Poszedł Dudek na zwiady
Zobaczyć czy są owady .
Kwietna łąka , cud gęstwina ,
Cieszy mu się bardzo mina .
Tam gdzie gęsta rośnie trawa ,
Tam dla dudka czeka strawa .
Szybko Dudek łapie bąki
Z tej soczystej , gęstej łąki .
Ma ich w dziobie dwa tuziny ,
Biegnie z nimi do rodziny .
W wierzbie , w dziupli , małe Dudki
Wyśpiewują głodu nutki .
Podskakują ptaszków nóżki ,
Pokazują puste brzuszki .
Każde z nich ma dziób otwarty ,
Piszczą wszystkie nienażarty .
Dzieli bąki między Dudki
By im przeszły głodu smutki .
Z żoną nosi jak w wyścigach
Bąki co dzień , tak w trymiga .
Są maleństwa głodne wiecznie
Choć wciąż piszczą , siedzą grzecznie
Kiedy są w tej dziupli same .
Bo słuchają , tatę , mamę .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz