Strony

poniedziałek, 24 grudnia 2012


24 grudzień 2012

Święta Bożego Narodzenia

Pędzą sanie dzwonią dzwonki
Słychać nutki tak radosne
To słowiki ? Czy skowronki?
Zimą sanie wiozą wiosnę?

Lód z swej tafli skrzy się w słońcu
A wiatr mroźny nie doskwiera
Święta idą ,idą w końcu
Czar świąteczny dech zapiera

Drewno tli się cichym trzaskiem
Ustrojona stoi choinka
Bańki biją zewsząd blaskiem
Wniebowzięta każda minka

Gwiazdka wzeszła już na niebie
W okna stuka promieniami
Czas się zebrać wokół siebie
Móc uraczyć życzeniami

Dziś wigilia -czas wieczerzy
Tu tradycja polska nasza,
Na Pasterkę każdy bieży
Cud kolędą wszem ogłasza.

Niech te Święta miłe będą
Dla każdego coś dobrego
A Dzieciątku swą kolędą
Z serca śpiewajmy szczerego





24 grudnia 2012

Narodziny

Gdzieś skowronek hen w oddali
Swoją piosnką cuda chwali
Wszem i wobec zgromadzonym
O Dzieciątku narodzonym,

Pieśń swą snuje wśród  przestworzy
Syn się rodzi !Syn to Boży!
Chwalą Nieba i Przestworza.
Spadła na was Łaska Boża!

Gdy ta piosnka tak rozbrzmiewa
Słowik Chwałę też opiewa
Tak doniośle i wyniośle
Wszędzie swym głosikiem pośle.

Gwiazdki śniegu skrzą się w bieli
Wszyscy w koło oniemieli!
Jakże to tak !Zima biała!
Chwała Jemu !Chwała !Chwała !

Słychać zewsząd i w oddali
Już nikt nie śpi !Wszyscy wstali!
Wszyscy wiedzą cud nad cudy!
Duzi mali -wszelkie ludy!

W Szopce Małej Betlejemskiej
Niby Swojskiej a Nieziemskiej
Maria Swe Powiła Dziecię
Miłość ,radość jest na Świecie!

24 grudzień 2012

Światłość Dzieciny Bożej

Świeci gwiazda na niebiosach
Blask złoci promienie
Chór anielski w miłych głosach
Ogłasza spełnienie

Bóg się rodzi Sam Syn Boga
Ludziom radość sprawia
Śmierć ulegnie chyłkiem sroga
Proroctwo przemawia

Chór anielski wyśpiewuje
Sypiąc bieli kwiatu
Niech Dzieciątko wszem króluje
Dając miłość światu

Bóg wam daje swego Syna
Cieszcie się ziemianie
Święta z wami jest Rodzina
Po wsze czas zostanie

Ref:
Króluj nam króluj Dziecino Boża
Króluj na wieki nam króluj
Jesteś Światłością miłą nam Hoża
Na wieki nam króluj

piątek, 14 grudnia 2012


31 stycznia 2011

Niedola Wilka

Taki silny ,taki twardy,
Nie brakuje mu pogardy,
Za grosz uczuć dla nikogo,
To kosztuje bardzo drogo.

Łupił ,grabił całe życie
I mordował wszystkich skrycie.
Bez pardonu ,bez litości,
W okrucieństwach wielkiej złości.

Przyszła kryska na Matyska.
Swą butnością wilk nie tryska.
Posadzili zbója wreszcie,
Wilk zamknięty jest w areszcie.

Powinęła mu się noga.
Ogarnęła wilka trwoga.
Być największym zbójem w lesie
A ze strachu sam się trzęsie.

Choć u Wilka jest pokora,
Nie wzrusza prokuratora.
Sąd na leśnej jest naradzie:
Zając bażant i dzik w składzie.

Pokrzywdzone to ofiary
Orzekają dzisiaj kary.
Ciężkie wszystkie są zarzuty,
Słyszy wilk w kajdanach skuty.

Spuścił ogon ,skulił uszy
I zapłakał rzewnie w duszy.
Słychać skowyt wręcz błagalny.
Kolej losu tak banalny.



Przedszkole


Chodzi Stasio do przedszkola
Jest rodziców taka wola
Są w nim przecież fajne panie
Zatem mu się nic nie stanie

Tato sprawdził osobiście
Jedną panią ma na liście
W swym notesie telefonu
Nie przyznaje się nikomu

Taki romans to jest gratka
Jest ładniejsza niż sąsiadka
Bawi ojca niańczy syna
To prawdziwy skarb dziewczyna

BARAN

Baran cały zarośnięty
Przez fryzjera był nietknięty.
Długie loki ,bokobrody,
Dodawały mu urody.

Tylko beknął od niechcenia,
Już był w centrum uwielbienia.
Miał u owiec wielkie chody.
Choć był baran -lecz był młody.

Całe stado za nim owiec
Beczy - Tryku !-tylko powiedz
Gdzie i kiedy masz ochotę
Odebrać nam naszą cnotę.

Jedna taka tak mu beczy:
Nauczę cię nowych rzeczy.
Choć na stronę ,bliżej lasku.
Nie bój że się ty głuptasku.

Łąka wielka ,są hektary!
Taki baran !Tyle pary!
Poszły wieści ptaka lotem
Że ten baran jest z polotem.

Kozy były na pastwisku
Można rzec ,o suchym pysku!
Od barana -areały!
Ale w końcu się z wiedziały!

Więc przestały skubać trawę,
Też ważniejszą mają sprawę!
Relaks ,zdrowie ,gimnastyka
Gdy pod ręką ma się Tryka.


Że rogate -kozy , owce,
Łatwo schodzą na manowce.
A baranek -zawsze święty
Choć ma rogi -wciąż jest wzięty.

środa, 12 grudnia 2012


JASIEK
Pewien Jasiek nieporządny
Dziwnych przygód wciąż był rządny.

Na spacerku Jaś był w lesie,
Jakiś owoc z stąd przyniesie ?

Na początku swej podróży
Urwał kwiatek dzikiej róży.
Bo tak mu się podobało.
Kolec róży wbił się w ciało.

Rozdarł japę ,klnie jak w basy!
On watażka pierwszy z klasy
Akurat się jemu wbiło!?

Żeby znowu było miło
Wsadził kija -o -w mrowisko!
Było ścieżki bardzo blisko
Te dwa kroki, co mu szkodzi!
Rozerwie je ! Oto chodzi!

Gonią mrówki wystraszone.
Od ucieczki -przeszły w stronę.
Do ataku już są zdolne.
Oblazły go mrówki polne.
Rozdarł japę klnie jak w basy!

Takie Jasiek ,takie czasy.
Żebyś wiedział ,żeś był w lesie!
Zemściły się mrów kolesie.

Mrówki bawic się nie chciały,
Wrócił Jasiek obolały .
Miał owoców z lasu wiele,
Same bąble na swym ciele.




OSA
Osa owad  pospolity
Rodzaj żeński jadowity
Gdy nastąpisz nogą bosą
U -harata cię jak kosą

Jedna wielka opuchlizna
Może być głęboka blizna
Płaczesz jęczysz skaczesz z bólu.
Na bosaka chodzisz -ciulu ?

ŻUCZKI

Ten w kreseczki ten w kropeczki
Oba prawie z jednej beczki
Ten maluczki ten maluczki
Spotkały się raz dwa żuczki

Ten w kropeczki to biedronka
Ten w kreseczki to jest stonka
Choć te żuczki z tego świata
Jeden z drugim nie polata

Pierwszy lubi jeść ziemniaki
Drugi w menu ma robaki
Ta różnica nazbyt wielka
By zrodziła się kumpelka

17 października 2011

PSYCHOLOGIA A BRATKI
Czyli czuła dręczycielka

Takie sobie zwykłe bratki,
Rosną blisko mojej chatki.
Żadne ,żeby to dziwactwo,
Pospolite tylko bractwo.

Większość ludzi tak to sądzi
Ja natomiast wiem -lud błądzi.
Bo co kruche ,delikatne,
Koło domu akuratne.

Gdy tak siedzę na mym ganku
Pijąc kawę o poranku,
I te rannej rosy wonie
Z wiatru świeżość cudna płonie,

Naturalne aromaty,
I za darmo ,koło chaty,
Odlatuję w mym zachwycie
Wiem ,jak  piękne mam swe życie.

Jest w tych bratkach urodziwy
Delikatny ,ach płochliwy,
Mi szczebiocząc jak skowronek,
Mój uroczy ,mój małżonek.

Co dzień rano ,o tej porze,
Tylko bratki plewić może.
A nic więcej  , a już dąsy
Jeśli widzę ,rwie za wąsy.

Ma istotka taka krucha,
Zawsze pandzie swoją słucha.
I te w bratkach wciąż zarosty
Chłop targa  ,boi się chłosty.

wtorek, 6 listopada 2012


17 czerwiec 2010

Ptaszek wodny

Na okręcie w dzień pogodny
Usiadł sobie ptaszek wodny

W dziobie trzyma żywą rybę
Widać dobrze go przez szybę

Chce obrócić rybę w dziobie
Duża nie poradzi sobie

Wyślizgnęła się za burtę
Odpłynęła z wody nurtem

Siedzi ptaszek biedaczysko
W jednej chwili stracił wszystko

Pusty dziobek brak obiadu
Nie popłaca chytrość -dziadu

czwartek, 7 czerwca 2012


JEMIOŁUSZKI

10 grudnia 2010

Rośnie jemioła na drzewie goła.
Dzwonią dzwonki dzwonią,
Jemiołuszki gonią.
I całe przedszkole
Siadło na jemiole,
Na głogu i jarzębinie
Jałowcu i tarninie.
Najadły się do syta,
Zasiały nasionka i kwita.
Odleciały -taki plan miały.

SIKORKA BOGATKA

10 grudnia 2010

Przyleciała sikoreczka,
Usiadła na daszku.
Wygrzewa się do słoneczka,
Podoba się ptaszku.
Rozłożyła swe skrzydełka,
Ogląda dokładnie.
To jest daszek nie jodełka,
Jeszcze biedna spadnie.
Nie sikorka ,jest to ptaszek,
Znakomicie lata,
Cóż to dla niej taki daszek?
W piórka jest bogata!
Posiedziała ,potrzepała,
Pewnie nudnie było,
Zaraz potem odleciała,
Bo się jej sprzykrzyło.

poniedziałek, 4 czerwca 2012


SPRAWY JEŻA

Bajka edukacyjna
Czy tylko dla dzieci ?
15-16 maja 2012


Jeż ma kolce każdy wie.
Lecz na obiad -co Jeż je?

Jestem leśnym redaktorem,
Pytam zwierząt się z humorem.

-Dziku dziki czy znasz Jeża?
-Któżby nie znał tego zwierza.
-Co na obiad więc Jeż je?
-Kto to wie? Ja na pewno -nie.

-Moje żarcie to żołędzie.
-W lesie pełno jest ich wszędzie.
-Trufle -to mój deser taki.
-I smakują mi ,pędraki.
-Nie chcę żeby była chryja,
-Do Jeża ,nie wkładam ryja.

Po czym chrząstnął dość wyraźnie
I urządził błotną łaźnię.

Zapytałem się więc Liska.

Lis od razu mi się ciska.
-Znam ja żarcie tylko Lisa!
-A co Jeż je ? -To mi zwisa!

-Rzeknę tobie Redaktorze:
-Smaczne gąski są w oborze
-I kogutki i kureczki,
-Często robię tam wycieczki.
-Wypatruję kuropatwy:
-Jej pisklęta łup jest łatwy.
-Też jajeczkiem nie pogardzę
-A jedzeniem Jeża ? -Gardzę!

Po czym Lisek z chytrą miną
Z dalszych pytań się wywinął.
Z swym ogonem zamaszystym
Odszedł krokiem uroczystym.

Chodzę ,szukam po tym lesie,
Jakiś odgłos echo niesie.
Słyszę :czkawki lub bekania?
Stoi Jeleń ,obok Łania.
Jeleń mi się pięknie kłania,
Kłania mi się nisko Łania,
Ja zadaję im pytanie,
Oni mówią mi -o sianie.
Coś wspomnieli też o trawie?
I wnet było już po sprawie.

Niedaleko tej polany
Właśnie Niedźwiedź szedł zaspany.
Niedźwiedź, jest Jeleni zmorą.
Po wiosenną było porą.
Język mój jest nader gładki,
To korzystam z takiej gratki.

-Panie Misiu ,niech pan powie,
-Co Jeż zjada w tej dąbrowie?
Miś tak stanął ,myśli chwilę,
Ile jeży ? Gdzie są ? Ile?
-Spałem długo w swej pieczarze,
-O jedzeniu tylko mażę.
-Utkną w gardle mi jak bolce!
-Muszę z jeży obrać kolce!

Włos na głowie mi się jeży.

-Panie Misiu ,nie ma jeży.

-No to jakie masz śniadanie?

Miś -zadaje mi pytanie.

Jam redaktor: Radio Lasu,

W strachu gadam bez hałasu.

-Już myślałem że to danie
-A to wywiad ? -To spotkanie.

Lżej mi ,powiem ,jest na duchu,
Bo Miś myśli o swym brzuchu.

-Cóż chcesz wiedzieć Redaktorze?
-Zjadam wszystko ,co jest w borze.
-Smaczne mięsko jest z jelenia,
-Zjem korzonki ,od niechcenia,
-Czasem udko uszczknę z dzika,
-Ale dzik mi ,często zmyka.
-Zadowolę się sarniną ,
-Nie pogardzę też padliną.
-Pszczoły bronią się uparcie,
-Mimo bólu ,zwiedzam barcie.
-Wszystkie rybki ,nawet śledzie,
-Uwielbiają jeść Niedźwiedzie.
-Na borówki i malinki,
-Z pyska lecą strugi ślinki.
-Cóż Redaktor ,szkoda gadać,
-Choć cokolwiek muszę zjadać.
-Mam zimowe długie posty,
-Nawet zjadam też porosty.

Miś wywiadem się ucieszył,
Ale bardzo się już spieszył.

-W mym żołądku żrą mnie kwasy,
-Czas na obiad ,idę w lasy!

Pot na czole mi się kładzie .
Na me szczęście ,po wywiadzie.

Nie minęła dłuższa chwilka
A za dębem ,widzę Wilka.
I on dojrzał mnie swym wzrokiem.
Znowu godzę się z wyrokiem.
Po czym ,znów wstąpiła wiara,
To Wilczyca była stara.

Znałem ją lat temu kilka,
Więc nie bałem się już Wilka.
Pytam grzecznie się Wilczycy:

-Co Jeż jada w takiej dziczy?
-Pani przecież jest wiekowa,
-To dla pani rzecz nie nowa.

-Panu to ja powiem szczerze:
-Nie wiem ,co jadają Jeże.
-Za to Wilki ,jak Niedźwiedzie,
-Wszystko zeżrą na obiedzie.
-A ja stara ,wilkom zbędna,
-Już nie jestem tak bezwzględna.
-Gdy bez zębów pysk jest gładki,
-Po kimś ,zjada się ostatki.
-I tak sama błądzę w lesie,
-Tam gdzie węch mnie mój poniesie.

Na to smutne tak wyznanie,
Oddałem jej swe śniadanie.
Swym uczynkiem pokrzepiony
Jestem znowu nakręcony.
Pozytywnie oczywiście.

Pod butami szemrzą liście
A ja z wiarą uśmiechnięty
I nie trzeba mi zachęty.

Idę dalej ,w leśne knieje,
I niech co chce ,niech się dzieje.
Tuż na drużce koło jamy ,
Siedział Borsuk załamany.
Łapki zakrywały oczy,
On pod nosem ,głośno psioczy:

-Ty złodzieju! -Ty złodzieju!

-Co się stało Dobrodzieju?
Z troską pytam się Borsuka.

-Taka żmija ,jaka sztuka!
Dalej Borsuk tu rozpacza:
-Znam ja tego porywacza!
-Gdybym był tu ,bym go dorwał!

-Któż się na twą zdobycz porwał?

Borsuk raczej się nie zwierza.

-To są sprawki tylko Jeża!

Lecz tym razem Borsuk rzewny
Z tej rozpaczy ,był wylewny.

-Kiedyś, już go miałem -drania
-Uciekł wprost mi ze śniadania.

Z tą wściekłością i z tą złością
Zajął się wyblakłą kością.

-To są rzeczy niesłychane,
-Że Jeż wlazł tak ,w Pańską jamę?

-Gdy Jeż z głodu bardzo pości
-Choć się boi ,zajdzie w gości.
-Jak ja ,w nocy ,się wałęsa,
-Tu coś porwie ,tam zje kęsa.
-Jest podobne nasze menu
-Z tym ,że Jeż się w moim mieni.

-Więc co lubisz nader bardzo?

-Tym co wszyscy prawie gardzą.

-Ulubione me przysmaki
-To dżdżownice i robaki,
-Szczury ,myszy i norniki
-Krety, jeże i króliki.
-Jabłka ,śliwki ,jęczmień ,gruszki.
-Po tym jadle -ssie paluszki.
-Też pszenice ,kukurydzę,
-Czasem zbieram również rydze.
-I żołędzie i borówki
-Na sałatkę do ryjówki.
-Gąsienice ,komarnice-
-Tak przetrząsam okolice.
-Zjadam gniazda os i trzmieli.
-Trzmiel  mnie kluć się nie ośmieli.

-Bo trzmiel nie ma przecież żądła,
-Ale osa?

-Jest za wątła!

Widzę Borsuk jest zażarty.
Dalszy wywiad już nie żarty.
Wolę zejść mu z drogi bokiem.
I odszedłem cichym krokiem.

Skradam dalej się w tej kniei
Tak ,żeby mnie nie widzieli.
Lecz dostrzegła mnie Wiewiórka ,
Bardzo zwinna ,jak przepiórka.
Wychyliła się z za drzewa:

-Jakże się Redaktor miewa?

Wielką śmiałość do mnie miała,
Bo orzechy dostawała.
Taka sprytna ,sierść puszysta,
Sprawka moja oczywista.

Więc od razu pytam szczerze:
-Powiedz -co jadają Jeże.

-Ja widziałam je z daleka
-Tyle igieł !-Mus -kaleka!?
-Któż by taki ból znów zniósł?
-Gdyby w igły jak Jeż wrósł.
-Myślę ,że to sprawy Jeża ...
-Po kryjomu nocą zmierza.
-Ale powiem Ci dokładnie,
-Co wiewiórki jedzą ładnie.

-Żadne dla mnie znowu śmiechy:
-Wy lubicie jeść orzechy!

-A to Pan się zdziwi wielce!

Pogrążyłem się w rozterce.

-Choć orzechy pewne danie,
-Jem jagody na śniadanie.
-Małe pisklę co zawodzi,
-Na przekąskę nie zaszkodzi.
-Wypić lubię jajko sobie,
-Rześkie . Też polecam Tobie.
-Tylko proszę na surowo.
-Wtedy jest to -bardzo zdrowo.
-Mam sałatkę z pączków drzewa,
-Z szyszek nasion ,gdy rozsiewa,
-Nie pogardzę też owadem,
-Nawet owoc ,mym obiadem.

-Mi grzybiarska bliska wiara.

-Gdy już słońce mocno jara,
-Na konarach grzyby suszę,
-Bo przyprawy też mieć muszę.

No to jestem pod wrażeniem.
Co powiedzieć na to? Nie wiem.
-Zaskoczyłaś mnie tak zgrabnie.
-Muszę uczyć się starannie.

-Tak wypada ! -Moja rada!
I Wiewiórka łapki składa.

Z tej rozmowy ma uciecha,
Za to dałem jej orzecha.

Już wychodzę z tego lasu,
Ktoś narobił w nim hałasu.
Z trwogą patrzę -co za zwierz?
A tu idzie właśnie Jeż!
I po drodze głośno wzdycha,
Liście wącha , albo prycha.
Właśnie w liściach zwąchał żuka.
Ostrym ślepiem  żuka szuka.

-Witam ,witam Pana Jeża,
-Cały dzień za Panem zmierzam.
-Wywiad chciałbym przeprowadzić.
-Czy Pan mógłby menu zdradzić?

Jeż nie zwraca wręcz uwagi.
Widzę tylko ostre dragi
Co wystają nieco z liści.
Pewnie obiad mu się ziścił?
Poczekałem jednak chwilę,
Znów odezwę się doń mile.
Może Jeża pozna świat?
Lecz Jeż robi nowy zwiad.
Bo znów Jeża gdzieś tam niesie .
A ja za nim, po tym lesie!
Patrzę dalej ,pełza żmija
I ze strachu aż się zwija.
Zaraz żmiję dopadł jeż.
Znokautował ją jak wesz.
Muszę przyznać -jest wrażenie.
Skąd ta wściekłość w Jeżu drzemie?
Prędko zżarł ją ,jak parówkę ,
Od ogona aż po główkę.
(Da mi wywiad? Pojedzony.)
Dalej Jeż jest nakręcony.

Z tego szlaku już zygzakiem
Zaiwania ,o ..za ptakiem.
Małe pisklę zrozpaczone.
A me ucho wyczulone.
Wyprzedziłem szybko Jeża,
Odgoniłem tego zwierza.
Jeż popatrzył się nieładnie,
Poczym fuknął na mnie składnie.
I podreptał przez aleje
Gdzieś na oślep , gdzie wiatr wieje.

Ja ostrożnie patrzę na to,
Jest już ciemno ,chociaż lato.
Nie chcę spłoszyć znowu Jeża,
Bo chcę wiedzieć dokąd zmierza.
A Jeż drepta cały czas.
I opuszcza sobie las.

Niedaleko są ogródki.
Pewnie idzie na jagódki?
Wreszcie czuję zamiar Jeża,
Wiem na pewno ,gdzie Jeż zmierza.

Ale co to? Stoi Jeż.
-Czegóż Pan ode mnie chcesz?
-Nie nudźże mnie Pan rozmową ,
-Ja ma porę obiadową.
-Już poniosłem wielką stratę.
-Idźże wyspać się na chatę.
-Gdy normalni ludzie są?
-O tej porze wszyscy śpią!

Po czym się odwrócił Jeż,
W trawie zniknął mi jak wesz .

Dokąd ten nasz świat wciąż zmierza?
Zwierz drugiego zjada zwierza.
Ponoc jest tak z dawien dawna.
A najgorsze ,że to prawda!



sobota, 2 czerwca 2012


USZEWSKI KOGUT

2 czerwiec 2012

Jest wieś Uszew, blisko Brzeska.
W tej wsi mieszka od orzeska
Sprytny mały Liliputek,
Wesoły ,żwawy kogutek.

Ptaszek pięknie upierzony
Ma w kurniku aż trzy żony.
Najpiękniejsze z całej wioski
Trzy czubate młode nioski.

Jedna z czubem jest kosmata
Zakochana w nim na lata.
Druga jest zielenionóżka,
Całodobowa imć stróżka.

Trzecia kurka jarzębiata,
Ciągle także za nim lata.
I wiadomo ,co im w Dziubie,
Kogut umie i też -dłubie.

W tej radości pieśni snuły
Że ten kogut taki czuły.
Ale jemu coś się stało,
Jakby spać się mu wciąż chciało.

Pilne oko gospodarza
Na inwentarz wciąż uważa.
To nie ważne ,że jest mały.
Czemu taki osowiały?

A ... -rozumiem cię kogucie,
Zła orkiestra o złej nucie.
Czułe serce gospodarza
Do koguta tak powtarza.

Jedność myśli się tu chwali,
W jednej fali nadawali.
Obaj są koguty przecie,
Obaj z Uszwi wszyscy wiecie.

Gospodarza serce boli
Nie chciał patrzeć tej niedoli
I pojechał na bazarek,
Młodych kokosz kupił parę.

Wpuścił wszystkie do kurnika
Żeby wesprzeć kogucika.
Tak ci pomóc mogę stary
Wnet nabierzesz w siebie wiary.

Już nazajutrz wcześnie z rana
Głowa boli zatroskana .
Rolnik oczom swym nie wierzy,
Kogut padł i sztywny leży.

O inwentarz ciągła dbałość.
W sercu ma swym wielką żałość,
Patrzy rzewnie na koguta
Jakby sam mu wyciął z buta.

Chce ratować jeszcze ptaka,
A tu cicha piosnka taka:
Mało kokosz w inwentarzu,
Stój ,nie podchodź gospodarzu.

Sił witalnych mam ja krocie.
Siedzi sroka na tym płocie,
Nie płosz mi ty tę dzierlatkę,
Jakem kogut- na dokładkę.

Rozeszły się w mig pogłoski,
Wszystkie panny z całej Polski
Co tam- cała Europa!
Tylko z Uszwi chcą mieć chłopa!



GNIADY

11 maja 2010


Poszli w pole chłop i Gniady
Orać rolę pod rozsady.
Ziemia twarda ,pług nie ostry,
Trawa sucha i porosty.
Sam za pługiem tylko Gniady,
Ziemi orać nie da rady.
-Czy ja batem muszę wołać?
-Rusz się Gniady ,trza nam orać!
Koń naprężył się ze strachu,
Pękła uprząż :rachu ciachu!
Gniady zerwał się w pogoni,
Jak najdalej chłopa stroni.
Poczuł konik zew wolności.
Wreszcie w pełnej jest radości,
Pędzi z wiatrem ,furczy grzywa,
Stado świerszczy mu przygrywa.
Wnetki chłop się już po łapał,
Jest za wolny ,żeby złapał
Konia ,Woła po imieniu
Drżącym głosem na ramieniu.
-Dokąd pędzisz koniu Gniady?
-Na przód pędzę ,dla zasady!
-Pędzę w pola ,pędzę w lasy,
-Potrzebuję dużo kasy.
-Na co kasa ,po co tobie?
-Ja na ciebie przecież robię!
-Tu nie chodzi o źdźbło trawy,
-Ja chcę zaznać po czuć sławy!
-Na Służewcu chciałbym gonić,
-A od pługa z dala stronic.
-Chcę zaszczytów też dostąpić.
-Czy śmiesz chłopie we mnie wątpić?
-Ja nie wątpię w ciebie Gniady.
-Sam zaorać nie dam rady.
-Tylko praca tylko rola,
-A wolności gdzie swawola?
-Chłopie głupi gdzie marzenia?
-Twoje życie się nie zmienia.
Chłop aż struchlał z tej rozmowy,
Z koniem gadać ? Nie ma mowy!
Dalej woła ,goni konia.
Zmienić chłopa jest ironia!