ref . Likaony , Likaony ,
Naród dziki i szalony .
Likaony , Likaony ,
Trzymają się za ogony .
Gdy na drzewie jest zbyt ciasno
A , na niebie , jeszcze jasno ,
Wśród konarów wielka wrzawa ,
Zaczyna się popijawa .
Afrykanie piją Brendy .
Naznosili własne pędy .
Nie odcedził nikt trucizny .
Szał macicy i są blizny .
Pospadali prędko z drzewa ,
Każdy tańczy , każdy śpiewa .
Brendy piją do oporu ,
By nie stracił nikt humoru .
Ciemna nocka bez księżyca ,
Przypatruje im się lwica .
Na zabawę ma ochotę ,
Pospać może sobie potem .
Żadna przecież to nowinka ,
Też by chciała wypić drinka .
Poprosiła tu murzyna ,
Choćby nalał trochę wina .
Że ma lwica wielkie ssanie ,
Nalał murzyn dużą banię .
- Niech się lwica nie kryguje .
- Nasza Brendy posmakuje .
Karny , karny za los marny !
Karny , karny za ląd czarny !
Pije , pije , pije lwica ,
Zróżowiły jej się lica .
Lwica rzekła do murzyna :
- Bez zagrychy nie wytrzymam !
- Taką gęstą mam już ślinę .
- Porzuć szybko choć padlinę !
Zaczął murzyn bić w tam tama
I została lwica sama .
Melancholią ogarnięta ,
Poszła spać gdzie jej kocięta .
Słońce budzi się o brzasku ,
Cisza , spokój jest na piasku .
Ani słychu o imprezie .
Wszyscy pili ile wlezie .