Ogon się wśród pnączy wije ,
Grube cielsko , tylko czyje ?
Cień we wodzie bezszelestnie
Zapowiada wstrętną bestię .
Wszyscy wieją , popłoch w koło
Zrobiło się niewesoło .
Każdy śledzi to z daleka
Jak się zbliży , to ucieka .
Anakonda na mokradła
Sobie tak z wizytą wpadła .
Ma kutemu swe powody .
Przeczesuje wszystkie wody ,
Wszystkie bagna i mokradła ,
Żeby z głodu wnet nie padła .
Się nie darzy jej od roku ,
Na to nie ma wciąż widoku .
Jakaś taka ślamazarna ,
Jest z wyglądu nieco marna
A to wszystko długa dieta .
Z braku laku , zje Mapeta !
Myśli jej przy zdechłej rybie ,
Może wreszcie gdzieś przydybie
Lecz niestety , nawet ości ?
Pełznie dalej i wciąż pości .
Wpadła biedna w desperację ,
Głoda ! połknie na kolację .
Już ma kończyć tę wędrówkę
I przypadkiem , wciąga mrówkę .
Z Ameryki mrówka wredna ,
Jest w opałach w brzuchu , biedna .
Jest ta mrówka z Amazonii ,
Jak nie weźmie , jak przy dzwoni !
Anakonda już się krztusi ,
Chrząka , prycha i się dusi .
Tak skuteczny kwas mrówkowy ,
Wąż drętwieje do połowy .
Sępy z góry widzą danie .
Jedzą węża na śniadanie .
Ostała się tylko mrówka .
Taka była jej wędrówka .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz