Kiedy marynarz marzy o górach ,
Jego marzenia wciąż toną w chmurach .
Łajba się miota w sztormowych falach ,
On zakręcony w burzowych galach .
Hej marynarzu !
Hej podróżniku !
Gór w oceanie sterczy bez liku .
Na co wyłazić ci pod niebiosy ?
Gdy ponad wodą szczytów są stosy .
Łajbę przy wyspie uwiąż na sznurze ,
Przeczekaj sztormy , przeczekaj burze .
Niech cię w zatoczce wicher kołysze ,
Aż zaśniesz błogo poznając ciszę .
Nieokiełznany znów rusza w rejsy .
Kuszą go znowu odważne kejsy .
I złapał wątek portu podróży .
Łajba jak żołnierz pokornie służy .
I tak przez lata i lat dziesiątki
Zobaczył w świecie wszystkie zakątki .
A gdy już poznał tę ziemię małą ,
Wszędzie napawał się ciągle chwałą .
Gdy wreszcie dotrze , do twojej głowy ,
Znowu na życie cel drogi , nowy .
Ty będziesz stary i niedołężny .
Wcześniej donikąd .
Teraz , bądź mężny .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz