KUPIĘ ZNACZKI POCZTOWE
CAŁOSTKI
DOBRE ZBIORY
TEL 602 24 90 46
CAŁOSTKI
DOBRE ZBIORY
TEL 602 24 90 46
Przedszkolu
i Szkole czytać pozwolę,
Lecz
poobcinam ręce,
Gdy
ktoś zarobi na mej męce!
Wszystko na tym blogu jest
do czytania za darmo,
nie trzeba nikomu nic płacic.
Jeśli jakaś inna strona
pobiera haracz proszę mi
napisac: mjagielski63@o2.pl
Jeśli ktoś ma temat i chce
wierszyk do szkoły czy komuś,
nie ważne, proszę pisac,
chętnie się sprawdzę .
Może się uda albo nie.
Popróbuję albo się postaram,
oczywiście nieodpłatnie .
oczywiście nieodpłatnie .
Miło mi, że tyle ludzi mnie czyta.
Serdecznie pozdrawiam.
ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
oooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
oooooooooooooooooooooooooooo
ooooooo
ZDECYDOWANIE KUPIĘ ZBIORY ZNACZKÓW
I LISTY POLSKI ,ROSJI ,USA I INNE KRAJE
uczciwe ceny
tel 602 24 90 46
mjagielski63@o2.pl
ooooo
ooooooooooooooooooo
ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
I LISTY POLSKI ,ROSJI ,USA I INNE KRAJE
uczciwe ceny
tel 602 24 90 46
mjagielski63@o2.pl
ooooo
ooooooooooooooooooo
ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
24
listopada 2010
ŻMIJA
Wyciągnięty
ogon długi,
A
na grzbiecie zygzak w smugi.
Cwana
żmija ,co się zwija,
Udawała
w lesie kija.
Idzie
misio i kuśtyka,
Wypatruje
miś patyka,
Potrzebuje
na podpórkę,
Ciężko
mu jest iść pod górkę.
Żmiję ,już ją prawie mija,
Lecz
w niej dojrzał kawał kija.
Leżał
sobie tuż przy szlaku.
[Masz
ty szczęście nieboraku]
Ucieszył
się misio z faktu.
Lecz
ta żmija nie ma taktu.
Miś
się schyla po patyka,
A
ten patyk groźnie syka.
Ugryzł
misia w drugą łapę,
Miś
totalną ma już klapę.
Bolą
misia łapy obie.
A
ta żmija ? -Poszła sobie!
Każda
żmija tak się zwija,
I
zasady wszelkie mija,
Aby
tylko dopaść cele.
Takich
żmij na Świecie wiele!
Żmija
zawsze jest zdradziecka
Wie
to każdy z nas od dziecka.
Cóż
spodziewać się od gada?
Nawet
w rymie -wyjdzie zdrada!
HARNAŚ
MATEUSZ -GÓRALSKIE BAJANIE
9
września 2010
W
Zakopanem ,pod Giewontem,
Mieszka
sobie Świstak kątem.
Ma
ciupagę i kapelusz,
Jest
zbójnikiem nasz Mateusz.
Dwa
pistole ma za pasem
Jak
się wnerwi ,strzela czasem.
Sławny
harnaś nad harnasie
Tu
na Turni nom się pasie.
Ze
zbójecką swoją bandą
Każdy
dzionek kończy grandą.
Gdy
harcuje na polanie
Boją
się go wszystkie dranie.
Ma
na pieńku u niedźwiedzia.
Potraktował
go jak śledzia.
Miś
dobierał się do barci.
Solą
drania ostro skarcił.
Dostał
misio prosto w zadek
Zaraz
z drzewa miał upadek.
Pogruchotał
wszystkie kości,
Więcej
już nie przyszedł w gości .
Rudy
lis, nie czuł pokory
I
zaglądnął im do nory.
Tak
zdrzazniły się Świstaki-
Jeden
świst był i kopniaki.
Zapłakane
obie gały,
Chodzi
lisek obolały,
Gdy
usłyszy świst Świstaka
Szybko
daje lis drapaka.
Orzeł
kiedyś chciał go dorwać,
Plan
obmyślił jak go porwać.
Zamiast
piórek został bieżnik.
Sam
w zasadzkę wpadł drapieżnik.
Z
orla -kurczak na golasa,
Chowa
się ze wstydu w lasach.
A
ferajna z animuszem
Zdobi
w piórka kapelusze.
Na
pamiątkę tej historii
Każdy
góral chodzi w glorii,
Ma
wetknięte w swój kapelusz
Orla
pióro jak Mateusz.
Przy
pomyślnych halnych wiatrach,
Rządzi
zbójnik w naszych Tatrach.
Na
Podhalu ,Bukowinie
Mit
ten o nim nie zaginie.
Zakopiańskie
jest bajanie.
Kończy
baca swe podanie.
Grają
skrzypki ,buczą basy,
W
Tatrach zawse pikne casy!
Mazurki
I Wróbelki
17
styczeń 2013
Ptasząt
wielka jest rodzina.
Każdy
ptaszek ma kuzyna,
Matkę
,ojca ,brata ,wujka.
Tak
skowronek ,jak jaskółka.
I
Mazurek ,ptaszek płowy
Co
zamieszkał las dąbrowy,
Gdzie
chowają się wiewiórki,
Jeże
,sarny i przepiórki,
Lisy
,wilki i jelenie,
Jedno
takie miał marzenie.
Poznać
wszystkich swych kuzynów,
Wujków
,ciotki i ich synów
I
ich córki ,jeśli da się.
Za
rodziną tęskni ptasie.
Więc
poleciał w wiejskie pola,
Łąk
zagonów ,blisko rola,
Na
niej żyto i pszenica
A
w nich kąkol i mietlica,
Wszelkich
stanów ,raj dla ptaków.
Można
najeść się robaków
I
ziarenek różnej trawy,
Można
ćwierkać bez obawy.
Gdzie
beztrosko i bezpiecznie ,
Słowem
,można tu żyć -wiecznie.
Kłosek
żyta w słońcu lśniący
Widok
ten ,przyzywający.
Każdy
ptak ,choćby nie wiem co?!
Musi popróbować źdźbło!
Tak
pomyślał nasz Mazurek.
Jak
podwodny smukły nurek
Zapikował
w zboże z góry,
Z
góry chyżo na pazury.
I
z polotem ,ptasim wdziękiem,
I
magicznej dozy lękiem
Wylądował
w łan zbóż żyta
Gdzie
sił ziaren niespożyta,
Jakby
winogrona kiście
W
słońcu mieniły soczyście.
Wśród
tych kłosów są porosty,
Kwiaty
,fioletowe osty,
Można
zoczyć polne maki
Odziane
w czerwone fraki.
Między
nimi ,barw przecinki,
Mienią
inne się roślinki.
Nad
tą łąką łanów zboża
Rójka
trzmieli bzyka hoża
A
w źdźbłach żyta ,niczym w lasku,
W
promienistym słońca blasku
Siedzi
sobie ptaszków chmara.
Melodyjna Ćwirków gwara
Ćwierkiem
tirli ,jakże cudna
Uchu
miła ,nigdy nudna.
Jego
nutki !-tak mu znane,
Tak
radosne i kochane.
W
mig zrozumiał nasz Mazurek
Że
jest rodem z tych podwórek.
Jest
z tej łąki ,z łanu tego
Jakże
sercu mu drogiego.
Zakończyły
się rozterki.
Są
Mazurki i Wróbelki
Wróblowate
oba rody,
Odprawiały
w zbożu gody.
Ucieszyło
się ptaszysko.
Trwało
ptasie weselisko,
Żenił
jeden się Wróbelek
Dalszy
kuzyn ,Trelelelek.
Mazurkówna
narzeczona
Ma
być przyszła jego żona.
Spotkał
ojca i mateczkę,
Spotkał
wuja i cioteczkę,
I
kuzynki i kuzynów,
I
ich córki i ich synów ,
I
sąsiadkę i sąsiada,
Trwa
rodzinna tu biesiada.
Już
dowiedział się Mazurek
Szary
wróbel -jego wujek
Z
siostrą ojca jest żonaty.
Ród
mazurków wróblowaty!
Między
nimi ta różnica;
U
Mazurka inne lica.
Na
policzkach czarne plamy.
Po
tym ptaki rozpoznamy.
Żyją
w zgodzie oba rody,
Czasem
wspólne mają gody.
CHRZĄSZCZ
i KONIK
18
styczeń 2013
Na
ogrodzie pośród trawy
Przedziera
się chrząszczyk żwawy.
Gęsta
trawa ,wszędzie liście,
Ma
maczetę -oczywiście.
Siedział
w trawie konik polny,
Uczepił
się źdźbła -namolny.
Nie
widział go chrząszcz w tej trawie,
Usiekał
mu nogi ,prawie.
Coś
ty zrobił mi ty chrząszczu?
Ze
zdziczałeś całkiem w gąszczu ?
Co
się konik krzywisz na mnie?
Już
poprawie ,źdźbło odpadnie.
Zamachnął
się z całej siły,
Nóżki
konia utraciły.
Odpadł
konik ze źdźbła trawy
Leży drętwy i niemrawy.
A
chrząszcz z boku na to powie;
Koniu
-nie dbasz nic o zdrowie.
W
głowie zabij że mi ćwieka,
Żeś
tak skoczny -Aś kaleka.
17
styczeń 2013
KRECIK
Mieszka
sobie pod trawnikiem,
Nałogowym
jest górnikiem,
Nie
obchodzi go słoneczko
Chyba
,że ,no może -deczko.
Z
wielką kopie wciąż ochotą
Tak
zajęty jest robotą,
To
też czasu ma zbyt mało
By
słoneczko go dojrzało.
Ledwo
kopczyk co utoczy,
Już
ogrodnik w złości psioczy
Z
werwą grabki bierze w ręce,
Kopczyk
równa mu naprędce.
Tyle
pracy ,wszystko na nic!
Górnik
piekli się do granic
Nie
popuści ,ni za pazur !
Zapalczywy
jest jak Mazur.
Bardziej
bierze się w obroty,
Ogrodniku
masz kłopoty!
Jak
na morzu ,są na łące
Grzywy
fal przewalające.
Pewny
górnik swych wyników
Miast
tu jeden -sto kopczyków!
Stracisz
zapał i ochotę
Ogrodniku
,masz robotę!
Rzucił
grabki z rąk ogrodnik,
Pod
trawnikiem jest zawodnik!
Kopie
za dnia ,kopie w nocy
Niespożyty -tyle mocy!
A
nasz górnik-mały krecik
Czyści
sobie swój berecik,
Pobrudziły
ziemi gródki.
Że robotny ,to czyściutki.
16
styczeń 2013
SÓJKA
Nie
dla siostry ,nie dla brata,
Nie
dla ciotki ,nie dla wujka,
Tylko
dla niej ,własna chata.
Wije
sobie gniazdko Sójka.
Siostra
Sójki jest leniwa.
Ni
pióreczka ni patyka,
Jak
w rodzinie często bywa,
Na
gałązce nie utyka.
Tych
budulców nosić krocie,
I
to razem utkać ładnie?
Nie
chce jej się męczyć w pocie,
Myśli
sobie ,gniazdko skradnie.
Więc
beztrosko sobie ćwierka
A
nuż będzie gdzieś gotowe
I
dokoła tylko zerka,
Gdzie
jest gniazdko czyjeś nowe.
Ptak
spoziera i spogląda
Gdzie
tu gniazdko jest wygodne,
Tu
przebiera tam ogląda
Które bardziej Sójki godne.
Czyjaś
własność -rzecz jest święta!
Stroszy
piórka i nadyma
Tak
ta Sójka jest przejęta,
Przed
rabunkiem nie wytrzyma.
Co
ją może to obchodzić?
Bo
tak dziwnie tu się składa,
Że
siostrzyczce może szkodzić ?
Gniazdku
siostry przecież rada.
Wpadła
niby w odwiedziny:
-Rzecz
to jakaś niepojęta!
-Siostro
moja ,to są kpiny!
-Żebyś
była tak zajęta?
-Przyleciałam
właśnie z łąki.
-Zostaw
,że już tę robotę,
-Nawet
byczą się skowronki.
-W
przyjemności miej ochotę!
Na
to siostra jakże sroga:
-Ty
się lenisz ,nie pracujesz!
-Choć
się czujesz taka błoga!
-W
życiu radość nie poczujesz!
Skaczą
obie do swych dziobów
Niby
wstrętni chuligani.
-Tyś
jest siostro z tych nierobów,
-Co
to zawsze tacy cwani.
-Złe
zamiary znam ja twoje!
-Odczep
siostro się od gniazdka!
-Jest
to gniazdko tylko moje!
-A
najlepiej ,leć do diaska!
Tak
się kłócą obie Sójki
Że
aż drzewa szumią głośno,
Między
nimi wnet do bójki,
Lecz
w tym lesie całkiem znośno.
Bo
te tri ti i te tre le
Jakże
wdzięczna jest piosenka,
Miło
słuchać takich wiele,
Nikt
tych swarów się nie lęka.
15
styczeń 2013
GEPARD
Dziki
Gepard cały w cętki
Dość
ze szybki jeszcze giętki.
Zaiwania
mimochodem
Jak
by sam był samochodem.
Wciąż po chwyta i pożera,
Dla żołądka nie jest sknera,
Nie są obce mu kotlety,
A sylwetka jak atlety.
Nie
ogląda się na boki
Przemyślane
robi skoki.
A
tak prędko i tak cudnie,
Więc
nie tyje ,a wciąż chudnie.
Szybkie
biegi co dzień ćwiczy,
Na
co on właściwie liczy?
Chciał
by wygrać medal złoty?
Życzą
mu go wszystkie koty!
Nikt
go przecież nie prześcignie.
Przed
każdym się migiem mignie.
Na
co mu ten medal złoty?
Z
tego mogły by być ploty.
Na
dopingu że jest może?
A
on przecież kocie hoże!
I
go wcale szlag nie trafia,
Jednakowa
fotografia.
Ani
gruby ani chudy.
Paparazzi
mówią -nudy!
I
nie zajdą go ukradkiem.
Takim
Gepard jest gagatkiem!
2013
styczeń 07
MROCZEK
Już
zasnęły żabki w stawie
A
gwiazdy milczkiem migocą,
Śladem
świerszcze zmilkły w trawie,
Cisza
panoszy się nocą.
W
blasku poświaty księżyca,
W
środku głuszy na sklepieniu
Gdzie
rozpierzcha się ciemnica,
Pędzi
Mroczek w oka mgnieniu.
Bezszelestny
stwór ciemności
Jak
jaskółka w wirze lata.
Nadmiarem
osobliwości,
Ptactwem
wszelkim ponad -wzlata.
Większe uszy ,wręcz od myszy,
Zamiast
dzioba pieska morda,
Ta
hybryda ciszę słyszy !
W
strachu drży komarów horda.
Jest
krwiopijnym nocnym panem,
Mu
nie umknie żaden komar,
Krążąc
między drzewostanem,
Ma
włączony czuły sonar.
Krew
z komarów bryzgiem tryska
Czerwonym rażąc kolorem,
Cuchnie ślina krwawiąc z pyska,
Oblizuje
się jęzorem.
Mroczny
Mroczek ,mrocznej nocy,
Wampir z głębokiej pieczary,
Co noc wzlata o północy,
Wampir z głębokiej pieczary,
Co noc wzlata o północy,
Co
noc ,pożera komary!
31
stycznia 2011
Niedola
Wilka
Taki
silny ,taki twardy,
Nie
brakuje mu pogardy,
Za
grosz uczuć dla nikogo,
To
kosztuje bardzo drogo.
Łupił
,grabił całe życie
I
mordował wszystkich skrycie.
Bez
pardonu ,bez litości,
W
okrucieństwach wielkiej złości.
Przyszła
kryska na Matyska.
Swą
butnością wilk nie tryska.
Posadzili
zbója wreszcie,
Wilk
zamknięty jest w areszcie.
Powinęła
mu się noga.
Ogarnęła
wilka trwoga.
Być
największym zbójem w lesie
A
ze strachu sam się trzęsie.
Choć
u Wilka jest pokora,
Nie
wzrusza prokuratora.
Sąd
na leśnej jest naradzie:
Zając
bażant i dzik w składzie.
Pokrzywdzone
to ofiary
Orzekają
dzisiaj kary.
Ciężkie
wszystkie są zarzuty,
Słyszy
wilk w kajdanach skuty.
Spuścił
ogon ,skulił uszy
I
zapłakał rzewnie w duszy.
Słychać
skowyt wręcz błagalny.
Kolej
losu tak banalny.
JASIEK
Pewien
Jasiek nieporządny
Dziwnych
przygód wciąż był rządny.
Na
spacerku Jaś był w lesie,
Jakiś
owoc z stąd przyniesie ?
Na
początku swej podróży
Urwał
kwiatek dzikiej róży.
Bo
tak mu się podobało.
Kolec
róży wbił się w ciało.
Rozdarł
japę ,klnie jak w basy!
On
watażka pierwszy z klasy
Akurat
się jemu wbiło!?
Żeby
znowu było miło
Wsadził
kija -o -w mrowisko!
Było
ścieżki bardzo blisko
Te
dwa kroki, co mu szkodzi!
Rozerwie
je ! Oto chodzi!
Gonią
mrówki wystraszone.
Od
ucieczki -przeszły w stronę.
Do
ataku już są zdolne.
Oblazły
go mrówki polne.
Rozdarł
japę klnie jak w basy!
Takie
Jasiek ,takie czasy.
Żebyś
wiedział ,żeś był w lesie!
Zemściły
się mrów kolesie.
Mrówki bawic się nie chciały,
Wrócił Jasiek obolały.
Miał owoców z lasu wiele,
Same
bąble na swym ciele.
ŻUCZKI
Ten
w kreseczki ten w kropeczki
Oba
prawie z jednej beczki
Ten
maluczki ten maluczki
Spotkały
się raz dwa żuczki
Ten
w kropeczki to biedronka
Ten
w kreseczki to jest stonka
Choć
te żuczki z tego świata
Jeden
z drugim nie polata
Pierwszy
lubi jeść ziemniaki
Drugi
w menu ma robaki
Ta
różnica nazbyt wielka
By
zrodziła się kumpelka
17
czerwiec 2010
Ptaszek
wodny
Na
okręcie w dzień pogodny
Usiadł
sobie ptaszek wodny
W
dziobie trzyma żywą rybę
Widać
dobrze go przez szybę
Chce
obrócić rybę w dziobie
Duża
nie poradzi sobie
Wyślizgnęła
się za burtę
Odpłynęła
z wody nurtem
Siedzi
ptaszek biedaczysko
W
jednej chwili stracił wszystko
Pusty
dziobek brak obiadu
Nie
popłaca chytrość -dziadu
SIKORKA
BOGATKA
10
grudnia 2010
Przyleciała
sikoreczka,
Usiadła
na daszku.
Wygrzewa
się do słoneczka,
Podoba
się ptaszku.
Rozłożyła
swe skrzydełka,
Ogląda
dokładnie.
To
jest daszek nie jodełka,
Jeszcze
biedna spadnie.
Nie
sikorka ,jest to ptaszek,
Znakomicie
lata,
Cóż
to dla niej taki daszek?
W
piórka jest bogata!
Posiedziała
,potrzepała,
Pewnie
nudnie było,
Zaraz
potem odleciała,
Bo
się jej sprzykrzyło.
JEMIOŁUSZKI
10
grudnia 2010
Rośnie
jemioła na drzewie goła.
Dzwonią
dzwonki dzwonią,
Jemiołuszki
gonią.
I
całe przedszkole
Siadło
na jemiole,
Na
głogu i jarzębinie
Jałowcu
i tarninie.
Najadły
się do syta,
Zasiały
nasionka i kwita.
Odleciały
-taki plan miały.
CZARNOGÓRA
10
grudnia 2010
W
dalekim kraju jest Czarnogóra.
Nad
Czarnogórą olbrzymia chmura.
Aż
tak olbrzymia i aż tak czarna
Wizja
mieszkańców staje się marna.
Nagle
z tej chmury wielka ulewa.
Deszczy strumienie zalały drzewa,
Zalały
domy ,wszystkie ulice,
Każdy
ucieka w wielkiej panice.
Woda
się wdziera. Ach co to będzie?
Niema
już miasta ,jezioro wszędzie!
Pływają
statki ,pływają łodzie,
Ratują
wszystkich w tej wielkiej wodzie.
Najpierw
mieszkańców ,potem zwierzęta.
Słowem
tragedia tak nie pojęta.
Ewakuacja
na wielką skalę.
To
się nie mieści w mej głowie wcale.
Szczęście
w nieszczęściu -uratowani!
Sercem
i duchem jesteśmy z wami!
Lecz
kto to? Co to ? Kto się tam wierci?
Kto
został w wodzie? Kto szuka śmierci?
I
widać cielsko ogromnie duże,
Tapla
i pływa w nieszczęsnej Górze .
Potwór
z kosmosu ? A może orka?
Trudno
rozpoznać w wodzie potworka.
Policja
w strachu ,zbledli strażacy,
Trzęsą
porami wszyscy junacy.
Morze
jest blisko ,stąd ta poczwara?
Może
z jaskini wyszła ta mara?
Woda
skaliste otwarła bramy?
Stąd
groźny pływa potwór nie znany.
Już
telewizja z całego świata
Kręci
migawki tego pirata.
Każdy
docieka ,tak ważna sprawa.
Co
dalej będzie ? Wzrasta obawa.
Potwór
się cieszy, tapla się w wodzie,
Koniec
niewoli ,jest na swobodzie!
Wreszcie
żelazne otwarte kraty.
Wolność
,swawola bezkresne ,światy.
Pełno
w Zoo wody było do koła,
Hipcio
na pomoc wcale nie wołał,
Czmychnął
wraz z falą, ulicą płynie.
A
ludzie wszędzie -to wielkie świnie!
Gdyby
nie powódź ,tragedii skutki,
Hipcio
by dalej przeżywał smutki.
Ciężkie
jest życie w świecie niewoli
I
nie dotyczy ,gdy nas nie boli.
Wszyscy
współczują jak jest tragedia
A
tuż pod nosem -tragikomedia!
PAWIAN
28
maja 2012
Postać
ta na świecie znana.
Każdy
przecież zna pawiana.
Afrykańska
to małpa
Lubi
z ludzi robić głupa.
Jest
rodzina a w niej tata,
Przed
nim każdy w strachu zmiata
Ale
tylko kiedy zły,
Pokazuje
wtedy kły.
Jest
i mama opiekunka
Pawianiątek
,ich piastunka.
Latorośle
tak nieznośne
Dość
,że broją ,jeszcze głośne.
Jak
się wczepi na barana,
Jego
mama tak kochana
Musi
nosić cały dzień,
Mały
pawian taki leń.
Gdy
ma humor czasem tata
Też
po drzewach z małym lata
Jak
u ludzi ,zamiast wózka,
Na
barana jest przewózka.
Są
problemy tez rodzinne
Może
jednak trochę inne
No
,małpie troszkę takie,
Kto
pchłę w sierści szybko złapie.
Iska
mama ,tata iska
Mały
piska i tez iska.
Rytuały takie mają,
Rytuały takie mają,
Ciągle
wszyscy się iskają.
Nic
nie robią ,głównie jedzą
I
na drzewach sobie siedzą.
Potem wszyscy po wieczerzy,
Jak należy każdy leży .
Nic
nie ruszy ich w tym buszu,
Brak
im wtedy animuszu.
Lecz
gdy lampart blisko stoi
Każdy
się okropnie boi.
Słychać
piski ,słychać wrzaski
I
gałęzi słychać trzaski.
Już
nie leżą bez obciachu.
Gdzie
popadnie wieją w strachu.
Jak
uciekną gdzieś daleko
Mały
pije mamy mleko,
Futro
zaś poprawia tata
Znów im wszystko w koło lata.
Takie życie jest pawiana ,
Małpa
wszystkim w świecie znana.
Nie
oglądaj jej w ZOO z bliska
Bo
się strasznie pawian ciska!
BORSUK
28
maja 2012
Szary
borsuk ,rodem z lasu,
Nigdy
niema na nic czasu
A do wszystkich , ciągłe żale,
Że
nie wiedzie mu się wcale.
Jest
to sprawa nie pojęta.
Dziwią
wszystkie się zwierzęta:
Że
ten borsuk niezaradny,
Że
ten borsuk tak bezradny.
Biedny prycha ,fuka ,zrzędzi,
Że
nie może najść żołędzi.
Ciężko
przełknąć gorzką ślinę.
Poszedł
borsuk w borowinę.
-Zaraz
znajdę tu jagody
-Coś
na zęba ,dla osłody.
-Niczym
przecież się nie brzydzę,
-Żadnym
jadłem też nie szydzę.
Mimo
starań i wysiłku
W
borowinie brak posiłku.
-Może znajdę gdzieś tu rydze?
-Jakoś
rydzów też nie widzę.
Szlakiem
zdąża niczym mara.
Borsuk
szary ,jak noc szara.
W
coraz gorszym jest humorze.
Przecież nocą ciemno w borze.
Z
braku słońca blade lica.
W
żałość popadł do księżyca.
Oparł
grzbiet swój o konara ,
Że
aż trzeszczy kora stara.
Jak
to jaźwiec ,rozdarł pyska:
-Ma
życiowa klęska bliska!
Zbyt zmęczony i zaspany,
Ledwo
powlókł się do jamy.
Jest na wszystko obrażony,
Zapadł więc w sen zasłużony.
Słońce
wzeszło już wysoko,
On
w swej jamie śpi głęboko.
Obudził
się znów z wieczora
Lecz
na grzyby nie ta pora.
I
schowały się jagody,
W
liściach też z dębiny płody.
Znowu
koniec z końcem wiąże,
Lecz
nie związał. W nocy ? Skądże?
Nikt
nie zwiąże z końcem końca
Gdy
nie widzi ciągle słońca.
Kangurek
28
maja 2012
Skacze
kangur sobie drogą,
Inni
skakać tak nie mogą,
Bo
nikt niema takich nóg,
Jak
kangurzy ród do dróg.
I
nie męczy się on wcale,
Kilometry
ma za cale,
Europę
w skokach przebył,
Niema
miasta ,w którym nie był.
Choć
jest młody i ubogi
Mu
nie straszne żadne drogi.
Sam
ten przebył drogi szmat.
Jest
to kangur -obieżyświat.
I
rowerem i skuterem
Ścigali
się z Globtroterem.
Lecz
kangurek w jedną chwilę
Zostawiał
ich wszystkich w tyle.
Wszyscy
chętni do wygody
Ze
zmęczenia szli na lody.
A
kangurek jak na stażu
Wciąż
przyspieszał na wirażu.
Dla
lepszego w drodze wsparcia
Wszystko
w torbie miał do żarcia.
Torba
wisi mu na brzuchu
Uszy
długie -pięć ze słuchu.
Wszystko
zgrane jest tak razem,
Że
się chełpił swym pokazem.
Zobaczył
go pan naczelnik:
-To
nie diabeł , ale piernik!
Na
okienku wisi plakat.
Jest
na poczcie wolny wakat.
-Znasz
już całą Europę
-Ja
ma listów całą kopę.
-Może
więcej ,dwa tysiące
-I
zagrodę mam na łące.
-Sam
tych listów nie roznoszę,
-Będziesz
u mnie listonoszem.
-A
po pracy na mej łące
-Możesz
skakać jak zające.
-Dam
ci jadło ,opierunek
-Za
ten trudny twój frasunek.
W
Małopolsce jest Skawina.
Lotem
przeszła ta nowina
Wszędobylskim
-głośnym głosem:
Kangur
u nas listonoszem.
Wszędzie
słychać o Skawinie,
Że
Skawina z niego słynie
I
nie żadna to jest bzdura,
Mają
w mieście tym kangura.
Nosi
listy tu i tam.
Polecony
przyniósł nam.
Dał
awizo ,podpisałem
Oczywiście
,pogłaskałem.
KULTURA
26
maja 2012
W
rzece bobry małe, duże ,
Rozmawiają
o kulturze.
Gdyby
była czysta woda
Panowała
by tu zgoda.
Patrzcie
-ile w rzece dzieci,
Ile
rzeką płynie śmieci?
Jak
my mamy żyć w śród ludzi,
Gdy
nam rzekę tylu brudzi?
Nasza
rzeka ,woda nasza.
Skąd
w korycie płynie kasza?
Cuchnie
,gryzie ,niejadalna.
Jest
to rzecz nienaturalna.
Jeden
się nasuwa wniosek:
W
koło pozbyć się tych wiosek.
Całkiem
nam to nie pomoże
Z
miast wypływa śmieci morze.
Na
te gady niema siły!
Żeby
się tak potopiły!
Nie
pomogą nasze tamy
Mimo
,że się tak staramy.
Nigdy
zgody tu nie będzie.
Jeśli
śmiecić muszą wszędzie,
Uciekajmy
gdzie pieprz rośnie
Póki
gdzieś jest jeszcze znośnie.
Niech
się sami kąpią ludzie
W
swym śmierdzącym żrącym brudzie.
I
uciekli z tej obory
W
niedostępne dzikie bory.
W
rzekach kąpią się wciąż dzieci,
Sterty
leżą po nich śmieci.
Żadne
nie spotkało bobra,
Najważniejsza -frajda dobra!
8
grudnia 2010
BOCIEK
I ŻABKI
Siedziały
w ogrodzie
Dwie
żabki przy wodzie.
Ze
sobą kumały ,
Rytuał
ich stały .
A
bociek czatował,
Za
krzakiem się chował.
Miał
dosyć wszystkiego,
Drażniły
ci jego.
Zdrowie
w niedoli,
Głowa
go boli.
Wrzeszczące
owacje,
Zjadł
je na kolacje .
23
maja 2012
MORŚWIN
I BUTLONOS
Spotkał
Morświn Butlonosa.
-Koza
ci wychodzi z nosa.
-Taki
ładny nosek ma się,
-To
się Koza w środku pasie,
-Moja
lepsza bracie kpina.
Rzekł
Butlonos do Morświna.
Morświn
nie chce znów być gorszy:
-Zgrabne
noski są u Dorszy.
-Nie
widziałem w Dorsza nosie,
-Nawet
żadne małe Prosie.
-A
dopiero taka Koza?
-To
po prostu ,to jest zgroza!
Wyszła
Koza w nerwach z nosa,
Z nosa wściekle z Butlonosa .
-Zaraz
humor ci ten minie,
-Weźże
przestań rżeć Morświnie.
Zabeczała
do Morświna,
Morświnowi
zbladła mina.
-Miast
swój ryjek chciałbyś nosek
-Ładny ma go Butlonosek.
-Woli
Kozę nosić w nosie
-Nie
wyglądać tak jak Prosie.
15
maja 2012
ŚLEDZIE NA OBIEDZIE
Gdzieś
na redzie płyną śledzie
Cały
czas są na obiedzie.
Takie śledzie nie nażarte.
Czyje życie -ile warte?
Gdzieś na redzie płyną śledzie
Cały czas są na obiedzie.
Takie śledzie nie nażarte.
Czyje życie -ile warte?
Gdzieś na redzie płyną śledzie
Cały czas są na obiedzie.
Podpłynęły
dwa delfiny:
Znowu
śledzie ? To są kpiny!
Lecz
nie było nic pod ręką,
Zjadły
śledzie z wielką męką.
Gdzieś
na redzie płyną śledzie
Cały
czas są na obiedzie .
Przypłynęły
z dala orki
Takie
morskie złe potworki.
Jedzą
śledzie na obiedzie
Jakoś
im się w wodzie wiedzie.
Gdzieś
na redzie płyną śledzie
Cały
czas są na obiedzie.
Wpadły
rankiem wieloryby
Ich
przysmakiem morskie ryby.
A
najbardziej lubią śledzie.
Jedzą
śledzie na obiedzie.
Gdzieś
na redzie płyną śledzie
Cały
czas są na obiedzie.
Wypatrzyły
je wnet foki.
Za
śledziami robią skoki.
Na
obiedzie dobre śledzie
I
na fali foka jedzie.
Gdzieś na redzie płyną śledzie
Cały czas są na obiedzie.
Płynie rybak rzucił sieci
W nie ławica śledzi wleci.
Wyjął całe sieci w śledzie
Dobre będą na obiedzie.
Gdzieś na redzie płyną śledzie
Cały czas są na obiedzie.
Płynie rybak rzucił sieci
W nie ławica śledzi wleci.
Wyjął całe sieci w śledzie
Dobre będą na obiedzie.
Gdzieś
na redzie płyną śledzie
Cały
czas są na obiedzie.
Nienażarte
są te śledzie.
Ale
im się w biedzie wiedzie!
14
maja 2012
Żyrafy
Jest
w Afryce Kongo rzeka,
Na
brudasów nie narzeka.
A zwierzęta -tak jak ludzie
Chcą
być czyste ,nie żyć w brudzie.
Więc
w tej rzece raz do roku
Brak
jest miejsca ,tyle tłoku.
Przyszły
słonie i zebr stada
I
antylop ,tak wypada.
Gonią
,chlapią się jak dzieci,
-Niech
nam sierść czystością świeci.
I
żyrafy zachwycone,
Też
być chciały wyczyszczone.
Stoją
w wodzie po kolana,
Każda
z nich rozczarowana.
-Przecież
długie mamy szyje,
-Kto
te szyje nam umyje?
-Taka
gafa ,taka gafa,
Żali
jedna się żyrafa.
-Ale
gafa ,ale gafa,
Wzdycha
druga już żyrafa.
Z dala śmieją się z nich hieny.
-My
wam szyję umyjemy.
-Swe zegnijcie
nam kolana
-Każda
będzie z was zadbana.
A
żyrafy ,jak żyrafy,
Popełniają
ciągle gafy.
Chciały
czyste mieć swe szyje,
-Dobra nasza -hiena myje!
Lecz
gdy zrobią w wodzie klęczki
Już
nie będą mieć ucieczki.
Śmieją się ogromnie hieny.
-Zaraz
głupie wszystkie zjemy.
Na
to wszystko patrzył lew.
-Tu
poleje się wnet krew.
-Ach
te hieny ,jakie chciwe!
Ryki
dawał przeraźliwe.
Lew
tak ryczał ,sam zazdrościł.
Sam
chciał lizać żyraf kości.
W strachu buchła wręcz panika.
Każde
zwierze szybko zmyka.
Pędzą
zebry jak szalone
Antylopy
nie strudzone,
Słonie
też już są w odwrocie.
Burza
w wodzie ,kropel krocie.
Blady
strach padł na żyrafy
Nie
chcą znów popełnić gafy.
I
uciekły pod akację.
-Lew
to miał naprawdę rację!
Po
czym jęły skubać liście
Które
lubią oczywiście.
A
te szyje ? Kto im myje?
Naukowa
to jest gratka,
Pozostaje
wciąż zagadka.
11
maja 2012
Wilk
Wilk
wiadomo leśna psina.
Z
każdym zwierzem burdy wszczyna.
Żeby
tylko takie sprawki?
On
urządza wszystkim drgawki!
Do
księżyca gdy zawyje
W
jamy się chowają żmije.
Po
sąsiedzku znów niedźwiedzie
Trzęsą
się jak zwykłe śledzie.
Zaś
rudzielec pospolity
Lis
,na cztery łapy bity,
Chce
zamienić się w wiewiórkę.
Z
drzewa skoczyć aż na chmurkę.
A
wiewiórka do swej dziupli
Nie
wpuściła swoich kumpli.
Nawet
borsuk co jest srogi
Za
pas daje szybko nogi.
Zając
,sarny i jelenie -
Słychać
piski i beczenie.
W
tym skowycie do księżyca
Wszystkim
zwierzom bledną lica
Choć
wilk nie jest wilkołakiem
Ale
nocnym jest chojrakiem.
Przenikliwy
skowyt jego
Wystraszyłby
umarłego.
11
maja 2012
Muchomorek
W
leśnej kniei ,dzikim borze
Rósł
muchomor sam nie borze.
Wokół
tylko są paprocie
Aż
ich ile ? -Wielkie krocie.
Więc
czerwony muchomorek
Miał
straszliwie zły humorek.
Pod paprocią maluteńki
Jest w tej kniei samiuteńki.
Jest w tej kniei samiuteńki.
-Przecież
tak tu być nie może,
-Ja
sam jeden w gęstym borze?
Postanowił
ruszyć w drogę,
Ale
grzyb miał jedną nogę.
Jedna
noga -kuternoga,
Kuśtyk
-kuśtyk -ciężka droga.
Strzepał się tak nasz biedaczek,
Że
wytrzepał z siebie maczek.
Dość
podmokła była łąka
Spadły
na nią te nasionka.
I
nie było już zielono
Lecz
zrobiło się czerwono.
Wyskoczyły
kapelusze
Każdy
z wielkim animuszem.
Aż paprocie się wzruszyły'
Kropelkami pokropiły.
Aż paprocie się wzruszyły'
Kropelkami pokropiły.
I
czerwony muchomorek
Ma
wspaniały już humorek.
Z
tak przedziwnej tej wycieczki
Muchomorki
są w kropeczki.
Dla
mojego przyjaciela Pana Tadeusza
I
jego żony Pani Halinie z okazji
Trzeciej
rocznicy urodzin wnuczki
Leny
serdeczne życzenia
Pozdrawiam
7
kwiecień 2012
WNUCZKA
Jest
w Bytomiu fajny dziadek
Dziadek
ma na imię Tadek.
Jego
żonka to Halinka
Babcia
słodka jak malinka.
Jest
u dziadków wnuczka Lenka
Żwawa
taka jak syrenka.
Ma
ta Lenka już trzy latka
Wciąż
na rączki chce do dziadka.
Dziadek
bardzo z niej się cieszy
Wziąć
na rączki więc się spieszy.
Ale
chwila ,nie uciekaj,
Stój Lenoczka ,weź poczekaj.
Błyskawica
-ech ty mała!
U
babuni już siedziała.
I
się śmieje z dziadka Tadka.
Babka
mówi ; ale wpadka
Wcale
nie jest moja wina,
Lepsza
babcia jest Halina.
Dziadek
niby że się boczy
Wie
,że Lenka z nim się droczy.
Babcia
wielce jest radosna,
Świeży
powiew w domu -wiosna!
I
Tadeusz znowu młody ,
Z
werwą skory do przygody.
Tak
w swą wnuczkę jest wpatrzony,
Goni
,skacze , no szalony!
Ta
historia to jest życie
Dziadki
mażą o tym skrycie,
Żeby
nie być starym mruczkiem
Muszą
bawić się z swym wnuczkiem.
14
maja 2010
KOSMICZNA
CZKAWKA
Na
podwórku wielkie krzyki
Kogut
pieje na indyki
Tam
na dachu siedzi kawka
Dręczy
ją kosmiczna czkawka
Męczy
w słonecznej pogodzie
Telepie
w porannym chłodzie
I
trzęsie nią gdy ma nerwy
Po
prostu trzepie bez przerwy
Co
ma począć biedna kawka
Gdy
ją taka dręczy czkawka
Zebrały
się w koło ptaki
Chcą
uradzić sposób jaki
Jaki
ptaki tylko znają
Wnet
już wszystkie zaczynają
Zaskrzeczała
pierwsza sroka
Przyglądała
się z wysoka
Dobrze
połknąć dwa żołędzie
Może
czkawki tej ubędzie
Albo
by tak po robaczku
Ćwierknął
wróbelek na krzaczku
Lepiej
trzeba troszkę gryki
Głośno
gulgoczą indyki
Myślę
bardziej szczyptę soli
Sól
z tej czkawki ją wyzwoli
Powiedziała
co wiedziała
Tamta
Sójka co siedziała
Na
to wszystko Stara Sowa
Sowa
ponoć mądra głowa
Niech
no idzie do doktora
Bo
ta Kafka przecież chora
Nie
zgodziły się Skowronki
Przyleciały
właśnie z łąki
A
Skowronki wszystko wiedzą
A
co wiedzą to powiedzą
W
starej dziupli w ciemnym borze
Szeptucha
mieszka -pomoże
Zna
zaklęcia Szara Wrona
U
czarownic jest uczona
Niech
więc leci do niej Kafka
Zaraz
zniknie jej ta czkawka
Gdy
to ptaki usłyszały
Aż
skrzydłami zatrzepały
Wrona
!? Złe o niej powieści
Straszne
,w dziobie się nie mieści
I
słyszała je też Kafka
W
mig minęła jej ta czkawka
Trochę
strachu nie zaszkodzi
Gdy
o zdrowie przecież chodzi
12
maja 2010
KOTEK
Szary
bury i ponury
Lubi
mleko ma pazury
Chodzi
sobie czasem w nocy
Nawet
często po północy
Lubi
łasic się do nogi
Ma
dla siebie swoje drogi
Chętnie
nimi się przechadza
Lecz
nie jak ktoś mu przeszkadza
Myszy
to jego zajęcie
Łapie
bardzo je zawzięcie
Teraz
sobie smacznie chrapie
Przy
piecyku na kanapie
Czy
już wiecie o kim mowa
O
koteczku jest rozmowa
11
maja 2010
ZASADY
W
dużej rzece Nil w Egipcie
Baraszkują
sobie Chipcie
Chlapią
też się Krokodyle
Razem
nie policzysz Tyle
A
na brzegu Słonie stoją
I
do wody wejść się boją
Moczą
trąby dość ostrożnie
W
Nilu bywa bardzo groźnie
Krokodyle
nie nażarte
Paszcze
mają wciąż rozwarte
Chipcie
fajnie się gramolą
Zamiast
mięsa trawę wolą
Lecz
kto zbliży się nie znacznie
Obserwują
zaraz bacznie
Nikt
nie wejdzie więc do wody
Bo
nikt nie da na to zgody
Dżungli
prawa są okrutne
Nie
zawodzą tak są butne
Każde
zwierzę zna zasady
Chipcie
Słonie nawet gady
Nawet
człowiek -nie możliwe
Zwierzę
jednak jest tchórzliwe
Jak
Struś siedzi cicho grzecznie
Te
zasady są tu wiecznie
13
maja 2010
OSTRA
OSA
Ponad
łączką lata osa
Żądło
cieńsze ma od włosa
A
jak kogoś nim ukłuje
Ten
się szybko źle poczuje
Na
bosaka biega mały
Jasio
chłopiec dość zuchwały
Swojej
mamy nie chce słuchać
Woli
sobie w mlecza dmuchać
Zobaczyła
go wnet osa
-A
! -Jest bestia ! -I to bosa !
Żądło
zaraz wypuściła
Chłopca
w nogę użądliła
Beczy
Jasio obolały
Jest
pokorny-nie zuchwały
Woła
głośno swoją mamę
Niech
opatrzy mu tę ranę
-Moja
mamo ukochana
-Bardzo
boli mnie ta rana
-Teraz
będę zawsze słuchać
-Tylko
w nogę proszę dmuchać
Roześmiała
się mamusia
Z
tej przygody jej synusia
Utuliła
podmuchała
Noga
bolec go przestała
Lata
sobie dalej osa
Żądło
ostre ma jak kosa
Lepiej
osie schodzić z drogi
Bo
spotkania finał srogi
2
marca 2012
ZEBRY
Pod
akacją zebry w stadzie
Hucznie
radzą na naradzie
Czy
krzyżyki na dokładkę,
Czy
zamienić paski w kratkę?
Wtem
zabrały głos trzy zebry;
Chcemy
wzory mieć z algebry,
Tu
ujmiemy tam dodamy
I
maturę wszystkie zdamy.
A
trójkąty i kwadraty
Można
dodać by na raty.
A
gdzie koła ? No ,gdzie koła?
Czwarta
zebra z tyłu woła.
Na
kwadraty i kółeczka
Fajna
będzie taka sieczka,
I trójkąty a w nich krzyże
Odłam
zebr uszami strzyże.
Słychać
z boku takie rżenie;
Inne
my mamy marzenie.
Nasza
sierść niech będzie w kwiatki,
Taki
wygląd byłby rzadki.
Tak
zmieniają się ich style
Coś
innego chcą co chwile.
Trudno
im się godzić w stadzie,
Wszystkie
zebry w wielkiej zwadzie.
Wreszcie
stara zebra rzecze;
Dosyć
ciekawe ,nie przeczę.
Lecz
w jedności niema wiary
Antagonizm
,ciągłe swary.
Wiecie
co ja myślę zebry;
Po
co nam wzory z algebry,
Na
co nam te łamigłówki,
Przecież
znamy z podstawówki.
A
kwiatów nie brakuje dokoła,
Tylko
nauka i szkoła!
Odrzućcie
zebry te bzdury,
Przeszkadzają
do matury!
Weźmijcie
się do nauki?!-
Wy
pokręcone nieuki!
Wszystkie na sierści od tamtej pory
Mają
zebry z pasków wzory!
25
sierpnia 2010
BOBRY
Pokłóciły
się dwa Bobry
Który
zły jest który dobry
Który
głupi który mądry
Kłócą
się jak głupie Flądry
Flądry
złe i Flądry głupie
Sprzeczkę
naszą mamy w pupie
Całą
sprzeczkę pod ogonem
Pogodziły
się z fasonem
Zgodne
są już obaj Bobry
Jeden
dobry drugi dobry
Jeden
mądry drugi mądry
Tylko
głupie złe te Flądry
Usłyszały
wszystko Flądry
Odkąd
to Bóbr taki mądry
Odkąd
to Bóbr taki dobry
Ej
panowie ej wy Bobry
Źle
,nie ładnie ,brzydko Bobry
Pomysł
wasz ten nie jest dobry
Także
nie jest wcale mądry
Tak
oczerniać nas !Jak flądry
17
sierpnia 2010
POTRZEPANY
ZAJĄC
Zaiwania
zając w trawie
Wnet
by przeszedł całą prawie
Lecz
swe łapki pokłuł w oście
Jęknął
z bólu niczym w chłoście
Kole
oset bolą łapki
Pewnie
miał na oczach klapki
Mógł
też ubrać sobie buty
To
by nie był taki skuty
Jak
chce chodzić wciąż na skróty
MOJA MAMA JEST KOCHANA
Ref
.Moja mama nie jest święta
Ale
kocham ją
Na
tatusia jest zawzięta
Ale
kocham ją
W
domu gębą rządzi pełną
Ale
kocham ją
O
nic kłuci się wciąż ze mną
Ale
kocham ją
Niby
trochę ,że już stara
Jest
ma mama debeściara
Lubi
róże mieć w ogrodzie
Zna
się nieźle też na modzie
Mama
jest mi przyjaciółka
Taka
starsza pszaprzypsiółka
Czasem
nie zamyka buzię
Ale
raczej jest na luzie
Mojej
mamie to ja wieżę
Mogę
zwierzyć się jej szczerze
Choć
mam te szesnaście lat
Mogę
jasno patrzeć w świat
12
maja 2010
PLUSKACZEK
Płynie
sobie rzeka Odra
Po
niej sunie fala modra
Na
tej fali kipiel biała
A
w kipieli ? -Rybka mała
W
dużej bańce w samej pianie
Leży
sobie jak na sianie
Z
nudów patrzy na obłoczki
I
prostuje bujne loczki
Jak
wczasowicz w okularkach
Śledzi
słońce przy porankach
Płetwą
głaska swą desunię
Wnet
na fali nią pofrunie
Ma
na sobie żółty fraczek
A
na imię ma Pluskaczek
Na
tych falach wciąż serwuje
Tak
się w wodzie dobrze czuje
12
maja 2010
KACZUSZKI
Na
trawniku są kaczuszki
Wszystkie
mają żółte brzuszki
Żółte
mają też skrzydełka
Bo
są z puchu jak kołderka
Mama
kwacze drogie dzieci
Słońce
dzisiaj mocno świeci
Chodźmy
razem do staweczku
Ukąpiemy
swe pióreczka
Kąpią
w stawie się kaczuszki
Umoczyły
sobie brzuszki
Umoczyły
też skrzydełka
Radość
kaczek z wody wielka
Trzeba
dzieciom wszystkim wiedzieć
Kaczki
w wodzie lubią siedzieć
Czyste
piórka wszystkie mają
O
swój wygląd zawsze dbają
12
maja 2010
JEST
PIĘKNY
Żółta
żabka kuma w stawie
Mały
świerszczyk cyka w trawie
W
cieniu komar głośno bzyka
Czyż
nie piękna ta muzyka
Pełno
w koło barwnych kwiatów
Kuszą
kolorem i wonią
Motyli
tyle co gonią
Czy
potrzeba brzydkich światów
Tu
na drzewie dzięcioł kuje
Obok
niego szpak flirtuje
Słowik
na wysokim niebie
Czy
on śpiewa sam dla siebie
Liście
cicho szumią w lesie
Echo
w górach szum ten niesie
Świeży
powiew wiatr rozsiewa
Jak
to dobrze że są drzewa
Szemrzy
potok wśród dębiny
Promyk
dojrzał krzak maliny
Nuci
o tym sam skowronek
Każdy
piękny jest tu dzionek
12
maja 2010
ANIOŁECZKI
Aniołeczki
cukiereczki mają białe piórka
Nie
zobaczy nikt ich z ziemi zasłania je chmurka
Aniołeczki
cukiereczki to Boże stworzenia
Jeśli
westchniesz do nich mocno spełnią twe marzenia
Aniołeczki
cukiereczki czuwają nad nami
Jeśli
będziesz zawsze grzeczny pomogą czasami
Aniołeczki
cukiereczki szybują na niebie
Może
w nocy jak już zaśniesz zaglądną do ciebie
Aniołeczki
cukiereczki cudne sny rozdają
Śnią
się dzieciom tylko takim które rano wstają
2 lutego 2011
ZEMSTA
W
lisiej norze młode liski
Urządzają
sobie piski.
Bez
opieki siedzą same
Wyczekując
swoją mamę.
Na
nic nie zważając
Kica
po lesie zając.
Wpada
do lisiej nory;
-Co
jest małe potwory!
-Nie
ma taty ? Nie ma mamy?
-No
to sobie pogadamy!
-O
co chodzi drogi panie?
-Chcę
wam zrobić tęgie lanie!
-Za
co kara taka?
-Za
ojca bydlaka!
-Za
matkę ponurą!
-Wreszcie
jestem górą!
26
sierpnia 2010
POKRZYWA
Nikt
nie pisał o pokrzywie
Ja
sentyment do niej żywię
Rośnie
wszędzie gdzie popadnie
Gdzie
nasionko z wiatrem spadnie
Człowiek
ma ją tu za chwosta
Pozbył
by się chętnie -basta
Niech
nam rośnie i rozkwita
Choć
roślina pospolita
Tu
się właśnie tylko zdaje
Czas
więc zmienić obyczaje
Uświadomić
swych rodaków
Zbyt
w naturze wiele braków
A
roślina to nie zwykła
Nuż
dlatego że przywykła
Rosnąc
tam gdzie nie chcą inne
I
co ? Nie jest to aż dziwne
Że
jej pełno aż w nadmiarze
Jest
natury dla nas w darze
Na
bok do niej wszelkie złości
Ma
lecznicze właściwości
Nie
odkryte wszystkie zatem
Z
góry ją pilnuję z batem
To
najlepsze są sposoby
By
powstrzymać te osoby
Którym
brak jest świadomości
A
na pewno wiadomości
Przemądrzałe niedouczki
Przecież
rosną wasze wnuczki
Tu
się zwracam do młodzieży
Niech
się uczy i zawierzy
I
pilnuje tej przyrody
Są
zbyt wielkie już w niej szkody
A
na koniec się ośmielę
Moi
młodzi przyjaciele
Napisałem
krótką fraszkę
By
zakończyć tę igraszkę
Gdy
dotyka cię pokrzywa
Robi
ci się mina krzywa
Tak
się właśnie czasem zdarzy
Że
pokrzywa mocno parzy
Robią
bąble się na ciele
Poco
człowiek więc ją piele
Lepiej
wcale jej nie tykać
Poco
z bólu ślinę łykać
(Tak
w nawiasie jeszcze wtrącę
Coraz
mniej pokrzyw na łące)
10
grudnia 2010
PINGWIN
Kpina
trzyma się pingwina
Czy
to chłopiec czy dziewczyna
Jednakowe
mają stroje
Czy
są razem czy we dwoje
Czy
to para małżeńska
Czy
też dwójka to jest żeńska
Może
jednak to chłopacy
Jak
bliźniacy obaj tacy
Dziób pingwina tu się zgina
Dziób pingwina tu się zgina
Od
pingwina nikt pingwina
Nie
odróżni -ale kpina
Jaka
jest więc pleć ,pingwina ?
10
grudnia 2010
PRZYKRE
ALE PRAWDZIWE
Lampart
jest ciągle taki uparty
I
ciągle głodny i nienażarty
Bez
przerwy wcina, tłuste ma ciało
Brzuch
już nie może a jemu mało
Największy
grubas jest na pustyni
Nic
się nie różni od wielkiej dyni
Wcale
na drzewo już się nie wdrapie
Zarosły
tłuszczem pazury w łapie
Waży
już biedak prawie dwie tony
I
na każdego jest obrażony
Śmieją
się z niego wszystkie zwierzaki
Kto
by się nie śmiał z takiej pokraki
Czyja
to wina może lamparcia?
Pseudo przyjaciół i złego wsparcia!
Skąd
my to znamy ,czyjeś problemy?
Kamienne
serca ,my wszyscy wiemy
27
sierpnia 2010
PINGWINY
Z POD PIERZYNY
Wyskoczyły
dwa Pingwiny
Dwa
Pingwiny z pod pierzyny
W
środku zimy na golasa
I
co robią -no HOP SA SA
Jak
to obaj na golasa
Tak
bez wstydu tak HOP SA SA
Tak
to właśnie tak to właśnie
Trzeci
Pingwin jak nie klaśnie
Podoba
się mu HOP SA SA
Tańczy
z nimi na golasa
Pingwin
czwarty też gotowy
Do
zabawy bez namowy
Czwórka
cała na golasa
Razem
tańczy no HOP SA SA
Reszta
braci się zwiedziała
No
HOP SA SA tańcowała
Tańcowała
i tańcuje
No
HOP SA SA tak rajcuje
Przyszły
sobie do bobasa
Też
tańcuje na golasa
W
swym łóżeczku w środku domu
Nie
przeszkadza to nikomu
Na
golasa no HOP SA SA
No
HOP SA SA na golasa
17
maja 2010
NIESPODZIANKA
Mama
dała mi pisankę ,
Z
czekolady niespodziankę ,
Z
czekolady też króliczka ,
Włożyła
je do koszyczka .
Kurcze
blade !Czekolada !
Zjeść
od razu ? Nie wypada!
Jutro
idę na wycieczkę ,
Wezmę
-skubnę tam troszeczkę .
Rano
wstaje -kurcze blade ,
Koszyk
na podłogę kładę ,
Zaraz
patrzę mu do środka ,
Sam
króliczek jest jak sirotka .
To
dopiero niespodzianka
Przytrafiła
mi się z ranka .
Kurcze
blade !To nie bajka !
Było
jajko !? Niema jajka !
Kurcze
blade !Taka strata!
Patrzę
-Kurcze Blade lata !
Lata
sobie po podłodze
Już
przybiegło ,jest przy nodze .
Kurcze
się wykluło z jajka !?
Kurcze
!Jednak to jest bajka !
Nagle
woła ;Halo !Kwoka !
Nie
patrz na mnie ta z wysoka !
Dawaj
szybko czekoladę !
Głodne
jestem ,kurcze blade!
-Kurcze
blade ! Czekolada !?
-Kurcze
blade ! To przesada !
Nie
przesada czekolada,!
Gdy
karnacja moja blada !
Rzekło
do mnie Kurcze Blade ,
I
wskazało czekoladę .
Dałem
mu tę czekoladę
Niech
mi rośnie Kurcze Blade .
Kurcze
blade ,Kurcze Blade
W
mig z młóciło czekoladę .
Było
jajko ,był króliczek ,
Teraz
pusty jest koszyczek .
Ja
też jestem łakomczuchem ,
A
zostałem z pustym brzuchem .
Kurcze
,sam już jestem blady ,
Też
chce mi się czekolady !
Wstawaj
synku ,dość już spania .
Kurcze
blade ,niema drania !
16
sierpnia 2011
SUSŁY
Nic
nie puszczał pary z gęby
Pewien
suseł ,suszył zęby ,
Obok
szwagier ,również teść,
Szybko
poszła o tym wieść.
Podchwyciła
jego żona
Zęby
suszy jak szalona
I
teściowa ,jakże ,też
Rozłożyła
zęby w szerz.
Oczywiście
też szwagierka,
Jej
proteza także wielka,
Suszy
zęby swe do słońca
Tak
codziennie ,tak bez końca.
Wyszedł
z nory mały brzdąc ,
Coś
od mamy jakby chcąc,
Już
miał mówić ,lecz te zęby
Wyskoczyły
same z gęby,
Nic
nie mówi ,głupia mina,
Przecież
zębów jest to wina,
Usiadł
blisko swojej mamy
Suszy
zęby -duet zgrany.
Zanim
wyszedł młodszy brat,
Zęby
wielkie ma jak świat!
Jakże
chętnie w słońcu suszy,
Nawet
halny go nie wzruszy.
Potem
wyszły siostry dwie
Suszą
zęby jak we śnie,
Przecież
obie są panienki,
Pokazują
swoje wdzięki.
Nie
minęło dwa tygodnie,
Wszystkie
susły suszą zgodnie.
Na
polanie w blasku biel,
Susły
mają słuszny cel.
Kto
o zęby swoje dba
Zdrowe
zęby zawsze ma.
Każdy
suseł o tym wie
Tak
pochwalić nam się chce.
Lecz
to susły a nie dzieci,
U
nich zatem to obleci.
Suszyć
zębów nie wypada
Drogie
dzieci ,taka rada.
29
listopada 2011
KARPIK
Mały
karpik rybka wodna
W
stawie czuje się swobodna
Pływa
sobie w głębiach toni
Jest
szczęśliwa łez nie roni
Przyszedł
wędkarz na łowisko
Usiadł
wody bardzo blisko
I
zarzucił wędkę w toni
Może
jakiś karpik goni
Obserwuje
spławik bacznie
A
nuż branie wnet się zacznie
Marzy
chłop o wielkiej rybie
Przecież
na nią tutaj dybie
Mały
karpik rybka wodna
Akuratnie
była głodna
Podpłynęła
pod przynętę
Cmokła
haczyk na zachętę
Złapał
wędkarz szybko kija
Szybko
żyłkę na nim zwija
Ściągnął
zestaw w szybkim w biegu
Mały
karpik jest na brzegu
Mała
rybka cała w szoku
Milowego
światów skoku
Dokonała
w młodym wieku
Tyci
karpik -ty człowieku!
7
września 2011
RZEKOTKA
Nie
do wiary ,nie do wiary,
Wśród
konarów głośne swary.
Może
to są jakieś plotki?
Nie
! -Tak się drą Rzekotki.
Pokłóciły
się dwie panny
Która
z nich ma wejść do wanny.
Wanna
jedna ,mało wody,
Obie
chciały iść na lody.
Przecież
takie koleżanki,
Razem
wiły wcześniej wianki,
I
w bajorku się chlapały,
Ile
uciech razem miały .
Wreszcie
przyszła im ochota
Żeby
wyleźć z tego błota.
Obie
czarne ,w błocie całe,
Takie
z ziemi bryłki małe.
Iść
na lody nie wypada,
Między
nimi taka zwada.
Mała
wanna z liścia babki
Nie
pomieszczą się dwie żabki.
Każda
pierwsza chce być w wodzie,
Druga
zostać ma na lodzie?
Tak
się kłócą ,tak rzegocą,
Z
taką siłą ,z taką mocą.
Szumią
drzewa ,echo niesie,
Rozeszło
się wnet po lesie.
I
na niebie słychać było,
Aż
się Słońce obruszyło.
Te
Rzekotki to są gbury.
Schowało
się za dwie chmury.
Chmury
długo nie czekały
Strugą
deszczu je polały.
Obie
żabki teraz w ciapki,
Nawet
w ciapki mają łapki.
Jak
przez sito deszcz przez liście
Nie
umył je oczywiście.
Te
okropne krople wody,
Brr
.Zimne jak z lodówki lody.
Ratuj
się kto może !Rety!
Trzęsą
się dwie galarety
Jazgot
ucichł w lesie biało,
Gdzie
Rzekotki ,co się stało?
Zaginęły
o nich słuchy.
Miast
na lody ,do poduchy!
23
listopada 2010
ZIMA
WSTRĘTNA
Idzie
Zima .Wiatr ponury
Wciąż
napędza ciemne chmury.
Każda
gruba jak poducha,
Pełna
śniegu , wciąż wiatr dmucha.
Też
nie widać blasku Słońca,
A
wiatr dmucha tak bez końca.
Mgła
śniegowa - zawierucha,
Płatki
śniegu wiatr tak dmucha.
Wcześnie
dzionek noc przegnała,
Zima ,na dobre nastała.
Zaspy
śniegu kryją pole,
Płaszcze
puchu chronią rolę.
Jakże
proste porównanie,
Jednak
,zima nie ustanie.
Rozłożyła
się na dobre.
Znowu
mamy białą kobrę!
Mróz
spiął wody taflą lodu,
Coraz
zimniej więcej chłodu.
Ludzie
mają kwaśne miny,
Ach
ta zima robi kpiny-
Każdy
głośno wciąż narzeka,
Niech
ta zima stąd ucieka!
Ani
mi się śni! I wciąż tkwi!
Ależ
perfidnie z ludzi kpi!
Ach
ty zimo niewygodna,
Czemuś
ty jest taka podła!?
Każdy
ma swój charakterek;
Lato
-ciepły wiaterek,
Wiosna
-w zieleń się ubiera,
A
zima ? -Mocno doskwiera.
Acha
? A co jest jesienią?
Jesienią
? -Drzewa się mienią.
23
listopada 2010
TALENTY
Kiedyś
Pan Bóg dał talenty,
Cóż
,nie każdy rozgarnięty.
Wszyscy
jednak je dostali.
Starzy
,młodzi ,duzi ,mali.
Pierwszy
drętwy ,nie kumaty,
Do
kieszeni schował w szmaty.
Szczęście
samo mnie dopadnie -
Tak
wymyślił sobie ładnie.
O
tym, nie wspomniał nikomu
Całe
życie spędził w domu.
Szmaty,
mocno zgryzły myszy
On
staruszek ,już nie słyszy.
Drugi
trochę miarkowany
Był
kontent ,uradowany,
I
nie schował do kieszeni,
A
na złoto je zamienił.
Dość
wygodnie mu się żyło,
Póki
złota trochę było.
Kończy
kiedyś się to wszystko,
Obudził
się biedaczysko.
Trzeci
,bardziej rozgarnięty,
Aż
pomyślał że jest święty.
Przegrał
w karty te talenty.
Poczym
poczuł się przeklęty.
Czwarty
zaś ,nad wyraz grzeczny,
Nader
skromny i waleczny,
Wziął
talenty wsadził w głowę,
Teraz
piszę ,ot -tą mowę;
Talent
w życiu to przygoda,
Więc
zmarnować jest go szkoda,
Tajemnicą
jest owiany,
Nic
za darmo ,Pan Bóg cwany.
By
talenty nam błyszczały
I
przyniosły dużo chwały,
Trza
je objąć wielką troską,
Są
nagrodą dla nas Boską.
Nigdy
nie wie ,kto ,i kiedy?
Odkryć
talent mogą zgredy.
Jeśli
Pana taka wola ,
Objawi
się u potwora.
Mocna
wiara w swym umyśle,
Pan
na pewno nam je wyśle.
Różna
droga do spełnienia,
Walczyć
trzeba o marzenia.
14
maja 2010
JAK
SIĘ PISZE WIERSZE
Opowiem
wam drogie dzieci
Jak
poeta wiersze kleci.
Dwie
linijki dopisuję
Pierwszą
zwrotkę już rymuję.
O
poranku sobie wstaję
I
jak każdy mam zwyczaje.
Myję
zęby ,golę brodę,
W
drugiej zwrotce leje wodę.
Płynie
chmurka ,wiatr powiewa,
Mruczą
głośno stare drzewa.
Baran
beczy ,muczy krowa
Trzecia
zwrotka jest gotowa.
Rozumiecie
w czym tkwi sekret ?
Już
wam piszę o tym dekret.
To
łatwizna zwrotka czwarta,
Wcale
nie była uparta.
Zwrotkę
piątą piszę sobie
Przy
herbatce którą robię,
Jeszcze
cukru ,troszkę mleka
I
tak miło czas ucieka.
Czy
już wiecie jak to leci ?
Szusta
zwrotka się tu kleci.
Rymowanie
tylko jedno
Proste
- W prostocie tkwi sedno.
Dalej
pisać drogie dzieci ?
Pewnie
wiecie jak się kleci.
Siódma
zwrotka dla teorii
Kończy
wierszyk w śmiechu glorii
Niedziela
29 01 2012
Niesamowita
historia
Pewien
wędkarz nad jeziorem
Wzmagał
z wielkim się potworem.
Szczupak mocno wodą chlapie
Swym
ogromnym pyskiem kłapie.
Kłapnął
żyłkę, kłapnął wędkę,
Na
wędkarza też miał chętkę.
Lecz
się wędkarz zreflektował,
Wiosłem
biedak się ratował.
Lecz
szczupaka tak poniosło,
Migiem
pożarł całe wiosło.
Groźnie
patrzył na wędkarza,
Co
się nigdy tak nie zdarza.
Podczołgał
się z miną żwawą
I
chce odgryźć nogę prawą.
A
nasz wędkarz ,biedaczysko
Podskakuje mimo wszystko.
Aż
się kiwa łódka cała.
Bestia
wcale nie przestała
I
napiera mocniej jeszcze .
-Na
kolacje zjadam leszcze,
-Na
śniadanie lubię brzany,
-A
na obiad ;-jem barany.
Kłapnął
szczupak więc wędkarza
Co
nad wodą to się zdarza.
Właśnie
taką miał ochotę
I
go połknął niczym szprot-ę .
-Opakowania
nie znoszę.
Wypluł ciuchy i kalosze.
Poczym
wskoczył do jeziora
Już
nie widział nikt potwora.
I
nie widział nikt wędkarza.
Co
nad wodą też się zdarza.
Aż
się w głowie to nie mieści
Takie
z wody słychać wieści.
Usłyszeli
to wędkarze
Nad
jeziorem w pewnym barze.
I
choć mieli dość ochoty
Tylko
zjedli w barze szproty.
Nie
chcąc mieć z nim do czynienia
Wyszli
mówiąc do widzenia.
Póki
pływa ta w nim zmora
Niema
wieści z nad jeziora .
Bo
też niema tam wędkarzy.
O
horrorze ,nikt nie marzy.
11
maja 2010
ZMORA
Mała
żabka kuma w stawie
Obok
bociek czyha w trawie
Chciwie
zerka lewym okiem
Chce
się zbliżyć cichym krokiem
Obiad
czeka tuż za trzciną
Bociek
zaś z poważną miną
Nieruchomy
jak słup stoi
Czegóż
on się tak znów boi
A
nóż prawie pięć dni pości
W
strasznej teraz jest już złości
Marsza
grają wszystkie flaki
Na
tę żabę ma on smaki
Jak
mu czmychnie tuż z przed dzioba
To
ogarnie go choroba
Żaba
również jest na diecie
Zapolować
wyszła w lecie
W
zimie wcale nic nie jadła
W
net by sama z głodu padła
W
pełni lato Słońce świeci
To
nad wodę przyszły dzieci
Rozbawione
chlup do wody
Narobiły
Bocku szkody
Szybko
czmychła żaba rychła
Tylko
woda po niej prychła
Bociek
w nerwach jest już chory
Ależ
wstrętne te bachory
Myśli
sobie w wielkiej złości
Jeśli
nawet są z miłości
Broń
mnie przed tym Panie Boże
Więcej
dzieci nie podłożę
14
maja 2010
ARY
I PINGWINY
Raz
dwie Ary w telewizji
Zobaczyły
ich na wizji.
Wszyscy
smukli i w surdutach
W
żółtych szalach ,czarnych butach.
Eleganccy
ci panowie
A
przystojni -co się zowie.
Zapytały
;Kto to taki
W
telewizji są te ptaki?
Czemu
ptaki mają fraki
I
do tego kolor taki?
Czemu
one nie latają
A
na brzuszkach się ślizgają?
Czy
się ptaki dobrze mają?
Jak
się one nazywają?
Czemu
wszędzie tam jest biało?
Co
z zielenią też się stało?
Czy
daleko ta kraina?
A
ciekawska jest ich mina.
Czy
na mężów się nadają?
Mnie
dwie Ary wciąż pytają.
Na
biegunie drogie panie
Tam
jest zimno niesłychanie
I
dlatego tamte ptaki
Ubierają
sobie fraki.
Jest
daleka ta kraina
I
ojczyzną jest Pingwina.
Żadne
tam nie rosną drzewa
Też
żadnego nie ma krzewa.
Za
to mrozy gigantyczne,
Śniegu
zaspy niebotyczne.
A
Pingwiny ,drogie panie
Lubią
na śniegu ślizganie.
Tak
więc wiecie drogie Ary
Dziwne
by z was były pary.
Nie
jest dla was mąż z pingwina
I
za zimna jest kraina.
2
czerwca 2010
KLEŃ
I LESZCZ
Ciemne
chmury kropią deszczem
Kleń
na łowy płynie z Leszczem
Woda
w sam raz jest na branie
Czas
poderwać jakieś panie
Więc
wpłynęli do zatoki
Oba
duże tłuste smoki
W
deszczu w rzeczce rwąca woda
Musi
tu być Brzanka młoda
Podpłynęli
,korzeń gruby
Cztery
na raz chcą wziąć śluby
Cztery
Brzanki pod nim stały
Cztery
na raz mężów chciały
Co
za dużo to nie zdrowo
W
strachu rzekł Leszcz honorowo
Ty
masz racje Leszczu drogi
Odparł
Kleń i obaj w nogi
25
maja 2010
ROPUCHY
Raz
dwie żaby żyły w stawie
I
kumały co dzień prawie
Albo
wcale nie kumały
Bo
leżały albo spały
A
ten stawek bardzo mały
Zajmowały
żaby cały
To
ropuchy a nie żaby
Takie
żabie duże szkraby
Więc
nie żaby a ropuchy
Temu
czemu rechot głuchy
Obrzydliwe
Fe ropuchy
Jedzą
tylko tłuste muchy
A
ten stawek też jest głuchy
Nie
latają nad nim muchy
Bo
jak lecą nad nim muchy
To
je zjedzą Fe ropuchy
29
listopada 2011
DOROTKA
Była
sobie raz Dorotka
W
domu miała psa i kotka
Jej
najlepsi przyjaciele
Choć
ich miała w szkole wiele
Kotek
wchodził na kolana
Tuż
pies ,by nie była sama
Dorcia
rada ,wniebowzięta
Tak
kochają ją zwierzęta
Co
dzień w szkole jest radosna
Promyk
bije z niej jak wiosna
Wszystkim
w koło się uśmiecha
I
rodzicom jest uciecha
Aż
się dziwi pani w szkole
Innych
to znów w oko kole
Nie
rozumią tej Dorotki
Na
jej temat wszędzie plotki
Ciągle
chodzi uśmiechnięta
Wciąż
pomaga jest przejęta
Nic
nikomu nie zaszkodzi
A
w nauce się powodzi
Skąd
ta radość bije taka
Prosta
sprawa ma zwierzaka
A
Dorotka ma aż dwa
Więc
w radości ciągle trwa
29
marca 2011
Na
melodię Zielony Walczyk Raz Dwa Trzy
ŚWIERSZCZYK
Zielony
świerszczyk zielony
Skacze
po kwiatkach szalony
Wyskoczył
w strachu z pod miedzy
Śmieją
się z niego koledzy
Nie
bój się świerszczu nie bój się
Do
drogi z nami gotuj się
Pędzić
będziemy przez pola
Nie
złapie nas już niedola
A
gdy będziemy daleko
Będziemy
z mlecza pić mleko
Kąpać
będziemy się w rosie
Wszystkich
dokoła mieć w nosie
Gdy
odpoczniemy na szczawie
Będziemy
skakać po trawie
Będziemy
chadzać po gaju
Śpiewać
piosenki o maju
Ref
Zielone świerszcze zielone
Skaczą
po trawie szalone
Skaczą
po zbożach po miedzy
Razem
się bawią koledzy
Ref
Zielone świerszcze zielone
Skaczą
po kwiatkach szalone
Bawią
się razem na polu
Jak
przedszkolaki w przedszkolu
Ref
Zielone świerszcze zielone
Skaczą
na dworze szalone
Skaczą
w przedszkolnym ogrodzie
U
nas skakanie jest w modzie
Ref
W przedszkolu skaczą dzieciaki
Radosne
mają buziaki
Skacze
Pawełek i Ola
Cała
ferajna z przedszkola
Ref
Zielone świerszcze zielone
Skaczą
po trawie szalone
Skaczą
po zbożach po miedzy
Razem
się bawią koledzy
Ref
Zielone świerszcze zielone
Skaczą
po kwiatkach szalone
Bawią
się razem na polu
Jak
przedszkolaki w przedszkolu
Ref
Zielone świerszcze zielone
Skaczą
na dworze szalone
Skaczą
w przedszkolnym ogrodzie
U
nas skakanie jest w modzie
25
listopada 2010
MROZY
ZGROZY
Idą
mrozy ,cała chmara,
Każdy
siwy -bródka biała.
Postrach
sieją zewsząd wszędzie,
Lepiej
jak ich tu nie będzie.
Każdy trzyma różdżkę w dłoni
Gdy
nią dotknie ,wszystko szroni.
Nawet
woda słona w Wiśle
Tak zdrętwiała ,biedna ,ściśle.
Tak zdrętwiała ,biedna ,ściśle.
Co
dopiero inne rzeczki,
Lodem
skute są bez sprzeczki,
Oni
wcale się nie kłócą,
Lód
we wszystkie wody wrzucą.
Gdy
już stworzą lodowiska
I
ulica też jest śliska
Zabierają
się za szyby,
Są
malarze ,tak jak gdyby.
Nie
jak gdyby ,lecz artyści,
To
najlepsi naturyści,
Pomalują
całe szyby
W
polne kwiaty ,w leśne grzyby,
I
kosmiczne różne stwory,
Gęste knieje ,dzikie bory,
Łąki
kwiatów wciąż be z końca,
Widać
na nich zachód Słońca.
Potem
biorą się za drzewa,
Na
gałęziach gwiazdki z nieba
Tak
dopieszczą ,tak ułożą,
Idą
dalej ,dalej mrożą,
Dalej
stoją samochody,
W
ich chłodnicach mrożą wody,
Bez
pardonu ,dla zasady,
I
nikt niema na to rady.
Gdy
zamrożą okolice
Wszystkie
domy i ulice,
Wszystkie
szyby ,wszystkie drzewa,
Powracają
,hen do nieba.
Tam
położą się na chmurach
Biało
siwych kłębów górach
I
odpoczywają ,marzą,
Gdy
przyjdzie zima ,wyłażą.
29
listopada 2010
BIAŁO
W KOŁO NA WESOŁO
Dziś na biało zasypało ,wszystkie w mieście
dróżki,
Cieszą
bardzo się maluchy , ślizgać będą nóżki.
Zbychu
,Zocha ,Jędrek z nimi ,już robią ślizgawkę,
Obtoczyły
śniegiem w koło ,pod domem sadzawkę.
Nocą
zajrzy Biały Dziadek , zwyczaj taki stary,
Od
wiek wieków Dziad ma różdżkę ,którą czyni czary.
I
tym razem ich nie zawiódł ,zostawił blat szklany,
Ucieszone
są dzieciaki ,ziściły się plany.
Tafla
lodu skrzy do Słońca ,przyciąga swym blaskiem,
Przyszły
na nią razem dzieci ,z uciechą i wrzaskiem
Każde
goni jak szalone ,ślizgają na brzuchu
Jaka
fajna jest zabawa ,wśród białego puchu
Zbychu
łyżwy ma na nogach ,przyniósł mu Mikołaj,
Ledwo
na nich biedny stoi ,ma je tuż od wczoraj.
Nie
przeszkadza to Zbychowi ,choć cały obity,
Musi
mężnie stawić czoło ,w śród nich są kobity.
Zocha
śmiało pcha swe sanki ,potem na nie wsiada,
Tak
potrafi się rozpędzić ,jakaż ona rada!
Już
nie musi prosić mamy by ją popychała,
Choć
tak mała jeszcze Zosia ,sama radę dała.
Jędrek
dorwał kija kawał ,do hokeja kija,
Goni
chłopiec z nim po lodzie a jak się z nim zwija.
Będzie
z niego hokeista jak Mariusz Czerkawski
,
Naśladuje
dobrze mistrza -był pilnie ciekawski.
Zima
ta królowa śniegu ,dla dzieci radości.
Lecz
nie każdy ją tu lubi gdy u nas zagości.
Choć
jest mroźna i doskwiera i dosyć jej mamy,
Jest
potrzebna na tym Świecie ,tak dzieci kochamy!
Długa smukła lilia biała
Gdzieś na łące sobie stała
W perłach bieli lśniły szaty
Śnieżnobiałe pąku płaty
Paź Królowej kolorowy
Przylatywał na rozmowy
Siadał sobie w środku kwiatu
Wieści nosił jej ze światu
Kwiat ploteczek był ciekawy
Sama rosła pośród trawy
Zapraszała więc owada
Była jemu bardzo rada
Motyl wszystkie zna kwiatuszki
Z której łąki jakie ciuszki
Są w sezonie teraz modne
Czy z fasonem czy wygodne
Jaki kolor w czym do twarzy
O czym każdy kwiatek marzy
Kto piękniejszy jest na łące
Kto ma płatki bardziej lśniące
Które barwy wyraziste
Które zaś za bardzo mgliste
Kto rumieni się w czerwieni
Czy niebieski się zieleni
Która biel jest bielsza w bieli
Czy stokrotka się ośmieli
I z konwalią stanie w szranki
W ciepłe wiosenne poranki
Kto ma bardziej białe pąki
I królową będzie łąki
Lecz jak gdyby zapomniały
Swą królową bieli miały
Najpiękniejsza biel nad biele
Wam przypomnieć się ośmielę
Nadlatywał Paź królowej
Lilia ma i niema nowej
Lubił motyl z nią rozmowy
W czym był bardzo obrazowy
Wdzięczna jemu Lilia była
Pyłkiem za to go raczyła
25 maja 2010
KONWALIJKA
1 Raz na łące w ciepłym maju
Zielonego blisko gaju
Doborowa gra orkiestra
Jest wiosenna świerszczy fiesta
2 Grają skrzypce i puzony
Flety werble saksofony
Kontrabasy wiolonczele
Trąbki basy tak ich wiele
3 A na czele dyrygent zdolny
Mały szary konik polny
Wymachuje swą batutą
Uśmiechnięty skoczną nutą
4 Przyłączyły się skowronki
Biją brawo im biedronki
Nuty czyste tak radosne
Obwieszczają wszystkim wiosnę
5 Same pszczoły w takt muzyki
Brzęczą dźwięcznie swoje bzyki
Wszyscy tańczą i śpiewają
A świerszczyki przygrywają
6 Ciepły kropi deszcz majowy
Wszystkie rodzą się odnowy
Białe dzwonki dzwonią w gaju
Wdzięk zapachów czuć jest w maju
7 W samotności w drzewach cieniu
Daje znać o swym istnieniu
Konwalijka mała biała
Też radośnie dzwonić chciała
8 Jej dzwoneczki krople rosy
Wygrywają smutne głosy
Dźwięk ten słychać tak żałosny
Jak nie było by tu wiosny
9 Rosa nie zna nut radości
Monotonia rytmu złości
Usłyszał to słowik w górze
Pierwszym głosem był w tym chórze
10 Wysłał szybko tam kowale
Mrówki które dudnią stale
Uderzają dzwonki czułka
Skoczną nutkę gra wnet spółka
11 W gaju teraz też radośnie
Konwalijka wie o wiośnie
Mrówki dzwonią w takt muzyki
Są radosne wszystkie smyki
25 maja 2010
DZIEWANNA
1 Pewna panna bardzo łasa
Chciała cukru mieć pół pasa
Wybrała się więc na łowy
Żeby mieć ten problem z głowy
2 Czerwiec Lipiec to miesiące
Gdy na niebie Słońce lśniące
I najlepsze dla pszczół czasy
By na zimę brać zapasy
3 Z koszyczkami sobie hula
Młoda pszczółka prosto z ula
To nad łąką to nad krzewem
Tu wymija się z tym drzewem
4 Tam omija jarzębinę
Ale wciąż ma głupią minę
Cukru nawet na lekarstwo
Jakieś to jest wielkie łgarstwo
5 Okłamały koleżanki
Są stokrotki macierzanki
Nie brakuje żółtych mleczy
Jest to wszystko nie do rzeczy
6 Cukru niema jak nie było
Przykro pszczółce się zrobiło
I zmęczona tak dosadnie
Że na Ziemię zaraz spadnie
7 Szuka blisko lądowiska
Jak najbliżej kraksa bliska
Wtem poczuła zapach słodki
Więc nie będzie już wywrotki
8 Widać z góry plastry miodu
Szybko do nich szybko chodu
I usiadła ,kwiat był duży
Słodki zapach dobrze wróży
9 Samych pąków jest ze dwieście
Musi cukier być tu wreszcie
Gdzież on tu jest ,gdzie schowany
Zwiedza bukiet ach !O rany !
10 Ależ cudne są te płatki
Jakie żółcie jedwab gładki
Te pręciki tak różowe
Wnet odjęło by jej mowę
11 W jednym miejscu i tak wiele
Blisko siebie przyjaciele
W kupie raźniej jakby z lękiem
A zarazem z wielkim wdziękiem
12 W czubku małe ociupinki
Tak żółciutkie te drobinki
Niżej średnie potem większe
A na dole te największe
13 Jest jak palma Wielkanocna
W szyku zwięzła jakże mocna
Ten kwiat to Dziewanna
Rzekł jej Motyl Moja panna
14 Zrobił na tobie wrażenie ?
Było moje to marzenie
Znaleźć taki kwiatek słodki
W ulu były o nim plotki
15 Miło odpowiedziała pszczółka
Zanurzona w nim po czułka
Pełna werwy i ochoty
Zabrała się do roboty
16 Prędko szybko wręcz aż chyłkiem
Napełniła koszyk pyłkiem
Potem drugi też po brzegi
Nie zagrożą jej już śniegi
25 maja 2010
GOŁĘBIE NA DĘBIE
Na wysokim dębie
Siedzą dwa Gołębie
Z góry widać wszędzie
Rzucają żołędzie
Siedzi Zając śmieszny
Ale on pocieszny
Dostał jednym w czoło
Już mu nie wesoło
Idzie Niedźwiedź sobie
Dostanie się tobie
Żołądź trafił w zęby
Wypadły mu z gęby
Skrada się tam Lisek
Sprytny to urwisek
Podbili mu oczy
We łzach się już boczy
Zobaczyli Wilka
Trwała jedna chwilka
Został ustrzelony
Ogon podkulony
Pasie się Jelonek
W nosek dostał dzwonek
Obok Sarna stała
Także ucierpiała
Borsuk wyszedł z nory
Nie czuje pokory
Trafili go w krzyże
Może się wyliże
Widzą skurczybyki
Nadchodzi Dzik dziki
Z rzuciły żołędzie
Zżarł je wszystkie wszędzie
ROSICZKA
Kto zagadkę tą odgadnie
Kto się podda a kto zbladnie
Ta historia tak straszliwa
Niczym z filmu a prawdziwa
Rzęsy długie jak z okładki
Nie jest córka to sąsiadki
Nie jest diwa to z opery
I ohydne ma maniery
Mroczna bardzo jest zagadka
Przeraziła mego dziadka
Przeraziła moją babcię
Pogubiła w strachu kapcie
Swoim wdziękiem tak rażąca
Biała panna i pachnąca
Trudno oprzeć się jej wcale
Tak przyciąga niebywale
Rzęsy długie kolorowe
Nie są czarne a różowe
Cała lepka jakże słodka
I na pewno nie stokrotka
Nader dziwne ma zwyczaje
Zamieszkuje suche gaje
Nie obchodzą ją zasady
Czai się skrycie na owady
Rośnie sobie w suchych piaskach
Kwiat nie w liściach a potrzaskach
Ni to zwierzę ni roślina
Na obiadek muchy wcina
Tyle dźwięków co kolorów
Tyle lasów tyle borów
Tyle łąk i polan tyle
Choć na spacer choć na chwilę
Lecą Trzmiele jest ich wiele
Cała paczka przyjaciele
Każdy kolor ma brązowy
Każdy odcień ma różowy
Każdy serdak inny w szlaczku
Każdy usiadł na swym maczku
Każdy napił się w nim rosy
Słychać bzyków ich odgłosy
Bzyk tu bzyczy brzęczak brzęczy
Brzęk brzęczenia ich nie męczy
Bzyki bzyczą brzęczce bzyki
Brzęczane brzęczą muzyki
Ciepła łąka ,pokłon latu
Pełno Trzmieli pełno kwiatu
Obok łąki stoi łan zboża
Co Szafirem splotła zorza
Swe kobierce bławatowe
Lazurowo granatowe
I nad nimi chmara Trzmieli
We swym tańcu jakby mięli
Cóż tu dodać więcej można
Łąka hrabina wielmożna
Hrabina dzikiej natury
Pobądź na niej ostaw mury
KONIK
Pewien konik bardzo mały
Tak odważny nadto śmiały
Tak od razu tak bez zwłoki
Wybrał sam się w świat szeroki
Chodzi skacze pędzi w polu
A powinien być w przedszkolu
Lecz choć mały ciekaw świata
Więc po polach śwista lata
Tu przeskoczy dziką różę
W zagajniku czeka burzę
Suszy grzywę w łanie zboża
A w odmętów łąki morza
Wyleguje się do słońca
I tak co dzień tak bez końca
Tak od wiosny do jesieni
Tak rok z roku tak się leni
Bez uprzęży bez kantary
Śmiga sobie pełny wiary
Pełny życia w pełni siły
Każdy dzionek jest mu miły
Zwiedził miasta zwiedził wioski
Całe życie jest bez troski
Całe życie taki wolny
Bo to mały konik polny
MRÓWKI
Chodzą mrówki chodzą w lesie
Każda mrówka coś tam niesie
Byle tylko do mrowiska
Jakoś potem tam to wciska
Jakże szybko każda śmiga
Jaki ciężar przy tym dźwiga
Nawet wcale się nie męczą
Czy ktoś słyszał? Nic nie jęczą!
Czy ze stali ta gromada?
Skąd ta siła u owada?
Takie małe ,a potworek
Uniósł by wnet cały worek
Na nic tu nauka każda
Choć ta sprawa bardzo ważna
Kto by nie chciał tyle siły
By mocarze same były
Na co huty i roboty
Na co statki samoloty
Na co nawet samochody
Więcej miejsca i swobody
Nie chce mi się o tym gadać
Trza by mrówki wyspowiadać
By zdradziły ten swój sekret
Wtedy pisać można dekret
MYSI KOTEK
Słyszał ktoś coś podobnego?
Kot z myszami w chowanego!?
Ja słyszałem i widziałem,
O tym wszystkim napisałem.
Pewien kotek ,cały bury ,
Gonił kiedyś małe szczury.
A że małe ,no to szczurki.
W sam raz duże mysiej dziurki.
W jedną taką mu uciekły,
Tak się kota biedne zlękły.
Spotkały je myszki szare
W swojej norze ,dacie wiarę?
Szczurki małe w mysiej norze?
Tylko w bajkach tak być morze!
Myszy szczury choć podobne ,
Żeby razem ? Jest nie modne!
Jeszcze kotek stoi przy norze,
Czekaj Czesław ,już otworzę,
Wszerz i oścież większe wrota,
Mamo !przyszła ma pieszczota.
Woła mamę myszka mała,
Co w prezencie kotka miała,
Na swe drugie urodziny,
Od całej mysiej rodziny.
Wskoczył Czesiek w mysią norę,
Obiadową miał już porę,
Duża miska pełna mleka,
Ulubieńca myszek czeka.
Mleko lubią wszystkie koty,
Wziął się Czesiek do roboty.
Myszki głaszczą ,tulą kota,
Szczurki szepczą ,to głupota.
Kotek wlazł do mysiej dziurki,
Przeraziły się więc szczurki.
Kotek znany jest z łajdactwa,
Trzęsą bardzo się biedactwa.
Skończyła się porcja mleka,
Żadna myszka nie ucieka.
Patrzą na to niedowiarki,
Niema na to żadnej miarki.
Kot poprawił wąsy swoje,
Co robimy myszki moje?
Miauknął Czesiek na wesoło,
Utworzymy razem koło?
Zabawimy się dziś w berka?
Ulubiona wszystkich gierka.
Wkoło Cześka tańczą myszki,
Na wesoło ,bez zadyszki,
Czesiek w środku leży sobie,
Delikatnie myszki skrobie.
Którą dotknie ,ta jest skuta,
I ma schować się do buta.
Ta zaś ,która wygra berka,
Ta ,od Czeska ma cukierka.
Szczurki wszystkie oniemiały,
Bawić razem też się chciały.
Czesiek właśnie ich zaprasza,
Najpierw obiad ,pyszna kasza,
Woła mama wszystkie dziadki,
Można liczyć na dokładki.
Wszystkie dzieci gdy pojadły,
Szybko w krótki sen zapadły.
W rzędzie leżą ,obok siebie,
Czesiek z nimi ,w siódmym niebie.
Koniec spania ,czas zabawy,
Kto tu dzisiaj jest niemrawy,
Bury Czesiek podniósł kitę,
I obudził całą świtę.
Znów zabawa jest od nowa
Kto dziś liczy ?Kto się chowa?
Entliczek pętliczek,
Czerwony guziczek,
Na kogo wypadnie,
Na tego bęc .I więc
Czesiu daje dzisiaj oczy!
Znowu ? I Czesiu się boczy.
Zawsze liczę przy tej ścianie,
Zawsze mnie kiwacie dranie.
Czesiu ,przecież masz już wprawę,
Nie psuj wszystkim nam zabawę.
Wszystkie myszki chórem rzekły,
I do dziurek wnet uciekły.
A za nimi małe szczurki ,
Też znalazły sobie dziurki.
Został Czesiu sam przy ścianie,
I na zawsze tak zostanie.
Kotek myszki szuka wszędzie,
I w tej bajce niech tak będzie.
Do dziesięciu wyliczanka,
Teraz ,będzie ,niespodzianka!
Szuka myszek kotek bury,
Już naostrzył swe pazury.
Czesiu wreszcie jest w swym fachu.
Myszki trzęsą się ze strachu.
Wszystkie złapię za ogony!
Miauczy groźnie niestrudzony.
Szczurki w strasznej są obawie,
Nie rozumią tej zabawie,
Kotek ,przecież taki miły,
Prawie się z nim przyjaźniły.
A tu groźny potwór z niego,
Zaskoczone -skąd ? Dlaczego?
Chwile grozy jak w horrorze,
Zjeść nas wszystkich dzisiaj może!
Wsadził łapkę już do dziurki,
Już wystawił swe pazurki.
Drapie ,prawie już dotyka,
Każdy głębiej jeszcze zmyka.
A on dalej ,do ogona,
Taka bestia nie strudzona.
Nie popuści swej zdobyczy,
Nagle -szczurek głośno ryczy,
Chce do mamy ty potworze!
Reszta -ratuj się kto może!
Wniebogłosy słychać wrzaski,
I co? -brawo i oklaski!
Było dzisiaj tak fajowo,
Nastraszyłeś wszystkich zdrowo,
A najbardziej małe szczurki,
Żaden nie chce wyleźć z dziurki.
Się wie ,macie w domu kota,
Kota !Nie jakaś lichota,
Adrenalina -to u mnie,
Miauknął Czesław dumnie.
Długo głaskały myszki kotka
Podobała im się psotka
Za to szczurki wszystkie czmychły
Też i koniec bajki rychły
Czasem rzeczy niemożliwe,
Kiedyś stają się prawdziwe.
Kot z myszami żyje w zgodzie,
Może blisko ,w twej zagrodzie?
DZIEŃ MATKI
Mała Kasia nie śpi wcale
Ucieszyły ją korale
Dla zabawy mama dała
Bo ta Kasia spać nie chciała
Jaką Kasia ma radochę
Mama zaś spokoju trochę
Robić może coś innego
Nic w tym przecież jest dziwnego
Tylko dziecko musi wiedzieć
Że na tyłku trzeba siedzieć
Nie zawracać mamie głowy
Na co mamie problem nowy
Obowiązków tyle w domu
I nie żali się nikomu
Sama krząta się tu biedna
Zrozum wreszcie córko wredna
MASKI |
Płynie sobie rekin duży,
Aż się woda za nim kurzy!
Chwilę po nim ,drugi ,biały!
Pewnie obaj coś zwąchały!
Musi gdzieś być niezłe żarcie,
Może knajpy jest otwarcie?
I za darmo dają drinki,
Dziwne mają jakieś minki.
Jakbym chciał się ich zapytać,
Mógłbym biedy się napytać.
W takim razie siedzę cicho,
Po co drażnić mi złe licho?
Coraz szybsze te rekiny
Takie silne ,jak maszyny.
Prą do przodu bez zadyszki!?
Rozbolały by je kiszki?
Do wychodka tak się spieszą?
E ,nie ,teraz to się cieszą?
Uśmiechnięte niesłychanie,
Z czegóż cieszą się te dranie?
Może skarb odkryły złoty?
Usłyszałbym jakieś ploty.
Nic z tych rzeczy ,coś innego,
Co to może być takiego?
Płyną obaj uśmiechnięci,
Aż mnie w brzuchu mocno kręci!
Muszę wiedzieć co te dranie,
Co takiego mają w planie?
Gdzie się spieszą i się cieszą?
Może znowu coś nagrzeszą?
Jest możliwe po nich wszystko!
Tak się głowił biedaczysko!
Tak się głowił dwie godziny,
Sam miał różne głupie miny,
Lecz ,nie wzbudził sam sensacji,
Bo i z czego ?Z jakiej racji?
Nikt tu nie jest tak ciekawski,
Jak mój sąsiad ,pan Bychawski.
Gdy to wszystko opowiadał,
To raz wstawał ,to znów siadał.
I w tym wszystkim najdziwniejsze,
Są to jego sny dzisiejsze!
Ludzie mają różne maski,
MROCZNA DRZEMKA
Drzemie Zając na kanapie
Drzemie mocno bo aż chrapie
Aż tak mocno ,mokry prawie
Sen ma ,jakby był na trawie
Leży sobie pośród drzewek
Lecz nie leśnych a marchewek
Tak czerwonych blado krwistych
Jakże smukłych i soczystych
Wreszcie najem się do syta
Sam się Zając siebie pyta
Już chce ugryźć zęby wbija
Przed oczyma widzi kija
Coś oszalał przestań boli
Tu nikt tobie nie pozwoli
Żebyś kąsał mnie bezkarnie
Skończysz Zając za to marnie
Popełniłeś straszne czyny
Władzę mają tu rośliny
Chwilę potem sąd wysoki
Orzekł ciężkie dwa wyroki
Pierwszy wyrok ,życie całe
Będziesz mieszkał tu na stałe
I podlewał nas obficie
Zbrzydnie tobie lekkie życie
Drugi wyrok ,wszystkie chwasty
Zjadał będziesz bez omasty
Jeszcze co dzień od niedzieli
Się porządnie las ten pieli
Taką karę mu orzekli
Tu się Zając cały piekli
Wymyśliły sobie modę
Ja mam nosić dla nich wodę
Mnie obarczać taką karą
Niech wynajmą Kozę Starą
Ona lubi te chaberdzie
I wyskubie wszystkie wszędzie
Serce drży mu jak osika
Jak to Zając ,szybko znika
Pędzi na łeb i na szyję
Gdzieś na pewno się ukryje
Lecz marchewek las szeroki
Czarne chmury i obłoki
Mu nad głową się zebrały
W kropce Zając jest już cały
Nie ma gdzie się schować biedny
Czemu świat jest taki wredny
Czemu zawsze jest pod górę
Czemu zmyślasz taką bzdurę
Tu usłyszał głos z daleka
Od problemów kto ucieka
Weź się Zając do roboty
Skończą wszystkie się kłopoty
Wiele mu się jeszcze śniło
Czy cokolwiek to zmieniło
Sen podobno leczy rany
Umysł czysty gdy wyspany
ŻYCZENIA DO MIKOŁAJA
Siwą ma brodę Mikołaj Święty
Cóż ,całe życie jest wciąż zajęty.
Paczki pakuje i czyta listy
Każdy jest z wiarą od optymisty.
Tym większa paczka ,czym większa wiara;
Obowiązuje taka tu miara.
I niezależnie od wieku ludzi,
Każdy list w sercu radość mu wzbudzi.
Pisza mu wszyscy ,wręcz pokolenia,
Niektóre listy są od niechcenia.
Tak piszą właśnie te niedowiarki.
A może jednak , przejdą ich ciarki.
Najwięcej piszą najmłodsze dziatki,
I też największe w nich mają wpadki.
Może tak nie jest , tylko fajowo,
Najmłodsi myślą trzeźwo i zdrowo.
Nic mu w bawełnę nie owijając
Nie prosząc piszą , piszą żądając!
A to rowery , dziwne skutery
I wynalazki z nie jego ery,
Nowe sukienki i ciepłe swetry,
Deski snowboardu ,bajera getry.
Jeden aż żądał wymiany taty,
Bo nie przynosił wcale wypłaty.
Tak rozwydrzone zaś inne dziecko,
Chciałoby szybką pomoc zbójecką.
Są w jego szkole natrętne dranie
I chciałby sprawić im tęgie lanie.
Znów nastolatki o miłość proszą
A w tajemnicy ,się nie obnoszą.
Kawalerowie chcą żon z posagiem
Tak dalej ,słowem ;jak wielkim magiem
Musiał by zostać Mikołaj Święty,
Tak mu te listy zachodzą w pięty.
Mikołaj tak się troi i dwoi ,
Niektórych zleceń aż sam się boi.
Codziennie prosi Pana o siły,
Jest mu frasunek ludzi tak miły.
Zdrowy rozsądek tylko w nim działa .
Wtedy jest paczka troszkę zbyt mała.
Gdy już nadchodzi ten dzień świąteczny
I też nie każdy był przecież grzeczny,
A jednak rano ,pod swą poduszką,
Znajdziesz podarek ,czasem z odnóżką.
A to zależy z ilości grzechów
Rózga jest wielka ,i nie do śmiechu.
Na przyszłość daje tak ostrzeżenie.
Mikołaj spełnia każde marzenie!
5 grudnia 2010
ŚWIĘTY MIKOŁAJ
Dzwonią dzwonki jadą sanie
Pędzą żwawo renifery,
Ciemna noc go znów zastanie,
Któż to takie ma maniery?
Nocą ślizgać się po śniegu?
Jak by dnia niebyło wcale?
W tajemnicy ,w ciągłym biegu,
I co roku zawsze stale?
Dobrze wiedzą wszystkie dzieci,
Znają ową tajemnicę,
Gdy na niebie gwiazdka świeci,
Wyczekują tą rocznicę.
Zewsząd dostał długie listy,
Wszystkie napisały dzieci.
Choć zamieć ,wiatr porywisty,
Wśród obłoków sobie leci.
Na swych saniach ma podarki,
Dla każdego coś fajnego,
Niech uwierzą niedowiarki,
Sam prezenty mam od niego.
Z brodą długą ,dziadek siwy,
I z uśmiechem wciąż na twarzy,
Jest Mikołaj to prawdziwy,
Wszystkie dzieci sercem darzy.
Z dawien dawna ,od stuleci,
A historia się powtarza,
Wyczekują w oknach dzieci,
I pilnują korytarza.
Każde złapać chce za rękę,
Na gorącym go uczynku,
Lecz on znajdzie zawsze wnękę
W czasie snu lub odpoczynku.
Wślizgnie się niepostrzeżenie,
Znajdzie sobie pusty pokój,
Jakież potem jest zdziwienie,
W sercach zaś miły niepokój.
Gdy zobaczą te prezenty
Już zapomną o zasadzce,
Każdy z nich jest wniebowzięty,
Za rok myślą znów o schadzce.
Chcąc zobaczyć Mikołaja,
Widzieć go na własne oczy,
A on znowu robi jaja,
I tak ciągle ,tak się droczy.
Nie rozumią to maluchy,
I ja również nie pojmuje,
Ale doszły mnie raz słuchy,
W żartach dobrze on miarkuje.
5 grudnia 2010
BAJKOWA KPINA
Idzie sobie krasnoludek przez leśną polanę,
Tuż za dębem ,w starym pieńku ,ma ukrytą bramę.
Za tą bramą ;tajemnicza kraina radości,
Każdy ponoć o niej marzy i pęka z zazdrości.
Wszyscy piękni i wysmukli ,aksamitna cera,
Wszyscy młodzi ,uśmiechnięci ,każdego twarz szczera.
Każdy stroje ma od Diora ,albo od Versace,
Każdy tutaj jest szczęśliwy ,nawet tańczą cha che.
Żeby można przejść przez bramę ,jeden jest warunek;
Tajemniczy od krasnala ,trzeba wypić trunek.
Lecz ten krasnal ,Kwaśna Mina ,tak on się nazywa,
Z czarodziejskiej jest krainy ,nikt nie wie gdzie bywa.
Gdy już czytasz ty tą bajkę ,też masz kwaśną minę?
Ja też miałem gdy pisałem ,taką wielką kpinę,
Lecz nie kwaśną a radosną ,od ucha do ucha,
Kto w dwudziestym pierwszym wieku ,bajek takich słucha!
ZIMOWE GILE
Spoglądam w okno ,patrzę przez chwilę,
Biało na zewnątrz ,na drzewie gile.
Blisko jest karmnik a w nim nasionka.
Gila do środka zaprasza żonka.
Patrzę tak dalej ,dał się zaprosić,
Nie musi żonka obiadu nosić.
Z frunęła pierwsza a mężuś za nią,
Porządny mężuś ,słucha swą panią.
Ona zaczęła ,pierwsza coś dziobie,
Stuka swym dziobkiem i nóżką skrobie.
Jak dobra żonka ,obiad szykuje.
Diun diun diun proszę ,dobrze smakuje.
Ćwierknęła dźwięcznie do swego gilka,
A gil jej na to ,dy dy dy chwilka,
Poprawie tylko czapkę na głowie,
Było po całej ,try try rozmowie.
Obiad gil wcina wcina gilowa
Głodni są bardzo ,na co rozmowa.
Pojedli sobie ,głaszczą swe brzuszki,
Patrzę w to okno -śliczne papużki,
Ona w kolorach on kolorowy,
Na tle tej bieli -świat jest różowy.
Dobrze mieć blisko karmnik na drzewie.
Zima w kolorach .O tym nikt nie wie!
KONTAKTY
Rzekł żyrandol do kontaktu
Nie masz pan tu za nic taktu
Tak odłączać mnie od prądu
Samowolnie i bez sądu
Lampki zgasły mi od roku
Dokąd będę żył w tym mroku
Ty na ścianie ja suficie
W jednej sieci nasze życie
Weź się zlituj pan nade mną
I się w sieci połącz ze mną
Na co po co takie krzyki
Zaśniedziały moje styki
Kontakt rzekł do żyrandola
Elektryka jest tu wola
On kanały poprzetyka
I popłynie elektryka
Jest elektryk pan od prądu
Wsadził bolec od przyrządu
Sprawdził omy i ampery
Prąd popłynął bez bariery
ŻABA I KACZKA
Płynie sobie żaba w stawie
Już na brzegu była prawie
Wtem do stawu wpada kaczka
I spłoszyła nam pływaczka
Kaczka sama jest zdziwiona
Czemu żaba tak szalona
Dała w głębie nura z razu
Przecież ja nie jadam płazów
A czort cię tam wie
Kto dzisiaj co je
Pomyślała żabia sobie
Niech ta kaczka innych dziobie
Jak pomyśli ślimak wodny
I ptak będzie bardzo głodny
Na dnie wolę być
Duża ,trza się kryć
Pływa sobie dalej kaczka
Lecz na żabę niema smaczku
Łyka sobie wodne trzciny
Głupie kacze robi miny
Jednakie ptactwo
A więc łajdactwo
Widzi z dołu żaba kaczkę
I ze strachu ma już sraczkę
To są duże wielkie kpiny
Nie wypłynę z stąd -za Chiny !
Topić się wolę
Niż w kaczym wole
Z niepokojem kaczka patrzy
Nic na wodzie się nie znaczy
Niema żaba ekwipunku
Czy udzielić jej ratunku
Zresztą palcie sześć
Nie chciałam jej jeść
I odleciała
Żaba została
SÓWECZKA MAŁA
Mała Sóweczka wręcz makóweczka
Lata po lesie jak jaskółeczka
W ogromnej puszczy w swej Białowieży
Skacze po drzewach w powietrzu Bierzy
W drzewie jest dziurka to jej mieszkanie
Wygląda z niego gdy tylko wstanie
A gdy już słońce w górze zaświta
Cała w radości śpiewem go wita
Każdemu ciężko jest w samotności
To też i ona chciała by gości
Najlepiej jeden samczyk wytworny
By z nią zamieszkać musi być wolny
W dziupli ma gniazdko puchem ścielone
Fajnie by było by tulił żonę
Codziennie śpiewa i nawołuje
Może przyleci tak wyczekuje
Pewnym porankiem ,w brzydkiej pogodzie
Słońca nie było ,było po chłodzie
Siedzi w swej dziupli patrzy przez dziurkę
I co tam widzi ,widzi wiewiórkę
Skacze bidula trzęsie się cała
Też by do dziupli schować się chciała
To zawołała niech przyjdzie w gości
Lepiej we doje niż w samotności
Cieszy się sówka ,cieszy wiewiórka
Od tego czasu przyjaźń i spółka
Ale wiewiórka jak to wiewiórka
Szuka orzechów to dała nurka
Mieszka znów sama ,sóweczka w domu
I nie zależy na niej nikomu
Nikt nie przychodzi nawet w gościnę
Sóweczka biedna ma smutną minę
Wiosna już w pełni las się zieleni
A sówka nasza z nudów się leni
Nagle śpiew miły jak piorun z nieba
Na równe nogi więcej nie trzeba
Patrzy sóweczka siadł na konarze
To jest ten Książe o którym marzę
Zrobiła pozy wydała dźwięki
Książe się przyjął jadł jej już z ręki
W ogromnej puszczy w tej Białowieży
Mieszka rodzina i w siebie wierzy
Jest tata mama i są pisklaki
Teraz na obiad młócą pędraki
WODNIK
Pływa po stawie ludzik zielony
Z pod kapelusza wystają glony
Umie czarować ma płetwy żabie
I jest jak ryba na ciągłej labie
Ma w nosie troski brzydzi go praca
Brak mu rachunków to nie opłaca
Żyje na luzie niczym jak w raju
Gdzież jest ten wodnik w jakim on kraju
Sprytnej bestyjki mroczne sekrety
Poznać nie można ,oj nie ,niestety
Na jaw publicznie gdyby to wyszło
Cóż by z tej bajki wtedy nam przyszło
Znikły by z razu nasze marzenia
Również w ślad za tym dziwne wierzenia
Świat byłby wtedy szarawo czarny
Bez dozy magii ,umysł jest marny.
JAMNIK
Mamy święto miasta Kraka.
Wlecze za nim się pokraka,
Ciągnie długiej pieska smyczy
Jeszcze głośno wrzeszczy ,krzyczy.
Nie nadąża pan pokraka
Wciąż wstrzymując swego psiaka.
Nawet truchcik do światełka?
Masz iść ,ty nie jesteś pchełka!
Taki pieski żywot w mieście.
Choć raz muc tak ,choć raz wreszcie
Tak pobiegać na polanie .
Co ty na to ,no co panie?
------------------------------
Społem w mieście są chodniki
Zatłoczone przez jamniki.
Jak rój węży w legowisku
Pędzą kupą widowisku.
Wyczesani wychuchani
Nawet są tu i ubrani,
Dziś wysmukli w dostojności
Nie inaczej ,Kraków gości.
Ma być nawet król królowa
Będzie wybór ,para nowa.
Szczeka jamnik na jamnika
Ustąp bracie mi chodnika .
Pan popuścił więcej wodze
Chce rozpędzić się na drodze.
Robisz jamnik ceregiele
Mój pan też pozwolił wiele.
Nie osiągniesz dziś wyniki
Popatrz ,Kraków to jamniki.
Naszym panom jest na chwałę
Zatłoczone miasto całe.
Wiesz co powiem ci jamniku,
Nam jest lepiej na trawniku.
Pan na kocu niech się byczy,
Jamnik biegać chce bez smyczy!
WIEWIÓRKA
Płynie sobie niebem chmurka
Pod dębiną stoi wiewiórka
Wokół mnóstwo jest żołędzi
Drapie głowę tak ją swędzi
Nie zabrała gapa worka
Została jej tylko norka
Ma żołędzi całą furę
Tak jak krecik kopie dziurę
Wykopała dół szeroki
Pod dębiną dość głęboki
Zagrzebała w nim żołędzie
No to dziś na tyle będzie
Spadły śniegi zawierucha
A wiewiórka w łapki dmucha
Zima groźna ciężkie czasy
Skończyły się jej zapasy
Poszła szukać pod dębiną
Wszędzie biało jak to zimą
Nie znalazła swej kryjówki
Wyparowała jej z główki
Co to będzie co to będzie
Gdzie podziały się żołędzie
Znów wiewiórka ledwo przędzie
A żołędzie były wszędzie
13 maja 2010
ORLIKI
Dziś na Szlaku Orlich Gniazd
Jest harcerski wielki zjazd
Wszystkie szczepy duże małe
Zjechały się tu na stałe
Nawet zuchy te maluchy
Szlak chcą zdobyć chodzą słuchy
Na ramionach mieć sprawności
Dla splendoru i godności
Każdy zamek każdy gród
Kiedyś bronił polskich wrót
Polski oręż polski miecz
Dla harcerzy wielka rzecz
Taka jest tradycja kraju
Tu historii i zwyczaju
Polskie gniazda polskie sioła
Dla młodzieży tu dzież szkoła
Uczy o tym się zuch mały
Rycerskości wiecznej chwały
Harcerz każdy patriota
W jego sercu honor cnota
Moim dzieciom te bajko wierszyki sie bardzo podbaja. Daje plus.
OdpowiedzUsuńjeśli Mama daje plusa,
Usuńdo pisania jest pokusa.
serdeczne dzięki i polecam się jeszcze!
pozdrawiam dzieci i MAMĘ też
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń