Strony

bajki dla dzieci strona 2




ppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppp



ZDECYDOWANIE KUPIĘ ZBIORY ZNACZKÓW  I LISTÓW 

POLSKI ,ROSJI, USA, CHIN I INNE KRAJE
UCZCIWE CENY

TEL 602 24 90 46


mjagielski63@o2.pl



xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx




ŻURAW

24 marzec 2015

Z wielką werwą kręcą koła,
Ciągną liny -jeść nie woła.
Na budowie stoi dźwig
I podaje cegłę w mig.

Zamiast dwóch ma jedno ramie
Jakże mocne , się nie złamie.
Jedna tona  ? Co tam ! - dwie!
Na tych linach w górę rwie.

Mnóstwo cegieł -  w górę mury
Zakreślają jej kontury,
Smukła bryła mknie w obłoki
Widać cudne z niej widoki.

Ucieszony pan dźwigowy,
Miasto ma wieżowiec nowy.
Czule klepnął więc żurawia,
Że tak szybko mury stawia.






LLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL



KSIĘŻYC ZIEMIA SŁOŃCE

27 styczeń 2015

Księżyc Słońce tak obarcza;
Że obraca mu się tarcza,
Że obraca wokół Słońca
Wciąż bez przerwy ,wciąż bez końca.

W tym układzie ,jego dola,
Jak najgorsza z ról jest rola
I bynajmniej ,nie dla lenia,
Jaką ma tu do spełnienia.

Słońce słucha ,niedowierza.
Jakiś Księżyc ,gdzieś z obrzeża,
Niby kręci jego tarcza
I dlatego je obarcza?

Przyłożyło dłoń do czoła;
-O co chodzi ? -Głośno woła.
-Niech ,że pan mnie nie obarcza
-Że tak kręci pana tarcza.

-Przy mnie kręci Ziemi tarcza.
-Tym mnie Ziemia nie obarcza.
-Obraca się na orbicie
-W równowadze znakomicie.

Wreszcie na to rzecze Ziemia;
-Między nami to jest chemia.
-Bez Księżyca to bym zmogła,
-Równo kręcić bym nie mogła.

-Wypadłabym z tej orbity
-W bezmiar kresu na łeb zbity.
-Niechże Księżyc siedzi cicho.
-W tym bezkresie ,tam złe licho.

-Niech mu zawsze to wystarcza
-Że się kręci przy mnie tarcza.
-Niech się kręci po wsze czasy
-Stabilizator - mej masy.







XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

SZYMPANS

08 styczeń 2015

Chęć zabawy ,figlowanie,
We krwi mają słodkie dranie.
Te najbardziej rozbrykane,
Ponoć właśnie ,są lubiane.

Na Szympansa niema rady .
Ciągle szuka z każdym zwady
Albo ,drapie się po brzuchu,
Gdy przy klatce niema ruchu.

To normalne , jak małpa,
Będzie droczyć się przekupa
Pokazywać widowisko,
Żeby tylko ,był ktoś blisko.

Już wywalił jęzor wielki,
W chwilę ,dziecku wziął cukierki,
Wszedł na drzewo zaraz potem
Poudawać ,że jest kotem.

Uwielbiają go dzieciaki,
Wprost małpi jest on taki.
Chęć przytulić do serducha
Chciałby każdy tego zucha.

Najbardziej pocieszne zwierze,
W co nie wątpi nikt w ZOO -szczerze.
Przez wycieczki - oblegany,
No po prostu ,no -cacany!

Wciąż przy klatce mnóstwo ludzi,
Nikt z tych ludzi się nie nudzi.
Jedno dziecko wrzeszczy matce;
-Chcę natychmiast być w tej klatce!

-Włóż mnie mamo tu od zaraz
-Też ,chcę robić z nim ambaras .
-Od przedszkola -  lepsza jazda,
-Będę przy nim druga gwiazda.

-Ależ dziecko ,to małpa
-Może robić z siebie głupa.
-Też chcę takie być urwisko,
-Robić z siebie pośmiewisko.

-Mamo -to największa szansa
-Uczyć mi się od Szympansa.
-Murowana jest kariera,
-Od małpy - na premiera.




SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSS

DYZIEK

29 grudnia 2014

====            ==============
Wszystkie pieski ,małe ,duże,
Chcą ogonki nosić w górze.
Marzą o tym co dzień ,skrycie,
Żeby mieć fajowe życie.

Psy- co kulą swe ogony,
Żywot mają spaskudzony.
Więc nie pozwól -by twe psisko,
Swój ogonek nosił nisko!

Jeśli spacer -po ogrodzie
Przy słoneczka pięknym wschodzie.
Żaden asfalt ,ani chodnik.
Jeden wróg a drugi szkodnik.

Któż to biega po asfalcie?
A chodnika ? -Też nie chwalcie!
Pierwszy  -to śmierdząca smoła!
Drugi  -zetrzeć łapki zdoła.
====                     =========

== Biega Dyzio -po ogrodzie,
Trawa łechce go po brodzie
I po brzuszku, tak go łechce,

Dyzio ! -wyleźć z trawy nie chce.

Takież !? -pyszne w niej zapachy.

Umorusał nimi pachy,
Umorusał swój podbródek,
Tak !-mu pasi!! -ten ogródek.

Miał dziś nawet małą chętkę,
Wszcząć z kumplami pogawędkę.
Lecz jest pewien, nabrał wiedzy,
Przed nim byli już koledzy.

Troszkę Dyzio zawiedziony,
Ma spacerek dziś spóźniony.

Ale Dyzio ,-choć malutki ,
Piesek ten jest bardzo rzutki.
Wpadł na pomysł oto taki;

List napiszę wam chłopaki!

Psi alfabet -sztuczka cwana.

Od pra-wilka stosowana
Jest skuteczna tysiąclecia.

Pośród krzaczków, pośród kwiecia,
Zapisują swoje zdania,
Myśli swoje ,przekonania,
Raz z ochoty ,znów ze złości,
Dla przyjaciół oraz gości.

Korespondencja ,ot, taka ,
Intrygująca tak psiaka.

Każda psiuncia ,każdy psiurek
Obsikuje każdy murek.
Każdy krzaczek ,każde drzewo,
Raz na prawo ,raz na lewo
I co tylko jest dokoła
Zapachami pieski woła.
Piesek czyta te zapachy
Zabierając je pod pachy
Gdy jak Dyzio, jest malutki,
No cóż począć ,takie skutki.

Mały Dyzio -nic nie zwleka.

Nie zadrżała mu powieka,
Nie zadrżała również druga,
Już po bucie sunie struga.
Jest klarowna , żółta silnie,
Wiadomości śle mu pilnie.

Dyzio lubi ,nawet trochę
Panią Firka -fajną Gochę!
Szła ze sklepu przez aleje
Po jej bucie- Dyzio leje.

Ani piszczy ,ani szlocha,
Jest wpatrzona pani Gocha
Prosto w oczy Dyzia pana,
Uginając swe kolana.
Nic nie czuje na swej nodze,
Więc zaniesie list po drodze.

Więc niech niesie szybko wieści
Jej pieskowi ,takiej treści;

Zrozum Firek -sprawa taka-
Pan mój wielka jest pokraka.
A do tego leń nad lenie
Niby wstaje ,a wciąż drzemie.
Więc się spóźniam na spacery,
Wierz mi Firek - jestem szczery.

Teraz strzela pan mój focha
Nawet gdy jest pani Gocha.


Za to jutro ,wcześnie z rana ,
Zbudzę szybko swego pana.
Pan się wreszcie wygramoli.
Będę czekał ,przy topoli.
Wezmę z sobą swą piłeczkę
Pobawimy się troszeczkę.

DYZIO

Bo ,nazajutrz nowy ranek,
Będzie pełny niespodzianek.









HHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH


ŚWINKA

Uciekła świnka mała z chlewika
Goni po polu ,skacze i kwika,
Kwika i goni ,skacze i kwika
I za nic nie chce ,iść do chlewika.

Prosi gospodarz i gospodyni;
-Miejsce w chlewiku przecież dla świni.
I zachęcają malutką świnkę;
-Masz tam w chlewiku świeżą botwinkę.

Kwika i goni ,skacze i kwika
I nie chce świnka ,iść do chlewika.
Do kartofliska poszła na grządki,
Zrobić po prostu , świńskie porządki.

Ryje i chrumka ,chrumka i ryje,
Umorusana po samą szyję.
Psioczy gospodarz i gospodyni;
-Dla nas ziemniaki ,nie są dla świni!

A świnka chrumka , wcina ziemniaki,
Bo ma po prostu ,dziś na nie smaki.
Ryje i chrumka ,chrumka i ryje
Nareszcie świnka szczęśliwa - żyje.




*********************************************************


MÓJ DZIDZIUŚ



Figo fago piesek nago
Piesek nago sobie śpi
Figo fago ja go mam go
Przy mnie piesek sobie śni

Moja bestia ten misiaczek
Moja bestia mój pluszaczek
Moja bestia smacznie chrapie
A po brzuszku ja go drapie

Mój to misiek kulka puchu
Leży grzecznie mi na brzuchu
Leży grzecznie tak bez ruchu
Ja go smyrgam zaś po uchu

Figo fago śpimy nago
Ja i ze mną razem pies
Figo fago kocham ja go
Moje dziecko jest on - wiesz




================================================


BIAŁY ZAJĄCZEK

Gdzie krąg polarny i śniegi białe,
Stoi tam igloo  ,lodowe ,małe.
Mieszka w nim sobie biały zajączek,
Który nie widział zielonych łączek,

Żadnego krzaczka i żadnych drzewek
Ani kapusty ,nawet -marchewek!
Wszędzie porosty i trawy suche ,
Grubym pokryte są śnieżnym puchem.

Pośród tych śniegów w zaspach do pasa,
Biały zajączek z uśmiechem hasa.
Nic się nie skarży na mrozy duże,
Uszy mu sterczą ,bez przerwy -w górze!

Cieszy go chwila ,oczka radosne,
Choć wcale zając nie wita wiosnę.
Taki zajączek ?! - Zajączek taki ?!
Musi być chojrak ?! - Nie byle jaki !





<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<


BYŁA SOBIE PSZCZÓŁKA MAŁA

7 czerwca 2010

Rezolutna  pszczółka mała
Mamy taty nie słuchała
Wciąż latała ,kiedy chciała,
Tak niegrzeczna ,pszczółka mała.

Mama prosi ,prosi tata:

-Posiedź w ulu -ona lata,

To nie pszczółka ,to urwisko!

-Chociaż ula lataj blisko.

Dzisiaj ścigać chce kozice.

Sił nie mają już rodzice.
Większa coraz jest co roku,
Pszczółkę ciężko mieć na oku.
Nie pomaga czcze gadanie,
Coraz więcej sił potrzeba.
Pozostało tęgie lanie?
A ta tylko -hop do nieba!

-Jak tak możesz młoda pszczoło?
-Jak jaskółka latasz w koło!

Wyleciała sama z ula
Nie wiadomo ,gdzie znów hula?
Poleciała gdzieś na kwiatki,
Zobaczyła dzikie bratki.
Zawołały ją z daleka:

-Choć maleńka ,nektar czeka!

Na kwiat siadła bez obawy,
Nie zdawała sobie sprawy,
Że we wierzbie ,tuż za miedzą,
Tam szerszenie groźne siedzą.
Duże bestie wygłodniałe
Bardzo lubią pszczółki małe.

Płacze mama ,płacze tata,
Mała pszczółka już nie lata.



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



MOTYL PAWIOOKI

20 Marca 2013

Piękny motyl  -Pawiooki,
Lubił latać nad obłoki
Hen wysoko ,pod niebiosa,
Gdzie nie tknęła stópka bosa.

Nie dorównał mu nikt inny.

Wśród motyli był tak zwinny,
Wielki przy tym chwalipięta,
Jego duma ,aż nadęta!

Miał skrzydełka ,cudne ,w kwiaty,
Koloryzmem  był bogaty.
Z pyszna w barwach się wciąż pławił,
Swe skrzydełka wszystkim sławił.

Wśród motyli był rodzynkiem.

Często drażnił się z Bielinkiem
I wyszydzał ,że jest biały
Taki mały i nie śmiały,
Na kapuście siedzi ciągle,
Ma na skrzydłach czarne bąble,
Że koślawy i niemrawy,
Że się trzyma tylko trawy.

Miał też pląsy do Cytrynka;

-Nie dojrzała mandarynka!
Z góry wołał i wyszydzał,
Kolor skrzydeł mu wybrzydzał.

A na Pazia ,że pokraka,
Że podobny do robaka,
Jak w skrzydełkach ,sieczka w głowie,
I że wszystkim to rozpowie.

Nie lubiły go motylki.

Nie siedziały przy nim chwilki.
Nawet Ważki nad potokiem,
Witały go chłodnym okiem.

Dochodziły takie słuchy;

Że je nazwał wstrętne muchy,
Że są mdłe i przezroczyste,
I że to jest oczywiste.

Z nad potoku chłód dotkliwy.

Przecież , każdy jest wrażliwy
Gdy ktoś gardzi i wciąż szydzi.
Takim więc się każdy brzydzi.

To tez nikt się z nim nie bratał
A on wyżej ,coraz latał.

Zobaczył na niebie tęczę.

-Śmiechem tęczę zaraz zmęczę.
Zawładnęła tak nim pycha.
-Niech ta tęcza z niebios czmycha!

I poleciał nad niebiosa
Gdzie w obłokach ,spała rosa.

Wzleciał wyżej nad te chmury;

-Przez tę tęczę dzień ponury!
-Takie proste zwykłe wstążki!
-Zobacz ,na me lśniące prążki!

Tęcza w złości się wygina.

Z jednej strony cała sina,
Z drugiej goreje w czerwieni,
Środkiem ,mocno się zieleni,

Mruga okiem na obłoki.

A z obłoków -czarne mroki.
Wszystkie chmury posiniały,
Strugą deszczy go polały.

Zlały mu się w plamy barwy,
Stal się cieniem brzydkiej larwy.

Gdzie podziała się pokora?

Z pięknej barwy -wstrętna zmora .



=====================================================



ŚWIERSZCZYK FILUTEK

Jak dobrze być świerszczykiem,
Zuchwałym małym smykiem,
Z daleka trzymać smuty,
Beztrosko nucić nuty.

Słuchają mnie biedronki
I wszystkie chrząszcze z łąki.
Bajkowa tu kraina ,
Gdzie mieszka ma rodzina.

Mam brata wariata,
Co chwilę gdzieś wciąż lata,
A ma siostrzyczka dziwna ,
Jest głupia i naiwna.

Rodzice zaś tu nasi ,
Im zawsze coś nie pasi,
To jakieś wstrętne kpiny,
Chcą ciągłej dyscypliny!

Same dokoła pola ,
Gdzie świerszcza wolna wola,
Tak świerszcz tu sobie hasa,
Hopsa , hopsa ,hopsasa!

Na imię mam Filutek,
Przeganiam wszelki smutek.
Więc zacznij sam zabawę
I nadstaw ucho w trawę.

Usłyszysz z niej piosenki,
Przepiękne skrzypków dźwięki.
A nadstaw dobrze uszy,
Melodia cię poruszy.

Zaczarowane dźwięki
Przegonią twoje lęki,
Twe oczy zapłakane,
Wnet będą roześmiane.

Więc nie bądź ,proszę ,leniem.
Ze swym się zmierz marzeniem.
Na trawę ! Na bosaka!
Taka beztroska draka!



[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[



FERRARI

Mimo chłodu ,złej pogody,
Ciągle jeżdżą samochody.
Nawet w deszczu ,gdy zmoczone,
Mkną szosami niestrudzone.

A ,w pogodne dni słoneczne,
Jakby szybsze ,i nie grzeczne.
W każdym mruczy motor srogi,
Z wnętrz ich słychać ryk złowrogi.

Mniejszy mruczy do większego;
-Niema ode mnie szybszego!
-Tylko u mnie wiatr we włosach!
-Dziś króluje ja!- na szosach!

Zatrzymało się Ferrari.
Wszyscy nagle tacy mali,
Nawet duża ciężarówka
Taka piękna ,prawie nówka,

Opuściła swe lusterka
I z podziwem na nie zerka.
Choć pod maską sześćset koni,
Przed Ferrari się ukłoni.

Zobaczyło to Ferrari.
Równolegle prawie stali,
Czerwien świeci im bezsprzecznie ,
Też się ukłoniło grzecznie .

Już zielone świeci wreszcie
A Ferrari ,w pięknym geście
Ciężarówce mruga żwawo
I odjeżdża ,wolno ,w prawo.

-Patrzcie!   Patrzcie!  -stado koni
-Ale z nikim się nie goni,
-Wcale z nikim się nie ściga,
-Widać klasę ,pierwsza liga.

Na te słowa ciężarówki
Zmilkły wszystkie osobówki,
Zwolniły pedała z gazu,
Żadna ,nie ruszyła z razu.





]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]





ZIÓŁKO

30 08 2013

Nad potokiem rośnie ziele,
Zwykła trawa ,jakich wiele.
Spojrzał lisek na tę trawę,
Szybko olał taką sprawę.

Otrzepało liście ziele
Nagle, liże ziele ciele.
Dobrze ,że nie krowa była
Boby ziele to spożyła.

Znowu liście trzepie ziele
A ,tuż ,ptaszek gniazdko ściele.
Uwinął się w dwa pacierze
I na ziele zerka szczerze.

Nastroszyło ziele ziarnka,
Ptak się dorwał jak dogarnka.
Tak mordeczka była głodna,
Ze żarł ziarnka wszystkie , do dna!

Ptak ukończył ciężką pracę.
Nasionkami przyjął płacę.
Na to ziele ;To za wiele!
Ptak me dzieci w dziobku miele.

Oj ! przebrała się już miarka
Niech mu bokiem wyjdą ziarnka!
Czas upłynął dwóch pacierzy
Ptak z wrażenia dziobek szczerzy.

Rozbolały go flaczyska
Nasionkami w koło tryska.
Tak rok w rok ten cykl jest w kółko.
To nie ziele ! Ale ziółko!


===================================================
=========================================



Brzask  szkrab muszelka

22 kwietnia 2013

Takie hasła były na wpisach

PLAŻA

Letni zefir szum rozsiewa,
Ranek wita brzask słoneczny,
Nad mierzeją wzlata mewa,
Dzionek zaczął się bajeczny.

Roni bryzę morska fala,
Muszle plączą się na piasku,
Między nimi krabów gala,
Paraduje się o brzasku.

Wyszły z toni małe szkraby,
Rozpierzchły się w tę mierzeję,
Jak to tylko mogą draby,
Zaraz zrobią tu zawieję!

Przeszły palmę zimne ciary,
Już dygoce cała w strachu,
Niemożliwe ,nie do wiary,
Kraby są na palmie dachu.

Lecz widoki widnokręgu
Piękne ,wcale ich nie bawią,
Są orzechy w ich zasięgu,
Z nimi draby się rozprawią.

Rozlazły się na orzechy,
Podcinają szczypce kiście,
Rozbawieni ,głośne śmiechy
Dobrze ,że zostały liście.

Cztery kraby ,sprytne szkraby,
Odnalazły jajka w piasku .
Wrzeszczy mewa na te draby
Zgroza ! Nie boją się wrzasku.

Sączą jaja cztery rurki
Aż z rozpaczy mewa zbladła .
Naostrzyła dziób ,pazurki,
Z hukiem z nieba na nich spadła.

Skorup w piasku kupa wielka
Z jajek , przy nich z krabów -także.
Rozczuliła się muszelka,
I ja szkielet  jestem -wszakże .

I z orzechów są skorupy
Puste ,pod cieniem palmowym.
Zbierze odpływ wszystkie trupy.
Walka zacznie się z dniem nowym.


''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''


ARAB

3 kwietnia 2013

Jedzie Arab na wielbłądzie
Po piaszczystym czarnym lądzie.
Wiatr pustynny smaga lice,
Piasek wdziera się w źrenice.

Zlewa poty zenit słońca,
Droga wlecze się bez końca.
Dla Araba nie pierwszczyzna ,
Arab twardy jest mężczyzna.

Wielbłąd ,bardziej twarde zwierze.
Trudy drogi śmiechem bierze.
Choć racice grzęzną w piasku,
Nikt nie myśli tu o fiasku.

Jedzie Arab na wielbłądzie
Nie wiadomo kiedy zsiądzie.
Jak przygoda ,to przygoda.
Między nimi pełna zgoda.

Wciąż daleko do oazy.
Wielbłąd zbiera tęgie razy.
Arab chcąc nadgonić drogę
Wdzięczną daje zapomogę.

Trud pustynny nie przedszkole,
Każdy zna tu swoją role.
Kierownicze stanowisko
Ma tu Arab ,on panisko!

Wozi się na cudzym grzbiecie,
Sprawiedliwość jest na świecie!
Przecież wielbłąd jest garbaty,
Za to,mu los, płaci baty!

Jedzie Arab na wielbłądzie
Kiedy zechce ,wtedy zsiądzie,
Arab wpadł na taki sposób.
Ponoć wielbłąd nie ma głosu .



:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::


CHMURY

12 kwiecień 2013

Szara ,czarna, obie złe!
Po niebieskim gonią tle.

Żadna nie jest z nich bez winy,
Obie mają kwaśne miny.
Pokłóciły się dwie chmury
Ranek będzie znów ponury.

Głośno pierwsza już pogrzmiewa
Aż ze złości łzy wylewa.
Nadęła się z pyszna druga,
Wtem na niebie jasna smuga.

Bo w swej złości głośno pękła,
Lecz na chwilę ,tylko zmiękła.
Oddech zaraz wzięła drugi,
Znów na niebie jasne smugi.

Ze snu słońce jeszcze ziewa
A tu w koło jest ulewa.
W mig zamknęło swe oczęta
I nic więcej nie pamięta.

Jak się kłócą z sobą chmury,
Zapalczywie drą pazury,
Jedna drugą prawie drapie,
Słońce  smacznie sobie chrapie.

Przekręciło się na bok,
Bo to taki mokry rok.

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz