsce ,w mieście Krakowie,
Tu się wszystkiego na pewno dowie .
Stolica dawna i bimbrownicza,
Wszystkim napoi tego panicza.
Wyszedł na miasto ,na rynek mały,
Już go dziewczyny piękne witały.
Zdumiał się trochę ,onieśmielony,
Przecież nie przyszedł szukać tu żony.
Lecz one wiedzą ,gość zagraniczny,
I skośnooki i nawet śliczny!
Wzięły pod ręce ci samuraja,
I dały wódki ,mu tak na jaja.
Wypił z rozkoszą ,więcej poprosił,
A potem obie ,na rękach nosił.
Z dziwko je chapło ,więcej dolały,
Choć je już obie ,głowy bolały.
Jest charakterny ,słowem krew nasza.
Kochasiu powiedz swe imię - Sasza.
Przyznał się grzecznie o swoim tatku,
Że go mamusia miała z przypadku,
Gdy była młoda i studiowała,
Jego tatusia w Polsce poznała.
Krew jego przodków w żyłach się burzy,
Temu mu sake wcale nie służy.
Smaczna żytniówka i wyborowa
I w żyłach krew jest już całkiem zdrowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz