ppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppp
ZDECYDOWANIE KUPIĘ ZBIORY ZNACZKÓW I LISTÓW
POLSKI ,ROSJI, USA, CHIN I INNE KRAJE
UCZCIWE CENY
TEL 602 24 90 46
mjagielski63@o2.pl
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
ŻURAW
24
marzec 2015
Z wielką werwą kręcą koła,
Ciągną liny -jeść nie woła.
Na
budowie stoi dźwig
I
podaje cegłę w mig.
Zamiast
dwóch ma jedno ramie
Jakże
mocne , się nie złamie.
Jedna
tona ? Co tam ! - dwie!
Na
tych linach w górę rwie.
Mnóstwo
cegieł - w górę mury
Zakreślają
jej kontury,
Smukła
bryła mknie w obłoki
Widać
cudne z niej widoki.
Ucieszony
pan dźwigowy,
Miasto
ma wieżowiec nowy.
Czule
klepnął więc żurawia,
Że tak szybko mury stawia.
LLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL
KSIĘŻYC
ZIEMIA SŁOŃCE
27
styczeń 2015
Księżyc
Słońce tak obarcza;
Że
obraca mu się tarcza,
Że
obraca wokół Słońca
Wciąż
bez przerwy ,wciąż bez końca.
W
tym układzie ,jego dola,
Jak
najgorsza z ról jest rola
I
bynajmniej ,nie dla lenia,
Jaką
ma tu do spełnienia.
Słońce
słucha ,niedowierza.
Jakiś
Księżyc ,gdzieś z obrzeża,
Niby
kręci jego tarcza
I
dlatego je obarcza?
Przyłożyło
dłoń do czoła;
-O
co chodzi ? -Głośno woła.
-Niech
,że pan mnie nie obarcza
-Że
tak kręci pana tarcza.
-Przy
mnie kręci Ziemi tarcza.
-Tym
mnie Ziemia nie obarcza.
-Obraca
się na orbicie
-W
równowadze znakomicie.
Wreszcie
na to rzecze Ziemia;
-Między
nami to jest chemia.
-Bez
Księżyca to bym zmogła,
-Równo
kręcić bym nie mogła.
-Wypadłabym
z tej orbity
-W
bezmiar kresu na łeb zbity.
-Niechże
Księżyc siedzi cicho.
-W
tym bezkresie ,tam złe licho.
-Niech
mu zawsze to wystarcza
-Że
się kręci przy mnie tarcza.
-Niech
się kręci po wsze czasy
-Stabilizator - mej masy.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
SZYMPANS
08
styczeń 2015
Chęć
zabawy ,figlowanie,
We
krwi mają słodkie dranie.
Te
najbardziej rozbrykane,
Ponoć
właśnie ,są lubiane.
Na
Szympansa niema rady .
Ciągle
szuka z każdym zwady
Albo
,drapie się po brzuchu,
Gdy
przy klatce niema ruchu.
To
normalne , jak małpa,
Będzie
droczyć się przekupa
Pokazywać
widowisko,
Żeby
tylko ,był ktoś blisko.
Już
wywalił jęzor wielki,
W
chwilę ,dziecku wziął cukierki,
Wszedł
na drzewo zaraz potem
Poudawać
,że jest kotem.
Uwielbiają
go dzieciaki,
Wprost
małpi jest on taki.
Chęć
przytulić do serducha
Chciałby
każdy tego zucha.
Najbardziej
pocieszne zwierze,
W
co nie wątpi nikt w ZOO -szczerze.
Przez
wycieczki - oblegany,
No
po prostu ,no -cacany!
Wciąż
przy klatce mnóstwo ludzi,
Nikt
z tych ludzi się nie nudzi.
Jedno
dziecko wrzeszczy matce;
-Chcę
natychmiast być w tej klatce!
-Włóż
mnie mamo tu od zaraz
-Też
,chcę robić z nim ambaras .
-Od
przedszkola - lepsza jazda,
-Będę
przy nim druga gwiazda.
-Ależ
dziecko ,to małpa
-Może
robić z siebie głupa.
-Też chcę takie być urwisko,
-Robić
z siebie pośmiewisko.
-Mamo
-to największa szansa
-Uczyć mi się od Szympansa.
-Murowana
jest kariera,
-Od
małpy - na premiera.
SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS
DYZIEK
29
grudnia 2014
==== ==============
Wszystkie
pieski ,małe ,duże,
Chcą
ogonki nosić w górze.
Marzą
o tym co dzień ,skrycie,
Żeby
mieć fajowe życie.
Psy-
co kulą swe ogony,
Żywot
mają spaskudzony.
Więc
nie pozwól -by twe psisko,
Swój
ogonek nosił nisko!
Jeśli
spacer -po ogrodzie
Przy
słoneczka pięknym wschodzie.
Żaden
asfalt ,ani chodnik.
Jeden
wróg a drugi szkodnik.
Któż
to biega po asfalcie?
A
chodnika ? -Też nie chwalcie!
Pierwszy -to śmierdząca smoła!
Drugi -zetrzeć łapki zdoła.
==== =========
==
Biega Dyzio -po ogrodzie,
Trawa
łechce go po brodzie
I
po brzuszku, tak go łechce,
Dyzio
! -wyleźć z trawy nie chce.
Takież
!? -pyszne w niej zapachy.
Umorusał
nimi pachy,
Umorusał
swój podbródek,
Tak
!-mu pasi!! -ten ogródek.
Miał
dziś nawet małą chętkę,
Wszcząć
z kumplami pogawędkę.
Lecz
jest pewien, nabrał wiedzy,
Przed
nim byli już koledzy.
Troszkę
Dyzio zawiedziony,
Ma
spacerek dziś spóźniony.
Ale
Dyzio ,-choć malutki ,
Piesek
ten jest bardzo rzutki.
Wpadł
na pomysł oto taki;
List
napiszę wam chłopaki!
Psi
alfabet -sztuczka cwana.
Od
pra-wilka stosowana
Jest
skuteczna tysiąclecia.
Pośród
krzaczków, pośród kwiecia,
Zapisują
swoje zdania,
Myśli
swoje ,przekonania,
Raz
z ochoty ,znów ze złości,
Dla
przyjaciół oraz gości.
Korespondencja
,ot, taka ,
Intrygująca
tak psiaka.
Każda
psiuncia ,każdy psiurek
Obsikuje
każdy murek.
Każdy
krzaczek ,każde drzewo,
Raz
na prawo ,raz na lewo
I
co tylko jest dokoła
Zapachami
pieski woła.
Piesek
czyta te zapachy
Zabierając
je pod pachy
Gdy
jak Dyzio, jest malutki,
No
cóż począć ,takie skutki.
Mały
Dyzio -nic nie zwleka.
Nie
zadrżała mu powieka,
Nie
zadrżała również druga,
Już
po bucie sunie struga.
Jest
klarowna , żółta silnie,
Wiadomości
śle mu pilnie.
Dyzio
lubi ,nawet trochę
Panią
Firka -fajną Gochę!
Szła
ze sklepu przez aleje
Po
jej bucie- Dyzio leje.
Ani
piszczy ,ani szlocha,
Jest
wpatrzona pani Gocha
Prosto
w oczy Dyzia pana,
Uginając
swe kolana.
Nic
nie czuje na swej nodze,
Więc
zaniesie list po drodze.
Więc
niech niesie szybko wieści
Jej
pieskowi ,takiej treści;
Zrozum
Firek -sprawa taka-
Pan
mój wielka jest pokraka.
A
do tego leń nad lenie
Niby
wstaje ,a wciąż drzemie.
Więc
się spóźniam na spacery,
Wierz
mi Firek - jestem szczery.
Teraz
strzela pan mój focha
Nawet
gdy jest pani Gocha.
Za
to jutro ,wcześnie z rana ,
Zbudzę
szybko swego pana.
Pan
się wreszcie wygramoli.
Będę
czekał ,przy topoli.
Wezmę
z sobą swą piłeczkę
Pobawimy
się troszeczkę.
DYZIO
DYZIO
Bo ,nazajutrz nowy ranek,
Będzie
pełny niespodzianek.
HHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH
ŚWINKA
Uciekła
świnka mała z chlewika
Goni
po polu ,skacze i kwika,
Kwika
i goni ,skacze i kwika
I
za nic nie chce ,iść do chlewika.
Prosi
gospodarz i gospodyni;
-Miejsce
w chlewiku przecież dla świni.
I
zachęcają malutką świnkę;
-Masz
tam w chlewiku świeżą botwinkę.
Kwika
i goni ,skacze i kwika
I
nie chce świnka ,iść do chlewika.
Do
kartofliska poszła na grządki,
Zrobić
po prostu , świńskie porządki.
Ryje
i chrumka ,chrumka i ryje,
Umorusana
po samą szyję.
Psioczy
gospodarz i gospodyni;
-Dla nas ziemniaki ,nie są dla świni!
A
świnka chrumka , wcina ziemniaki,
Bo
ma po prostu ,dziś na nie smaki.
Ryje
i chrumka ,chrumka i ryje
Nareszcie
świnka szczęśliwa - żyje.
*********************************************************
MÓJ
DZIDZIUŚ
Figo
fago piesek nago
Piesek
nago sobie śpi
Figo
fago ja go mam go
Przy
mnie piesek sobie śni
Moja
bestia ten misiaczek
Moja
bestia mój pluszaczek
Moja
bestia smacznie chrapie
A
po brzuszku ja go drapie
Mój
to misiek kulka puchu
Leży
grzecznie mi na brzuchu
Leży
grzecznie tak bez ruchu
Ja
go smyrgam zaś po uchu
Figo
fago śpimy nago
Ja
i ze mną razem pies
Figo
fago kocham ja go
Moje
dziecko jest on - wiesz
================================================
BIAŁY
ZAJĄCZEK
Gdzie
krąg polarny i śniegi białe,
Stoi
tam igloo ,lodowe ,małe.
Mieszka w nim sobie biały zajączek,
Który
nie widział zielonych łączek,
Żadnego
krzaczka i żadnych drzewek
Ani
kapusty ,nawet -marchewek!
Wszędzie
porosty i trawy suche ,
Grubym
pokryte są śnieżnym puchem.
Pośród
tych śniegów w zaspach do pasa,
Biały
zajączek z uśmiechem hasa.
Nic
się nie skarży na mrozy duże,
Uszy
mu sterczą ,bez przerwy -w górze!
Cieszy
go chwila ,oczka radosne,
Choć
wcale zając nie wita wiosnę.
Taki
zajączek ?! - Zajączek taki ?!
Musi
być chojrak ?! - Nie byle jaki !
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
BYŁA
SOBIE PSZCZÓŁKA MAŁA
7
czerwca 2010
Rezolutna pszczółka mała
Mamy
taty nie słuchała
Wciąż
latała ,kiedy chciała,
Tak
niegrzeczna ,pszczółka mała.
Mama
prosi ,prosi tata:
-Posiedź
w ulu -ona lata,
To nie pszczółka ,to urwisko!
-Chociaż
ula lataj blisko.
Dzisiaj
ścigać chce kozice.
Sił
nie mają już rodzice.
Większa
coraz jest co roku,
Pszczółkę
ciężko mieć na oku.
Nie
pomaga czcze gadanie,
Coraz
więcej sił potrzeba.
Pozostało
tęgie lanie?
A
ta tylko -hop do nieba!
-Jak
tak możesz młoda pszczoło?
-Jak
jaskółka latasz w koło!
Wyleciała
sama z ula
Nie
wiadomo ,gdzie znów hula?
Poleciała
gdzieś na kwiatki,
Zobaczyła
dzikie bratki.
Zawołały
ją z daleka:
-Choć
maleńka ,nektar czeka!
Na
kwiat siadła bez obawy,
Nie
zdawała sobie sprawy,
Że
we wierzbie ,tuż za miedzą,
Tam
szerszenie groźne siedzą.
Duże
bestie wygłodniałe
Bardzo
lubią pszczółki małe.
Płacze
mama ,płacze tata,
Mała
pszczółka już nie lata.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
MOTYL
PAWIOOKI
20
Marca 2013
Piękny
motyl -Pawiooki,
Lubił
latać nad obłoki
Hen
wysoko ,pod niebiosa,
Gdzie
nie tknęła stópka bosa.
Nie
dorównał mu nikt inny.
Wśród
motyli był tak zwinny,
Wielki
przy tym chwalipięta,
Jego
duma ,aż nadęta!
Miał
skrzydełka ,cudne ,w kwiaty,
Koloryzmem był bogaty.
Z
pyszna w barwach się wciąż pławił,
Swe
skrzydełka wszystkim sławił.
Wśród
motyli był rodzynkiem.
Często
drażnił się z Bielinkiem
I
wyszydzał ,że jest biały
Taki
mały i nie śmiały,
Na
kapuście siedzi ciągle,
Ma
na skrzydłach czarne bąble,
Że
koślawy i niemrawy,
Że
się trzyma tylko trawy.
Miał
też pląsy do Cytrynka;
-Nie
dojrzała mandarynka!
Z
góry wołał i wyszydzał,
Kolor
skrzydeł mu wybrzydzał.
A
na Pazia ,że pokraka,
Że
podobny do robaka,
Jak w skrzydełkach ,sieczka w głowie,
I
że wszystkim to rozpowie.
Nie
lubiły go motylki.
Nie
siedziały przy nim chwilki.
Nawet
Ważki nad potokiem,
Witały
go chłodnym okiem.
Dochodziły
takie słuchy;
Że
je nazwał wstrętne muchy,
Że
są mdłe i przezroczyste,
I
że to jest oczywiste.
Z
nad potoku chłód dotkliwy.
Przecież
, każdy jest wrażliwy
Gdy
ktoś gardzi i wciąż szydzi.
Takim
więc się każdy brzydzi.
To
tez nikt się z nim nie bratał
A
on wyżej ,coraz latał.
Zobaczył
na niebie tęczę.
-Śmiechem
tęczę zaraz zmęczę.
Zawładnęła
tak nim pycha.
-Niech
ta tęcza z niebios czmycha!
I
poleciał nad niebiosa
Gdzie
w obłokach ,spała rosa.
Wzleciał
wyżej nad te chmury;
-Przez
tę tęczę dzień ponury!
-Takie
proste zwykłe wstążki!
-Zobacz
,na me lśniące prążki!
Tęcza
w złości się wygina.
Z
jednej strony cała sina,
Z
drugiej goreje w czerwieni,
Środkiem
,mocno się zieleni,
Mruga
okiem na obłoki.
A
z obłoków -czarne mroki.
Wszystkie
chmury posiniały,
Strugą
deszczy go polały.
Zlały
mu się w plamy barwy,
Stal
się cieniem brzydkiej larwy.
Gdzie
podziała się pokora?
Z
pięknej barwy -wstrętna zmora .
=====================================================
ŚWIERSZCZYK
FILUTEK
Jak
dobrze być świerszczykiem,
Zuchwałym małym smykiem,
Z
daleka trzymać smuty,
Beztrosko
nucić nuty.
Słuchają
mnie biedronki
I
wszystkie chrząszcze z łąki.
Bajkowa
tu kraina ,
Gdzie
mieszka ma rodzina.
Mam
brata wariata,
Co
chwilę gdzieś wciąż lata,
A
ma siostrzyczka dziwna ,
Jest
głupia i naiwna.
Rodzice
zaś tu nasi ,
Im
zawsze coś nie pasi,
To
jakieś wstrętne kpiny,
Chcą
ciągłej dyscypliny!
Same
dokoła pola ,
Gdzie
świerszcza wolna wola,
Tak
świerszcz tu sobie hasa,
Hopsa
, hopsa ,hopsasa!
Na
imię mam Filutek,
Przeganiam
wszelki smutek.
Więc
zacznij sam zabawę
I
nadstaw ucho w trawę.
Usłyszysz
z niej piosenki,
Przepiękne
skrzypków dźwięki.
A
nadstaw dobrze uszy,
Melodia
cię poruszy.
Zaczarowane
dźwięki
Przegonią
twoje lęki,
Twe oczy zapłakane,
Wnet
będą roześmiane.
Więc
nie bądź ,proszę ,leniem.
Ze swym się zmierz marzeniem.
Na
trawę ! Na bosaka!
Taka beztroska draka!
[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[
FERRARI
Mimo
chłodu ,złej pogody,
Ciągle
jeżdżą samochody.
Nawet
w deszczu ,gdy zmoczone,
Mkną
szosami niestrudzone.
A
,w pogodne dni słoneczne,
Jakby
szybsze ,i nie grzeczne.
W
każdym mruczy motor srogi,
Z
wnętrz ich słychać ryk złowrogi.
Mniejszy mruczy do większego;
-Niema
ode mnie szybszego!
-Tylko
u mnie wiatr we włosach!
-Dziś
króluje ja!- na szosach!
Zatrzymało
się Ferrari.
Wszyscy
nagle tacy mali,
Nawet
duża ciężarówka
Taka
piękna ,prawie nówka,
Opuściła
swe lusterka
I
z podziwem na nie zerka.
Choć
pod maską sześćset koni,
Przed
Ferrari się ukłoni.
Zobaczyło
to Ferrari.
Równolegle
prawie stali,
Czerwien świeci im bezsprzecznie ,
Też się ukłoniło grzecznie .
Już
zielone świeci wreszcie
A Ferrari ,w pięknym geście
Ciężarówce
mruga żwawo
I
odjeżdża ,wolno ,w prawo.
-Patrzcie! Patrzcie! -stado koni
-Ale
z nikim się nie goni,
-Wcale
z nikim się nie ściga,
-Widać
klasę ,pierwsza liga.
Na
te słowa ciężarówki
Zmilkły
wszystkie osobówki,
Zwolniły pedała z gazu,
Żadna ,nie ruszyła z razu.
]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]
ZIÓŁKO
30
08 2013
Nad
potokiem rośnie ziele,
Zwykła
trawa ,jakich wiele.
Spojrzał
lisek na tę trawę,
Szybko
olał taką sprawę.
Otrzepało
liście ziele
Nagle,
liże ziele ciele.
Dobrze
,że nie krowa była
Boby
ziele to spożyła.
Znowu
liście trzepie ziele
A ,tuż ,ptaszek gniazdko ściele.
Uwinął
się w dwa pacierze
I na ziele zerka szczerze.
Nastroszyło ziele ziarnka,
Ptak się dorwał jak dogarnka.
Tak mordeczka była głodna,
Ze żarł ziarnka wszystkie , do dna!
Nastroszyło ziele ziarnka,
Ptak się dorwał jak dogarnka.
Tak mordeczka była głodna,
Ze żarł ziarnka wszystkie , do dna!
Ptak
ukończył ciężką pracę.
Nasionkami
przyjął płacę.
Na
to ziele ;To za wiele!
Ptak
me dzieci w dziobku miele.
Oj
! przebrała się już miarka
Niech
mu bokiem wyjdą ziarnka!
Czas
upłynął dwóch pacierzy
Ptak
z wrażenia dziobek szczerzy.
Rozbolały
go flaczyska
Nasionkami
w koło tryska.
Tak
rok w rok ten cykl jest w kółko.
To nie ziele ! Ale ziółko!
===================================================
=========================================
=========================================
Brzask szkrab muszelka
22
kwietnia 2013
Takie
hasła były na wpisach
PLAŻA
Letni
zefir szum rozsiewa,
Ranek
wita brzask słoneczny,
Nad
mierzeją wzlata mewa,
Dzionek
zaczął się bajeczny.
Roni
bryzę morska fala,
Muszle
plączą się na piasku,
Między
nimi krabów gala,
Paraduje
się o brzasku.
Wyszły
z toni małe szkraby,
Rozpierzchły
się w tę mierzeję,
Jak
to tylko mogą draby,
Zaraz
zrobią tu zawieję!
Przeszły
palmę zimne ciary,
Już
dygoce cała w strachu,
Niemożliwe
,nie do wiary,
Kraby
są na palmie dachu.
Lecz
widoki widnokręgu
Piękne ,wcale
ich nie bawią,
Są
orzechy w ich zasięgu,
Z
nimi draby się rozprawią.
Rozlazły
się na orzechy,
Podcinają
szczypce kiście,
Rozbawieni
,głośne śmiechy
Dobrze
,że zostały liście.
Cztery
kraby ,sprytne szkraby,
Odnalazły
jajka w piasku .
Wrzeszczy
mewa na te draby
Zgroza
! Nie boją się wrzasku.
Sączą
jaja cztery rurki
Aż
z rozpaczy mewa zbladła .
Naostrzyła
dziób ,pazurki,
Z
hukiem z nieba na nich spadła.
Skorup
w piasku kupa wielka
Z
jajek , przy nich z krabów -także.
Rozczuliła
się muszelka,
I
ja szkielet jestem -wszakże .
I
z orzechów są skorupy
Puste ,pod cieniem palmowym.
Zbierze
odpływ wszystkie trupy.
Walka
zacznie się z dniem nowym.
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
ARAB
3
kwietnia 2013
Jedzie
Arab na wielbłądzie
Po
piaszczystym czarnym lądzie.
Wiatr
pustynny smaga lice,
Piasek
wdziera się w źrenice.
Zlewa
poty zenit słońca,
Droga
wlecze się bez końca.
Dla
Araba nie pierwszczyzna ,
Arab
twardy jest mężczyzna.
Wielbłąd ,bardziej twarde zwierze.
Trudy
drogi śmiechem bierze.
Choć
racice grzęzną w piasku,
Nikt
nie myśli tu o fiasku.
Jedzie Arab na wielbłądzie
Nie wiadomo kiedy zsiądzie.
Jak przygoda ,to przygoda.
Między nimi pełna zgoda.
Jedzie Arab na wielbłądzie
Nie wiadomo kiedy zsiądzie.
Jak przygoda ,to przygoda.
Między nimi pełna zgoda.
Wciąż
daleko do oazy.
Wielbłąd zbiera tęgie razy.
Arab
chcąc nadgonić drogę
Wdzięczną
daje zapomogę.
Trud pustynny nie przedszkole,
Każdy
zna tu swoją role.
Kierownicze
stanowisko
Ma
tu Arab ,on panisko!
Wozi się na cudzym grzbiecie,
Sprawiedliwość
jest na świecie!
Przecież wielbłąd jest garbaty,
Za to,mu los, płaci baty!
Jedzie Arab na wielbłądzie
Kiedy zechce ,wtedy zsiądzie,
Arab wpadł na taki sposób.
Ponoć wielbłąd nie ma głosu .
Arab wpadł na taki sposób.
Ponoć wielbłąd nie ma głosu .
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
CHMURY
12 kwiecień 2013
Szara
,czarna, obie złe!
Po niebieskim gonią tle.
Żadna nie jest z nich bez winy,
Obie
mają kwaśne miny.
Pokłóciły
się dwie chmury
Ranek
będzie znów ponury.
Głośno
pierwsza już pogrzmiewa
Aż ze złości łzy wylewa.
Nadęła
się z pyszna druga,
Wtem
na niebie jasna smuga.
Bo w swej złości głośno pękła,
Lecz
na chwilę ,tylko zmiękła.
Oddech
zaraz wzięła drugi,
Znów
na niebie jasne smugi.
Ze
snu słońce jeszcze ziewa
A
tu w koło jest ulewa.
W mig zamknęło swe oczęta
I nic więcej nie pamięta.
Jak się kłócą z sobą chmury,
Zapalczywie drą pazury,
Zapalczywie drą pazury,
Jedna
drugą prawie drapie,
Słońce smacznie sobie chrapie.
Przekręciło
się na bok,
Bo
to taki mokry rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz