29
października 2011
MOTYL
Na
cóż tak w mękach motyl wychodzi z poczwary
Gdy
jest mu dobrze ,ciepło ,nad bezmiar jest w wiary
Sili się sam tak kruchy w nieznane żywioły?
Smutek
więzienny wyzbyć ,strząsnąć by być goły,
Starej
skorupy uciec ,pozbyć oblepienia.
Przeistoczyć w owoc ,stać w światłe oślepienia ,
Poczuć
tę siły iskrę nowego rodzaju.
Ślepo
-nie świadom jeszcze ,dąży tak do raju.
29
października 2011
ZBOŻE
Poukładane
kłosy łanów jak bezmiar -zboże
Stoi
na polu w ciszy ,nie szumi ,nie może.
Tylko
szeleści cicho dojrzewając w słońcu.
Powszednim
chlebem potem stanąć się na końcu.
Forma
istoty życia której źdźbło pnie się w górę
By
się uwolnić ,rozsiać ,tworzyć nową chmurę
Małych
zalążków życia dla siebie w zamiarze.
Dostrzegł
cel człowiek ,łyka to życie w nadmiarze
Nie
widząc straty łona co wydaje owe
Jak
złodziej wydarł , trwoniąc ,łapie później głowę.
Nie
słyszał pieśni żalu w żniwnych ferworach ,żął,
Tylko
to szelest kosy ,otarł pot ,chciwie wziął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz