Stary stolarz , samotności
Jak lekarstwa miał już dość ci .
Znalazł w kącie kawał drewna ,
W jego rękach , lalka pewna .
W krótkim czasie ma chłopaka .
Choć był z drewna , dał drapaka .
Że mu mowę aż odjęło
Stolarz , kochał swoje dzieło .
Kochał je sercem , jak syna ,
Lalka żyła , ot przyczyna .
Za czym , miarkował cokolwiek ,
Nie było chłopca cały wiek .
Pajac z drewna jak nijaki ,
Przy tym chłopak , prosty taki .
Wykrot był , nie lada jaki ,
W koło dawał się we znaki .
Wszystkie lalki to są rzeczy
A Pinokio , temu przeczy .
Inne lalki tak nie mogą ,
Pinokio , szedł sobie drogą .
To nie lalka a istota ,
Której nie jest obca psota .
Już przewrócił płot przy drodze ,
Potem odgryzał się srodze
A następnie , wszedł do baru
Zażyć knajpowego gwaru .
A ponieważ był łobuzem ,
Szybko wypadł z dużym guzem .
Broił , kłamał co nie miara ,
Aż dosięgła tęga kara .
Choć to taka jest niecnota
Ma wciąż serce , ta istota .
Pożałował za swe czyny
I zrozumiał ich przyczyny .
A empatii siła rzewna
Ożywiła serce z drewna .
Przemieniła drewno w ciało .
Tak z lalki , dziecko powstało
Za sprawą miłości ojca
Było , bo wielka , bez końca !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz