Stojący zegar , a w nim sprężyna ,
Która się ciągle na nim wyżyna .
Ciągle napięta , pogania tryby ,
Jak by mu chciała założyć dyby .
Biedny zaś zegar , nawet przyspiesza ,
Z tego terroru , w brzuchu kulesza !
I choć właściciel skręca wskazówki ,
Nic to nie daje , wyprzedza dniówki .
Spieszy się spieszy choć dokąd , nie wie ,
Jak by to robił w burzliwym gniewie .
A wszystko , winna jest ta sprężyna ,
Która mu w brzuchu wciąż się napina .
Wreszcie nastaje kres tej gehenny .
Czas nie jest stały , lecz ciągle zmienny .
Która godzina ? Pękła sprężyna !
Zegar nie chodzi ? Sprężyny wina !
Jest teraz zegar cały w rozterce .
Masz babo placek , maszyny serce
Stanęło , stoi , pękło aż brzdękło ,
Całkiem tak nagle , nawet nie jękło.
Zegar zaś stoi znieruchomiały ,
Wskazówki w miejscu , tryby by chciały ?
Na nic nie zdają , bez tej sprężyny ?
Mimo , wciąż Boże , mielą czas młyny !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz