Wlazł Mikołaj do komina
I mu zrzedła zaraz mina .
Bo garnitur , funkiel nowy ,
Stał się czarny , choć czerwony .
Również broda , długa biała ,
Nagle cała mu z czerniała .
- Komin z sadzą , czarny , wredny ,
- Co ja pocznę teraz biedny ?!
- Nie pokażę się nikomu ,
- Żadnym dzieciom , w żadnym domu ,
- I rodzicom dzieci , także .
- Jestem brudas ! Wstyd ! A jakże !
Postanowił w takim razie
Niewidzialnym być na razie .
Na paluszkach , po kryjomu ,
Czmycha sobie w każdym domu
I czmychając , swe podarki ,
Kładzie w różne zakamarki
Jak się uda , pod poduchę .
Najzwyklejszym stał się duchem
I nie widzi w tym obawy ,
Bo to robi dla zabawy
Wszystkich dzieci ku uciesze .
Czyta listy i depesze ,
E-maile nie zwyczajne ,
Tysiąc lat tak , bo to fajne .
Tak Mikołaj działa w świecie
Drogie dzieci , teraz wiecie .
Kto jest grzeczny , fajny trochę ,
Może liczyć na darmochę ,
Różne takie tam prezenty ,
Da Mikołaj ! Bo jest Święty !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz