Strony

sobota, 24 grudnia 2022

NIEWIDZIALNY ŚWIĘTY MIKOŁAJ

 Wlazł Mikołaj do komina 
I mu zrzedła zaraz mina .
Bo garnitur , funkiel nowy ,
Stał się czarny , choć czerwony .
Również broda , długa biała ,
Nagle cała mu z czerniała .
- Komin z sadzą , czarny , wredny ,
- Co ja pocznę teraz biedny ?!
- Nie pokażę się nikomu ,
- Żadnym dzieciom , w żadnym domu ,
- I rodzicom dzieci , także .
- Jestem brudas ! Wstyd ! A jakże !

Postanowił w takim razie 
Niewidzialnym być na razie .

Na paluszkach , po kryjomu ,
Czmycha sobie w każdym domu 
I czmychając , swe podarki ,
Kładzie w różne zakamarki 
Jak się uda , pod poduchę .
Najzwyklejszym stał się duchem
I nie widzi w tym obawy ,
Bo to robi dla zabawy 
Wszystkich dzieci ku uciesze .
Czyta listy i depesze ,
E-maile nie zwyczajne ,
Tysiąc lat tak , bo to fajne .

Tak Mikołaj działa w świecie 
Drogie dzieci , teraz wiecie .

Kto jest grzeczny , fajny trochę ,
Może liczyć na darmochę ,
Różne takie tam prezenty ,
Da Mikołaj ! Bo jest Święty !

sobota, 12 listopada 2022

KRASNOLUTKI

 W starym , dużym , ciemnym borze ,
W co uwierzyć nikt nie może ,
Żyją sobie Krasnoludki 
I tam mają domki budki .

Jakie piękne , cudne jakie ?
Kolorowe i wszelakie .
I niebieskie i czerwone 
I różowe i zielone .

Jak landrynki , mandarynki 
I skarbonki małe świnki ,
I czerwone muchomory 
I kapusty , kalafiory .

No , bajkowe wszystkie takie ,
Takie fajne . Nie , jednakie .
Istne cuda ! Cudawianki !
Jak niezwykłe układanki .

Krasnoludki małe ludki ,

Takie małe jak żołędzie ,
Krzątają się tutaj wszędzie .
Barwni tacy jak motyle ,
Nie przestają , choć na chwilę .

Zgrabnie , skrzętnie jak w paradzie .
Zgrani , zgodni w swej gromadzie .
Jak te mrówki pracowici 
I Uczynni i sowici .

Na tym świecie ideały .
Szkoda , że ich świat tak mały 
I ukryty w ciemnym borze . 
Nikt zobaczyć ich nie może .

Może był by świat dzisiejszy 
Dużo lepszy . Przyjażniejszy .

TRAMWAJ

 Brzęczą szyny iskrzą koła ....
Mknie po szynach jak wąż boa ,
Tramwaj jedzie po Krakowie ,
Dokąd jedzie , kto tam go wie ?

Uśmiechnięty motorniczy 
Na przystanku ludzi liczy ,
A naliczył , ze trzydzieści .
Tyle się akurat zmieści .

Między nimi przepychanka .
Pierwsza wpadła przedszkolanka 
I zajęła wagon cały ,
By się dzieci pobujały .

Jedzie tramwaj po Krakowie .
Dokąd jedzie , kto tam go wie ?
Motorniczy znów się śmieje .
Tramwaj przemknął przez aleje .

Na Basztowej , ruch ożywczy ,
Blisko bazar jest spożywczy ,
Jaja , sery i śmietana ,
I przekupka wygadana .

Przy Teatrze Słowackiego ,
Niema tam nic ciekawego ,
Chyba , że Barbakan przedtem .
Ktoś w tramwaju wspomniał szeptem .

Zatroskany motorniczy 
Skręt na lewo właśnie ćwiczy .
Trwa opera znów w Operze .
Na rzyganie kogoś bierze .

Już się zbliża Nowa Huta .
Motorniczy ciśnie buta .
Odgniot zrobił się na nodze .
Odgraża się wszystkim srodze .

Szybko uśmiech zniknął z twarzy .
O czym motorniczy marzy ?
Co ma w głowie ? Kto tam go wie ?
Tramwaj jedzie po Krakowie .

Nowa Huta , Plac Centralny .
Ten przypadek jest fatalny .
Przygwożdziło lewe koło .
Będzie jechał na około .

Z żadnej przecież swojej winy 
Z Prokocimia wskoczył w szyny ,
Jest Kazimierz nie po drodze ,
Ktoś zabuli za to srodze !

Znów wesoły motorniczy .
Skręt na prawo wolno ćwiczy .
A przy Błoniach jakimś cudem 
Spotkał się Krakowskim Ludem .

Tak potulni jak baranki ,
Jadą chłopcy z nawalanki ,
Wisły i Krakowi derby ,
Trwają cały czas bez przerwy .

Jedzie tramwaj po Krakowie .
Dokąd jedzie , Kto tam go wie ?
Na Balicach port lotniczy .
Teraz tramwaj go zaliczył .

Więcej dzisiaj nie podoła .
Motorniczy ma już doła .
Biedak zmęczył się sowicie .
Uciął drzemkę na pulpicie .

Co się śniło mu w tej głowie ?
Tegoż już się nikt nie dowie .
Ruszył tramwaj po Krakowie .
Gdzie pojedzie , kto tam go wie ?





piątek, 11 listopada 2022

KUCYK I PIESEK

 Niech się każdy rodzic dowie 
Co u dziecka siedzi w głowie .
Z badań wszelkich tak wynika ,
Każde dziecko chce kucyka .

To jest jasne i klarowne .
Kucyk , zwierzę jest cudowne .
Bo tak wyszło nam z ankiety .
Kucyk to jest to ! Niestety .

Ale , na tym to nie koniec .
Z ankieterni przybiegł goniec .
Pies przyjażni potentatem .
Musi to być piesek , zatem .

Miłość dziecka tak rozpiera ,
Że chce w domu przyjaciela .
Oprócz mamy , oprócz taty ,
Jeszcze chce mieć dwa wakaty .

Niech się rodzic drapie w głowę 
Jeśli , dziecko chce mieć zdrowe .
I z kieszeni wyjmie węża ,
Finansowo , niech się spręża .

Z pieskiem kucyk w parze ?!
Tato !!! Jak ja o tym marzę !!!
Co noc śnią się te zwierzęta ,
Mieć je w domu , ciągle święta !!!

Nawet tobie się nie śniło !
Pomyśl tylko , co by było !?
Jak harcują te zwierzaki ?!
Ale ubaw byłby , jaki ?!

Bawiłbym się z nimi zaraz !
Przytulałbym oba naraz !
Tato ! Ale by to było ?!
Jak fajowo ! A jak miło ?!

I tak , Na tym się skończyło ,
A tak mogło , by być miło.
W każdym domu jednakowo .
A dlaczego ? Nie wiadomo ?

Ale czasem są przypadki ,
Ze gdzie nie gdzie są gdzieś chatki 
Nie bogate nawet wcale ,
W której jest , bogaty malec .

Tam są pieski i koniki ,
I kurczęta i króliki ,
I przechadza się kot bury .
Słonko , świeci gdy są chmury !

Malec chodzi do obórki ,
Nosi zboże i ogórki ,
Miskę mleka , trochę trawy ,
Niby ot tak , dla zabawy .

Choć wieczorem znowu brudny ,
Nawet w wannie nie marudny ,
Mamie daje wciąż buziaki .
I jest dzieciak , inny , taki ....

Mama , tata , uśmiechnięci ,
A dzieciaki wniebowzięci .
Tu symbioza trwa bez przerwy .
Nerwy , weszły do konserwy .





KOTEK

 Złapał kotek szarą myszkę .
- Wreszcie moja . - Super ! - W dyszkę !

- Myszko , dziś dzień twój ponury ,
- Nie wypuszczę cię do dziury .
- Od skrobania w uszach puchnie .
- Basta ! - Upilnuję kuchnię !
- Mam tu klatkę , cała z kratki ,
- W sam raz myszki do odsiadki .

Siedzi myszka na siedzeniu ,
Siedzi w klatce , jak w więzieniu ,
I obmyśla sposób jaki ,
Jak tu kotu , wypruć flaki .

Choćby dzisiaj . Choćby jutro .
Choćby kotu wyprać futro .
Tak go złoić , ile wlezie ,
Niech głęboko ból zalezie !
Niech mu spuchnie kita szara ,
Z bólu miauczeć będzie mara .
Niech ze strachu wciąż drży cały ,
Żeby myszki , spokój miały .
W piasek głowy mysz nie chowa .

- Chociaż jestem mysz domowa ,
- Załatwię cię jednym gestem ,
- Taka właśnie , myszka jestem .
Miło woła : - Proszę kotka !
- Najsmaczniejsza jest szarlotka ,
- No po prostu , no pychotka .
- Chociaż troszkę , spróbuj , proszę .
- Myszki lubię !  - Ciast nie znoszę !
- Jakbyś liznął ciut szarlotki ,
- Przekonałbyś inne kotki .
- Świat dla kotków byłby słodki .
- Nie będzie cię bolał brzuszek .
- Spróbuj kotku , choć okruszek .

Kot się wzbrania , stoi jak wryty .
- Nie chcę placka ! - Jestem syty !

- W takim razie otwórz klatkę ,
- Mam dla ciebie lepszą gratkę .
- Kto spróbuje jabłecznika ,
- Cała złość mu wtedy znika .
- I pogłaskam cię po grzbiecie .
- Tyś najlepszy kotek w świecie .
- I pod bródką cię podrapię ,
- Wytarmoszę , uszko złapię .
- Dobry kotek , kotek grzeczny ,
- Myszka da mu obiad mleczny .

Kotek łasi się przy klatce ,
Nie oprze się takiej gratce .
Żal niezmiernie , mimo woli
Kot otwiera drzwi powoli .
Na pochlebstwa rad i mleko ,
Nim się spostrzegł , mysz daleko .

Szybką , myszka swą figurę 
Nawet nie wie w którą dziurę ,
Gdzie wskoczyła w wielki sprincie ,
Gafę kota , no , pomińcie .

Kot i myszka mieli gesty .
Kot z pochlebstwa , myszka z zemsty .
Jednym gestem zwiodła kotka .
- Czy smakuje ci szarlotka ?
Woła myszka głośno kotka .

Kot się zabrał za jabłecznik .
Jak zamiauczał , jak zając znikł .

Myszki mają spokój święty .
Salon kuchni cały wzięty .

A szarlotka ? Ta , dla kotka ?
Już zjedzona , bo pychotka !
I jabłecznik . Na deserek 
Myszki pyszny zjadły serek .

sobota, 5 listopada 2022

CZAPLA

 Paplała szara czapla :
A któż się tak w wodzie tapla ?

W rzece taplały się sumy .
Wszystko z powodu ich dumy .
Między sobą miały dąsy ,
Który z nich ma większe wąsy .

Lisek przechadzał się świtem ,
Łapki zamoczył i kitę .
Wyszedł i na łapki ,
Włożył kolorowe klapki .

Kormoran wskoczył do wody 
Dla poprawienia urody .
Wykąpał piórka dokładnie .
Przejrzał się . Może być , ładnie .

Przypłynęły na dzień dobry
Sympatyczne , fajne bobry .
Ścięły nad brzegiem wierzby .
Nie wzięły ich . A gdzieżby .

Kaczki krzyżówki się taplały ,
Kąpały się , taplały, dzień cały .
Wieczór wyfrunęły z wody ,
Ku temu miały powody .

Tylko rybki na dnie rzeki 
Smutne , spuściły powieki .
Nie możemy się taplać .
Czapla przestanie paplać .

Urządzi w rzece polowanie .
Zje nas wszystkie , na śniadanie .

czwartek, 3 listopada 2022

WYDRY

Wydry w Krakowie więzione 
Są smutne i przygnębione .
Zoo , to koszmarne więzienie ,
Ucieczka ,  to ich pragnienie . 

- Słyszałam , że płynie rzeka ,
- Nas wolność w rzece czeka ,
- Masz rację , moja siostro ,
- Bierzmy się za to ostro .

- W Zoo , coraz bardziej marnie .

- Gdy zgasną w noc latarnie ,
- Zrobimy hecę dla picu ,
- Spacer , przy srebrnym księżycu ,
- A gdy dojdziemy do bramy ,
- Szybko z Zoo , nogę damy .

Że wydry , to sprytne bestie ,
Sprytnie , zrobiły tę kwestię .
Plan był rzeczowy i ścisły .
Wydry uciekły do Wisły .
Pływają w wodzie do woli .
Niewola już ich nie boli .

Że wydry są kreatywne ,
A to , nikomu nie dziwne .

Jedna się pyta : - Gdzie micha ?
- Och !  - W Zoo została , u licha .

- Nie martw się siostro , tu rzeka ,
- Tu piękne życie nas czeka .
- Tam gdzie jest woda , gdzie rzeka ,
- Tam wydra nic nie narzeka .

- Też mam ochotę na rybki .
- Mam pomysł na to szybki .
- Poszukam dobrego kija 
- I będę kijem wywijać .

- Na haczyk dam robaka ,
- Zaraz nam złowię szczupaka .
- Ryb w Wiśle nie brakuje ,
- Za całe Zoo  .... , się odkuje .

Spędziły tak dwa tygodnie ,
Nad Wisłą , całkiem wygodnie .
Nie chciały być za sztywne ,
Bo wydry , są kreatywne .

Plan znów rzeczowy i ścisły ,
Z brzegu skoczyły w nurt Wisły .
Mazury ! -- Płyną tym razem .
Jeszcze szczęśliwsze są razem .

Nie jedno tu jest jezioro ,
A w każdym , rybek jest sporo .
Siostrzyczkę rozpiera duma .
- Spójrz ! - Upolowałam suma .

- Widzę ! Też mam ! Mam jesiotra !
- Złapałam tłustego łotra !

Od maja aż do września ,
Dobra na klenia czereśnia .

Połów w jeziorze szybki .
Co chwilę mają rybki .
A wszystkie smaczne , a świeże ,

- Siostro , w me szczęście nie wierzę !

Są kreatywne bez granic .


Nie wszystko mają za nic .

Kontrakt ,- z władzą zawarły ,
Rybną smażalnię , otwarły .

Kto na mazurach jest w lecie ,
W pięknym Mrągowskim powiecie ,
Rybkę sobie z rusztu każe 
U wydry , nad wodą w barze .



BOROWIKI

 Borowiki stoją w borze 
Pochowane w mchu , paproci ,
Lecz ich znależć nikt nie może ,
A grzybiarzy przyszło kroci .

Żadna z tegoż jest dziwota ,
Że to takie ancymony ,
Łazi w lesie znów hołota ,
Grzybek każdy wystraszony.

Ma przy sobie grzybek kija ,
Choćby poczuć się bezpiecznie ,
Grzybiarz to jest jednak żmija ,
Zachowuje się niegrzecznie .

Bo tak w lesie również bywa ,
Nikt nie lubi natręciuchów ,
Gdy ktoś psoci , łamie , zrywa ,
Las pogoni pseudo zuchów .

Grzybek trzeba , jest tu skrzatem ,
Swój los bierze w swoje ręce .
W mig rozprawi się z piratem .
Nie chce być w zdziczałej męce .

Swoje na nich ma potworki .
Mają zawsze chęć , ochotę .
To czerwone muchomorki ,
Zrobią w zupie brzydką psotę .

Musisz uczyć się zawczasu 
Rozpoznawać grzyby w lesie .
Gdy masz zamiar iść do lasu 
Musisz wiedzieć , co przyniesiesz .

Oprócz tego , kodeks leśny 
Znać na pamięć musi każdy .
Kto go nie zna , jest obleśny .
W lesie nikt od lasu, ważny .

wtorek, 1 listopada 2022

Duch Boru

 Jesień wnet się  z stąd wyniesie ,
Więc porządek zróbmy w lesie ,
Aby aura była miła ,
By się zimie , wiosna śniła !

Czym , czym prędzej do nas przyjdzie ,
Niech , czym prędzej od nas wyjdzie .
Wymyśliły to zwierzęta 
I rzecz ta jest , teraz święta .

Posprzątały to co miały .
To co miały pochowały ,
I już czysty jest las cały .

Fajnie . Zgodne jest jak w planie .
Wygrabione na polanie ,
Pozbierane z drzew nasiona .

Wpadła zima i zdziwiona ?
Skrzypi śniegiem , wichrem jęknie ....
Jak tu czysto ! Jak tu pięknie !

Choć nie miałam tego w planie ,
Dłużej mi się tu zostanie .
Aby lepiej podobało .
Umebluję las na biało .

Niechaj , słucha mróz mej woli .
Drzew gwiazdkami mi przysroić ,
Jak na niebie , skrzyć się będzie .
Tak przepięknie będzie wszędzie .

Dwór mój w ten czas się osiedli ,
Mrożne noce będziem wiedli .
Serce me zastygłe w lodzie ,
Dobrze czuć się będzie w chłodzie .

Zamartwiają się zwierzaki .
Plan o wiośnie nie był taki .
Nie przy zimie , lecz przy wiośnie !
Chcemy żyć tutaj radośnie !

Jeśli będzie długa zima ,
Któż z nas wtenczas ją  przetrzyma ?
Biedne , po głowach się drapią .
Łzy im wielkie z oczu kapią .

Marzenia się nie ziściły .
Co takiego żle zrobiły ?
Jak odwrócić swój los mają ?
Czy cokolwiek coś zdołają ?

Nie tak prędko , zaraz , zaraz .
Zbierzmy się tu wszystkie naraz .
Jeszcze przecież jest Duch Boru !
Duch , zawiązał ruch oporu .

Wetknął w serca nowe siły ,
By zwierzaki się wzbudziły .
Uplótł w twarze promyk wiosny .
Każdy zwierzak jest radosny !

Z serc ich bije tyle ciepła ...
Szybko zima z stąd uciekła .
A nazajutrz , w całym lesie 
Wiosna już krokusy niesie !

Rozsadziła na polanie ,
I na długo tu zostanie .
Cieszą wszystkie się zwierzaki .
Plan ich nie był , byle jaki .


......Grypa

 Idzie jesień , przy niej grypa 
Oburącz się trzyma vipa .
Jak przykuta  na łańcuchu .
- Odczep , że się kocmołuchu .

- Odczep , że się ty ode mnie !
- Pot mnie cały oblał rzewnie ,
- I gorączka , i katarek .
- Śpik mi leci z obu szparek  .

Grypa na to jak na lato :
- Dołożę ci kaszel za to ,
- Jeśli będziesz mnie strofować ,
- Wtedy , możesz zachorować .

- To nie będzie zwykła grypa ,
- Ale cowid , po nim stypa !?
- Co ty na to jesień złota ?
- I tak plucha i tak słota .

- W takim razie , z tobą wszędzie .
- Niech ci będzie . - Niech ci będzie !
Z dawien , dawien , od pradzieja ,
Przy jesieni , beznadzieja .

Panoszy się grypa wszędzie .
Było tak , jest , i tak będzie .
Nic tu nie ma do dodania .
Aspiryna ! I do spania !


poniedziałek, 31 października 2022

KOMINIARZ

 Siedzi kominiarz na dachu :

- W naszym fachu nie ma strachu .
- A kto spadnie , to do piachu .
- Kto przeżyje , do szpitala .
- Kto się boi , trzyma z dala .

- Jestem od kominów doktorem .
- Przeciągam kominy wyciorem.
- Wpierw wszystkim radzę , komin gładzę ,
- I wymiatam z komina sadze .

- A gdy czuję większe opory ,
- Wiem . Komin poważnie jest chory .
- I zakładam na sznurek kulę ,
- Nią ,opukuję komin czule .

- A gdy dalej komin uparty ,
- To wkurzam się nie na żarty.
- I biorę w ręce długą rurę  
- I z całej siły robię dziurę .

- Niech nikt nie myśli, że ich minie .
- Przedziurawię zator w kominie 
- Każdy , i na wylot ma przelot .
Co niezwłocznie sprawdził pewien kot .

Gdy zobaczył kominiarza ,
Co się jemu to nie zdarza ,
Zaraz wskoczył do komina .
Tyle było z kota kina !

Pozdrowił wszystkich serdecznie ,
Kłania się pięknie i grzecznie .
Pomachał wszystkim pliszokiem
Z dachu zeszedł , pewnym krokiem .



zawód kominiarski

bo kominiarski zawód ja mam ,
i na kominach , jak nikt się znam .

czy domowy , czy też huty ,
są to pieśni z mojej nuty .
czy wysoki , czy też niski ,
każdy komin jest mi bliski .

w naszym fachu nie ma strachu .
raz na ziemi , raz na dachu .
raz zawiśnie człek na linie ,
albo wejdzie po drabinie .

albo znów jak linoskoczek ,
skoczę z boku hop na boczek .
ucapię się fajermuru ,
niczym pająk jestem guru .

sługa musi , jak pan każe .
jak kot , po tych dachach łażę .
mam rozterki , dylematy ,
kiedy komin skuty w kraty .

to mnie dręczy i zamęcza ,
gdy się ciężko dostać wnętrza . 
kiedy środek już ogarnę ,
pozamiatam sadze czarne .

choćby nie wiem jaka kpina ,
ja dobiorę się komina .
wezmę szczotkę , wezmę kulę ,
poprzetykam każdą dziurę .

wszyscy łapią się za guzik .
u mnie fajny,  pełny luzik ,
i z fasonem w cylinderku ,
jadę sobie na rowerku .

przy fajrancie po robocie ,
jadę sobie na łakocie .
takie czarne , jak są sadze ,
i nic na to nie poradzę .

bo gdy czarna jest robota ,
to na czarne wciąż ochota .
węgiel w cukrze , z jajkiem utrze ,
czarna mamba mi w makutrze .

niedziela, 23 października 2022

SŁONIOWA GRANDA

 Granda ! Granda ! Co za granda !
Wpadła słoni cała banda .
Popijają lemoniadę ,
Z dyni robią marmoladę .

Dla humoru , dla zabawy ,
Dla wigoru i dla strawy .
Do rozwałki od niechcenia ,
Jakiś ? - tysiąc do zgniecenia ?!

Jeden siada ,  kopie drugi ,
Trzeci robi , ugi bugi .
Nie popuści ,tak uparty !
Tarza w miąższu słonik czwarty .

Jaka radość z oczu płynie ,
Gdy pękają wielkie dynie .
Sok się lepi , miąższ wciąż pryska ,
Łzy radości mu wyciska .

Ogon w górze , trąba w górze ,
Wszystkie słonie trąbią w chórze .
Trąbią , grają , grają , trąbią 
I dyniami w górę bombią !

Z boku słonik , że tam stary ?!
Poczuł mocne w plecach ciary !
Do działania wigor zmusza .
Z tej radości ? Stoi na uszach !

Podchwyciły drugie słonie :
Raz na uszach , raz ogonie .
Uciaptane jak te świnie ,
Dalej , jazda ! I w te dynie !

Śmiechu tyle co nie miara !
Nawet ta , słonica szara ,
Co nie miała nic ochoty ,
Nagle , wzięła się w obroty .

Wszystko , co się w sobie dusi ,
W końcu na wierzch wyleżć musi !
Popuściła tak swe wodze .
Bokiem , ślizga po podłodze .

Takich słoni my nie znamy ?!
To są jacyś chuligani ?
Rozbójnicy ? Despetniki ?
To gamonie i psotniki !

To nie prawda . Nic takiego .
Nic takiego podobnego .
Ku uciesze te rozboje .
Te słoniki , to są moje .

Pan opiekun tej gromady ,
Na robienie marmolady ,
Dla poprawy zdrowotności ,
Ku uciesze i radości ,

Przyzwolenie dał słonikom .
Niech wyzwolą radość dziką !
Niech pokażą swe zdolności 
Dla kurażu i wzniosłości .

W Zoo są takie co rok święta .
Każdy słonik je pamięta .
Każdy słonik je obchodzi .
Nigdy żaden nie zawodzi .

Kto by nie chciał zgniatać dyni ?
Jeśli nikt za to nie wini .
Nic , paskudna ta robota ?!
Samo przezsie , jest ochota !!!

A na koniec , słonie miłe ,
By poprawić swoją siłę ,
Wszystkie pozjadały dynie .
Nowe będą , aż rok - minie !

W stanie Maryland w USA ,
Raz do roku święto trwa .
W mieście Baltimore jest to Zoo ,
W którym słonie robią dyniom " to ".



sobota, 22 października 2022

Świerszcz i Biedronka

 Świerszcz zapraszał tak biedronkę :
- Chciałbym ciebie wziąć na łąkę .
- Polatamy , pohasamy ,
- Skrzydełkami pomachamy .

-Drogi świerszczu już mam plany .
- Jutro , chętnie polatamy .

- Powiedz , powiedz mi biedronko ,
- Cóż lepszego ponad łąką ?

- Różne rzeczy , różne cuda .
- Byle by nie była nuda .

- Cóż takie go , powiedz przecie ,
- Cóż lepszego , niż jest kwiecie ?

- Nic takiego nie ma w świecie 
- Ponad łąki , wszystkie kwiecie .

- Mam też świerszczu obowiązki.
- Patroluje drzew gałązki.
- Chodzę tu na polowanie .
- Mszyce , na śniadanie danie .

- Powiem tobie mój świerszczyku ,
- Mój zielony wirtuozie .
- Mam roboty dziś po byku ,
- Jak nie zrobię , będę w kozie .

- Chciałam skoczyć do ogrodu ,
- Odwiedzić też chciałam pszczoły ,
- Pokosztować troszkę miodu .
- Jeden truteń jest wesoły .

- Chciałam zażyć śmiechu ciutkę ,
- W mej komórce zamknąć furtkę ,
- Drogie trzymam tam zapasy .
- Jakie mamy ,sam wiesz , czasy .

- A na koniec , przy tym krzaczku ,
- Chcę poleżeć na leżaczku .
- Swe skrzydełka wygrzać w słońcu ,
- Umyć się i pójść spać - w końcu ./



piątek, 21 października 2022

KOGUT

 Dzionek ledwo nie jest blady 
A już słychać serenady .
A tak wzniośle , tak doniośle ,
Że aż uschły uszy ośle .

Osioł złapał się za głowę ,
Maca i głowy połowę ,
Ze zdziwienia zęby suszy :
- Gdzie podziały mi się uszy ?

Spojrzał w stajni na podłogę ,
Uszy zwiędłe niczym liście .
- No nie mogę ! - Ja nie mogę !
- Suche dwa zdechnięte kiście !

- Nocne pianie ?! - Sama zgroza !
- Już mam dosyć wirtuoza !
- Dość już tego ! Kogut basta !
- Ze wsi wynoś się do miasta !

Kura gdacze , zła do granic .
Nie ogląda się już na nic .
- Jeszcze księżyc w horyzoncie ,
- A ty piejesz na tym goncie !

- Ty kogucie ! Do piernika !
- Już ! Natychmiast do kurnika !
- Sen dla wszystkich to rzecz święta !
- Rozbudziłeś mi kurczęta !

Na podwórku wielki rumor .
Wszystkim kogut popsuł humor .
Rozespane wyszły świnie :
- Niech przepadnie kogut , zginie !

Aż koń rży w oborze gniewem :
- Dość z tym przerażliwym śpiewem !
kopytem w cztery litery ,
Kogut na dachu , opery.

I codziennie , wczesnym rankiem ,
Wita śpiewem się z porankiem .
A gdy w mieście są parady ,
Pieje kogut serenady .

TRZMIEL

 Cóż za cudnie jest wokoło !
Podskakuje trzmiel wesoło .
Kolorowe kwiecie lśniące ,
Aż się żyć chce , na tej łące !

Tu powącha , tu pogłaska ,
Tu się skąpie na golaska .
Tu posiedzi , tam poleży .
Upachniony i wciąż świeży !

Dech zapiera , chęć rozpiera !
Skrzydła z wdziękiem rozpościera
I wzlatuje pod niebiosa ,
I zadziera , w górę nosa !

Rwie ze środka siła taka ,
Jakby posiadł trzmiel moc ptaka !
Chce się ! Wigor to i basta !
Radość życia w trzmielu chlasta !

Byś w radości żył na świecie ,
Żyj w symbiozie z każdym kwieciem ,
Z każdym trzmielem jakże , w zgodzie .
I sam - trzmielem , bądż w przyrodzie !

Po co szkoła ?

 Gdzieś w Europie , jest taka szkoła ,
Gdzie od nauki nikt nie ma doła .
Który się uczeń najwięcej leni ,
Tego się ucznia , naprawdę ceni .

Największe durnie , prawdziwe osły ,
Najwięcej sławy , szkole przyniosły .
I wice wersa , lenie , matoły,
Wykładowcami są tejże szkoły .

Chodzi się w kratkę , jak na rabatkę .
Można pić wino , zamiast herbatkę .
A papierosy ? Palić do woli !
Każdy profesor na to pozwoli .

Codziennie tańce są i libacje .
Miłe , wesołe , swojskie wakacje .
Chodzi się , ile kto chodzić zechce ,
Chyba , że wcale chodzić się nie chce .

Tak przewiduje to regulamin .
Nie przychodzi się , gdy jest egzamin .
A jak zadane jakieś zadanie ?
Trzeba odrabiać ? Nie ! Też pytanie ?!

Na porządku dziennym są wagary .
Za to nagrody dają ! Nie kary !
A w ogóle , to super szkoła !
Nie dla geniusza , tylko matoła .

Wiedzcie na świecie wszystkie nieuki ,
Najść taką szkołę , potrzeba sztuki .
Sztuka , to przecież jest wyobrażnia .
Wobrażnia plus sztuka - nauka !

Czysta nauka ! - Nie chcąc matole ,
Musisz się uczyć naprawdę w szkole !
Zrozum to ćwoku , debilny ośle !
Po rozum ! W szkoły rodzic cię pośle !


czwartek, 20 października 2022

POMPA STRAŻACKA

Stara w garażu pompa strażacka
Pompuje wodę , czasem znienacka  .
A tak poza tym , rozleniwiona .
Bo jest do węży nie podłączona .

Stoi , rdzewieje i nie wiem na co ?
Takie czerwone , stare ladaco .
Lepiej złomiarzom oddać za grosze !?
Stoją za drzwiami : Zabrać ją proszę !

Pchają , tachają na złomowisko ,
Starej graciarni, całkiem tu blisko .
Ważą na wadze , jest dwieście kila .
Minęła chwila , niewielka chwila .

A tuż za płotem , pali się pali !
Cały budynek i dach się wali !
Gryzie i kąsa jęzor ognisty .
Syki i strzały , gwizdy i świsty .

Słychać syreny wozów bojowych ,
Pięknych , czerwonych , prawie jak nowych .
Lśniących , błyszczących , szybko pędzących .
Na pomoc ludziom tutaj jadących .

Węże syczące , prężąca woda .
Grożne jęzory studzi ochłoda .
Napięte węże , mruczący motor .
Kręci się bystry , zawzięty rotor .

Nie jest to żaden z wozów strażackich .
Też , żadna pompa drużyn junackich .
Stara złomowa , pompa bojowa ,
Która już huczy , lepiej niż nowa .

Migiem zdusiła smoka jęzory .
Właściciel widział , ze wstydu chory .
Odkupił pompę , zabrał do domu .
Nie opowiada o tym nikomu !!!

wtorek, 18 października 2022

PUSZCZYK

 Dziupla , jest to w drzewie dziurka .
Może mieszkać w niej wiewiórka 
Lub też ptaszek kolorowy ,
Może też być , domkiem sowy .

W starej wierzbie , na polanie ,
Puszczyk ma tam swe mieszkanie .
W dzień w nim chrapie na kanapie ,
Za to nocą , myszy łapie .

Myszy łapie za ogony
I zanosi je do żony .
Żona robi z nich kotlety 
Żeby , wygląd miał atlety .

Jak już naje się do syta ,
Nowe myszy w nocy chwyta .
I kotlety też są nowe .
U puszczyków , to typowe .

Żona bardzo jest mu rada 
I kotlety też zajada .
Jak już żona także syta ,
Zadowolona jest kobita .

I przy mężu na kanapie ,
Razem z mężem sobie chrapie .
Ciemna nocka , gdy nadejdzie ,
Srebrny księżyc , także wzejdzie ,

Chowajcie się wszystkie myszy !
Lecz , puszczyka mysz nie słyszy .
Bezszelestnie lata sowa .
Taka to , historia owa .

DUBAJ

 Załatwiaj wizę do tego kraju .
Wsiadaj w samolot , leć do Dubaju .
Nie ma znaczenia , w styczniu lub maju ?
Zawsze jest ciepło , prawie jak w raju !

Jeden Krakowiak poleciał z Balic .
Pierwszy raz leci , nie liczy na nic .
Leci hen leci , drga samolotem ,
Wcale nie myśli , co będzie potem .

Godzina z hakiem w przestworzach frunie ,
Albo doleci , albo się z sunie .
Choć jeszcze leci , krakają wrony :
Wszędzie zdradliwe są obce strony !

Nagle usterka , w morzu samolot .
Niestety nie jest , wodny wodolot .
Niestety nie jest , to łódż podwodna .
I się skończyła podróż wygodna .

Leciał Krakowiak takiego kraju ,
Tam miało być mu , prawie jak w raju .
Na skróty poszedł ! Może jest w raju ?
A jak jest w piekle ?!? - Wróci do kraju !!!



SŁODZIZNA

 Chodzi po mieście prześliczna kotka .
Zgrabna niezwykle dziewczyna , słodka .
Fryzurka słodka , nosek słodziutki ,
Intrygujące ,sterczące sutki .

Słodkie bioderka . Słodkie usteczka .
Któż by nie tulił tegoż koteczka .
Na co nie spojrzysz , wszystko słodziutkie .
Pachnie przyjemnie , smaczne , młodziutkie .

Delicja sama , miód ! - to jest z boczkiem .
Jak się kołysze , tym miłym kroczkiem .
Patrzysz z zachwytem ,przecierasz gały ,
Żeby po prostu , lepiej widziały .

Już byś chciał uszczknąć tego ciasteczka .
Wziąć na języczek z figi listeczka .
Za czym spróbujesz owoc słodziutki ,
To pomyśl - jakie , mogą być skutki ?!

I ja nie jestem już młody żaczek .
Chętnie ! - przerzedził bym słodki krzaczek .
Ona słodziutka , lecz ja goryczka .
Więcej niż pewne , dostałbym pstryczka !

czwartek, 13 października 2022

KOŁNIERZ DLA ZAJĄCA

 Biega zajączek polem obrzeża ,
Gubi kawałek futra z kołnierza .
Za czym skapował wynikły problem ,
Zajączek przebiegł już siódmą groblę .

Złapał za uszy się biedny zając ,
Drżącym głosikiem w duchu dodając:
- Niech no się tylko żona ma dowie  ,
- A ! - wielki problem mam na swej głowie !

Wokoło grobli zajączek chodzi .
Ciężko zawodzi , głośno zawodzi.
- Mam na balety z żoną iść jutro.
- Muszę mieć piękne , kompletne futro !

- Co ja tu zrobię ? Co ja tu pocznę ?
- Czarne mam tylko , przeczucia mroczne .
- A bez kołnierza to nie ma zwierza .
- Żaden mi zwierz nie da kołnierza .

Nic już nie mówiąc , nic nie pytając ,
Wyruszył w drogę poszukać - zając .
I jak ten pies , co tropi tropy ,
Węsząc i węsząc , dotarł do szopy .

A tam z tej szopy , dochodzą piski.
Lisica tuli , swe małe liski.
Z jego kołnierza mają posłanie .
Stwierdził zajączek : - Niech tam zostanie .

Wrócił zajączek , poszedł do krawca .
Przeszył mu futro krawiec - wybawca .
Przyszedł do domu , już w nowym futrze
I żona nosa mu już nie utrze .

Nazajutrz poszedł z żoną na tańce .
I tańcowali , tańce gibańce ,
Tańce łamańce i walce - także !
Aż do białego rana , a jakże !

ruskie i szwaby to jednakowe złe draby

 Każdy szwabek wuj i wuje 
gdy ich widzę żle się czuję.
a gdy szwabek jest nieżywy
to ja jestem przeszczęśliwy !

Widać czarny dym z komina .
wpadły ruskie do berlina !
rozkładają druty , kraty ,
zakładają koncentraty .

Już najwyższa przyszła pora .
niechże potwór zje potwora  !
zagazuje , poćwiartuje ,
wszystkich szwabów wymorduje !

Zima idzie , brak opału .
zaraz zaczną grzać . Pomału !
złapią szwabów na ulicy ,
będą palić ich wspólnicy .

Już jest ciepło , wręcz gorąco .
i już szwaby nam nie mącą!
jeszcze z ruskim kłopot mamy .
spoko ! Im też radę damy!

środa, 12 października 2022

MOTYLE I TYLE

 Nie ma tyle forsy w świecie ,
Co motyli lata w lecie .
Ach przyjemnie , kolorowo.
Uroczyście - daje słowo !

Rzekł motylek do motyla :
Zaczęła się nasza chwila .
Wzlećmy razem ponad chmury ,
Żeby rok nie był ponury .

Poleciały hen na łąki ,
Pozdrawiały wszystkie pąki ,
Wszystkie kwiaty , wszystkie trawy .
Towarzystwo ! - Nie ma sprawy !

STAW

 Jak to często w stawie bywa ,
Raz ubywa , raz przybywa .
Niezależnie,  od pogody ,
Uprawiane są tam gody .

Do stawiku ,  wśród zarośli ,
Przyszedł mały żółwik w gości .
Wpierw , paznokciem zbadał wodę ,
- Ciepła - stwierdził . - Wchodzić mogę .

Ze , jest całkiem w stawie nowy ,
Zanurzył się do połowy .
- Zbyt zanurzyć się nie mogę .
- Może ugryżć mnie coś w nogę .

Żółw , jak wszyscy dobrze wiecie ,
Ma skorupę na swym grzbiecie .
I jak wszystkim nie wiadomo ,
On , czy ona , czy też homo ?

Ochlapał się dość dokładnie .
- No ! - Wyglądasz całkiem ładnie !
- Spodobałeś mi się bracie !
- Mojej mamie i też tacie !

- Ja , o takim kimś tu marzę !
- Choć ! - Rodzinie cię pokażę !
- Ktoś ty takie ? - Ciebie nie znam !
- Żywcem , się na ciebie nie zdam !

- Żem , jest żółwik mały młody ,
- Jam nie ufny obcej wody !
Na brzeg wyszedł , to wiadomo ,
I pożegnał , chyba - homo ?

NA GLANC BARANIE!!!

 Przybiegł baranek dziś do fryzjera :
- Tak mi gorąco ! Wełna uwiera !
- Zlituj się pan tu , zlituj nade mną ,
- Pomóż tej wełnie , rozstać się ze mną.

A fryzjer na to : - Głupi baranie !
- W zakładzie moim są piękne panie ,
- Które z pieniędzy ja tutaj strzygę !
Na koniec fryzjer pokazał figę .

Fryzjer jest świnia , baran jest baran .
Baran wkurzony ma we łbie taran .
Ubódł fryzjera jak na barana .
Z fryzjerem runda jest wyrównana .

Cóż za ulica ? Na niej tablica .
Pisze tu Strzyżów . Tamta ulica !
Pobiegł baranek . Dobiegł Strzyżowa .
A w tym Strzyżowie tablica nowa .

Na niej widnieje napis a - taki:
Strzygę i golę na glanc chłopaki .
Na glanc barany . na glanc matoły .
Siadasz na stołek w mig jesteś goły !

Wskoczył baranek szybko na stołek .
W białym fartuchu przed nim wesołek .
To jak strzyżemy ? Na glanc - baranie ?
Strasznie gorąco ! Glanc - śmiały panie !

Fryzjer w podskokach , baran w obłokach ,
Nożyczki ciach , ciach i już po lokach !
Baran się cieszy , fryzjer się śmieje ,
Bo tak w Strzyżowie , tak to się dzieje .



MISIU KOALA

 Chmura na niebie ociera czoło.
Uf jak gorąco ! Parno w wokoło !
I wszystkie chmury na nieboskłonie 
Ledwo co sapią , żar taki płonie !

Słońce wysoko, zenit południowy ,
Beczy KOALA bardzo zmartwiony .
Ciężko mu siedzieć w grubym kożuchu ,
A jeszcze ciężej , jest mu na duchu .

Ledwo co nosek powietrze łapie .
Sapie i beczy , beczy i sapie .
Uf jak gorąco ! Uf co za ranek !
Misiu nam mdleje ! Gdzie z wodą dzbanek ?

Czuwa opiekun w tym wielkim parku .
Misiów KOALI ma sto na karku .
Dał mu dzbaneczek , miś pije wodę 
I nie narzeka,  już na pogodę .

ĆMA

 Naszła ćmę słabości chwila .
- Chcę za męża mieć motyla .
- Ja mam skrzydła , on ma skrzydła .
- Motyl wpadnie w moje sidła .

- I chcą nie chcąc się obejrzy 
- Tylko księżyc niechaj wejrzy.
- Znajdę zaraz dłuższą chwilę 
- Rozglądnę się za motylem .

Srebrny księżyc wszedł na niebie ,
Świecą gwiazdki obok siebie ,
Ćma już wyszła z zakamarka .
- Dziś z nas będzie piękna parka !

Rozejrzała się dokoła ,
Ciemna ciemność ,czarna smoła .
Żaden motyl tu nie lata .
Ćma tak myśli : Mamy pata !

- Pójdę sobie spać nad ranem,
- A wieczorem , znowu wstanę .
- Żyć mi samej jest do kitu ,
- Będę szukać , aż do świtu .

Od wieczora aż po ranek ,
Nie ma żadnych niespodzianek .
I co wieczór , aż do rana ,
Ćma jest ciągle niewyspana .

Ćma zachodzi sama w głowę :
- Będę pary tej połowę .
- A mój motyl bardzo śliczny ,
- Też sam będzie połowiczny .

I tak para , nam tak znana ,
W dwie połówki rozerwana .
Motyl dzienny a ćma nocna .
Intercyza - prawomocna .

WEEKEND !

 Co ma Weekend do miesiąca?
Ta dyskusja jest gorąca .

Poniedziałek znów zaspany .
Po niedzieli wyczerpany .
Tak mu w głowie piszczy , buczy ,
Ledwo , co nogami włóczy .

- Co jemu ? Odjęło mowę ?!
Złapał wtorek się za głowę .
Puchnie , puchnie , pęknie zaraz ?
Oburącz ją trzyma naraz .

Przeraziła się też środa .
- Ot ! Spotyka nas nagroda .
- Poniedziałek znowu taki !
- Znowu taki - byle jaki !

Czwartek wzruszył ramionami :
- Debil to jest między nami !
- Dzisiaj ładna jest pogoda .
- Denerwować mi się szkoda .

Odwrócili się do piątku .
- Tak jest zawsze na początku .
- Przeżyć weekend trzeba mocy !
- Żeby nie spać tyle nocy .

Przyszła kolej na sobotę .
- Ja z niedzielą mam robotę .
- Znowu Weekend ! Proszę państwa .
- Znowuż ,będzie kupę draństwa .

A niedziela , cicho siedzi 
I nie daje odpowiedzi .
- Co się będę odzywała .
- W głowę jeszcze bym dostała .

- Przecież , cztery razy w końcu ,
- Weekend ,szwenda się w miesiącu .

wtorek, 11 października 2022

DOBROBYT

Dwa leniwe perskie koty
Na nic nie mają ochoty .
Wygodne im zbrzydło życie .

- Takie życie w dobrobycie
- Piękne życie jak w Madrycie  ? 
- Co za życie ? To nie życie !

- A - wizyta u fryzjera ?
- Ach jak męczy i uwiera ?
- Jak tak można !- Wiesz PERSIAKU ,
- Leżeć w słońcu na leżaku ?
- Jakbym leżał w powijaku !

No tak Persku , ty masz rację .
Wciąż wykwintne jeść kolację ?
Polędwiczki z dorsza świeże ?
Na wymioty mnie to bierze .
A spacery po ogrodzie ?
To już nie jest przecież w modzie .

Jak tak można ? Co Persiaku ?
Trzymać ciuchy na wieszaku ?
Cała szafa w dyspozycji .
Poskarżmy się na policji.
Może wezmą za paserkę ?
Może zrobią z nas gangsterkę ?
Może wezmą za złodzieja ?
Zawsze lepsza beznadzieja .

Mnie też nudzi takie życie .
Cóż za życie w dobrobycie !?
Nie mnie wygodne kanapy ,
Z leżenia nie bolą mnie łapy,
Bąble nie robią się nawet !

Taki ciągle słychać lament !

DYNIA I SŁONECZNIK

 Cud słonecznik na patyku ,
Liczy pestki w słoneczniku.
A naliczył ?
- Sto trzydzieści !
- Ze aż tyle mi się mieści ?
Micha cieszy , z tej radości :
- Pięknych pestek mam ja dość ci !

Nie opodal , na rabatce ,
Dynia leży przy sałatce
I podgląda słonecznika .
Pestek widzi do piernika .

- Ten słonecznik , po co liczy/
A sałatka :
- Matmę ćwiczy .
- Ma co liczyć , no to liczy .
- Dla zabawy i humoru ,
- Żeby nabrać mógł wigoru .

Gruba dynia ,
Wścibska dynia :
- Nie chcę !
- Być od razu świnia ?
Po namyśle , jak to świnia :
- Będę świnia !
- Mam to w głowie !
- Też mam pestek całe mrowie ,
- To policzę, na złość zrobię ,
- A słonecznik niech się dowie ,

- Nie będzie mu , wtedy miło .

Lepiej dyni się zrobiło.

Obraca się w lewą stronę ,
Pestki żle są ułożone .
- Tu policzyć ni jak , idzie !
- Jak , ja mam te pestki widzieć ?

Żal utracić dyni sławy ?

W takim razie na bok prawy .

I z tej , nie policzy strony .
Brzuch tak samo ułożony .

- Dość ci pestek mam w swym brzuchu!
W złości !
Doszło do wybuchu .
Zmiękła , stękła  , z żalu jękła ,
Po długości brzucha pękła !

Leżą pestki koło grządki , 

Robi świnka tuż , porządki :

- O !! - Pestki, niczego SUMKA !

Mała świnka w grządkach chrumka :

- Dobry mam dziś poczęstunek .

Dyni , taki był rachunek .

SUCHOTY

 Odra wysycha , Wisła wysycha 
I San już ledwo , co tylko dycha .
Czy ktoś wie z państwa , co im się stało ?
Czemuż w tych rzekach tak wody mało ?

Może Smok jakiś wypił ich wodę ,
I zrobił  rzekom straszliwą szkodę ?
Możliwe U F O ? Ze w tajemnicy ?
Zielony Ludzik ? Czyżby Rolnicy ?

Woda zniknęła i ciągle znika .
Nawet w Warszawie , wielka panika !
Paruje czoło , hydrolog duma ....
WYPAROWAŁY !!!!!   - Nareszcie , skumał!.

SAN I WISŁA

 San usłyszał raz o Wiśle 
I pomyślał : - List jej wyślę .
Piękna i dorodna rzeka .
Na mnie szczęście z Wisłą czeka .

San się skupił sam nad kartką :
- Wodę w rzece mam ja wartką .
- Płynie ciurkiem i potokiem ,
- Dość spokojnie , wolnym krokiem .

- A po drodze , mam jezioro .
- Wody w nim nad wyraz sporo .
- Przy wylocie stoi zapora .
- Ze mnie robi w niej potwora .

- Niżej szersze mam koryto ,
- Głębia duża , wód obfito .
- Ryb dorodnych , Dużo , gęsto .
- Spotkać ludzi można często .

- Me koryto na granicy .
- W O P stoi przy mnie i celnicy .
- Chcę się spotkać z tobą Wisła ,
- Taka chęć w mych wodach błysła .

- Niech się zleją nasze wody .
- W zimie mróz połączy w lody .
- Bądżmy razem w tym padole .
- Miejmy lepszą wspólną dolę .

Wisła tak mu pisze w liście :
- Ależ Sanie , oczywiście !
- Wyjścia nie mam w tym przypadku ,
- Mym dopływem bądż gagatku !

- Przy Smolniku jest zakole ,
- Wpłynąć we mnie tam pozwolę .
- Tak ,że czekam na cię Sanie 
- Niech marzenie twe się stanie !

I spotkały się dwie rzeki .
Razem płyną już przez wieki .
Płyną , płyną do Bałtyku .
W Gdańsku z morzem są na styku .

Wiewiórka wredna córka

 Siedzi na drzewie wiewiórka ruda ,
Nie je , nie pije , choć taka chuda .
- Zjedzże orzecha - prosi ją mama .
- Jak ci smakuje , zjedz  sobie sama !

- Ja mam ochotę na czekoladę !
- Dasz czekoladę ? To zjeść dam radę !
Mama się  łapie łapką za głowę .
- Zjedzże orzecha chociaż połowę !

- Chcesz  żebym jadła ? Daj mi  cukierki !
Ruda wiewiórka !!!  Takie jej gierki !
Nic nie dociera do tej wiewiórki
Rudej , niedobrej , wyrodnej córki .

Nie wiem , ja nie wiem , po kim te geny  ?
Zaraz dostanę wielkiej migreny  !
Zlituj się córko nad matką , zlituj !
Już nie wybrzydzaj i zjadaj mi tu !

Zjedz mi orzecha , choćby kawałek !
Zobacz co trzymam , do ciasta  wałek .
Nie wiem co zrobię  ? Za nic nie ręczę ?!
Dobra mamusiu , jakoś go zmęczę .

Ile to trzeba nerwów i siły ?
Żeby coś dzieci się  nauczyły 
Za czym urosną , by być dorosłym ?
Żeby nie były , nie daj Bóg - osły ?!

Trzy Wiewiórasy

Rude kolesie błądzą po lesie .
Piski i wrzaski a echo niesie .
Razem trzy rude małe wiewiórki
Wyszły na spacer  z rodzinnej dziurki .

Śmiga mu kita , druga go wita ,
Trzeci za nimi, ot , cała świta .
Raz , tu na drzewo , dwa ,  koło drzewa .
Czas  na przystanek , tu ptaszek śpiewa .

Znów pędzi , pędzi  , a za nią  drugi ,
Za nimi trzeci , zostawia smugi .
Fajna zabawa , radości tyle ,
Skoki , przeskoki , cyrkowe style .

Wabią  żołędzie , dębu  konary .
Tu na nich czeka , wiewiórek stary .
Dały  się  nabrać trzy łobuziaki ,
Nie ma tragedii . dał  im lizaki .

Do dziupli poszły zadowolone .
Jutro  znów będą  , skoki szalone .
Tulą w poduchach  trzy wiewiórasy ,
Póki dzieciaki - wciąż  mają wczasy .

hasa po lesie

 Hasa wiewiórka sobie po lesie .
Zbiera orzeszki , do dziupli niesie .
Tu ma orzeszka , tam ma orzeszka ,
Niesie orzeszka , znosi gdzie mieszka .

Czasem po drodze gdzie indziej schowa .
Potem zapomni . Boli ją głowa .
Albo zakopie pod jakimś krzaczkiem ,
by nikt nie widział , cofa się raczkiem .

I tak od wiosny aż do jesieni .
Pracy ma dużo , nic się nie leni .
Do swej spiżarni znosi orzechy ,
Choć dużo znoju , dużo uciechy .

Gdy już nadejdzie puszysta zima ,
Chowa się w dziupli , wiewiórki nima .
Leży na pleckach albo na brzuszku .
Chrupie orzeszki , chrup - po okruszku .

ZGRYŻLIWA RODZINA

 Gryzł się wciąż ojciec , gryzła się matka ,
Gryzła ich córka , córunia szmatka .
Wszyscy się gryżli , do krwi do kości .
Czemu się gryżli ? Ze szczerej złości !

Córka pogryzła matkę wieczorem ,
Marka jej krzyczy : Jesteś potworem 
A córka matce : Tyś jest ropucha ,
Stara ropucha i jeszcze głucha .

Matka za wszarz złapała córkę ,
Córka ma teraz z matką pod górkę .
O swe kolano trzasnęła wszarzem ,
Cud , że swej córki nie jest grabarzem .

Pięści zaciska , żadnej litości .
Patrzy na obie ojciec ze złości .
Pięścią pod oko przywalił jednej ,
Po czym , następnej ,córce .swej wrednej .

Matka i córka wzięły za fraki ,
Okrutnie ojcu , drenują flaki .
Córka w swym szale , wątrobę gniecie ,
Matka , że żona , ptaszka w pakiecie .

Ojcu , już rozum przyszedł do głowy .
Ugryzł swej żonie nos do połowy 
A zaraz córce , kawałek ucha .
Drze się mu córka : Matka ropucha !

Ojcu , normalka wszelkie wyzwiska .
Złapał za szmaty i córką ciska .
Córka w powietrzu , matka przy flecie ,
Można się pośmiać , jak w kabarecie .

Spuścić na scenę czas już zasłonę .
Znajdżcie rodziny lepszą ikonę .
Zaś tę ,wymażcie szybko z pamięci !
Byście nie byli , jak ta , przeklęci !


niedziela, 9 października 2022

krzaczek winogronu

Zielona Góra patrzy do słonka 
Bo na tej górze są winogronka
Krzaczki jak ślaczki , ślaczki jak krzaczki
Stoją na baczność jak nieboraczki

Są na tych krzaczkach złociste kiście
Schowane między zielone liście
Jak na leżaczkach niczym na plaży
Każdy kiść  krzaczka w słonku się praży

Jaka uciecha jaka wygoda
Słonko im świeci cudna pogoda
Wiaterek czasem lekko zawieje
Kołyszą liście krzaczek się śmieje

Nie ciesz się krzaczku zbliża się wrzesień
Kończy się lato nadchodzi jesień
Kiście soczyste czas już na żniwa
Smutna historia ale prawdziwa

Koniec sielanki dygocą liście
Zbiera ogrodnik soczyste kiście
Przeczekaj zimę nadejdzie wiosna
Znowu sielanka będzie radosna 

sobota, 8 października 2022

JĄKATY PAJĄK

 Pająk jąkaty jąka się jąka ,
Śmieje się z niego mała biedronka .
W ziemniakach stonka i cała łąka .
I wszystkie żuczki , dokoła w lesie
Śmieją się śmieją , echo śmiech niesie .

A jaki ubaw , ma koni polny ?!
Wierzga nogami leżąc na grzbiecie ,
Sam , aż nie wiedział , że taki zdolny .
Nie ma takiego nigdzie na świecie .

Mucha , od ucha brzęczy do ucha .
A to nowina , medialna bomba ,
Pająk się jąka ,każdy kto słucha 
Wszyscy się śmieją , że taka trąba .

Też jest ciekawska ,modliszka ,jakże ?!
Przyszła zobaczyć i śmiać się także .
Brzuch jej trzepoce aż do rozpuku ,
Aż z tego śmiechu , robi a - kuku .

Mrówki z mrowiska nie miały blisko ,
Przyszły gromadą na śmiechowisko .
Pająk się jąka  ,w swej serenadzie 
Wspaniały popis daje gromadzie .
Mrówki w zachwycie śmieją się śmiało 
Proszą o bisy , wciąż  mało im mało .

Pająk się jąka , blady ze złości ,
Chciałby im wszystkim policzyć kości .
Lecz pająk nie wie , że śmiech , to siła ,
Która nie jedno , w świecie zmieniła .
Rzuca się , miota na wszystkie strony .
A przy tym jąka , pająk szalony .
Nie wie co począć , uszły mu siły ,
Targa mu nerwy , śmiech , mu nie miły .

Na łące śmiesznie , jak nigdy dotąd ,
Radość dla wszystkich , ubawu potąd .
Widząc to pająk , zrozumiał wreszcie ,
Że na tej łące  , siedzi w areszcie .
Jęknął jąkato , mina mu zbrzydła  ,
Zabrał ze sobą pajęcze sidła ,
Wreszcie , wyniósł się szybko z tej łąki .

Każdy przegania z domu pająki .

piątek, 7 października 2022

BAŁWANEK

 Trząsł się Bałwanek z zimna na dworze 
kto go ubierze kto mu pomoże 
a w koło biało i mróz doskwiera 
biedny Bałwanek oczka ociera

Płacze biedaczek kroplami lodu
zły wiatr go pieści strużkami chłodu
rośnie mu długi sopel pod nosem
cichutko nuci chrypiącym głosem 

Piosnka tak smutna najsmutsza w świecie
śpiewa je żalem zimowe dziecię
sam samiuteńki stoi na tym dworze
srebrny mu księżyc pomóc nie może

Może mu słońce lica rozgrzeje
lecz wiatr zasłania zbyt mocno dnieje
z sercem tak wielkim dziewczynka mała
wzięła Bałwanka w domu schowała

czwartek, 6 października 2022

NIKOMU NIE ZNANY ZA TO BARDZO LUBIANY MISIU GOGO

MISIU GOGO


 Czy ktoś widział Misia Gogo ?
Gdzie on polazł i do kogo ?
I co robi , Misiu Gogo ?
Spytać się należy , kogo ?


Kosmonauta Ci on nie jest ,
Bo by był wpisany w rejestr .
W Bajkonurze i Przylądku 
Nie słyszeli o zwierzątku .

Nawet wprawdzie , ci od UFO ,
Studiowali go na sucho .
Trwało to z piętnaście lat
I się poddał cały świat .

A Miś Gogo to jest chłop ,
Ciągle tracą za nim trop .
Ślad pozostał w komputerze 
Jak Miś Gogo gacie pierze .

Gacie suszył na krzaczysku ,
Nie zrobili zdjęcia pysku .
Misiu Gogo bestia cwana ,
To nikomu nie jest znana .

Chciał go szukać miś brunatny ,
W pokrewieństwie byłby zdatny .
Znam ja misiów dróżki polne
To się za tym Gogo golnę .

Miś spakował plecak duży 
Tylko za nim kurz się kurzy .
Nie było go ze trzy lata .
Już mam dosyć wariata !

Jak usłyszę GOGO słowo :
To mu urwę to i owo !
Wszyscy robią w koło gały ?!
Miś brunatny w nerwach cały !

Gdzieś się podział ? Gdzieś jest zwierzu ?
Ponoć lata na talerzu .
I widzieli go podobno ,
Aż w trzech miejscach , na osobno .

Misiu Gogo gra na nosie !
Swoją gawrę ma w kosmosie ?
I jak ludzik ten zielony ,
Rzeczywiście jest szalony ?

Żeby znależć tego misia 
Choćby zaraz , choćby dzisiaj ,
Tak jak wchodzić w czyjąś skórę ,
Trzeba w GOGO wejść w naturę .

My się znamy my Polacy .
Nie jesteśmy tak jednacy .
Czy już wiecie kto Miś Gogo ?
Wszyscy w Polsce być nim mogą !

GO GO !

 KOGUT PIEJE TAK W KURNIKU ;
JA MAM PARY PO PIERNIKU
I NIE BOJĘ SIĘ NIKOGO
KTO BY CHCIAŁ MI ZROBIĆ GO GO !

INDYK MÓWI ; JA PRZEPRASZAM ,
JA PRETENSJI  TU NIE ZGŁASZAM .
NIE UŻYWAM  WCALE  GO GO ,
NAWET NIE MIAŁ BYM DO KOGO .

ZA TO JA MAM TAKI BÓL ,
SIĘ NIE BOI NIKT GUL GUL GUL .
KOGUT RZECZE ; WIESZ INDYKU ?
JA TU RZĄDZĘ W TYM KURNIKU !

PODSZEDŁ KACZOR KROKIEM KACZYM .
KTO TU RZĄDZI , TO OBACZYM .
JESTEŚ KOGUT TWARDY W DZIUBIE ?
I MÓJ DZIÓB TEŻ DUŻO UMIE .

JEŚLI CHODZI O TO GO GO ,
NIE ZACZCZEPIAM BYLE KOGO .
MAM ZASADY TAKIE TWARDE .
ZWALCZAM WSZELKĄ WCIĄŻ POGARDĘ .

GĄSIOR NICZEGO WIRACHA
NIGDY NIE MA , NIE MIAŁ STRACHA .
JA NIE WŁĄCZAM SIĘ W PYSKÓWKĘ .
TAKĄ WŁAŚNIE MIAŁ WYMÓWKĘ .

RZEKŁ POWAŻNIE PO NAMYŚLE ;
JA SIĘ DRAŻNIĘ KIEDY MYŚLĘ .
DZIŚ NIE MYŚLĘ , SIĘ NIE DRAŻNIĘ .
MÓWIĘ TO BARDZO POWAŻNIE .

PLOTKI WSZĘDZIE SĄ W ETERZE .
WSZĘDZIE , WSZĘDZIE , W KOMPUTERZE ,
WSZĘDZIE SŁYCHAĆ TYLKO GO GO .
CZY OBCHODZI TO CHOĆ KOGO ?

A TU PRZYSZEDŁ MISIU GO GO .
KTO TU RZĄDZI ?!   KTO ?!  DO KOGO ?!
LECZ NA SZCZĘŚCIE , TO JEST PLUSZAK .
NIGDY ! NIE DAŁ BY PO USZACH .

CIELE

 Co się stało ? Co się stało ?
Ciele oknem wyleciało !
Głowa boli gospodarza 
Żona, znowuż się odgraża .

Nie wiadomo gdzie uciekło ?
Czy uciekło ? Czy się wściekło ?
Co z cielęciem ? Co się stanie ?
Na całego - zamieszanie !

I akurat na niedziele .
A ciele.....ogonem miele .
Skacze ,hyca sobie ,bryka ,
No po prostu .....Ameryka !

Do wygłupów ciele skore 
I gdzieś , całą ma oborę .
Ani mu to teraz w głowie .
Głupie ciele , to nie powie .

Leci , pędzi na łeb , szyję ,
Może ciele się gdzieś skryje ?
A wiadomo to ? - To ciele !
A ciele ....ogonem miele .

Drze się żona w niebogłosy :
Pewnie goni blisko szosy ?
A jak pod auto wpadnie ?!
Takie ciele ! - Ktoś nam skradnie !

A ciele .... ogonem miele .
Jak na ciele , to wie wiele .
Wcale nie jest takie głupie
Jak myślą ludzie w chałupie .

Nagle , gada ludzkim głosem
Bez pardonu i z patosem :
Wybaczcie mi - ale sorry ?
Nuda!? - Wracam do obory .

Moja pora obiadowa ,
Czeka na mnie MAMA KROWA .
Napiło się zaraz mleczka 
Tak skończyła się , wycieczka .


środa, 5 października 2022

HIPOPOTAM I KROKODYL

WOŁA HIPCIO KROKODYLA
A KROKODYL DAJE DYLA
CZEGÓZ BOISZ SIĘ KROKODYLU ?
PO CO CHOWASZ SIĘ W TY NILU ?

BOJĘ SIĘ STRASZNIE !
ŻE , PIORUN TRZAŚNIE !
CZARNA CHMURA !
DAJE NURA !
PLUSNĄŁ I PO KROKODYLU ...
SZUKAJ TERAZ WIATRU W NILU .

HIPCIO SPOGLĄDA DO GÓRY ,
FAKTYCZNIE , SĄ CZARNE CHMURY ,
PODRAPAŁ SIĘ W LEWE UCHO ,
NO , MOŻE BYĆ ZARAZ KRUCHO .

NIE MAM ŻADNEJ NA TO RADY ,
NOJ , SCHOWAŁ SIĘ DLA ZASADY .
PUŚCIŁ BOMBELKI W KĄPIELI
I TYLEŻ GO JUŻ WIDZIELI .

poniedziałek, 3 października 2022

SUM

 W RZECE ODRZE PŁYWA SUM

ROBI GŁOŚNO PLUM PLUM PLUM

A GDY ROBI W WODZIE PLĄS

RUSZA MU SIĘ GRUBY WĄS

SUM WIADOMO NIE JEST LEŃ

PŁYWA SOBIE CAŁY DZIEŃ

SUM TO RYBA GROŻNY DRAB

ŁAPIE RYBKI OT TAK CAP

ROBI ZNOWU PLUM PLUM PLUM

NIE PRZEJMUJE SIĘ TYM SUM

POTEM ROBI SOBIE PAS

BO NAJWYŻSZY JEST JUŻ CZAS

ZAKLĘCIE

 ZAKLĘCIE

WOŁA ROWER HULAJNODZE ;
SKOCZ NO TAM NA JEDNEJ NODZE !
WIO ! SZYBCIUTKO ! WIO ! W TRYMIGA !
NIECH MI HULAJNOGA ŚMIGA !

HULAJNOGA Z OBURZENIEM :
PAN JEST ROWER ! ZE ZDZIWIENIEM :
TEŻ PAN MA JAK JA DWA KOŁA ,
PO CO WIĘC PAN NA MNIE WOŁA ?

PRZEWIEŚĆ MUSZĘ PASAŻERA .
NAGLE KAPEĆ MI DOSKWIERA ,
WBIŁ W  OPONĘ GWÓŻĆ NA DRODZE ,
NO JA CIERPIĘ , BOLI SRODZE .

NIE JEST WCALE MI WESOŁO .
JA OPATRZYĆ MUSZĘ KOŁO .
WIĘC ZLECENIE DAJĘ TOBIE
BO BYM KRZYWDĘ ZROBIŁ SOBIE .

NIEZBYT CHĘTNA NA WEZWANIE :
NO WIESZ ROWER , DROGI PANIE ,
JEŚLI PRAGNIESZ MEJ POMOCY ,
PAN URZYJESZ DOBREJ MOCY .

CO ZA BREDNIE ? JAKIEJ MOCY ?
JA NORMALNIE CHCE POMOCY !
TAK , ROZUMIEM PANA WZGLĘDY ,
LECZ TA DROGA , TO NIE TĘDY !

PRZEKONANA JESTEM ŚWIĘCIE
PANIE ROWER , JEST ZAKLĘCIE ,
KTÓRE DZIAŁA NIESŁYCHANIE ,
UŻYJ " PROSZĘ " DROGI PANIE .

czwartek, 29 września 2022

LEMUREK

LEMUREK

MADAGASKAR WYSPA MAŻEŃ
I NIEZWYKŁYCH DZIWNYCH WRAŻEŃ
A ŻYJĄCE TAM STWORZENIA ,
TWORZĄ PIĘKNE WYDAŻENIA 

ZLAZŁ LEMUREK SOBIE Z DRZEWA
I DO SŁONKA SIĘ WYGRZEWA .
OBIE ŁAPKI WZNIÓSŁ DO GÓRY
JAKBY CHCIAŁ DOTYKAĆ CHMURY .

LECZ NIE CHMURY , A PROMIENIE ,
DAJĄ CIEPŁE UKOJENIE .
TO SŁONECZNE WITAMINY ,
KTÓRE WSZYSCY JE LUBIMY .

A LEMUREK , BESTIA CWANA ,
NAGRZEWA SIĘ TAK OD RANA .
ILE WLEZIE , ŁAKNIE SŁOŃCA ,
CHCE BYĆ MIŁY WCIĄŻ BEZ KOŃCA.

BO CZYM WIĘCEJ TYCH PROMIENI ,
SZCZĘŚLIWOŚCIĄ ŚWIAT SIĘ MIENI .
LEMUR KAŻDY JEST ROZWAŻNY
WIE , SŁONECZNY ZABIEG WAŻNY .

MU NIE STRASZNY TEN WYSIŁEK ,
PRZERWAĆ MOŻE MU POSIŁEK .
I PO DŁUGIM TYM WYSIŁKU
SIADŁ NA DRZEWIE DO POSIŁKU .

SKUBIE LIŚCIE  , JE OWOCE ,
TEŻ WITAMINOWE MOCE .
SAMO DOBRE TYLKO WCINA
I FAJOWO SIĘ WYGINA .

A GDY JEST JUŻ NAJEDZONY
WTEDY STRASZNIE NAKRĘCONY
PRZESKAKUJE DRZEWO Z DRZEEWA
I BEZ PRZERWY PIEŚNI ŚPIEWA .

TAŃCZY , GWIZDA ,PODSKAKUJE
TAK SIĘ  LEMUR DOBRZE CZUJE .
BO PO TAKIEJ WITAMINIE ,
WSZYSTKO CO ZŁE , TO GO MINIE .

sobota, 20 sierpnia 2022

SUSZY

 SUSZY

CIĘŻKO ŻYĆ NAM JEST W UKROPIE
SUSZA ! - SUSZY W EUROPIE .
JUŻ W ITALII WYSCHŁY RZEKI 
CO PŁYNĘŁY TAM PRZEZ WIEKI .

ESPAŃOLA CAŁA KONA ,
ZESCHŁY WSZYSTKIE WINOGRONA .
NAWET KOZY ,TAM O BRZASKU ,
SUCHĄ TRAWĘ DŁUBIĄ W PIASKU .

W HEXAGONI PŁONĄ LASY ,
Z ZEWSZĄD GASZĄ DZIELNI ASY .
BARDZO BLISKIE NAM GERMANY ,
SUCHE W DOMACH MAJĄ KRANY .

MIAŁO MIEJSCE TAM ZDARZENIE :
RTĘĆ SIĘ ŚWIECI W CAŁYM RENIE .
SZCZERĄ KANCLERZ DAŁ PRZYSIĘGĘ ???
REN TRUCICIEL ! NA POTĘGĘ !

W POLSCE RÓWNIEŻ JEST NIE DOBRZE !?
RYBY NAM ZASNĘŁY W ODRZE !
POTYM , - ODRA BŁYSŁA ZŁOTEM !
PESTKA ! - LECZ CO BYŁO POTEM ?

WSZYSCY Z BRZEGU WIDZĄ TUSKA 
JAK SIĘ GANGSTER W ODRZE PLUSKA .
NAWOŁUJĄ GO DZIAŁACZE :
A TEN DEBIL ? DALEJ SKACZE !

WIJE , ZANURZA SIĘ I MOTA,
WIE ! ŻE W ODRZE MNÓSTWO ZŁOTA !
ODRA MUSI BYĆ NIEMIECKA !
TAK !!! WRZESZCZY MORDA ZDRADZIECKA .

TERAZ TUSK MA ZNÓW POWODY ,
DO ANGELI DZWONI Z WODY .
MAM DLA CIEBIE NIUSY ŚWIEŻE,
ODRA ZŁOTEM PŁYNIE - SZCZERZE !

ILE MOŻESZ LEJ POGARDY !
ZABIERZ POLSCE MILIARDY !
A GDY BĘDĘ ZNÓW  GANGST
EREM ?
BĘDĘ NIEMIEC LANDSTREICHEREM !

A GANGSTEREM BĘDĘ PO TO 
ŻEBY , ZABRAĆ IM TO ZŁOTO !
JUŻ MU FAJNIE NAWET BYŁO !?
DEBILOWI SIĘ MARZYŁO .

NO CÓŻ ? - STRESUJĄCA PRACA .
DEBIL TUSK MA CIĄGLE KACA .
JAK SMOK , TUSKA ,KAC GO SUSZY .
CZUĆ SMRÓD , GDY SIĘ GÓWNO RUSZY !





piątek, 12 sierpnia 2022

SZKOLNICTWO

SZKOLNICTWO

NIE POWIEDZIEĆ , NIE WYPADA

GDY ,O SZKOLE KAŻDY GADA

W SZCZEGÓLNOŚCI , GDY GO TYCZY,

TO JAK ZAKAZ , JEŚĆ SŁODYCZY.


W SLANGU, SZKOŁA, TO JEST BUDA

GDZIE NA LEKCJACH CIĄGŁA NUDA.

BO, GDY BELFER JEST DO KITU,

NIE ODCZEPISZ SIĘ OD MITU.


KTO Z NAS ZOSTAŁ MISTRZEM SZTUKI ?

NA CO TYLE TEJ NAUKI ?

NA CO MIERZYĆ SIĘ Z DRESZCZOWCEM ?

NIKT BYĆ NIE CHCE NAUKOWCEM .


NIE INACZEJ, TO I OWO.

TEN SAM TEMAT. JEDNO SŁOWO.

MIAST PRYMUSÓW SĄ FRUSTRACI,

ANALFABECI, WARIACI.


TAK INACZEJ - UCZ SIĘ BRACIE,

BYŚ NIE ZAGRAŁ SAM W DRAMACIE,

NAWET, GDY ŁEB OCIĘŻAŁY,

CHOCIAŻ WYTRZESZCZ OBIE GAŁY.


OD NIECHCENIA WEZ OŁÓWEK

NAUCZ PISAĆ PROSTYCH SŁÓWEK.

WIEM, NIE ŁATWA TO ROBOTA,

ZMUŚ SIĘ ,POGOŃ LENIA KOTA.


GDY NA LEKCJI MASZ DYLEMAT

OTWÓRZ ZESZYT , ZAPISZ TEMAT

BYŚ OGARNĄŁ TEN AMBARANS,

DWIE LINIJKI, NIŻEJ, ZARAZ,


STRESZCZAJ WSZYSTKO CO POPADNIE,

BO NA BARKI BIEDA SPADNIE.

ZWŁASZCZA CHORROR, WEJDZIE W GŁOWĘ

CI, ODEJMIE NAWET MOWĘ.


BĘDZIESZ DUKAŁ ,ALBO WCALE

I NA STAŁE PAŁA W PALE.

UROCZYSTA PRZYJDZIE CHWILA,

MIANUJĄ CIĘ NA DEBILA.


LECZ GDY JESTEŚ W PAJĘCZYNIE,

TO CO ZŁE, TO CIĘ OMINIE !

NAWET DEBIL, TOTAL KLAPA,

RODZI Z NIEGO SIĘ SATRAPA.


BYŁEŚ RAZEM W JEDNEJ KLASIE,

ON PO LATACH, TY ZŁAMASIE,

PLUJE W OCZY BEZ OBCIACHU

TRZYMAJĄC CIĘ MOCNO W SZACHU.


PRZECIEŻ ON BYŁ DEBIL W KLASIE,

TERAZ RZĄDZI I PRZY KASIE.

SKOŃCZYŁ STUDIA Z WYRÓŻNIENIEM.

NIEDOŚCIGŁYM TWYM PRAGNIENIEM.


SĄ TACY CO IM SIĘ UDA!

SKĄD SIĘ BIORĄ TAKIE CUDA?

TRWA OD WIEKÓW TAJEMNICA???

NAZYWA SIĘ TO - LEWICA !!!!



 

sobota, 23 lipca 2022

NIBY BANAŁ - TAKI KANAŁ

 NIBY BANAŁ - TAKI KANAŁ !


Zwierzak wodny -Aligator ,

Pływa w rzece jak amator .

Silny nurt i kipiel toni

Mu na licach łezki roni.


Wystraszony jak maluszek 

Boi się nawet wodnych muszek .

Boi się nawet karpia w wodzie!

Myśli : Karp jest baran - bodzie !


Wcale nie jest to najgorsze ?

Skąd te tutaj morskie dorsze ?!

Czy to wszystko wiarygodne ?

Owszem ! - To są figle wodne !


Teraz w Polsce to już banał !

Odkąd woda rwie przez kanał .

Odkąd są w mierzei wrota ,

Wszystko ! Na co jest ochota !


Wielka woda ! Amazonka !

Aligator ! -kiedyś mrzonka ,

W rzece dorsze ! - Nawet piła !

Zwykły kanał ? Jaka siła !?


Nikt nie martwi się o gada ?!

Już mu wszystko odpowiada !

Łechcą karpie go po grzbiecie ,

Chwali Polskę w całym Świecie 


I to mówi z takim smakiem :

Jak to pięknie być Polakiem !

Przybył do nas aż z Brazylii ,

Zasmakować się - w idylli !





wtorek, 19 lipca 2022

 WŁASNE ŻYCZENIA

JAK WIADOMO , ZDAWIEŃ DAWNA ,

KAŻDA  PANNA CHCE BYĆ SŁAWNA ,

ZGRABNA , ŚLICZNA , WYJĄTKOWA ,

BYĆ KSIĘŻNICZKA , BYĆ KRÓLOWA .


BYĆ MODNIARA , BYĆ NA TOPIE ,

BYŚ WPATRYWAŁ SIĘ W NIĄ CHŁOPIE.

BYŚ NAPAWAŁ SIĘ JEJ BLASKIEM ,

WLEPIAŁ ŚLEPIA Z WIELKIM WRZASKIEM .


BYŚ ZACHWYCAŁ JEJ POWABEM ,

W RAZIE CZEGO , MASZ BYĆ DRABEM ,

BYŚ BYŁ PIESKIEM JEJ NA SMYCZY ,

KAŻDA TEGO SOBIE ŻYCZY !


KAŻDA ! KAŻDA ! BEZ WYJĄTKU !

ŻEBYŚ NIE BYŁ BEZ MAJĄTKU !?

ŻADNA NIE CHCE MIEĆ GOLASA .

TYLKO : KASA ! KASA !KASA !


JAK ZROZUMIESZ LESZCZU WRESZCIE?

SPEŁNISZ ? - MOŻESZ BYĆ W ARESZCIE .

JEŚLI BĘDIESZ LESZCZEM GAPĄ ,

DOŻYWOCIE PEWNE ! - Z CZAPĄ ?!

poniedziałek, 18 lipca 2022

 ZACHĘTA

Zapytałem tak Dorotę;

Na co dzisiaj masz ochotę ?

Nic nie mówi , uśmiechnięta.

Oczy jej ? W nich cała puenta !

sobota, 16 lipca 2022

MUSZA SUSZA

Wiatr pod skrzydła ciepły dmucha

Tuż, nad szosą frunie Mucha,

Frunie sobie tak od rana

Co ! - że Mucha ? - Mucha cwana.


Pomysł taki wpadł jej głowy,

Tuż, przy szosie, biegną rowy

A, za ducha, w czasie suszy,

Zmienia całkiem zamysł muszy.


By nie zeschnąć , jak żbło trawy,

Choć dzień dzisiaj ma niemrawy,

Z wielką wagą na dnie fosy

W pocie, szuka kropel rosy.


Choć uchowa się niech jedna !?

Błaga, w duchu Mucha biedna.

W czasie suszy szosa sucha

Ledwo żywa , biedna Mucha.


Żar z asfaltu bije w skrzydła,

Musze szosa jest obrzydła .

W fosie nawet nie ma cienia,

Daje Musze do myślenia.


Szczęściem, w żyłach krew nie krzepnie

Widzi - krowa !- no ! - się wepnie .

Podłączona z wielkim bakiem

Zachłystuje się ze smakiem.


Za tę szosę krowa bekła,

Tak doiła Mucha wściekła.

W czasie suszy sucha szosa

Cwana Mucha - miała nosa.