- Raz jest lepiej , raz znów gorzej .
- Przecież nikt nam nie pomoże .
Żali Kaczka się Kaczora .
- Zbliża się wylęgu pora .
- Musisz stać pod dziuplą samą
- Z racji , że ja jestem mamą .
- Będę puszczać z dziupli
- Wolno , by się nie potłukli .
- Wszystkie razem zgoń na dole ,
- Zorganizuj im przedszkole .
- Po kaczątkach , sama z frunę ,
- Z troską wezmę na lagunę .
Przyszedł wreszcie dzień radości .
Kaczor miał się na baczności .
Poszło wszystko gładko z płatka ,
Pływa w wodzie już gromadka .
Słodkie , żółte , podpalane ,
W rządku zorganizowane
A na czele , tata kaczy
Na nie wszystkie bacznie baczy .
Mama daje nura wtenczas
Gdy ją tata tak wyręcza .
Wiotkie zbiera słodkie trzciny ,
By pojadły jej dzieciny .
Tak się mają trzy miesiące
Potem , duże są już brzdące .
Odlatują mamy , taty ,
bo już mają własne chaty .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz